KS. KAZIMIERZA BUCZKOWSKIEGO
PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ
––––––––
(u Żydów 31).
W Tobie nadzieję, Panie, zawsze miałem,
Niechaj nie będę nigdy zawstydzony;
W sprawiedliwości Twej silnie ufałem.
Wybaw mnie, powstań dla mojej obrony;
Nakłoń ku prośbie mojej ucha Twego,
Pospiesz się, niech mnie Twa ręka wspomoże;
Domem ucieczki bądź zbawienia mego.
Moc i ucieczka moja Tyś jest, Boże,
Ty dla imienia Twego mnie postawisz
W miejscu bezpiecznem i tam mnie wychowasz,
Z sideł ukrytych nogi me wybawisz.
Boś Ty obrońcą mym, Ty mnie zachowasz
Pod skrzydłem Twojej najświętszej opieki;
W ręce Twe ducha polecam mojego.
Tyś, Boże prawdy, zbawił mnie na wieki;
Tyś w nienawiści, Panie, miał każdego,
Kto się w marnościach próżnych rozmiłował.
A ja nadzieję w Tobie miałem Panie!
W Tobie się będę weselił, radował!
Wejrzałeś bowiem na me poniżanie,
Z ucisku duszę moją wybawiłeś,
Zasłoniłeś mnie przed ramieniem wrogim,
I na bezpiecznem miejscu postawiłeś.
Zmiłuj się, Panie, nade mną ubogim!
Patrz, oko moje gniewem przerażone;
Wnętrzności moje wielce się strwożyły,
Życie ustało boleścią zniszczone;
Wzdychaniem lata moje się liczyły,
W ubóstwie siły moje utraciłem,
Boleści w kościach srogich doznawałem,
Nieprzyjaciołom pośmiewiskiem byłem,
A mym sąsiadom postrachem się stałem.
Wszyscy przede mną stroniąc uciekali,
Jak o umarłym o mnie zapomnieli;
Sąsiedzi potwarz na mnie wymyślali,
Schodząc się społem na mnie się spiknęli
Na mójci żywot nastając mizerny;
A ja nadzieję mą w Tobie złożyłem,
Rzekłem: Ty jesteś Bóg mój miłosierny;
Losy me Tobie, Panie, poruczyłem.
Wyrwij mnie z ręki nieprzyjaciół moich,
Wyrwij mnie z ręki przeciwnika złego,
Zaświeć nade mną znów światłem łask Twoich,
Wybaw mnie według miłosierdzia Twego.
Niechaj nie będę zawstydzony, Panie,
Iżem Ci ufał, wzywał Cię w potrzebie.
Owszem niech grzesznik zawstydzon zostanie
I niechaj będzie odrzucon od Ciebie.
Niech zaniemieją usta pełne złości,
Co mówią fałsze przeciw sprawiedliwym.
O jakże wielkie mnóstwo Twej słodkości,
Któreś zachował, Panie, Twym życzliwym,
Którzy się Ciebie obrazić lękają;
O jakąż rozkosz przed światem sprawiłeś
Tym, którzy w Tobie swą nadzieję mają,
Jak wielkie dla nich słodkości zakryłeś!
Blaskiem jasności Twojej ich obronisz,
Kiedy złość ludzka przeciw nim powstanie;
W namiocie Twym ich niebieskim zasłonisz
Od nagabywań złych języków, Panie!
Błogosławiony Pan, iż w mej obronie,
Miłosierdzie swe nade mną okazał.
A jam mówił, mych nieszczęść widząc tonie,
Iż mnie na zgubę, na zatratę skazał.
Lecz oto przyjął głos mój Pan łaskawy.
Miłujcież Pana wszyscy święci Jego;
Pan nie opuści sprawiedliwej sprawy,
Poniży zasię pychę wyniosłego.
Mężnie więc sobie wszyscy poczynajcie,
Którym się krzywda tutaj nieraz dzieje,
W Panu pociechy dla serca szukajcie,
W Panuście bowiem złożyli nadzieje.
Wyjaśnienie. W czasie ucisku srogiego, w jakim się znajdował niezawodnie Dawid wtenczas, kiedy go Saul prześladował, wzywa psalmista Boga, żeby go ratował; oświadczając ufność swoją w opiece Boskiej, wylicza boleści i cierpienia swoje, okazuje złość swych nieprzyjaciół i prosi o ich ukaranie. Potem opisuje szczęście tych, którzy w Panu nadzieję swoją złożyli; i stąd szuka pociechy dla siebie, a pokrzepiony tą świętą prawdą wzywa wszystkich, którym się krzywda tutaj nieraz dzieje, aby nie upadali na duchu, lecz Pana miłowali i w Nim pociechy szukali.
–––––––––––
Psalmy Dawida na język polski wierszem przełożone przez Ks. Kazimirza Buczkowskiego PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ. W Krakowie 1884, ss. 64-67.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści dzieła ks. Kazimierza Buczkowskiego pt.
Psalmy Dawida
na język polski wierszem przełożone
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: