GŁOS PANA

kruszącego cedry libańskie

 

czyli

 

REKOLEKCJE

dla osób zakonnych

 

O. MARCIN RUBCZYŃSKI S. T. D.

Z ZAKONU KARMELITAŃSKIEGO D. O.

 

––––––––––

 

TRZYDNIOWE REKOLEKCJE

DLA OSÓB ŚWIECKICH

(dla nawracających się)

 

–––––––––

 

DZIEŃ III

 

Rozmyślanie III

 

O NIEBIE

 

Głos Boski do zakonnika

 

I.

 

Bądź wiernym aż do śmierci, a dam ci wieniec żywota (Apok. 2, 10). Za krótkie wytrwanie w twoim Zakonie zgotowałem ci w niebie nieskończoną zapłatę. Wiedz o tym, że nieba nie stworzyłem dla siebie, ale dla ciebie.

 

Kiedy moją wszechmocnością stwarzałem je, ciebie wtenczas miałem na myśli tak właśnie, jakbyś ty jeden tylko miał je odziedziczyć i cieszyć się w nim na wieki, i wtenczas to również wyznaczyłem w nim miejsce dla ciebie, naznaczając wieniec chwały za twoje doczesne usługi.

 

Gdy Ja tak dawno, bo od samego już początku świata, przygotowałem dla ciebie koronę, a ty czy podziękowałeś mi kiedy za moją tak wielką miłość ku tobie, i hojność? Za krótkie doczesne dobro, które nie powinno nawet dobrem się nazywać, jakże serdecznie dziękujesz równemu sobie człowiekowi, całujesz jego ręce, wychwalasz hojnego dobrodzieja, który przecież nic swego tobie nie dał, bo co ma, to wszystko wziął ode mnie. Ja zaś zgotowałem tobie dobra wieczne, których nikt ci odebrać nie potrafi, a gdzież należyta z twojej strony wdzięczność dla mnie, jakież za to dziękczynienie?

 

Który król podzielił kiedy swoje królestwo, aby królem uczynić własnego poddanego? A Ja, twój Bóg, uczyniłem cię wiecznym współdziedzicem mojego nieskończonego państwa. Który król uczcił kiedy swego sługę równym sobie uszanowaniem? – A oto Ja nie chcę więcej nazywać ciebie sługą, lecz przyjacielem moim. Który król wycisnął kiedy krople potu, aby swego wiernego żołnierza ujrzeć na tronie? – A Ja z nieba dla ciebie zstąpiłem, prowadziłem życie w nędzy i głodzie, wylałem wszystką swoją krew, podjąłem śmierć haniebną na krzyżu, aby ciebie oglądać w koronie wiecznej chwały, a czemu nie uznajesz tego dobrodziejstwa?

 

Korona nieśmiertelnej chwały czeka na ciebie od początku stworzenia świata, a dlaczego tak leniwie do niej idziesz? Gdy spodziewasz się jakiej doczesnej czci, gdy pragniesz dostąpić w Zakonie jakiego niepożytecznego urzędu, o! jak wielkiego przykładasz starania, aby co prędzej dojść do celu! A czemu nie dokładasz powinnego i należytego starania, aby zostać królem wiecznej chwały?

 

Patrz, jak Apostołowie, Męczennicy, Pustelnicy, Wyznawcy, Panny, gwałtem przez krzyże, ognie, miecze, kraty rozpalone, posty, niewczasy, dyscypliny, darli się do nieba, a ty zapewne myślisz osiągnąć królestwo niebieskie, żyjąc tu na ziemi w wygodach i tuczeniu ciała? Mylisz się, bo królestwo niebieskie gwałt cierpi, a gwałtownicy porywają je (Mt. 11, 12).

 

II.

 

Do nieba wzywam cię, synu, do nieba, do wiecznego wesela, tam, gdzie nie postanie płacz, ani smutek, ani żadna boleść. Jeżeli ten świat, dany ci na wygnanie, tak ci przypada do smaku, to cóż powiedzieć o niebie, które naznaczone ci jest na ojczyznę? Tu choroby, troski, śmierć – tam radość, wesele, życie bez końca.

 

Jeżeli kiedykolwiek któremu z moich sług pokazałem, i to z bardzo daleka, co z niebieskich piękności, to dla niewypowiedzianej radości, która go zupełnie nasyciła, nie chciał już dłużej żyć na świecie. Dość na tym, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani rozum stworzony pojąć nie może, jak piękne, jak ozdobne, jak wesołe zgotowałem dla ciebie miejsce.

 

Dlaczego umartwienia są ci tak przykre? czemu marszczysz się na posty? czemu nie chcesz przestrzegać skromności w zewnętrznym postępowaniu? dlaczego wspólny śpiew w chórze dla chwały mojej zdaje ci się nieznośnym, a wspólne czynności z braćmi uważasz jako zabierające ci czas, którego byś do swoich zajęć użyć chciał? Ach synu! jak łatwo dajesz się zwodzić pokusie! Przez ten czas niewiele zdołasz zrobić, a przecież możesz sobie przez to zasłużyć na tak wielkie i tak piękne królestwo, które przygotowane ci zostało za te, a nie za inne prace.

 

Pracuj, a pracuj ustawicznie aż do śmierci, żebym cię pracującego zastał. Królestwo bowiem moje nie próżnującym, ale pracującym jest obiecane. Królestwo moje jest zapłatą, zapłata zaś następuje po pracy, jakże więc spodziewać się masz zapłaty, gdy nie chcesz pracować?

 

Ja dziedziczny Pan królestwa mego, gdy z ziemi szedłem do niego, szedłem nie inną drogą, lecz tylko drogą prac, niewczasów, umartwienia, krzyżów, drogą ciernia, głodu, ubóstwa, nędzy, przeciwności; – ty, sługą będąc, jak możesz sobie obiecywać, że na innej drodze tam trafisz?

 

Ja Pan królestwa mego, wpierw za cudze występki zapłaciwszy, dopiero poszedłem do nieba; – ty jak się możesz spodziewać wejść do niego, gdy za własne wybryki przez prace i umartwienia nie uczyniłeś zadość mojej sprawiedliwości?

 

III.

 

Do nieba, synu, do nieba jeszcze cię wzywam, bo pragną cię mieć między sobą moi słudzy królujący ze mną, moja najukochańsza Matka, mój Ojciec Przedwieczny, Ja sam i Duch Najświętszy.

 

Jak matka pragnie widzieć i mieć przy sobie własne dziecię, tak moi słudzy pragną cię mieć ze sobą, bo oni tak cię kochają, że gotowi by byli wyzuć się z własnej chwały, gdyby taka była moja wola, abyś ty w niej był. Każdy z nich czeka na ciebie, abyś jak najprędzej do ich towarzystwa przyszedł i z nimi cieszył się bez końca.

 

Czeka na ciebie także moja najukochańsza Matka, która tak cię kocha teraz i przez całą wieczność tak doskonałą miłością będzie cię kochała, jak wielka i doskonała jest miłość wszystkich Świętych. Ona, gdy przyjdziesz do mnie, przywita cię mile i przyciśnie do swego serca tymi rękami, którymi mnie piastowała, weseląc się z tego, że cię wreszcie zobaczyła w niebie. O jak wielka będzie twoja radość?! Uczyń tak, synu mój: Porzuć te wszystkie okazje, które cię zatrzymują i tamują ci drogę do nieba, gdyż wiedz o tym, że twoje niebo, jeżeli życie twoje poprawisz. Upewniam cię o tym moim Boskim słowem, jakom jest Bogiem.

 

Ale nie tu koniec twojego nieskończonego i niewypowiedzianego wesela. Ja, mój Ojciec Przedwieczny i Duch Święty chcemy być twoją zapłatą. Za twoje maleńkie prace otrzymasz w zapłacie mnie Boga nieograniczonego, a wszystkie twoje sprawy, które dziś dla mnie czynisz, tyle będę sobie ważył, ile samego siebie poważam.

 

Skoro tylko wejdziesz do królestwa mego, twój Anioł Stróż przyprowadzi cię przed mój Boski tron, gdzie mój Ojciec Przedwieczny i Ja z Duchem Świętym, weseląc się z twego przyjścia, damy ci pocałunek na znak wiecznego pokoju, otrzemy łzę z oczu twoich, a przyodziawszy cię w szatę wiecznej chwały, w obecności wszystkich Świętych ogłosimy cię obywatelem niebieskim, towarzyszem Aniołów, moim bratem i synem najukochańszym Boga.

 

Patrz więc, co otrzymasz, jeżeli mnie będziesz teraz kochał. Żeby w Zakonie dojść do jakiego niepożytecznego starszeństwa, czego to nie robisz? jak się nie starasz? jak nie zabiegasz? a dlaczego, powiedz mi, nic nie czynisz, żeby być na wieki dziedzicem Boga twego?

 

 

Głos zakonnika do Boga

 

Nie uspokoi się we mnie serce moje, Panie, póki w Tobie nie odpocznie, bo Ty, Boże serca mego, jesteś cząstką moją wieczną, Ty odpoczynkiem, Ty źródłem rozweselającym niebieską Jerozolimę i napawającym słodyczą wiecznej chwały dusze Tobie służące. Ty jesteś zapłatą moją, a zapłatą nader wielką, zapłatą wieczną, zapłatą nieskończoną, zapłatą, której nikt ode mnie nie odbierze. Pragnę Cię widzieć, o Boże w tej chwale, którą zgotowałeś kochającym Ciebie. Pragnę cieszyć się z Tobą i kochać Cię przez całe wieki, boś mnie na to stworzył i z Twojej nieskończonej dobroci przez krwawe zasługi Twoje wysłużył mi miejsce w niebie, abym przez całą wieczność mieszkał z Tobą wraz z książęty ludu Twego. Pragnę, aby jak najprędzej nadszedł ten dzień, ta godzina i ta najszczęśliwsza chwila, której zawołasz na mnie, mówiąc: Sługo dobry i wierny, wnijdź do wesela Pana twego. W tym życiu nie chcę już szukać sobie żadnej uciechy, która by mnie od Ciebie odrywała, bo Ciebie tylko jednego szukam, o Boże! Tyś moje wesele, Tyś największa moja radość i szczęście. Wszystkie doczesne wygody tego świata, rozrywki, godności, zaszczyty odrzucam od siebie i brzydzę się nimi, bo to wszystko nicość i próżny dym, a w Tobie jednym chcę mieć zatopione wszystkie zmysły i siły duszy mojej. Tobie, na Twoją wyłącznie służbę i chwałę oddaję rozum, pamięć i wolę moją. Już tu na ziemi chcę zacząć niebo, abym w Tobie całkowicie był zanurzony i żył w Tobie, a Ty we mnie.

 

 

Ojciec duchowny

 

Respice Sion civitatem solemnitatis nostrae. Spojrzyj na Syjon, miasto uroczystego święta naszego (Iz. 33, 20). Nie okiem ciała, ale okiem duszy twojej, to jest rozumem przypatruj się niebu, pamiętając, że Bóg stworzył je dla ciebie, ale zarazem wiedz o tym, iż nic splugawionego nie wnijdzie do niego. Przypomnij sobie, ile to razy odważyłeś się dobrowolnie na grzech, a przez to splamiłeś twą duszę i utraciłeś niebo. Porzuć więc wszystkie takie zabawy, rozrywki, rozmowy itd., które widzisz, że podają cię w niebezpieczeństwo utraty twojego zbawienia. Postanów wystrzegać się wszystkich okazyj grzechowych.

 

Zmów 3 pacierze na uproszenie sobie łaski wytrwania w dobrem aż do końca.

 

–––––––––––

 

 

X. Marcin Rubczyński S. T. D. z Zakonu Karmelitańskiego D. O., Głos Pana kruszącego cedry libańskie, czyli Rekolekcje dla osób zakonnych. Wydanie trzecie. Na większą chwałę Bożą i pożytek nieśmiertelnych dusz na nowo opracował Br. Alfons-Maria od Ducha Św. O. C. D., Kraków 1940. WYDAWNICTWO "GŁOSU KARMELU", ss. 243-248.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści 
Trzydniowych rekolekcji
"Głos Pana kruszącego cedry libańskie"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: