PSALMY DAWIDA

 

NA JĘZYK POLSKI WIERSZEM PRZEŁOŻONE

 

PRZEZ

 

KS. KAZIMIERZA BUCZKOWSKIEGO

 

PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ

 

––––––––

 

PSALM LXXVII.

 

(u Żydów 78).

 

Attendite popule meus legem meam

 

Słuchaj ludu mój zakonu mojego,

Ku słowom moim nakłoń ucha twego;

A w przypowieściach usta me otworzę,

I wiele świętych prawd wam dziś wyłożę;

Cośmy z ust naszych praojców słyszeli,

Jakośmy od nich to podanie mieli,

Które z ust do ust wiernie przechodziło

Na ich potomstwo, które po nich żyło;

Które nam głoszą wielką Pańską chwałę,

Potęgę Jego i cuda wspaniałe.

Jako swe prawo nadał Jakubowi,

I zakon święty dał Izraelowi;

Jak ojcom naszym dał Pan rozkazanie,

By przechodziło wiernie ich podanie

Na wszystkie po nich przyszłe pokolenia,

Z ojców na synów dla ich upomnienia;

Aby nadzieję w Bogu pokładali

I Jego świętych przykazań słuchali;

Aby nie byli, jako ich ojcowie,

O twardem sercu i o twardej głowie,

Którzy do gniewu Pana pobudzali,

Od wiary świętej często odpadali;

Nie byli serca dla Pana szczerego,

Jako synowie Efrem (1) czasu swego,

Choć w naciąganiu łuku byli biegli,

Jednakże w boju za karę polegli;

Iż testamentu nie strzegli Pańskiego

I nie szli drogą przykazania Jego;

Na dobrodziejstwa Jego zapomnieli

I cudów Jego w pamięci nie mieli,

Których dokonał Pan w Egipskiej ziemi,

Na polu Tanis (2) przed ojcy naszymi.

Jako rozerwał na dwie części morze,

I wstrzymał wody jak w skórzanym worze,

Aby przejść mogli nie zmaczawszy nogi.

Jako ich dalej prowadził wśród drogi

We dnie w obłoku; a wśród ciemnej nocy

Zapalał obłok blaskiem swojej mocy.

Skałę na puszczy ręką swą rozdwoił,

Ażeby lud swój spragniony napoił;

I wywiódł wodę z opoki skalistej,

I ukazał się strumień wody czystej.

A przecież jeszcze na nowo grzeszyli,

Choć już tem Pana do gniewu wzruszyli;

Na nowo Pana w sercach doświadczali,

Kiedy o pokarm na puszczy wołali

Szemrząc i mówiąc: "Azali w pustyni

Pan nam i stoły nakryte uczyni;

Ręką swą wodę wywiódł nam ze skały,

Czyliż i o chleb będzie dla nas dbały?"

Co gdy Pan słyszał, zapalił się gniewem

Na Izraela i Jakuba mściwym,

Iż nie wierzyli w wielkość Boga swego,

Ani ufności nie mieli do Niego.

Przeto Pan rozkaz swym obłokom daje –

Spichlerz niebieski otwarty zostaje:

I spuścił z nieba Pan mannę ludowi,

I chleb anielski dał Izraelowi.

Pożywał człowiek chleba anielskiego,

I wzięli pokarm obfity od Niego.

I przeniósł Pan wiatr z nieba południowy

I przywiódł mocą swą wiatr zachodowy;

I spuścił mięso Pan dla ludu swego

I ptastwa mnóstwo, jak piasku morskiego.

Wszystko to padło przed ich namiotami,

I najedli się chciwemi ustami;

Łakomstwo swoje wkrótce nasycili;

Lecz jeszcze strawy nie połknęli byli,

A już gniew Pański przyszedł na nich srogi:

Możnych ich zabił, innym splątał nogi,

By obiecanej ziemi nie widzieli.

Mimo to grzeszyć zaprzestać nie chcieli

I cudom Pańskim jeszcze nie ufali,

Dlatego marnie życie swe sterali

I nie dożyli wieku sędziwego.

Gdy ich Pan karał, chodzili do Niego

I mówili: Pan jest odkupicielem,

A Bóg najwyższy naszym zbawicielem;

I miłowali Go ustami swemi,

Lecz sercem odeń byli dalekimi;

Wiecznie językiem swym Panu kłamali

I testamentu Jego nie słuchali.

A Pan był dla nich zawsze litościwy,

Odwracał od nich gniew swój sprawiedliwy,

Nie chciał ich gubić, do siebie ich wzywał;

Ach! ileż razy pomstę swą wstrzymywał.

Bo widział, iż są ludźmi ułomnymi;

Widział, iż jako wiatr są niestałymi,

Widział na puszczy, kiedy Go drażnili,

Jak Go, nie mając napoju, kusili;

Jak po raz setny Boga doświadczali,

Izraelskiego świętego gniewali.

Nie pamiętali, ile ręka Jego

Dla nich czyniła, gdy ich z Egipskiego

Wywiódł ucisku; snadź już zapomnieli

Na cuda, które w Egipcie widzieli;

Na polu Tanis, które dla nich czynił,

Kiedy w Egipcie wodę w krew przemienił;

Puścił na Egipt muchę rozmaitą,

By ich kąsała, żabę jadowitą;

Szarańcza pola, chrząszcz objadł ich sady,

Morwy ich mrozy, a winnice grady

Zniszczyły; bydło pod gradem padało,

A ogień pożarł ich majętność całą.

Puścił Pan na nich gniew swój sprawiedliwy;

A w zagniewaniu swojem popędliwy

Wypuścił na nich Pan anioła złego;

Wskazał mu drogę dla gniewu swojego;

Zesłał śmierć na nich i na ich bydlęta,

Ich pierworodne pobił niemowlęta;

Pierwiastki Chama do szczętu wygładził,

A lud swój jako owce wyprowadził;

Jak stado wiódł ich bez wszelkiej przeszkody,

A nieprzyjaciół ich pokryły wody.

I przywiódł Pan lud swój do świętej ziemi,

Którą mu zdobył rękami własnemi;

Wyrzucił pogan, a całą ich ziemię

Rozdzielił losem między Judzkie plemię.

I tam, gdzie niegdyś poganie mieszkali,

Dzisiaj Izrael Boga swego chwali.

Lecz znów kusili Boga wysokiego

I nie chcieli strzedz świętych świadectw Jego.

Odwrócili się tak jak ich ojcowie

I nie chcieli stać przy Pańskiej umowie.

Stali się jako łuk, który zawodzi

I strzałą własną łucznika ugodzi.

Na swych pagórkach gniew Pański wzbudzili,

Gdy sobie ku czci bałwany robili.

Widział to Pan Bóg i brzydził się nimi,

Lud Izraela przycisnął do ziemi.

W Silo przybytek opuścił dlatego,

Gdzie niegdyś mieszkał pośród ludu swego.

Arkę ich w ręce nieprzyjaciół daje;

Moc Izraelska (3) w niewoli zostaje.

Na pastwę miecza dał lud swój wybrany,

Dziedzictwem swojem wzgardził zagniewany.

Młodzież ich legła od wojny pogromu,

A płakać panien ich nie było komu.

Kapłani padli pod wrogów ciosami,

A nie zapłakał nikt nad ich wdowami.

I powstał jakby ze snu Pan nad Pany,

Jak mocarz winem do walki zagrzany,

I wrogów naszych haniebnie poraził,

Chorobą wszystkich sromotną zakaził.

Wszakże namioty Józefa porzucił,

Do pokolenia Efraim nie wrócił,

Lecz obrał sobie Judy pokolenie

I górę Syjon na wieczne schronienie.

Tu sobie mocną świątynię zbudował,

Którą na wieki wieków ugruntował.

I przyozdobił Dawida koroną,

Od trzody owiec wezwał go do tronu,

By pasł Jakuba, sługę Najwyższego

I Izraela, cne dziedzictwo Jego.

I pasł ich Dawid w serca niewinności,

I prowadził ich ręką roztropności.

 

Wyjaśnienie. Psalm ten jest historyczno-dydaktyczny i przypisywany jest Azafowi. Psalmista obrał sobie tutaj za zadanie: z jednej strony zachęcić lud żydowski, ażeby Panu Bogu wiernie służył i nie odstępował Zakonu Pańskiego, jak to niegdyś czynili ich ojcowie na puszczy i później, gdy już posiedli ziemię obiecaną. Dlatego przypomina im wszystkie dobrodziejstwa, jakie im Pan Bóg wyświadczał i przechodzi niejako całą historię narodu żydowskiego; okazując im, jak się niewdzięcznie Panu ich ojcowie odpłacali. Z drugiej strony chciał snadź przekonać naród żydowski, iż Dawid przenosząc arkę przymierza z Silo do Jerozolimy na górę Syjon, postąpił sobie w tej mierze słusznie i sprawiedliwie, słuchając jedynie rozkazu Boskiego, gdyż pokolenie Efraim, u którego Arka święta pierwej zostawała, stało się niegodne tego zaszczytu przez swoje częste odstępowanie od Boga prawdziwego.

 

–––––––––––

 

 

Psalmy Dawida na język polski wierszem przełożone przez Ks. Kazimirza Buczkowskiego, PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ. W Krakowie 1884, ss. 150-155.

 

Przypisy:

(1) Efrem czyli Efraim, jeden z synów Jakubowych. Patrz: Księga I Paralip. rozdz. VII, w. 21.

 

(2) Pole Tanis: płaszczyzna przy ujściu Nilu.

 

(3) Moc Izraelska tj. Arka święta.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści dzieła ks.  Kazimierza Buczkowskiego  pt.
Psalmy Dawida
na język polski wierszem przełożone

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: