NOWOCZESNE WOLNOŚCI

 

W OŚWIETLENIU ENCYKLIK

 

WOLNOŚĆ SUMIENIA – WOLNOŚĆ WYZNANIA

WOLNOŚĆ PRASY – WOLNOŚĆ NAUCZANIA

 

HENRYK HELLO

 

DOKTOR TEOLOGII

 

–––––––

 

ROZDZIAŁ III

 

WOLNOŚĆ PRASY

 

I. CO TO JEST WOLNOŚĆ PRASY?

 

W gruncie rzeczy wolność prasy to jest wolność mówienia swobodnie za pośrednictwem prasy wszystkiego tego co się myśli.

 

Wolność słowa jest naturalnym następstwem wolności myśli. Wolność prasy zaś jest rozszerzeniem wolności słowa.

 

W rozdziale naszym o wolności sumienia, przypomnieliśmy właściwe znaczenie wolności ludzkiej. Powiedzieliśmy w jakim sensie człowiekowi wolno myśleć. Rozróżniliśmy wolność sumienia w rozumieniu katolickim i wolność sumienia w rozumieniu rewolucyjnym czyli liberalnym.

 

To samo rozróżnienie odnosi się naturalnie do wolności prasy.

 

Jeżeli poszanowanie Boga, prawdy, moralności, władzy prawowitej narzuca się samo przez się człowiekowi, który myśli i mówi, to jakże pisarz, który za pośrednictwem prasy przemawia do tłumu, ma być wyższym ponad wszelkie prawo moralne? Czyż on ma posiadać prawo rozsiewania kłamstwa i zepsucia stosownie do swojej fantazji?

 

W rozumieniu katolickim wolność prasy jest to wolność wykonywania prawa myślenia, mówienia, pisania tego co kto chce, drukowania i ogłaszania tego, – jednakże zawsze przy poszanowaniu jednoczesnym prawdy, przepisów moralności i roztropności.

 

1) Prasa powinna swobodnie służyć do rozpowszechniania nauki katolickiej. Państwo, które nie daje tej swobody, nie ma również prawa jej tamować.

 

Przeciwnie powinno ją uznać, otoczyć obostrzeniami i opieką, bez krępowania osobistej działalności, a tym więcej bez hamowania działalności Kościoła. Wielkim zamachem na wolność prasy byłoby przeszkadzanie w rozpowszechnianiu listów papieża lub biskupów.

 

2) Prasa może być również trybuną do wygłaszania opinii tak zwanych wolnych. Wspomina o tym Leon XIII w Encyklice Libertas:

 

"Jeżeli rozchodzi się o przedmioty, które Bóg zostawił na roztrząsanie ludziom, to każdemu wolno wytworzyć sobie własne zdanie, i wyrażać je swobodnie; natura nie czyni w tym względzie przeszkód; albowiem taka wolność nie doprowadza nigdy ludzi do uciskania prawdy, przeciwnie przyczynia się do poszukiwania i częstokroć znalezienia prawdy" (1).

 

Prawo to istnieje niezależnie od Państwa. W każdym razie Państwo może czasami wkraczać w sposób rozsądny w tę dziedzinę działalności, aby zarządzić odpowiednie środki w interesie poszanowania przynależnego władzy i w ogóle ładu publicznego.

 

3) Na koniec wolno prasie, z uwzględnieniem powyższych zastrzeżeń, rozpowszechniać pożyteczne nowiny. Wolno jest prasie dawać ludowi szlachetną rozrywkę.

 

Państwo może słusznie sprzeciwić się rozpowszechnieniu takich prawdziwych zresztą nowin, których ogłaszanie mogłoby narazić pokój lub bezpieczeństwo publiczne.

 

W rozumieniu liberalnym, wolność prasy jest to nieograniczona swoboda ogłaszania przy pomocy prasy lub w inny sposób wszystkich nauk i wszystkich zdań, bez brania pod uwagę prawdy, moralności, religii i szacunku należnego prawowitej władzy.

 

Wyrażenie wolność prasy, w zwykłym tego słowa znaczeniu, nie bywa pojmowane w rozumieniu katolickim lecz w rozumieniu liberalnym czyli rewolucyjnym. W tym też znaczeniu będzie ono przedmiotem naszych rozważań i sądu, zgodnego z zasadami Kościoła.

 

 

II. – CZY WOLNOŚĆ PRASY JEST UPRAWNIONA?

 

Wolność prasy, będąc logicznym następstwem wolności sumienia i wolności wyznań, jest podobnie, jak one córą Rewolucji. Podobnie jak tamta – rzuca pod nogi wszelkie Boskie prawa. Rano i wieczór na wszystkie strony rozsiewa kłamstwo, bezbożność, zepsucie i oszukaństwo.

 

Wolność prasy nie jest prawem; zawiera w sobie wielki błąd, bo wolność zgubnego zatracenia.

 

Posłuchajmy nauki Kościoła:

 

1. Wolność prasy nie jest prawem, ale występną swawolą i błędem.

 

Leon XIII uzasadnia to w Encyklice Libertas. Mówiąc o swobodzie "wyrażania słowem lub drukiem tego wszystkiego, co kto chce" – dodaje:

 

"A teraz postąpmy dalej w tym rozważaniu wolności wyrażania przy pomocy słowa lub druku wszystkiego tego, co kto chce. Zapewne jeżeli taka wolność nie jest trzymana na wodzy, jeżeli przekracza termin i miarę, to nie potrzebujemy chyba tego mówić, wolność taka prawem nie jest. Albowiem prawo jest zdolnością moralną i, jak to już powiedzieliśmy, a co nie może być za wiele razy powtarzane, byłoby niedorzecznością wierzyć, że wolność w sposób naturalny przysługuje bez różnicy i odróżnienia prawdzie i kłamstwu, złemu i dobremu. Prawda, dobro mogą być rozpowszechniane w Państwie, zażywając rozsądnej swobody, a to w tym celu, aby korzystała z nich większa liczba ludzi. Natomiast słusznym jest, aby władza publiczna troskliwie zajęła się tępieniem kłamliwych doktryn, tej najgorszej zarazy dla ducha, oraz występków psujących serca i obyczaje, a to w tym celu, aby nie pozwolić rozpowszechniać się złemu, na zgubę społeczeństwa".

 

Pius IX, przypominając nauki Grzegorza XVI, rzekł nie mniej stanowczo w Encyklice Quanta cura:

 

"W następstwie tego zupełnie fałszywego pojęcia ustroju społecznego, nie wahają się sprzyjać tej błędnej opinii jak najbardziej szkodliwej dla Kościoła katolickiego i zbawienia dusz, którą Nasz szczęśliwej pamięci poprzednik Grzegorz XVI nazwał szaleństwem, mianowicie, że «wolność sumienia i wyznań ma być prawem przysługującym każdemu człowiekowi; że obywatele posiadają zupełne prawo objawiania głośno i publicznie swoich zdań, jakiekolwiek by one były, słowem, drukiem, czy w inny sposób, iżby władza kościelna, ani świecka nie mogła temu przeszkodzić»".

 

2. Wolność prasy jest wolnością zgubną i obmierzłą, wolnością prowadzącą do zatracenia.

 

a) Papież Pius VII w liście Post tam diuturnas tak pisał do msgr. de Boulogne, biskupa w Troyes:

 

"Niemniejsze było Nasze zdziwienie i ubolewanie, gdyśmy odczytali 23 artykuł Konstytucji, utrzymujący i dozwalający wolność prasy, chociaż ona jest wielkim niebezpieczeństwem i pewną zgubą dla wiary i obyczajów; jeżeliby ktoś mógł jeszcze wątpić o tym, toć doświadczenie wieków poprzednich poucza w tym względzie dostatecznie. Jest to fakt zupełnie stwierdzony: właśnie owa wolność prasy stała się głównym narzędziem, które najpierw zdeprawowało obyczaje ludów, potem odebrało im wiarę, na koniec wznieciło bunty, zamieszania i powstania. Nieszczęsnych tych rezultatów trzeba by się także obecnie ze względu na wielką złość ludzką, obawiać, gdyby, co nie daj Boże, każdemu użyczono prawa wyrażania drukiem, wszystkiego według upodobania".

 

Zupełna wolność prasy, której wprowadzenia obawia się w 1814 r. Pius VII, stała się faktem dokonanym. Kto nie chce być ślepym musi przyznać, że wszystkie tego Papieża obawy były uzasadnione.

 

b) W Encyklice Mirari vos Grzegorz XVI z apostolskim oburzeniem piętnuje wybryki prasy i po mistrzowsku odpiera zarzuty liberałów wszystkich epok, którym wolność prasy wydaje się olbrzymim dobrodziejstwem współczesnej cywilizacji, dobrodziejstwem, którego niedogodności wyrównane są znacznymi według nich korzyściami.

 

"Z tym łączy się wolność prasy, wolność najzgubniejsza, wolność przemierzła, nigdy dość znienawidzona, wolność, której pewni ludzie śmią domagać się i rozpowszechniać ją wszędzie z takim hałasem i naciskiem. Dreszczem jesteśmy przejęci, Czcigodni Bracia, gdy rozważamy, jak potworna nauka, a raczej jakie nadzwyczajne błędy nas przygniotły, błędy rozsiewane daleko i na wszystkie strony przez ogromne mnóstwo książek, broszur i pisemek, drobnych co prawda objętością, ale ogromnych przewrotnością, skąd wychodzi przekleństwo, zalegające powierzchnię ziemi i powodujące łzy nasze. Istnieją – o! boleści! – ludzie uniesieni takim bezmiarem bezwstydu, że nie lękają się utrzymywać uporczywie, iż potop wynikających stąd błędów dostatecznie zrównoważony jest przez ogłoszenie jakiego dzieła wydrukowanego na obronę prawdy i religii wśród tego steku niegodziwości.

 

Ależ to zbrodnia niewątpliwa i to zbrodnia karana przez każdy rodzaj prawa, popełniać obmyślane z góry, zło niezaprzeczone, wielkie, w nadziei, że może z niego dobro jakieś wyniknie; jakiż rozsądny człowiek kiedykolwiek ośmieli się twierdzić, że dozwolonym jest rozpowszechniać trucizny, sprzedawać publicznie, roznosić, co więcej – zażywać łakomie, pod pozorem, że istnieje jakieś lekarstwo, które niekiedy wyrwało z objęć śmierci tych, którzy je wypili".

 

Grzegorz XVI wskazuje następnie, jak Kościół od początku istnienia potępiał złe książki:

 

"Bardzo odmienne (od tego) były środki karne Kościoła w celu wytępiania złych książek, nawet za czasów apostolskich. Istotnie, czytamy, że Apostołowie publicznie spalili wielką ilość książek. Dla przekonania się, niechaj wystarczy uważne przeczytanie praw wydanych w tym przedmiocie przez Piąty Sobór Lateraneński i Konstytucji ogłoszonej wkrótce potem przez Leona X, Naszego ś. p. poprzednika, w celu przeszkodzenia, by «to, co szczęśliwie wymyślone w celu pomnożenia wiary i rozpowszechnienia pożytecznych sztuk, nie zostało przewrócone i nie zrodziło szkody w zbawieniu wiernych Chrystusowych».

 

To również było przedmiotem jak najczujniejszych starań Ojców Trydenckich, którzy w celu zaradzenia takiemu ogromowi złego, nakazali najzbawienniejszym dekretem, utworzenie Indeksu książek, zawierających przewrotne nauki.

 

«Należy walczyć odważnie», mówi Klemens XIII, Nasz szczęśliwej pamięci poprzednik w swojej Encyklice o potępieniu niebezpiecznych książek, «należy walczyć odważnie, o ile tego sama rzecz wymaga i z całej siły tępić plagę z tylu książek zgubnych; nigdy nie wytępi się materii błędu, jeżeli zbrodnicze czynniki zepsucia nie zginą pożarte przez płomienie». Przez to ustawiczne staranie, z jakim przez wszystkie wieki Stolica Święta Apostolska usiłowała podejrzane i niebezpieczne książki potępiać i wyrywać z rąk ludzi, jasno wynika, jak fałszywą, zuchwałą i obrażającą Stolicę Świętą, a jednocześnie obfitą w wielkie nieszczęście dla ludu chrześcijańskiego jest nauka tych, którzy, nie poprzestając na odrzuceniu cenzury, jako zbyt uciążliwej i przykrej, posunęli przewrotność aż do głoszenia, że ona przeciwna jest zasadom sprawiedliwości i aż do zuchwałego odmówienia Kościołowi prawa do jej ustanawiania i wykonywania".

 

c) W Encyklice Quanta cura Pius IX mówi w sposób następujący o zwolennikach wolności prasy:

 

"Podtrzymując zuchwałe te twierdzenia, ani nie myślą, nie zastanawiają się, że głoszą swobodę zatraty, i że «jeśli dozwolonym jest zawsze poglądom ludzkim spór napoczynać, to nie zabraknie nigdy jednostek, które ośmielą się stanąć oporem wobec prawdy i pokładać zaufanie w gadaninie mądrości ludzkiej, co jest nadzwyczaj szkodliwą próżnością, której wiara i mądrość chrześcijańska powinny starannie unikać, zgodnie z nauką Pana Naszego Jezusa Chrystusa» (2)".

 

Na koniec Syllabus potępia następujące zdanie:

 

"LXXIX: Błędem jest, jakoby świecka wolność wszelkiego wyznania, również jak wszystkim udzielona moc zupełna objawiania głośno i publicznie jakichkolwiek bądź zdań i pomysłów, miały wieść do łatwiejszego popsowania obyczajów i umysłów u ludów i do rozpowszechniania zarazy indyferentyzmu. (Przemówienie Nunquam fore z 15 grudnia 1856 roku)".

 

Wobec tych wywodów dla każdego katolika sprawa wolności prasy jest przesądzoną. Potępił ją Kościół, potępił ją rozum.

 

Wolność prasy nie jest godną imienia, którym, niby zasłoną, okrywa się, aby nią pokryć swoją szkodliwość. Jest to raczej wyuzdana swawola, która bynajmniej nie sprzyja prawdziwej wolności, ale raczej staje się uciemiężeniem. Na zarzuty, stawiane przez gorliwych apostołów takiej wolności, Leon XIII odpowiada w Encyklice Libertas:

 

"Wybryki swawolnego ducha, które względem nieuświadomionego tłumu łatwo stają się prawdziwym uciemiężeniem, powinny być istotnie karane mocą prawa, na równi z gwałtownymi czynami popełnianymi względem słabych. Represja taka jest tym bardziej potrzebna, że wobec sztuczności stylu i subtelności rozumowań, szczególnie kiedy to wszystko podchlebia namiętnościom, bez wątpienia znaczna część publiczności nie może w żaden sposób lub też z wielką trudnością mieć się na baczności. Przyznajcie każdemu nieograniczoną wolność mówienia i pisania, a nic nie pozostanie świętego i nienaruszonego; nic nie pozostanie oszczędzonym, nawet owe pierwotne prawdy, owe wielkie zasady przyrodzone, mające się uważać jako wspólne dziedzictwo całej ludzkości. W ten sposób ciemności prawie przyćmiły prawdę i widzimy co się zdarza częstokroć: panoszenie się łatwe najzgubniejszych, a przeróżnych błędów. Wszystko cokolwiek wygrywa na tym swawola, traci wolność; albowiem zawsze widzieć będziemy wolność rosnącą i wzmagającą się, w miarę, jak swawola więcej uczuje wędzidła".

 

 

III. – CZY WOLNOŚĆ PRASY MOŻE BYĆ TOLEROWANĄ?

 

Tak jest, w pewnych wypadkach i z pewnymi zastrzeżeniami wolność prasy może być tolerowaną, ale nawet wtedy nie przestaje być złem, by stać się prawem lub postępem.

 

1. Wolność prasy może być tolerowaną w pewnych wypadkach i z pewnymi zastrzeżeniami:

 

Stosując do wolności prasy słowa wypowiedziane o innych nowoczesnych wolnościach, Leon XIII tak mówi w Encyklice Libertas:

 

"Kościół jednakże nie sprzeciwia się tolerancji, którą władza świecka według swojego mniemania posługuje się odnośnie do rzeczy sprzecznych z prawdą i słusznością, a to w celu uniknięcia większego zła lub osiągnięcia lub też zachowania większego dobra. Bóg sam, w swojej Opatrzności, aczkolwiek nieskończenie dobry i wszechmocny, zezwala na istnienie w świecie rzeczy złych, już to, aby nie przeszkadzać wzrastaniu rzeczy dobrych, już to, aby przeszkodzić rozpowszechnianiu się zła jeszcze większego. Przystoi, aby w kierownictwie Państw, naśladowano Tego, który rządzi światem. Co więcej władza ludzka, czując się bezsilną by przeszkodzić szerzeniu się wszystkich poszczególnych rzeczy złych, musi pozwalać i pozostawić bezkarnymi wiele rzeczy, które jednak słusznie oczekują na wymiar kary ze strony Opatrzności Boskiej".

 

O przyznaniu tej tolerancji decydować nie może widzimisię, lecz wyłącznie tylko słuszne prawdy. Należy przyznać – powiada Papież:

 

"Tolerowanie złego, należąc do zasad przezorności politycznej, powinno być ściśle utrzymane w granicach wymaganych przez swą jedyną rację bytu, to jest przez wzgląd na dobro publiczne".

 

Wolność prasy nawet wówczas, gdy jest tolerowana, nie przestaje być złem i nie należy jej ani pożądać, ani pochwalać.

 

"Jednakże w tych wypadkach, jeżeli ze względu na dobro pospolite i to jedynie z tego powodu, prawo ludzkie może i nawet powinno tolerować zło, to jednak ono nie może i nie powinno je pochwalać, ani też jako takiego pożądać; albowiem zło, będąc samo w sobie pozbawieniem dobra, sprzeciwia się dobru ogólnemu, którego ma chcieć i ma bronić, jak może najlepiej prawodawca".

 

Nieco dalej dodaje Papież:

 

"Jedna rzecz zawsze pozostaje prawdziwą, mianowicie ta, że owa wolność dana bez różnicy wszystkim i dla wszystkiego, nie jest, jak często lubimy powtarzać, pożądaną sama przez się, skoro dla rozumu wstrętnym jest, by fałsz i prawda miały posiadać prawa jednakie...

 

Wcale dozwolonym nie jest, mówi dalej Leon XIII, domagać się, bronić lub bezwzględnie przyznawać swobodę myśli i prasy, nauczania, religii, jako praw, nadanych człowiekowi przez naturę. Gdyby natura istotnie dała je człowiekowi, to przysługiwałoby nam prawo uchylenia się spod władzy Boga, a żadne prawo nie mogłoby ograniczać wolności ludzkiej.

 

Wynika stąd również, że owe różne rodzaje wolności, dla słusznych powodów, mogą być tolerowane, byle tylko słuszne miarkowanie przeszkodziło im przerodzić się w swawolę i rozstrój. Tam na koniec, gdzie wolności te utwierdzone są na drodze zwyczaju, obywatele powinni korzystać z nich jedynie w celu świadczenia dobrego, i mieć względem nich te same zapatrywania jakie ma Kościół. Albowiem wolność nie może być uważana za uprawnioną, tylko o tyle, o ile potęguje naszą zdolność do dobrego; poza tym nigdy".

 

Tym samym głosicielom wolności, którzy nowoczesne wolności, a z nimi swobodę prasy uważają jako postęp – Leon XIII odpowiada:

 

"By zaś sąd nasz zachował cechę prawdy, przyznać należy, że im bardziej potrzebnym jest tolerowanie złego w jakim Państwie, tym więcej warunki tego Państwa odbiegają od doskonałości".

 

Zakończmy rozdział ważną uwagą:

 

Z zacytowanych tekstów wynika jasno, że tolerancja złej prasy, przez sam Kościół dopuszczona, a to w pewnych wypadkach i pod pewnymi rękojmiami, nie powinna być za jedno wzięta z wolnością prasy, istniejącą w niektórych krajach mianowicie we Francji. Jest pomiędzy jedną, a drugą przepaść cała.

 

Wolność prasy jest uważana jako postęp i prawo nietykalne. Tymczasem z punktu widzenia nauki, moralności i religii jest ona całkowicie bez prawidła i hamulca: żadne słuszne miarkowanie, by użyć słów Leona XIII, nie przeszkadza jej wyradzać się w swawolę i bezład.

 

Tamy są zerwane, fala przybierająca tego błota moralnego opanowuje za pomocą prasy miasta i wsie, pałace i chaty, fabryki i skromne warsztaty. Jest to rak, zajadle bez ustanku toczący żywotne siły serca ludzkiego, rodziny i narodu. Są to ciemności błędu, jak dym z onej studni bezdennej, o której święty Jan pisze, rozlewające się na ziemię, burzące panowanie Boże i gubiące dusze, w niewolę szatana popadłe.

 

–––––––––––

 

 

Nowoczesne wolności w oświetleniu encyklik. Wolność sumienia – wolność wyznania – wolność prasy – wolność nauczania. Przez Henryka Hello, Doktora teologii. Warszawa 1910, ss. 45-57.

 

Przypisy:

(1) Pod mianem wolnych opinij czasem rozumieją pojedyncze punkty nauki i zdania różne, przeciw którym Kościół nie wystąpił z wyraźnym i uroczystym określeniem. Ale to jest wielki błąd, który dalej postaramy się obalić.

 

(2) List św. Leona 164.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXI, Kraków 2011

Powrót do spisu treści książki Henryka Hello pt.
Nowoczesne wolności

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: