GŁOS PANA

kruszącego cedry libańskie

 

czyli

 

REKOLEKCJE

dla osób zakonnych

 

O. MARCIN RUBCZYŃSKI S. T. D.

Z ZAKONU KARMELITAŃSKIEGO D. O.

 

––––––––––

 

TRZYDNIOWE REKOLEKCJE

DLA OSÓB ŚWIECKICH

(dla nawracających się)

 

–––––––––

 

DZIEŃ III

 

Rozmyślanie II

 

O WIECZNOŚCI

 

Głos Boski do zakonnika

 

I.

 

Pójdzie człowiek do domu wieczności swojej (Ekl. 12, 5). Pójdziesz i ty do domu wieczności, lecz nie wiesz jakiej.

 

Wieczność bowiem dwojaka jest, zła i dobra, to jest piekło i niebo. Jedna z tych niezawodnie cię czeka, lecz nie możesz wiedzieć która, bo nie wiesz, czy w łasce mojej, czy w gniewie jesteś. Nie wiesz, czy przeprosiłeś mnie za twoje grzechy i otrzymałeś już przebaczenie. Nie wiesz, czy jesteś moim synem ukochanym i dziedzicem wiecznej chwały razem ze mną, czy też jeszcze synem gniewu, zemsty i wiecznego zatracenia.

 

Jak nie wiesz, która cię z dwojakiej wieczności czeka, tak nie możesz wiedzieć, kiedy ją zaczniesz, gdyż nie wiesz dnia ani godziny zejścia twego. A czemu tak żyjesz, jakbyś miał na ziemi wiekować?

 

Gdyby kto zapewnił cię, że jutro masz umrzeć, jakbyś pilnie gotował się na śmierć przez Sakramenta święte, jakbyś gorąco przepraszał mnie przez pokutę, aby, wolny od grzechów i z oczyszczoną duszą, rozpocząć z nadzieją miłosierdzia mego twoją wieczność. Lecz bądź tego pewien, że do dnia jutrzejszego nie możesz sobie obiecywać twego życia, bo nie masz nawet pewności, że godzinę tę, w której odprawiasz rekolekcje, całą przeżyjesz, a czemuż więc o tej ostatniej chwili nie masz myśleć i starać się być zawsze w pogotowiu na drogę wieczności?

 

Jeszcze nikt z drogi wieczności nie wrócił z powrotem na świat. Gdy jeden tylko krok uczynisz, już klamka zapadnie i drzwi zostaną zawarte. Gdybyś nie miał już nigdy powracać do swojej ojczyzny, ani też nigdy więcej widzieć się z twoimi rodzicami, przyjaciółmi i znajomymi, jakbyś pragnął rozporządzić swoimi sprawami? Tej nocy jeszcze możesz nie przeżyć i tej nocy nieprzyjaciele twoi mogą wydrzeć z ciebie duszę twoją, a dlaczego nie uporządkujesz należycie spraw duszy twojej?

 

Od jednego ostatniego tchnienia, którym duszę wyzioniesz, zawisła twoja szczęśliwa lub nieszczęśliwa wieczność, a jakże się sprawujesz? jak żyjesz? jak gotujesz się w tak długą i nieskończoną drogę, z której już nigdy nie powrócisz?

 

II.

 

Dom wieczności twojej jest tym, w którym na zawsze mieszkać będziesz i z którego już nigdy nie wyjdziesz.

 

Uprzytomnij sobie żywo w myśli tę prawdę: tysiąc lat albo sto tysięcy lat w porównaniu do wieczności jest to tak, jak jedno nic względem wszystkiego. Niech będzie tyle milionów lat, ile jest kropel wody w morzu, ile proszków piasku po polach i na brzegu morskim, ile trawek na ziemi, ile liścia na drzewach, ile włosów na ludziach, ile atomów w powietrzu, to jeszcze nie przerachowałeś wszystkich wieków wieczności. Gdyby była tak olbrzymia góra, że ogromem swoim obejmowałaby całe niebo i ziemię, usypana z drobnych ziarnek piasku, a co tysiąc lat Anioł zstępował z nieba i po jednym proszku przenosił na inne miejsce, pomyśl, ile to milionów wieków musiałoby przeminąć, nimby owa góra na drugie miejsce została w całości przeniesiona! a przecież nadszedłby kiedyś taki czas, że zabrakłoby w górze ziarnek piasku i ona zostałaby na inne miejsce przesypana, a tymczasem wieczność nie tylko by się nie skończyła, ale była niejako w swoim początku. Zastanów się nad tym uważnie!

 

Czy więc twoje wybryki i niegodziwe dogadzanie zmysłom, którymi mnie obrażasz i żyjesz przeciwko swemu powołaniu, warte są tego, abyś miał przyjść na wieczność nieszczęśliwą, z której nie będziesz już mógł powrócić, ani poprawić twojego złego upadku i nierozumnego błędu? Czy to rozumna taka zamiana za chwilkę przemijającej uciechy, za jedną godzinę lub kwadrans dobrowolnego upodobania w grzechu obierać sobie nieskończone miliony wieków nieznośnej kary, ustawicznego udręczenia w nieugaszonym ogniu? A przecież ty, odważając się na grzech, na przestępstwo mojego prawa i twojej przysięgi, odważasz się na taką zamianę!

 

Gdyby kogo skazano na rok tortury tak, iżby w niej ustawicznie i bez wytchnienia we dnie i w nocy od katów był dręczony, a równocześnie postawiono mu warunek, że jeżeli przez godzinę dobrowolnie będzie pokutował, to wybawiony zostanie od tamtej kary, – o! z jak wielką ochotą podjąłby się tej, chociażby najostrzejszej pokuty! A ty, czemu wzdrygasz się i wzbraniasz krótkiej pokuty za swoje grzechy, aby ujść kary wiecznej?

 

III.

 

Dom wieczności twojej nie inny, lecz ten tylko będzie, który sam sobie za życia twego wystawisz przez swoje dobre lub złe uczynki, bo powiedziałem, że uczynki ich pójdą za nimi (Apok. 14, 13), i dlatego nie na mnie narzekać będziesz, żeś zginął na wieki, ale sam na siebie, bo Ja dla ciebie niebo przygotowałem, gdyż, będąc sam w sobie przed wieki nieskończenie pełen chwały, stworzyłem je nie dla mojej potrzeby, ale tylko dla twojego wiecznego ze mną mieszkania.

 

Robak sumienia twojego nigdy nie umrze, lecz dręczył cię będzie bardziej, niżeli jaka inna kara, przedstawiając ci żywo i nieustannie, żeś się sam dobrowolnie zgubił na wieki.

 

Sam w sobie będziesz się gryzł przez całą wieczność, żeś samochcąc takie okropne nieszczęście ściągnął na siebie, mówiąc: Gdybym był chciał, byłbym teraz w niebie i zażywał rozkoszy z Bogiem moim; w mojej było to woli sprawować się dobrze, ustawy zakonne nie były tak ostre, żeby przewyższały moje siły, pomoce Boskie były tak obfite, że każdej chwili miałem zbawienne posiłki do wypełnienia ich; lecz już wszystko skończyło się dla mnie; już nie mam więcej czasu i sposobu, aby poradzić sobie; miłosierdzie Boskie zamknięte dla mnie na wieki! oto pozostały jedynie dla mnie: ogień wieczny, nieustające płomienie, niemiłosierni piekielni kaci, rozpacz, bluźnierstwa, przekleństwa i to na wieki, na wieki, na wieki! Jestem na wieki w piekle i z tego okropnego więzienia nigdy już nie wyjdę. O śmierci, a gdzież jesteś? czemu mnie nie zabijesz na wieki?! O ogniu przenikający, dlaczego mnie nie zniszczysz?! Kaci piekielni, czemu mnie nie rozedrzecie?! Boże mściwy za grzechy moje, czemu mnie tak długo przy życiu trzymasz?! Ach nieszczęśliwa wieczności! Ach opłakane nigdy! nigdy! nigdy! bez końca!

 

Taka, a nie inna czeka cię piosneczka, jeżeli żyć będziesz niedbale i niezgodnie z powołaniem twoim.

 

Ach synu! jak mało sobie ważysz tę prawdę, że za złe życie w Zakonie, czeka cię zła i nieszczęśliwa wieczność! Pamiętaj na to, że dostając się raz do piekła, już na wieki stamtąd nie wyjdziesz!

 

 

Głos zakonnika do Boga

 

Sprawiedliwy Ty jesteś, Panie mój i szczere a proste są sądy Twoje. Nie zapieram się tego, że żyjąc w Zakonie, nie postępowałem według powołania mego, żyłem nie jak osoba zakonna, ale gorzej nawet niżeli człowiek światowy i dlatego słusznie uznaję, że sprawiedliwie zasłużyłem na to, abyś mnie skazał na wieczne bez końca męki i na najostrzejsze kary, gdyż z Twojej dobroci więcej miałem środków do zbawienia, aniżeli człowiek na świecie żyjący. Ze skarbu Twego powierzyłeś mi, o Panie mój, więcej talentów, niżeli komu innemu, abym, pracując nimi, przyniósł Tobie pożytek chwały, a sobie na wieczną zapłatę zasłużył, – ale ja, sługa złośliwy i leniwy, dobra Twoje i talenta wiadomości, rozumu, sił przyrodzonych obróciłem na złe, użyłem ich na moje wymysły a Twoją obrazę, marnie je straciłem i dlatego zasłużyłem na to, abym, oddany piekielnym katom, przez całe wieki wypłacał się za nie nieskończonymi mękami. Lecz o najłaskawszy Panie, cóż Ci za pożytek z mojej wiecznej zguby? Co za korzyść mieć będziesz z tego, że ja będę wiecznie w mękach gorzał i Ciebie na wieki przeklinał? Lubo tedy uczyniłem to, za co mnie karać powinieneś, Tyś jednak nie wyzuł się z tego, czym byś mnie mógł zbawić. Daruj, o najmiłosierniejszy Boże, wszystkie winy Twemu niedobremu słudze. Oto u nóg Twoich najświętszych w skrusze serca mego żebrzę Twego miłosierdzia i łaskawego odpuszczenia. Obiecuję również statecznie poprawić się całkowicie i w Zakonie moim żyć według powołania mego, talentów Twoich i łask użyczonych używając na chwałę Twoją, a nie na moje wymysły. Chcę Cię chwalić w życiu, chcę Cię chwalić i kochać przez całą wieczność!

 

 

Ojciec duchowny

 

Non habemus hic civitatem manentem. Nie mamy tu miasta trwającego (Hebr. 13, 14). Nie tu dom mieszkania naszego, tu jesteśmy wszyscy tylko pielgrzymami: niebo, albo piekło jest naszym domem wiecznym. Wybierz sobie jeden z tych domów, który ci się podoba, bo to Bóg jedynie twojej woli pozostawił, jak to mówi przez Jeremiasza Proroka: Ecce ego do coram vobis viam vitae, et viam mortis. Oto ja daję przed was drogę żywota i drogę śmierci (Jer. 21, 8). Chcesz pójść na drogę życia, aby z Bogiem wiecznie żyć, żyj w Zakonie według powołania twego. Jeżeli zaś chcesz życie prowadzić według własnych wymysłów twoich i dogadzać we wszystkim tylko zmysłom ciała, pójdziesz na drogę śmierci. Przeto ośmiel się na stateczne przedsięwzięcie: ustawy Zakonu twego wesoło i z ochotą dla Boga wypełniać.

 

Zmów 3 pacierze na uproszenie sobie Boskiej pomocy do wypełnienia wszelkich powinności twego Zakonu.

 

–––––––––––

 

 

X. Marcin Rubczyński S. T. D. z Zakonu Karmelitańskiego D. O., Głos Pana kruszącego cedry libańskie, czyli Rekolekcje dla osób zakonnych. Wydanie trzecie. Na większą chwałę Bożą i pożytek nieśmiertelnych dusz na nowo opracował Br. Alfons-Maria od Ducha Św. O. C. D., Kraków 1940. WYDAWNICTWO "GŁOSU KARMELU", ss. 235-241.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści 
Trzydniowych rekolekcji
"Głos Pana kruszącego cedry libańskie"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: