GŁOS PANA

kruszącego cedry libańskie

 

czyli

 

REKOLEKCJE

dla osób zakonnych

 

O. MARCIN RUBCZYŃSKI S. T. D.

Z ZAKONU KARMELITAŃSKIEGO D. O.

 

––––––––––

 

TRZYDNIOWE REKOLEKCJE

DLA OSÓB ŚWIECKICH

(dla nawracających się)

 

–––––––––

 

DZIEŃ I

 

Rozmyślanie III

 

O PILNYM STARANIU OKOŁO DUSZY

 

Głos Boski do zakonnika

 

I.

 

Cóż pomoże człowiekowi, jeśliby wszystek świat zyskał, a na duszy swej szkodę podjął? powiedziałem w Ewangelii (Mt. 16, 26). Ze słów tych poznaj, że dusza twoja daleko więcej warta, niżeli cały świat ze wszystkimi swymi wspaniałościami, a przeto strata jej większa jest od straty całego nawet świata. Przypomnij sobie, ile to razy utraciłeś ten tak wielki skarb powierzony sobie przez częste popełnianie grzechów i żałuj za to!

 

Chcesz wiedzieć, jak wiele warta twoja dusza? Oto, żeby ją z niewoli wykupić, dałem za nią nie świat, nie ziemię, nie morza, ale własne życie moje! Gdy tedy stracisz ją tak drogo zapłaconą, czy zdołasz ją z powrotem sam odkupić?

 

Duszę ludzką stworzyłem tak piękną, że w początkach swoich dorównywała Aniołom, przyodziałem ją w sukienki łask nadprzyrodzonych, ogłosiłem moją córką i dziedziczką nieskończonego mojego królestwa. Przez jedno jednak nieumartwienie zmysłów dla zadowolenia niegodziwych żądz ciała, przez jedną chciwość smaku pierwszych rodziców ku owocowi zakazanego drzewa, strącona z tej godności, odarta z wszelkiej ozdoby łask, stała się niewolnicą czarta, stała się niegodną, żeby ją ziemia nosiła. Niewiele potrzeba, synu, niewiele do tego, abyś tak wielkie dobro, to jest duszę twoją, utracił. Dosyć jednej złej chęci, dosyć jednego niegodziwego zadowolenia zmysłów, żebyś razem z duszą wszystko postradał. Dlaczegóż więc tak często udzielasz swobody zmysłom swoim, narażając się na tak wielką stratę?

 

Dusza twoja, to nieoszacowany skarb, powierzony tobie na to, abyś go wiernie i pilnie strzegł, a w swoim czasie oddał z powrotem w ręce moje, z których go otrzymałeś. Ciało twoje jest domem, w którym ten skarb złożyłem, zmysły ciała są drzwiami i oknami tego domu, przez które nieprzyjaciel, to jest grzech, ma zwyczaj wchodzić. Dlaczegóż więc nie masz pilnej straży około drzwi twojego domu, iżby nieprzyjaciel nie przyszedł i skarb twój nie zginął? Pamiętaj o tym, że pragnie swojej szkody, kto na oścież ma dom otwarty.

 

Dusza twoja jest nieoszacowanym skarbem i dlatego, że na niej jest Krew moja, którą naznaczyłem ją dla siebie. Gdybyś zelżywie rzucił do śmieci lub w jakieś plugastwo cząstkę krzyża oblanego moją Krwią lub inną jakąś część szat moich noszeniem poświęconych przeze mnie, jak wielkiego przez to dopuściłbyś się świętokradztwa! jak straszny popełniłbyś występek! jak nienagrodzoną wyrządziłbyś tak wielkiej świętości wzgardę i krzywdę! Otóż równego dopuszczasz się świętokradztwa, równą popełnisz zbrodnię, gdy, odważając się dobrowolnie na zakazane złości, duszę twoją, oblaną najświętszą moją Krwią, rzucasz w plugastwo grzechowe. Sam siebie osądź, czego jesteś za to godzien.

 

II.

 

Dusza twoja jest moim mieszkaniem, bo powiedziałem: Jeśli mię kto miłuje, będzie chował mowę moją: a Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, a mieszkanie u niego uczynimy (Jan. 14, 23). Jakiż z twojej strony dozór i dbałość o mieszkanie moje? Dom mój powinien być czysty, bez żadnego plugastwa, umieciony pokutą, ochędożony umartwieniem, wymyty łzami, napełniony kadzidłem świątobliwych modlitw, przyozdobiony chrześcijańskimi cnotami. A jakiż jest? Ach wstydzie! ty lękasz się pokuty, uciekasz od umartwienia, nie chcesz dla mojej miłości łzy z oczu wycisnąć, serce mając twardsze nad kamień!

 

Dusza twoja jest mieszkaniem moim, w którym – jak powiedziałem – nie tylko czasami gościem, ale zawsze chcę przebywać i stałe mieć mieszkanie. Lecz jakże mam tam mieszkać, gdzie brzydka obrzydliwość spustoszenia złych twoich nałogów się znajduje? Wyrzuć je precz ze siebie, osobliwie te, w których zastarzały gnijesz, a przyjdę na mieszkanie do ciebie.

 

Gdy w domu twoim przyjmujesz na godzinę równego sobie człowieka, jakże się starasz dla swojej sławy, aby się nic takiego u ciebie nie znalazło, co by mogło urazić oczy przychodzącego gościa. Ja chcę przyjść do ciebie nie na godzinę, ale żeby zawsze z tobą być, a czemuż równego przynajmniej nie masz starania o czystość swego domu? To zapewne równy tobie człowiek milszym ci jest gościem, niżeli Ja, i milsza ci z nim rozmowa, aniżeli ze mną Bogiem twoim! Ach synu, jak nie pojmujesz tej prawdy!

 

Tam zwykłem mieszkać, gdzie jest zgoda, pokój i miłość, bo Ja jestem królem pokoju i miłością niestworzoną. Jakaż u ciebie zgoda wewnętrzna, kiedy ciało, które powinno poddane być rozumowi, panuje nad nim! Jaka miłość wzajemna, kiedy lada słówko, i to niewinnie czasem powiedziane, oburzyć cię potrafi przeciwko bratu twemu? kiedy powierzchownie okazujesz się jego przyjacielem, a w duszy żywisz myśli zemsty względem niego! Niech dusza panuje nad ciałem, niech ciało będzie duszy posłuszne, niech między tobą a bratem istnieje miłość szczera i prawdziwa, nie zaś powierzchowna tylko i obłudna, a mieszkać w tobie będę.

 

Gdzie Ja mieszkam, tam nieprzyjaciel nie odważy się natrzeć, bo Ja jestem: Mocarz zbrojny strzegący dworu swego (Łk. 11, 21). Rozważ twoją szczęśliwość, gdy Ja z tobą będę mieszkał, ale także uważ nieszczęśliwość swą i opłakany stan, w jakim byś się znalazł, gdybym nie mieszkał z tobą.

 

III.

 

Jedną tylko masz duszę i to tak jedną, że z nią masz wszystko, bo mnie masz, a ze mną łaskę i wieczne zbawienie twoje. Jeżeli tą utracisz, jużeś wszystko i to niepowetowanie utracił.

 

Gdybyś mógł dwa razy duszę tracić, to raz ją straciwszy, drugi raz mógłbyś błąd swój poprawić, ale że tylko raz i to na wieki możesz ją zgubić, pomyśl, jak powinieneś ją cenić i pilnować! Suknię bogatszą wyżej szacujesz, niżeli podlejszą; a cóż masz droższego, co kosztowniejszego nad duszę swoją, w porównaniu do której cały świat ze wszystkimi swymi bogactwami jest to szczere nic. Ona jest córką moją, moją ukochaną oblubienicą, dziedziczką królestwa mego, perłą korony mojej, kościołem i ołtarzem moim, wyższą nad Aniołów, bo ci są jej sługami, zacniejszą nad Serafinów, gdyż dla nich nie zstąpiłem z nieba i nie przelewałem mojej Krwi, którą wylałem do ostatniej kropli na odkupienie duszy twojej.

 

Teraz zastanów się nad tą prawdą: stracisz jakąś rzecz doczesną, to inną możesz na jej miejsce nabyć; stracisz przyjaciela, to innego znajdziesz, ale kiedy duszę utracisz, innej już nie znajdziesz.

 

Stracisz przyjaciela, jak wielce bolejesz; stracisz ojca lub matkę, jak serce twoje pęka niejako od żalu, a gdy przez grzech tracisz duszę, ach ślepoto, czemu nie ubolewasz, dlaczego nie płaczesz gorzkimi łzami? Mając ciało, posiadasz dwoje oczu, dwoje uszu, dwoje rąk, gdybyś przeto jedno utracił, drugie może je jeszcze zastąpić; ale gdy tylko jedną masz duszę, raz ją straciwszy, niczym nie zdołasz powetować jej utraty.

 

Jeżeli wierzysz, że dusza jest nieśmiertelną, a ciało, jak przecież widzisz, marnym jest tylko prochem i gnojem smrodliwym, dlaczegóż troskliwiej dbasz o ciało podlejsze, aniżeli o duszę daleko godniejszą i nieśmiertelną, bo obrazem jest Boga twego? Chorujesz na ciele, to wszystkich szukasz sposobów do ratowania go, chociaż ono i tak na zgnicie przeznaczone i nie uchroni się tego. Chorujesz na duszy, to nie pomyślisz o żadnym sposobie ratunku, a przecież ona jest nieśmiertelna i gdy raz zginie, to ginie na wieki!

 

Ciało może zginąć do czasu, ale dusza nie, bo ona nigdy nie umiera. Zginie dusza, to zginie z nią wiecznie i ciało. Ach jak okropna lekkomyślność twoja i głupota! Wyżej cenisz gnój, niż obraz twego Boga; więcej poważasz pastwę robaków, niźli Krew moją; bardziej kochasz to, co nic nie warte, aniżeli to, co wartością cały świat przewyższa!

 

Ja Bóg twój przez trzydzieści i trzy lata życia mego na ziemi pracowałem, aby znaleźć twoją duszę straconą i oddać ją w ręce mojego Ojca; a ty za lada marność straciwszy ją, myślisz, że ją bez pomocy mojej tak prędko znajdziesz?!

 

 

Głos zakonnika do Boga

 

Z nieprzebranej dobroci Twojej, o Boże mój, dałeś mi nieoszacowany skarb, nabyty drogim okupem Syna Twego, nieśmiertelną duszę, którąś tak wielce ukochał, że chcesz ją mieć za córkę i dziedziczkę królestwa Twego, lecz ja złośliwy straciłem ją nieszczęśliwie za krótką marność i nędzne zmysłów moich upodobanie, wyżej stawiając krótką uciechę, niżeli tak wielkie dobro. Powierzyłeś ją mnie, oblubienicy Twojej, którą zaślubiłeś sobie na wieki Krwią najdroższą Syna swego i dałeś jej ze skarbu nieprzebranego dobroci Twojej obfity posag łask nadprzyrodzonych, ale ja, obrzydliwe stworzenie, ceniąc wyżej szpetność gnijącego ciała, niżeli ten najpiękniejszy obraz Twój, gnany złymi żądzami, zaprzedałem ją nieprzyjacielowi Twemu, a straciwszy tak wielkie dobro Twoje, z nim utraciłem wszystko. Uznaję niepojętą dobroć Twoją, że, gdy pierwszy raz zgubiłem duszę przez grzech, pozwoliłeś mi, dla zasług Syna Twego, znaleźć ją przez pokutę. Lecz teraz nie wiem, czy pozwolisz mi ją znowu znaleźć, gdy zapamiętale wciąż obrażam Ciebie Boga mego, a przez to większe i coraz większe zaciągam na nią długi. Żałuję szczerze za tak wielką złość moją, żem nie umiał uszanować Twojego dobra, lecz przetrwoniłem je za bezcen i za krótką zmysłową uciechę na moje nieszczęście oddałem nieprzyjacielowi Twemu. Żałuję serdecznie, że tak lekceważyłem sobie tak wiele trudów i starania, przez Syna Twego podjętych w odkupieniu mojej duszy, że za nic miałem Krew, za mnie przelaną i śmierć Jego, jaką poniósł na krzyżu dla zbawienia mej duszy. Od tego czasu będę już usilnego dokładał starania, aby oddać ją w ręce Twoje, Boże mój, z których ją otrzymałem.

 

 

Ojciec duchowny

 

Fili, in mansuetudine serva animam tuam, et da illi honorem secundum meritum suum. Synu, w cichości zachowaj duszę twoją, a miej ją w uczciwości według godności jej (Ekli. 10, 31). Bóg nie dlatego wlał dusze w ciała nasze, abyśmy tylko na tym świecie żyli, ale na to jedynie, abyśmy wszystkimi siłami starali się o przyszłe życie. Bydlęta nierozumne mają to tylko jedynie teraźniejsze życie. My zaś na to otrzymaliśmy nieśmiertelną duszę, aby tu na ziemi przez dobre życie przygotować się na przyszłe, nieskończone. Masz tedy starać się nie o dobra doczesne, bo te przemijają i opuszczą nas; nie o chwałę, bo ta gaśnie; nie o ciało, bo ono się rozkłada; nie o piękność, bo ta się utraca; nie o wygody, bo te przechodzą; ale o duszę, bo ona wiecznie żyć będzie i poprowadzi przed Boga wszystkie sprawy swoje. Przeto duszę swoją uczyń panią wszystkich spraw twoich, to jest to tylko czyń, co każe ci czynić dusza i rozum, a nie to, czego chcą zmysły i ciało, a w każdej sprawie, zanim do wykonania jej przystąpisz, wpierw zasięgnij rady rozumu i duszy twojej.

 

Zmów 3 pacierze za tych, którzy znajdują się w okazji do grzechu i w niebezpieczeństwie utraty duszy.

 

–––––––––––

 

 

X. Marcin Rubczyński S. T. D. z Zakonu Karmelitańskiego D. O., Głos Pana kruszącego cedry libańskie, czyli Rekolekcje dla osób zakonnych. Wydanie trzecie. Na większą chwałę Bożą i pożytek nieśmiertelnych dusz na nowo opracował Br. Alfons-Maria od Ducha Św. O. C. D., Kraków 1940. WYDAWNICTWO "GŁOSU KARMELU", ss. 105-111.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMVIII, Kraków 2008

Powrót do spisu treści 
Trzydniowych rekolekcji
"Głos Pana kruszącego cedry libańskie"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: