GŁOS PANA

kruszącego cedry libańskie

 

czyli

 

REKOLEKCJE

dla osób zakonnych

 

O. MARCIN RUBCZYŃSKI S. T. D.

Z ZAKONU KARMELITAŃSKIEGO D. O.

 

––––––––––

 

TRZYDNIOWE REKOLEKCJE

DLA OSÓB ŚWIECKICH

(dla nawracających się)

 

–––––––––

 

Końcowe rozmyślanie

 

O ŁASKACH I DOBRODZIEJSTWACH BOSKICH

 

Głos Boski do zakonnika

 

I.

 

Wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały z wysokości jest, zstępujący od Ojca światłości (Jak. l, 17). Z tych słów Pisma św. poznaj, że wszystko cokolwiek masz dobrego teraz i cokolwiek mieć możesz, czy w porządku natury, czy w porządku łaski, ode mnie pochodzi, bo Ja jestem początkiem i źródłem wszystkiego dobra, który wszystkim daje obficie, – ty zaś z natury swojej jesteś nicością: czemu więc nie uznajesz mnie za dobrodzieja swego i nie dziękujesz za dobra, którymi tak wspaniale ode mnie ubogacony zostałeś?

 

Kto dał ci tak piękne życie, zdrowie tak silne i zacniejsze nad innych urodzenie, jeżeli nie Ja? W mojej to bowiem było woli stworzyć kogo innego a nie ciebie i te dobra natury i łaski, jakie ty masz, komu innemu udzielić a nie tobie. Jakiż pożytek mam z twojego życia?

 

Gdy wyszedłeś z młodych lat, rodzice zaniechali swojego około ciebie starania, ale Ja twój Bóg i Ojciec nie przestałem troszczyć się o ciebie, bo bardziej ciebie kocham, niż twoi rodzice i mocniejsza moja ku tobie miłość, aniżeli miłość wszystkich rodziców, jacy byli, są i będą, ku ich dzieciom.

 

Wiedz o tym, iż jako orlica, latając około swoich dzieci, strzeże ich, tak Ja około ciebie codziennie rozpościeram skrzydła opieki mojej, broniąc cię od zarazy, chorób, zasadzek i postrzałów nieprzyjaciół twoich; karmię łaknącego, pragnącego napawam; jestem dla ciebie w podróży laską, od upałów cieniem, od zimna ochroną. Z tobą razem pracuję, z tobą jestem w szczęściu, z tobą w przygodzie, najmniejszą nawet sprawę przez społeczne z tobą złączenie wykonywam, albowiem i ręką nie mógłbyś poruszyć, gdybym Ja z tobą nie był i tobie w tym nie pomagał. A gdybym oddalił się od ciebie na jedną chwilę, wróciłbyś do nicości. A czemu mnie, tak wielkiego dobrodzieja twojego, nie kochasz?

 

Gdy w jakiej potrzebie twojej znajdziesz jakąś pomoc u równego tobie człowieka, jak go wychwalasz, jak mu dziękujesz, jak się z nim sercem prawie dzielisz. A dlaczego Ja twój Bóg tak jestem nieszczęśliwy, że nie mogę podobnej przynajmniej mieć u ciebie wdzięczności i uznania?

 

II.

 

Zobacz większe jeszcze dobrodziejstwa w porządku łaski. Oto abyś ty powrócił do utraconego królestwa, któreś miał zgotowane, Ja zstąpiłem z nieba i dla ciebie stałem się człowiekiem. Ty w twoich rodzicach zgrzeszyłeś, a Ja za ciebie przeprosiłem mojego Ojca. Mnie obraziłeś, a Ja przez ciebie obrażony, twoją przyjąwszy na siebie osobę, wynagrodziłem krzywdę przez ciebie wyrządzoną. Żebyś ty nie był wiecznie karany, Ja przyjąłem na siebie wszystkie kary, zimna, niedostatki, bicze, ciernie, gwoździe, pośmiewiska. Żebyś ty żył wiecznie, Ja za ciebie umarłem. Któren człowiek umarł kiedy za człowieka?! a oto Ja Bóg twój, nieskończenie od ciebie wyższy, uczyniłem to dla twego dobra. I czy możesz jeszcze więcej pragnąć ode mnie?

 

Ale nie tu koniec dobrodziejstw moich. Któraż to matka karmi dziecię swoje własnym swym ciałem i własną krwią napawa? A oto Ja posilam ciebie w Sakramentalnym Chlebie Ciałem moim własnym i Krwią. Nie uczyniłem tego dla Aniołów, ani dla innego stworzenia, abyś wiedział, że więcej dobrodziejstw chciałem dać tobie aniżeli moim dworzanom, którzy mnie nigdy nie obrazili.

 

Dla twego dobra zawsze we dnie i w nocy jestem w kościele, o ścianę tylko z tobą mieszkając, abyś poznał z tego moją wielką miłość ku tobie, że tak cię kocham, iż cię nigdy odstąpić nie chcę. Razem z tobą chcę mieszkać, abyś większą miał ku mnie śmiałość i więcej sposobności do odbierania łask moich.

 

Raz tylko jeden zstąpiłem do wnętrzności Matki mojej, kiedy przyjąłem na siebie naturę ludzką, – a do ciebie przychodzę tyle razy, ile razy sam zapragniesz. Poznaj w tym moją niepojętą ku tobie miłość, gdy więcej niejako dla ciebie czynię, niżeli dla mojej Matki.

 

Przychodzę nie tylko do wnętrzności twoich, lecz przyjdę nawet do mieszkania twego, gdy zachorujesz, nie brzydząc się szpetnością ciała twego. Za to nic więcej nie chcę, jedno żebyś mnie kochał. A jakże mnie kochasz?

 

III.

 

Łaski, które codziennie odbierasz ode mnie, są dwojakiego rodzaju, jedne wewnętrzne, drugie zewnętrzne. Wewnętrzne są to oświecenia rozumu i pobudki woli, prowadzące do dobrego lub od złego odciągające. Ileż to razy odbierasz je ode mnie w samych nawet upadkach twoich! Ale uważ wielką złość twoją! Ileż to razy, zaślepiony niepowściągnioną żądzą, sprzeciwiłeś się tym łagodnym i słodkim moim poruszeniom!

 

Gdy, niegodziwie zatykając uszy serca twego na mój głos, sprzeciwiałeś się moim natchnieniom, Ja jako kochający cię Ojciec twój nie oddalałem się jeszcze od ciebie, ale, pragnąc twego dobra, nowe dawałem ci pobudki. Patrz, jak wielka jest dobroć moja! Dziękuj za nią, a żałuj za twoją złość i popraw się z niej!

 

Łaski zaś zewnętrzne są to te, które wziąłeś ode mnie na pożytek innych, jako to: nauka i większa wiedza różnych rzeczy, zdolności, roztropność itd. Te łaski na to dałem tobie, abyś mnie doskonalej chwalił i służył, a bliźniemu twemu dopomagał. Czy tak czyniłeś?

 

Przypomnij sobie, ile to razy podobnych łask używałeś dla własnej chluby, dla niegodziwego zysku! Przypomnij sobie twoją pychę, którą nadęty, więcej o sobie rozumiałeś, aniżeli o równych, a podobno i godniejszych od ciebie!

 

Dlatego, że otrzymałeś ode mnie łaskę roztropności, byłeś używany do rozmaitych urzędów, obowiązków, przełożeństwa. Jakże się na nich sprawowałeś? Jak rządziłeś powierzonymi sobie duszami? Jaki im ze siebie dawałeś przykład? Podobno bardziej zarzynałeś przez złe przykłady twoje i niegodziwe wymysły przeciw prawu Zakonu św. powierzone tobie dusze, aniżeli nimi należycie i z bojaźnią rządziłeś. Jak szafowałeś dobrami powierzonymi tobie? czy wiernie jako sługa dobry, czy jak sługa złośliwy?

 

Z talentu nauki, powierzonego tobie, powinieneś był przynieść mi sowity pożytek, a jakiż mi przynosisz? Co z twego talentu ma Zakon, który tyle kosztów poniósł około wykształcenia twego? Jaką Ja mam chwałę, a bliźni jaką pomoc?

 

 

Głos zakonnika do Boga

 

Cóż Ci oddam, Panie, za wszystkie te dobra, których tak hojnie użyczyłeś mi ze swojej dobroci? Miłość Twoja, najdobrotliwszy Panie, sprawiła to, żeś mnie obsypał tak wielkimi natury i łaski dobrami, ale ja niewdzięczne stworzenie nie tylko nie umiałem ich użyć na dobre, ale co gorsza użyłem ich na krzywdę Majestatu Twego. Dałeś mi zdrowie, siły, długie życie, a ja tego wszystkiego używałem ku upodobaniu zmysłów moich. Dałeś mi roztropność, naukę, niepoślednią wiedzę różnych rzeczy, czego innym odmówiłeś, a ja przez to wszystko szukałem tylko własnego zadowolenia, wyniosłości, niegodziwego zysku, zadowolenia kaprysów swoich. Dawałeś mi codziennie światło wewnętrzne i pobudki do uchronienia się złego, lecz ja gardziłem tak wielką Twoją łaską, z niewypowiedzianą krzywdą Majestatu Twego. Jednym słowem roztrwoniłem powierzone sobie talenta i żadnego z nich nie przyniosłem pożytku tak Tobie, Panie, jak i Zakonowi i bliźniemu. Żałuję tego, Boże mój, i w skrusze serca mego przepraszam Cię najpokorniej, dając słowo i stateczne przyrzeczenie, że nadal będę posłuszny na głos Twój najświętszy i nie będę zatwardzał mego serca, bo wiem, że wszystkie te łaski Twoje pochodzą z nieoszacowanego skarbu krwawych zasług Zbawiciela mego. Odtąd będę się starał przynieść pożytek z powierzonego mi talentu, tylko Ty, Panie, dopomóż, bo bez Twojej łaski wzmacniającej nic nie uczynię.

 

 

Ojciec duchowny

 

Quid habes, quod non accepisti? Si autem accepisti, quid gloriaris? Co masz, czego byś nie wziął? A jeśliżeś wziął, przeczże się chlubisz, jakobyś nie wziął? (1 Kor. 4, 7). Wszystko, cokolwiek masz, tak w porządku natury jako i w porządku łaski, od Boga wziąłeś nie dla twojej chluby, ale dla Boskiej chwały, gdyż z tego wszystkiego, co wziąłeś, masz kiedyś zdać ścisły rachunek, na jaki cel to obróciłeś. Strzeż się odrzucać wewnętrznych łask Boskich i natchnień do dobrego, bo to jest sprzeciwianie się Duchowi Świętemu, a Bóg, który ci teraz daje oświecenie do dobrego, gdy go zaraz nie przyjmiesz, umknie ci potem swojej łaski. Urząd, jaki ci Zakon powierzył, sprawuj wiernie, pamiętając, że przed Bogiem nie zdołasz się nigdy wymówić, ani też nigdzie schronić, chociażbyś wobec ludzi mógł się usprawiedliwić. Postanów uczynić pożytek dla chwały Bożej z talentu sobie powierzonego.

 

Zmów 3 pacierze na uproszenie sobie pomocy Boskiej do odniesienia pożytku z łask od Boga otrzymanych.

 

–––––––––––

 

 

X. Marcin Rubczyński S. T. D. z Zakonu Karmelitańskiego D. O., Głos Pana kruszącego cedry libańskie, czyli Rekolekcje dla osób zakonnych. Wydanie trzecie. Na większą chwałę Bożą i pożytek nieśmiertelnych dusz na nowo opracował Br. Alfons-Maria od Ducha Św. O. C. D., Kraków 1940. WYDAWNICTWO "GŁOSU KARMELU", ss. 297-302.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści 
Trzydniowych rekolekcji
"Głos Pana kruszącego cedry libańskie"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: