KS. KAZIMIERZA BUCZKOWSKIEGO
PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ
––––––––
(u Żydów 18).
Będę Cię miłował Panie, moja mocy!
Pan jest twierdzą moją, od Niego pomocy
Doznawam, u Niego moje wybawienie;
On moja ucieczka, moje wspomożenie,
On jest mój zastępca, róg zbawienia mego,
On obrońcą moim. Przeto się do Niego
Z ufnością ucieknę. Gdy będę trapiony,
Będę wzywał Pana, a wnet wybawiony
Zostanę. O Panie, wżdy mnie ogarnęły
Boleści konania, duszę mą objęły
Cierpienia piekielne, strumień nieprawości
Wylał na mnie wszystkie swe szatańskie złości.
Wzywałem Cię, Panie, w mojem utrapieniu,
Wołałem do Ciebie w mojem poniżeniu.
Pan wysłuchał głos mój z przybytku świętego,
Przyjął me wołanie do ucha swojego,
I podniósł się w gniewie swoim sprawiedliwym.
Wzruszyła się ziemia pod Jego gniewliwem
Stąpaniem, posady gór się zatrwożyły,
Przed Jego obliczem dymy się kurzyły.
Gniew Jego jak ogień pała gorejący,
A oblicze Jego jak węgiel żarzący.
Zstępując niebiosa nachylił ku ziemi,
Nogi swe otoczył chmurami mglistemi;
I na skrzydłach wichru jak burza zlatuje.
Cherubinów wojsko drogę Mu toruje,
Ciemność jako namiot tron Jego okryła,
Lecz przed blaskiem Jego wnet się rozstąpiła.
I zagrzmiał Pan z nieba; i węgle ogniste
Wypuścił, grad straszny, pioruny siarczyste
Jako strzały swoje, rozprószył grzeszników
Ogniem błyskawicy strwożył bezbożników.
I wnet się wód źródła skryte okazały,
Obnażone ziemi posady zostały;
Gdyż je obnażyło tchnienie gniewu Twego.
Lecz dla mnie Pan spuścił z tronu wysokiego
Rękę swą, wyrwał mnie z niebezpieczeństw toni,
Od mych nieprzyjaciół wtenczas, kiedy oni
Bardzo się w swej złości nademną zmocnili,
I wtedy, kiedy mnie najbardziej trapili.
Wtedy to Pan powstał i wziął mnie w obronę,
Wywiódł mnie z ucisku na miejsce przestrone,
Z nieszczęść mych wybawił mnie z dobroci swojej.
Dla sprawiedliwości odda mi Pan mojej,
Odda mi Pan według rąk moich czystości.
Nie czyniłem bowiem przeciw Niemu złości;
Owszem drogą Pańską wierniem postępował,
Przykazania Jego stateczniem zachował,
Na pamięci miałem sprawiedliwość Jego,
I niepokalany chcę być wobec Niego;
Będę się wystrzegał wszelkiej nieprawości.
Odda mi Pan zawsze według rąk czystości,
Dla sprawiedliwości odda mi Pan mojej,
Gdyż ona jest znana obliczności Twojej.
Z świętym święty będziesz, a z mężem cnotliwym
Cnotliwym zostaniesz, a ze sprawiedliwym
Sam też sprawiedliwy niebawem się staniesz;
A zasię z przewrotnym, przewrotnym zostaniesz.
Albowiem podwyższy Pan uniżonego,
A poniży wielce oczy wyniosłego.
Ty mnie światłem Twojem, Panie, oświecałeś,
Ty ciemności życia mego rozjaśniałeś,
Tyś mnie wyrwał z pokus mych natarczywości;
Za Twą łaską zwalczę największe trudności.
Ścieżki Twoje, Panie, święte, niezmazane,
Słowa Twoje w ogniu są wypróbowane.
Pan obroni męża w Nim ufającego,
Któż Bogiem krom Pana? krom Boga naszego,
Niemasz innych Bogów. On mnie mocą swoją
Skrzepił, On mi wskazał drogę świętą moją;
On jak u jelenia zmocnił moje nogi,
Bym na stromych ścieżkach nie upadł wśród drogi.
Ty mnie męstwa, Panie, wśród boju uczyłeś,
I ramiona moje w siłę uzbroiłeś;
Obronę zbawienną do końca mi dałeś,
Prawicą wszechmocną Ty mnie osłaniałeś.
Kara Twoja dla mnie poprawą się stała;
Nauka mnie Twoja w dobrem umacniała,
Wywiodłeś me kroki na miejsce bezpieczne,
A postępowanie dałeś mi stateczne;
Przeto nieprzyjaciół moich będę gonił,
Pojmę ich, nie wrócę, ażbym ich rozgromił.
Połamię ich szyki, iż się nie ostoją;
Zwyciężeni padną pod prawicą moją.
Ty mnie bowiem męstwem, Panie, uzbroiłeś,
Przeciwników zasię moich powaliłeś.
Nieprzyjaciół moich do ucieczkiś zmusił.
Wołali o pomoc, lecz Tyś się nie kusił,
Aby ich ratować. Więc ich skruszę oto
Jako proch na wietrze, na ulicy błoto.
Mnie zaś z przeciwności ludu Pan wybawi,
I głową narodów nieznanych postawi,
Lud, któregom nie znał, będzie mi posłuszny,
Na skinienie moje będzie mi usłużny.
Bo oto synowie obcy mi kłamali,
Drogi Twoje święte ciągle opuszczali.
Żywie Pan; niech będzie Bóg błogosławiony,
Niech Bóg mój Zbawiciel będzie wywyższony,
Który w ręce moje miecz pomsty podaje,
A narody wszelkie mej władzy oddaje.
Wybawiciel mój od wrogów czyhających,
I od przeciwników na mnie powstających
Wyrwie mnie z rąk męża niesprawiedliwego.
Przeto też wywyższać będę imię Jego
Pomiędzy narody, będę Mu pieśń chwały
Śpiewał, bo Pan o mą pomyślność był dbały.
On dał wybawienie królowi swojemu,
I swe miłosierdzie okazywał jemu,
On wsławił Dawida, pomazańca swego
Po wszystek wiek wieków i nasienie jego.
Wyjaśnienie. Psalm ten, jeden z piękniejszych, napisał Dawid, jak się zdaje, już w późniejszych chwilach życia swego, kiedy już odniósł zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi swymi, narody sąsiednie poskromił i sobie zhołdował. Przypomina w nim sobie król sędziwy dobrodziejstwa Boże, Jego pomoc cudowną, której doznawał tak często; przypomina też sobie i te nieszczęścia, przez które przechodził, i opiewa sprawiedliwość Boga-sędziego, gdy Ten w gniewie swoim przychodzi karać przeciwników jego, a w końcu wdzięcznością przejęty pragnie chwałę Pańską wysławiać przed światem.
–––––––––––
Psalmy Dawida na język polski wierszem przełożone przez Ks. Kazimirza Buczkowskiego PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ. W Krakowie 1884, ss. 41-45.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści dzieła ks. Kazimierza Buczkowskiego pt.
Psalmy Dawida
na język polski wierszem przełożone
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: