KS. KAZIMIERZA BUCZKOWSKIEGO
PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ
––––––––
(u Żydów 73).
O jakże dobry jest Bóg, Izraelu, temu,
Który niewinnem sercem wiernie służy Jemu.
A ja przecie o mało że się nie zachwiałem
W ufności mej ku Niemu; już już wątpić chciałem.
Zawiść powstała w sercu mem przeciw złośnikom,
Widząc, jak się tu dobrze powodzi grzesznikom.
Albowiem gdy śmierć przyjdzie, lekko umierają,
A w chorobie udręczeń żadnych nie doznają;
Nie wiedzą jak smakuje frasunku godzina,
Choć niejeden cnotliwy pod nim się ugina.
Przeto pycha szalona serca ich uwodzi,
W nieprawościach bezbożne życie im ich schodzi.
Nieprawość ich z sytości chleba narodzona
Wiedzie ich za żądzami serc nieposkromiona.
Myśli nieprawe i złość w sercu swojem kryli,
W wyniosłości swej słowa nieprawe mówili,
Bluźnili przeciw niebu; język ich złośliwy
Naigrawał się, gdy tutaj cierpiał sprawiedliwy.
Przeto lud Twój, o Panie, gotów iść za nimi
Widząc, jak się im dobrze powodzi na ziemi,
Mówiąc w sercu swem: Jakoż, czyż wie Pan Bóg o tem?
Oto grzeszą, a przecież szczęśliwi są potem.
Przetom rzekł: Toż nie warto zostać sprawiedliwym;
Daremna człowiekowi, choćby był cnotliwym,
Jeśli dzień cały srogich biczowań doznaje,
Jeśli z rana do nowych tylko cierpień wstaje.
Lecz mówiąc tak, uznaję, Panie, iż bluźniłem,
Iż zgorszeniem dla wszystkich wiernych Twoich byłem.
Daremniem silił rozum z wielkiem utrudzeniem.
Abym to mógł pogodzić z Twem świętem zrządzeniem;
Aż wnijdę do świątyni Twej przedwieczny Panie,
Tam tej trudnej zagadki znajdę rozwiązanie.
Bo przez zdrady swe zgubę sobie zgotowali,
Poniżeni zostali, gdy się wywyższali;
Dobra ich spustoszały, pycha ich ustała,
Nieprawość im ich własna zgubę zgotowała;
Szczęście ich jak sen złudny niebawem przeminie,
A nawet pamięć o nich, że byli, zaginie.
Widząc to, wnet się serce moje zapaliło
Ufnością znów ku Tobie, nadzieją odżyło.
Wszakże jam jest, o Panie, w niwecz obrócony,
Jako bydle się stałem nędzą objuczony.
A ja się, Panie, zawsze ręki Twej trzymałem;
Szedłem za Twem skinieniem i nie opuszczałem
Drogi, którąś mi wskazał. Toż mnie obsypałeś
Łaską Twoją, do chwały Twojej powołałeś.
I czegóż więcej nadto pragnąć mogę w niebie,
Czego szukać na ziemi, jeżeli mam Ciebie?
Ciebie tylko pożąda me serce i ciało,
Boże serca mojego! Tyś mą cząstką stałą.
Bo którzy się od Ciebie, Panie, oddalają,
Zginą; zatracisz wszystkich, co Cię opuszczają.
Więc też przy Tobie zawsze stać będę, o Boże,
W Tobie nadzieję moją i ufność mą złożę;
W bramach córki Syjońskiej (1) będę Cię wyznawał,
Tam to będę, o Panie, chwałę Ci oddawał.
Wyjaśnienie. W tym psalmie roztrząsa psalmista to pytanie: jak pogodzić z sprawiedliwością Bożą to codzienne zjawisko, iż się tutaj na ziemi złym ludziom dobrze powodzi i wyznaje, iż zwątpienie już wstępowało do serca jego, nie mogąc tej zagadki rozwiązać. Wszakże dodaje, że gdy wstąpi do świątyni Pańskiej i tam o oświecenie błagać będzie, natenczas rozjaśni się przed oczyma jego sprawiedliwe zrządzenie Boże, gdyż szczęście grzesznika przeminie jako sen ułudny, a kara ciężka go spotka wkrótce. Tym uspokojony oddaje się z duszą i ciałem Bogu, i w Nim nadzieję swoją zupełną pokładać będzie.
–––––––––––
Psalmy Dawida na język polski wierszem przełożone przez Ks. Kazimirza Buczkowskiego, PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ. W Krakowie 1884, ss. 140-142.
Przypisy:
(1) Córki Syjońskiej tj. Jerozolimy.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2010
Powrót do spisu treści dzieła ks. Kazimierza Buczkowskiego pt.
Psalmy Dawida
na język polski wierszem przełożone
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: