KS. KAZIMIERZA BUCZKOWSKIEGO
PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ
––––––––
(u Żydów 106).
Wielbijcie wszyscy Pana dobrego,
Bo miłosierdzie wiecznie trwa Jego.
I któż potęgę Pańską wysłowi,
Któż chwałę Jego wielką wypowie?
Błogosławieni, co przestrzegają
Sądu Pańskiego i wypełniają
Testament Jego. Wspomnij, o Panie,
Okaż ludowi Twe zmiłowanie,
Przybądź nas zbawić, abyśmy mieli
Dowód Twej łaski, byśmy widzieli,
Jako miłujesz Twoich wybranych,
I cieszyli się z łask Twych doznanych,
Ciebie z Twym ludem wiecznie chwalili.
Wiemy, iżeśmy, Panie, zgrzeszyli
Z ojcy naszymi, przez nieprawości
Pobudzaliśmy Ciebie do złości.
Ojcowie nasi w Egipskiej ziemi
Na cuda Twoje byli ślepymi.
Dobroci Twojej nie uznawali,
Lecz Cię do gniewu wciąż pobudzali.
Wstępując niegdyś w morze Czerwone,
Widzieli jawnie Twoją obronę;
Boś je wysuszył jednem Twem tchnieniem,
I przewiodłeś ich Twojem ramieniem
Jakby przez puszczę wśród morskiej fali;
Z rąk tych, którzy ich prześladowali.
Z rąk nieprzyjaciół ich wybawiłeś,
A nieprzyjaciół ich potopiłeś.
Wtenczas Twym słowom wprawdzie wierzyli,
Potęgę Twoją wtenczas sławili,
Lecz zapomnieli wkrótce na Ciebie,
Odpychali Twe rady od siebie.
W miejscu bezwodnem zdjęci chciwością
Jadła i wody z natarczywością
Żądali, kusząc Pana nad pany;
A Pan im spuścił pokarm żądany.
Lecz znów Mojżesza razem z Aronem
Drażnili buntem swoim szalonym;
Aż się na koniec ziemia otwarła,
I buntowników onych pożarła.
Datan, Abiron i ich zbór cały
Padli ofiarą pychy zuchwałej;
Bo czego ziemia nie pochłonęła,
To ogień pożarł. I znów się jęła
Tłuszcza niesforna obrażać Pana,
Przy górze Horeb, robiąc bałwana
Ze złota sobie na miejsce Boga;
I przemienili, o hańbo sroga!
Chwałę swą (1) w cielca bezrozumnego,
I zapomnieli na Pana swego,
Który ich wywiódł z Egipskiej ziemi,
Okazał moc swą cudami swemi,
Które na morzu czynił Czerwonem,
I w ziemi Chama przed ludem onym.
Już wtenczas byłby Pan sprawiedliwy
Zatracił lud ten cały złośliwy,
Gdyby był Mojżesz przed gniewem Jego
Nie był zasłonił ludu swojego.
A oni sobie za nic już mieli
Ziemię, której pierw wielce pragnęli,
I nie wierzyli słowu Pańskiemu,
Szemrali często przeciwko Niemu,
Nie chcieli słuchać Pana nad pany;
Więc podniósł rękę Pan zagniewany,
By ich na puszczy położyć trupem,
Aby się stali narodów łupem.
Cóż oni czynią? Oto jak bóstwo
Czczą Beelfegora (2), wielkie ich mnóstwo
Jadło ofiary zmarłych z pogany.
I znów się podniósł Pan zagniewany,
I jeszcze większe na nich przywodzi
Klęski. Jednakże wśród tej powodzi
Zepsucia staje mąż sprawiedliwy:
Finees Pańskie przebłagał gniewy.
I znów Pan klęski od nich odwrócił,
A Fineesowi czyn ten dorzucił
Do zasług jego. Tymczasem rzesza
Znowu trapiła ciężko Mojżesza,
Gdy niedostatek wody cierpiała,
I przeciw Panu swemu szemrała.
I rzekł Pan do nich usty swojemi:
"Czemuście pogan z pośród tej ziemi
Nie wytępili, jakem rozkazał?"
I bałwochwalstwem znów się lud zmazał;
A naśladując pogan zwyczaje,
Cześć ich bałwanom boską oddaje;
Na swoją zgubę czynią przymierze
Z czartami, niosąc im swe w ofierze
Córki i synów; krew przelewali,
Krew dziatek swoich niecni składali
Bożkom Chanaan na ich ołtarze;
I pokalali srodzy zbrodniarze
Krwią całą ziemię, i swoją złością.
Więc się Pan uniósł zapalczywością
Na lud swój, który sobie obrzydził,
Dziedzictwo swoje Pan znienawidził;
Na pastwę pogan wydał ich wrogich,
Pod panowanie tyranów srogich,
Którzy ich ciężko prześladowali,
Ręką żelazną ich uciskali.
Często ich z rąk tych Pan wyswobadzał,
Lecz Go do gniewu znów przyprowadzał
Lud ten niesforny. Więc poniżenie
Zsyłał Pan na nich i utrapienie.
Wszakże miał litość, gdy Go prosili,
Gdy widział ucisk, jaki znosili;
Na obietnice pamiętny swoje,
Zlewał znów na nich litości zdroje,
Do ojcowskiego tulił ich łona;
Na co patrzała cała zdumiona
Tłuszcza ich wrogów, co ich gnębili. –
Wybawże i nas, Panie, w tej chwili,
Zgromadź z narodów lud Twój wybrany,
Abyśmy Ciebie, Pana nad pany
Po wieczne czasy szczerze wielbili,
Byśmy się z łask Twych wiecznie chlubili.
Błogosławiony Bóg wiecznej chwały!
Niechaj zawoła razem lud cały:
Błogosławionyś na wieki, Panie!
Niechaj się stanie, niechaj się stanie.
Wyjaśnienie. Podobnie jak w psalmie 104 i tutaj wyraża psalmista tylko w innej formie wyznanie win, jakich się naród żydowski dopuszczał względem Pana Boga, ażeby tym sposobem pobudzić współczesnych sobie do wiernego przestrzegania przykazań Boskich. Dlatego okazuje z historii niewdzięczność, jakiej się Żydzi dopuszczali względem Boga swego, którego tak często opuszczali, kusząc Go nie tylko na puszczy, ale i potem, kiedy już posiedli ziemię obiecaną; wychodząc z tej zasady: Historia vitae magistra.
–––––––––––
Psalmy Dawida na język polski wierszem przełożone przez Ks. Kazimirza Buczkowskiego, PROBOSZCZA W GÓRZE ROPCZYCKIEJ. W Krakowie 1884, ss. 209-213.
Przypisy:
(1) Chwałę swą tj. Boga swego.
(2) Beelfegor czyli Baal, bożek Moabitów i Madianitów.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXII, Kraków 2012
Powrót do spisu treści dzieła ks. Kazimierza Buczkowskiego pt.
Psalmy Dawida
na język polski wierszem przełożone
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: