NOWOCZESNE WOLNOŚCI

 

W OŚWIETLENIU ENCYKLIK

 

WOLNOŚĆ SUMIENIA – WOLNOŚĆ WYZNANIA

WOLNOŚĆ PRASY – WOLNOŚĆ NAUCZANIA

 

HENRYK HELLO

 

DOKTOR TEOLOGII

 

–––––––

 

ROZDZIAŁ II

 

WOLNOŚĆ WYZNAŃ CZYLI OBOJĘTNOŚĆ

POLITYCZNA ODNOŚNIE DO RELIGII

 

I. CO TO JEST WOLNOŚĆ WYZNAŃ?

 

Na trzy rodzaje dzielą się ci, którzy wyznają obojętność odnośnie do religii.

 

Jedni zupełnie zaprzeczają jakoby jednostka lub społeczeństwo winno było cześć Bogu oddawać. Po tym, co powiedzieliśmy o wolności sumienia, pozostaje nam tylko po prostu odeprzeć ten ateizm państwowy.

 

Drudzy uznają konieczność oddawania czci Bogu, ale utrzymują, że wszystkie wyznania są zarówno prawdziwe, dobre i pożyteczne.

 

Trzeci system odrzuca tylko wyznania pogańskie. Natomiast pozwala wybierać między religią katolicką a sektami, zwanymi chrześcijańskimi, mianowicie między sektami protestanckimi.

 

W rozdziale niniejszym piętnujemy wprost drugą i trzecią z przytoczonych form obojętności. Jest to obojętność wobec tego lub owego wyznania. Nauka katolicka nazywa ten system tolerantyzmem albo tolerancją religijną.

 

W zastosowaniu do społeczeństwa system ten zowie się tolerancją polityczną lub cywilną wyznań.

 

"Jest to – mówi kardynał Mazzella, w swoim wykładzie teologii w Kolegium rzymskim – układ prawny, zezwalający jakiejkolwiek religii na wykonywanie kultu, albo raczej zabezpieczający jednakową opiekę nad zewnętrznym wykonywaniem obrzędów każdej z tych religij" (1).

 

To właśnie nazywa się wolnością wyznań.

 

Oto znaleźliśmy się na gruncie społecznym. Winniśmy przypomnieć obowiązki społeczeństwa ze stanowiska religijnego. W tym względzie konieczną jest rzeczą uprzytomnić sobie uprzednio wyłożone prawdy, o obowiązkach człowieka względem Boga.

 

W tym względzie Kościół ma nie tylko nieprzejednanych wrogów: ma również niemądrych obrońców, którzy nie potrafią lub nie chcą sięgnąć po broń właściwą. Układają czcze systemy, w których "to co jest nowym nie jest dobrym, a to co jest dobrym nie jest nowym", jak słusznie powiedział sławny mówca.

 

Postępować będziemy w świetle niewzruszonej nauki, którą Encykliki tylekroć przypominały światu.

 

Tutaj osobiste sądy, zbyt modne dzisiaj, nie są na miejscu. Trzeba tak myśleć, jak Kościół – na tym wszystko zależy.

 

 

II. CZY PAŃSTWO WINNO CZEŚĆ BOGU?

 

Tak, Państwo według ścisłej sprawiedliwości obowiązane jest do publicznej czci Bogu.

 

Nie wystarcza jeszcze, gdy wszyscy obywatele oddają Bogu cześć nawet zewnętrzną, ale prywatną. Nie wystarcza, gdy każda rodzina, ugrupowana dokoła swojego naczelnika, oddaje cześć Bogu. W ten sposób dług społeczeństwa, jako taki nie jest jeszcze spłacony. Dług zaś ten jest święty, według ścisłej sprawiedliwości się należy, nie ulega przedawnieniu.

 

Zgodnie z Kościołem potępiliśmy wolność sumienia jednostki. Zgodnie z Kościołem winniśmy potępić wolność sumienia Państwa, czyli ateizm państwowy.

 

Powinność ta polega na tych samych przesłankach: na zawisłości każdego stworzenia, na poddaniu się, obowiązującym każdą rozumną istotę. Bóg stworzył nie tylko człowieka, ale także społeczeństwo. On, dając człowiekowi naturę, wymagającą koniecznie do prawidłowego rozwoju swego – życia społecznego, dał zarazem poznać, że chce społeczeństwa.

 

Społeczeństwo swojemu twórcy, Bogu, winno jest cześć, od której nikt uwolnić je nie może.

 

Społeczeństwo składa się z dwóch głównych czynników: z władzy i z tłumu. Ci, którzy rządzą, posiadają władzę. Oni przeto winni są cześć Bogu, nie tylko jako poszczególne jednostki, ale jako rząd, skoro z tego tytułu bezpośrednio zależą od Boga. Rząd, podległy Bogu w kierowaniu sprawami publicznymi, przez stosowanie praw swoich do praw Boskich, nadaje tłumowi impuls, za którym tenże pójść zmuszony. I tak cały naród przez wspólne prawdziwie społeczne postępowanie rządu i tłumu oddaje cześć należną Bogu.

 

Leon XIII w Encyklice Immortale Dei przypomina, że sprawowanie najwyższej władzy samo przez się nie jest przywiązane do żadnej formy politycznej i dalej tak mówi:

 

"Ale jakakolwiek jest forma rządu, – zwierzchnicy Państwa powinni koniecznie mieć wzrok zwrócony ku Bogu, najwyższemu kierownikowi świata i obierać Go jako wzór i zasadę postępowania przy spełnianiu swojego posłannictwa".

 

W Encyklice Libertas Leon XIII przypomina, że Bóg stworzył człowieka dla społeczeństwa i złączył go z podobnymi do niego osobnikami, potem tak głosi:

 

"Dlatego społeczeństwo świeckie, jako takie, musi koniecznie uznawać Boga jako swój początek i swojego twórcę, a w następstwie Jego potędze i władzy musi oddawać hołd religijny. Ani ze względów sprawiedliwości, ani ze względów rozumu Państwo ateistycznym być nie może".

 

Papież uważa jako absurd zdanie tych, którzy utrzymują, że "prawa Boskie powinny kierować życiem i postępowaniem poszczególnych jednostek, ale nie Państw" – następnie mówi:

 

"Trzeba, sama natura tego wymaga, trzeba, aby społeczeństwo dawało środki i ułatwienia obywatelom w prowadzeniu życia uczciwego, a więc według praw Bożych, skoro Bóg jest początkiem wszelakiej uczciwości i wszelakiej sprawiedliwości".

 

"W ostatnich zwłaszcza czasach – mówi jeszcze Leon XIII w swojej Encyklice o poświęceniu świata Najświętszemu Sercu Jezusowemu, – postarano się o to, by niejako wznosił się mur pomiędzy Kościołem a świeckim społeczeństwem. W ustroju i zarządzie Państw za nic rachowana jest władza świętej i boskiej jurysdykcji; starają się otrzymać, by religia nie miała żadnego znaczenia w życiu publicznym. Takie stanowisko dąży do odebrania ludowi wiary chrześcijańskiej; gdyby to było możliwym, wygnano by ze świata samego Pana Boga".

 

Państwo bez Boga jest potworem społecznym, który w wieku materialnie cywilizowanym, cynicznie z pychą popisuje się swym brzydactwem. To najgorsze, że bardzo wielu oswaja się z potworem i oczekuje odeń pokoju. Pokój zaś to spokój ładu. Państwo ateistyczne jest buntownicze, a więc koniecznie zawiera w swoim pojęciu pierwiastek bezładu społecznego, jakimże przeto sposobem może ono zapewnić spokój społeczny, ów bezpośredni cel społeczeństwa cywilnego?

 

 

III. CZY WOLNOŚĆ WYZNAŃ JEST UPRAWNIONA?

 

Czy społeczeństwo, którego prawa pozwalają na publiczne wykonywanie wszystkich wyznań – jest w porządku? Czy uprawnionym jest, aby miasto czy państwo równomiernie zezwalało katolikom na budowę kościołów, protestantom i odszczepieńcom na wznoszenie świątyń, mahometanom meczetów, a wyznawcom Buddy pagód? Czy uprawnionym jest prawne opiekowanie się wszystkimi tymi wyznaniami, uprzywilejowanie ich; dawanie subsydiów, umieszczanie na budżecie państwowym? To jest bowiem wolność wyznań, jedna z owych sławnych wolności nowoczesnych.

 

Odpowiedzmy: Nie, wolność wyznań nie jest rzeczą uprawnioną.

 

Prawdziwa religia polega na oddawaniu prawdziwemu Bogu czci i hołdu, które Mu się należą. Człowiek nie jest powołany do ustanawiania według swojego widzimisię, w jakie prawdy religijne będzie wierzył, jaką cześć i hołd odda Bogu. Jedynie Bóg, Pan i Władca posiada to prawo. I wykonywał je od początku i za czasów Starego Zakonu. Jezus Chrystus wykonywał je wszechwładnie i poruczył Kościołowi onego wykonywanie w swoim imieniu.

 

Jedynie Kościół posiada autentyczny zabytek prawdziwej religii, obejmującej prawdy, w które powinniśmy wierzyć, obowiązki, które musimy wypełniać. Cześć zaś Bogu oddawana jest właściwie samym spełnianiem obowiązków religijnych.

 

Do Państwa nie należy ani stwarzać, ani zmieniać tych obowiązków. Państwo także od Kościoła ma przyjmować prawdy, poddawać się jego naukom, brać w rachubę jego prawa, popierać jego zbawienną wśród tłumów działalność i dla jego ochrony w razie potrzeby używać miecza sprawiedliwości.

 

W Encyklice Qui pluribus Pius IX, potępiwszy nie tylko tajne stowarzyszenia, ale także towarzystwa biblijne, które wszędzie rozpowszechniają błędy protestantyzmu, nadto umieszcza wolność wyznań między "potwornymi błędami, którymi dzieci tego wieku posługują się do prowadzenia tak zaciętej walki z religią katolicką, z boską powagą Kościoła, z jego prawami – wreszcie dla zdeptania zarówno potęgi kościelnej, jak świeckiej".

 

Papież tak mówi dalej:

 

"Taki jest ostateczny cel tego strasznego systemu obojętności względem każdej religii, który sprzeciwia się samemu rozumowi. Apostołowie błędów, objętych tym okropnym systemem, znoszą różnicę wszelką między cnotą a występkiem, prawdą a błędem, uczciwością a niegodziwością i utrzymują, że ludzie mogą osiągnąć zbawienie w jakiejkolwiek religii – jak gdyby kiedykolwiek mogła nastąpić zgoda między sprawiedliwością a niesprawiedliwością, między światłem a ciemnościami, między Chrystusem a Belialem".

 

Wylicza następnie Papież inne błędy i na ogół tak zakończa:

 

"Wskutek tego powszechnego potopu błędów, tej wyuzdanej swobody w myśli, słowie i piśmie, psują się obyczaje; święta religia Chrystusa idzie w pogardę, majestat czci Boskiej zostaje potępiony, władza Stolicy Apostolskiej doznaje zniewagi, powaga Kościoła staje się celem napaści i przedmiotem poniżenia aż do haniebnej niewoli; prawa biskupie zdeptane, świętość małżeństwa pogwałcona, wszelka władza zachwiana. To zło i wiele innych, które ciążą nad społeczeństwem, bądź chrześcijańskim, bądź cywilnym, zmusza Nas, Czcigodni Bracia, do zmieszania łez naszych z waszymi".

 

Bardzo ważny jest list Piusa VII do ks. de Boulogne, biskupa diecezji Troyes, pisany 29 kwietnia 1814 r.

 

List rozpoczyna się od złożenia dzięków Bogu za powrócenie wolności Papieżowi "po długich i gwałtownych burzach, które tak osobliwie wstrząsały nawą Piotrową". Ojciec Święty wyraża dalej radość z powodu wstąpienia na tron Ludwika XVIII, "potomka świetnego rodu, który ongi wydał świętego Ludwika", potem dodaje zasmucony:

 

"Ale ta radość niebawem została rozproszona i ustąpiła miejsca wielkiemu bólowi, gdy ujrzeliśmy nową konstytucję królestwa, uchwaloną przez senat w Paryżu. Spodziewaliśmy się, że następstwem szczęśliwej rewolucji właśnie dokonanej, nie tylko zostaną bezzwłocznie zniesione wszelkie więzy, które zostały religii katolickiej nałożone we Francji wbrew bezustannym naszym upomnieniom, ale że skorzysta się ze sposobności, dla przywrócenia jej całego blasku i zapewnienia godności. Otóż w pierwszym rzędzie zauważyliśmy, że we wspomnianej konstytucji religia katolicka jest pominięta w milczeniu, że w konstytucji tej nie wspomniano ani razu o Bogu Wszechmogącym, przez którego rządzą królowie, przez którego rozkazują książęta.

 

Łatwo zrozumieć, czcigodny Bracie, jaką przykrość, jaki smutek, jaką gorycz sprawiło nam to pominięcie – Nam, któremu Jezus Chrystus, Syn Boży, Pan Nasz, powierzył najwyższe rządy nad społeczeństwem chrześcijańskim. I jakże nie mamy być strapionym? Ta religia katolicka, ugruntowana we Francji od pierwszych wieków Kościoła, przypieczętowana nawet w tym królestwie krwią tylu pełnych chwały męczenników, wyznawana przez znaczną większość ludu francuskiego, który zachował do niej odważnie i stale nieprzezwyciężone przywiązanie wśród tylu klęsk, prześladowań i niebezpieczeństw lat ostatnich; ta sama religia, wyznawana przez ród, z którego pochodzi król wybrany, broniona zawsze przez ten ród z taką gorliwością, nie jest uznaną jako jedyne wyznanie, mające w całej Francji prawo do opieki praw i władzy rządowej, ale jest zupełnie pominięta w akcie, przywracającym monarchię".

 

Wskazując następnie na wolność wyznań, Pius VII mówi dalej:

 

"Nowym przedmiotem troski, którą serce nasze jeszcze żywiej jest dotknięte – a która, przyznajmy, sprawia nam mękę, obarcza nas nieznośnym ciężarem i napawa nieskończoną trwogą – jest art. 22 konstytucji. Zezwala on nie tylko na wolność wyznań i sumienia – że użyjemy znajdującego się tam wyrażenia, ale daje tej wolności pomoc i opiekę, a poza tym sługom tego, co nazywa – wyznaniami. Zwracając się do biskupa takiego, jakim jesteś, nie potrzebuję dłuższej przemowy, byś jasno przyznał, jaki śmiertelny cios odebrała religia katolicka we Francji w tym artykule prawa. Już przez samo ustanowienie wolności wszystkich bez wyjątku wyznań – pomieszano prawdę z błędem: na równi z heretyckimi sektami, a nawet z przewrotnością żydowską postawiono świętą i niepokalaną Oblubienicę Chrystusową, Kościół, poza którym nie masz zbawienia. Nadto obiecując życzliwość i pomoc heretyckim sektom oraz ich ministrom, toleruje się i uprzywilejowuje nie tylko ich osoby – ale jednocześnie ich błędy. Jest to implicite klęskowa i zawsze pożałowania godna herezja, ta, którą święty Augustyn określa w tych słowach: «Twierdzi ona, że wszyscy heretycy są na dobrej drodze i mówią prawdę; niedorzeczność tak potworna, że nie wiem, czy jakakolwiek sekta ją w istocie wyznaje»".

 

Papież słusznie oburza się na wyrażenie: wyznania: istotnie jest ono obrażające dla Tego, który jedynie prawdziwe dał wyznanie, tak jak ustanowił jedną religię, której wyznanie jest w wykonaniu zawarte. Dzisiaj przyzwyczajeni do tego wyrażenia, wziętego w liczbie mnogiej – minister wyznań, budżet wyznań – zapominamy, jak ono jest anormalnym i radykalnie fałszywym.

 

W Syllabusie Pius IX potępił trzy następujące zdania:

 

LXXVII. W czasach naszych, już nie uchodzi, by uważać religię katolicką za jedyne wyznanie Państwa, z wyłączeniem wszystkich innych wyznań. (Przemowa Nemo vestrum z 26 lipca 1855 r.).

 

LXXVIII. Stąd chwalebnie w niektórych krajach katolickich prawem zastrzeżono, by ludziom tam przybywającym wolno było publicznie wykonywać własny obrządek jakikolwiek by on był. (Przemowa Acerbissimum z 27 września 1852).

 

LXXIX. Fałszem jest by wolność świecka wszystkich wyznań również jak zupełna władza udzielona wszystkim objawiania otwarcie i publicznie jakichkolwiek zdań i pomysłów, miały wieść do łatwiejszego zepsowania obyczajów i umysłów u ludów i do rozpowszechniania zarazy indyferentyzmu. (Przemowa Nunquam fore z 15 grudnia 1856).

 

Zaiste niesłychanie smutną rzeczą jest patrzeć, jak zapoznawane są owe nauki nieomylnego Kościoła i z jaką zarozumiałością nasi liberałowie uważają je za przestarzałe.

 

Głównym błędem w tym względzie jest zapomnienie o prawdziwej podstawie religii, mianowicie o istotnej zależności człowieka i społeczeństwa odnośnie do Boga.

 

Prawda pozostaje niezmienną. Kościół może zapewne łagodzić pewne przepisy odnoszące się do karności kościelnej, ale nie jest mocen i nie chce zmienić samej nauki. Religia jest nieodmienną, albowiem sam Bóg jest nieodmienny.

 

Posłuchajmy jeszcze Encykliki Piusa IX Quanta cura.

 

"Wskutek tej zupełnie fałszywej idei o społecznym porządku – nie wahają się popierać błędnej, jak najfatalniejszej dla Kościoła katolickiego i zbawienia dusz opinii, którą Nasz szczęśliwej pamięci poprzednik Grzegorz XVI nazwał – szaleństwem, – a mianowicie, «że wolność sumienia i wyznań jest prawem właściwym każdego człowieka; że powinna być głoszona i zabezpieczona w każdym dobrze urządzonym Państwie, że obywatele mają prawo do całkowitej swobody objawiania głośno i publicznie swoich zdań, jakiekolwiek one by nie były, za pomocą druku, czy w inny sposób, bez ograniczenia ze strony władzy kościelnej, czy świeckiej». Upierając się zaś przy tych zuchwałych twierdzeniach nie zastanawiają się i nie uważają, że głoszą wolność zatracenia (2) i, że jeśli dozwolonym jest ścieranie się zdań ludzkich – to nie zabraknie nigdy ludzi, którzy potrafią opierać się prawdzie i ufać gadaninie mądrości ludzkiej, próżności nadzwyczaj szkodliwej, których wiara i mądrość chrześcijańska powinny starannie unikać stosownie do nauki samego Pana Naszego Jezusa Chrystusa" (3).

 

Leon XIII w Encyklice Immortale Dei przypomina Państwom najświętsze ich obowiązki. Mówiąc o wolności wyznań, odkrywa w ten sposób obłudę tych, którzy głoszą wolność w wyborze religii:

 

"Mniemać, że obojętnym jest, by religia miała formy niezgodne i sprzeczne – znaczy to samo, co nie chcieć ani wybrać żadnej, ani postępować według żadnej. Od ateizmu, choć nazwą cokolwiek się różni, istotą się nie różni. Ktokolwiek bowiem wierzy w Boga i jest konsekwentny, a nie chce popaść w niedorzeczność – powinien koniecznie przypuścić, że różne wyznania będące w użyciu, między którymi tak wielka zachodzi różnica, między którymi istnieje tyle niezgodności i przeciwieństw, nawet w punktach najważniejszych – nie mogą być równie prawdziwe, równie dobre, nie mogą na równi podobać się Bogu".

 

"Tak samo, mówi w innym miejscu Leon XIII (4), jak niedozwolonym jest nikomu zaniedbywanie obowiązków względem Boga i jak największym obowiązkiem jest, umysłem i sercem przyjąć nie tę, którą kto woli, ale tę którą naznaczył Bóg..., tak samo społeczeństwa polityczne nie mogą bez popełnienia zbrodni, tak postępować, jak gdyby nie było Boga, lub jako rzeczą obcą i niepotrzebną obywać się bez religii lub wybierać z kilku bez różnicy według upodobania".

 

W Encyklice Libertas Leon XIII jest nie mniej ścisły:

 

"Słuszność i rozum zabraniają Państwu być ateistycznym – lub, co by na jedno wyszło, być odnośnie do wszystkich wyznań, jak to mówią, jednakowo usposobionym i wszystkim, bez różnicy przyznawać jednakowe prawa. – Skoro żyjąc w społeczeństwie – konieczną jest rzeczą wyznawać jakąś religię, trzeba wyznawać tę, która jedynie jest prawdziwa i którą przynajmniej w krajach katolickich rozpoznaje się bez trudu po wybitnych znamionach prawdy. Zwierzchnicy Państw tę religię powinni zachowywać i bronić, jeżeli pragną – co zresztą jest ich obowiązkiem – służyć mądrze i pożytecznie sprawom społeczeństwa".

 

"Dawać człowiekowi taką wolność, o jakiej tu mówimy (wolność wyznań), powiada Leon XIII w Encyklice Libertas, – to znaczy dawać mu możność spaczania bezkarnie najświętszego z obowiązków, zdradzania go przez opuszczenie dobra niezmiennego a zwrócenia się w kierunku zła".

 

"Ta sama wolność ze stanowiska społecznego pragnie, aby Państwo nie oddawało żadnej czci Bogu lub też żadnej czci publicznej nie upoważniało, aby żadną religię ponad drugą nie przekładano, aby wszystkim przyznawano równe prawa, nie zwracając uwagi na lud, nawet wówczas, gdy on wyznaje katolicyzm. Ale, by tak być mogło – trzeba by, aby istotnie społeczeństwo świeckie nie miało żadnych obowiązków względem Boga, lub, mając je, mogło je z siebie bezkarnie zrzucić, co jest równie i wyraźnie fałszywym".

 

Streśćmy rzecz: Używając wyrażeń samych papieży wolność wyznań jest potwornym błędem (5), szaleństwem, wolnością zatracenia (6), błędem jak najfatalniejszym dla Kościoła katolickiego i dla zbawienia dusz (7), zgubną i na zawsze godną pożałowania herezją (8), strasznym systemem (9), wolność wyznań psuje obyczaje i ducha, rozpowszechnia zarazę indyferentyzmu (10), stanowi prawdziwą zbrodnię społeczną (11), to ateizm tylko bez tej nazwy (12).

 

Widzimy, jakie stąd wynikają następstwa. Bóg jest początkiem wszelakiej władzy, sprawiedliwości i wszelkiej moralności. Z chwilą, gdy prawa Boskie są zapoznane, władza popada w pogardę, zaczyna panować niesprawiedliwość, rozszerza się niemoralność. Kiedy raz zniknie zasada porządku, zaczynają kłótnie, zawiści, gwałt i wszystkie rozpasane namiętności, stawiać w niebezpieczeństwie nie tylko dusze ale samo społeczeństwo.

 

 

IV. CZY WOLNOŚĆ WYZNAŃ MOŻE BYĆ TOLEROWANA?

 

Kwestia ta różni się bardzo od poprzedzającej:

 

Wolność wyznań jest zupełnie nieprawowitą. Żadna zatem władza nie może ustanawiać, zatwierdzać, materialnie podtrzymywać błędnych wyznań.

 

Podobnie jednak, jak zło może być czasami tolerowane dla uniknięcia ważnych nieporządków, które byłyby następstwem represji, tak samo wolność wyznań, zawsze zła sama w sobie, może być także dla ważnych przyczyn tolerowana; ale, jak pisze kardynał Tarquini w swych Instytucjach prawa publicznego kościelnego, nie należy czynić nic bez porady Papieża.

 

Uczony ten kanonista podaje dwie przyczyny, mianowicie, że rozchodzi się tu o sprawę bardzo ważną, gdzie samo położenie Kościoła wchodzi w grę (de casu gravissimo circa statum Ecclesiae); a po wtóre, że ta tolerancja świecka już sama w sobie przez prawo kościelne jest wzbroniona.

 

"Zabroniona jest – dodaje – dla dwóch przyczyn, mianowicie nie wolno jest popierać zabobonów innowierczych, ani też katolików wystawiać na niebezpieczeństwo uwiedzenia" (13).

 

W każdym razie rozchodziłoby się o czystą tolerancję, a nie o opiekę wprost udzieloną fałszywym wyznaniom; te nie powinny by również otrzymywać poparcia materialnego.

 

Zasady tej tolerancji przypomniał Leon XIII w Encyklice Libertas. Streścimy takowe dalej (14). Nie rozchodzi się bowiem tylko o tolerancję fałszywych religij, ale o tolerowanie złej prasy i błędnej oświaty.

 

 

V. – ZARZUT

 

Wszystko to jest dobrym ze stanowiska bezwzględnego i odnośnie do dawnych wieków. W naszej epoce zasada ta nic a nic nie jest warta. Kościół powinien dziś stanąć na stanowisku prawa ogólnego.

 

Odpowiedź. – a) Podobnie, jak siła nie przoduje przed prawem – tak samo racja stanu nie może powoływać się na przedawnienie praw Chrystusa, Pana, Władcy świata i Głowy Kościoła. Niemożliwą pozostaje zgoda między Chrystusem a Belialem.

 

b) Syllabus jak najzupełniej odrzuca ten błąd: "w naszej epoce już nie uchodzi by uważać religię katolicką jako jedyną religię Państwa z wyłączeniem wszystkich innych wyznań" (15).

 

c) Leon XIII w Encyklice Longinqua Oceani wspomina o prawie ogólnym regulującym w Ameryce zarówno Kościół, sekty heretyckie i wszystkie zabobony. "Należy, mówi Leon XIII, wystrzegać się popełnienia pomyłki przez wysnucie stąd wniosku, że najlepsze położenie Kościoła jest w Ameryce... Kościół zdziałałby tam wiele więcej, gdyby zażywał nie tylko wolności, ale otoczony był przywilejami prawnymi i opieką władz publicznych".

 

W Encyklice do kleru francuskiego (16 lutego 1892 r.) Leon XIII mówi wyraźnie, że "we Francji, kraju katolickim ze swoich tradycyj i przez wiarę większości swoich synów, Kościół nie powinien być stawiany w niepewnym położeniu, jakie znosi u innych narodów".

 

Inny zarzut. Revue des Deux Mondes z d. 1 listopada 1898 r. w artykule pt. "Katolicyzm w Stanach Zjednoczonych" wskazało kwitnący stan Kościoła w Ameryce pod panowaniem prawa ogólnego czyli wolności wyznań. Fakt ten jest więc sprzeczny z Syllabusem i tradycyjną nauką Kościoła.

 

Odpowiedź. – "Revue des Deux Mondes" otrzymało w zeszytach styczniowym i lutowym 1899 r. przeglądu Revue canonique mistrzowską odpowiedź, opartą na samych faktach i poważnych świadectwach.

 

Autor stanowczo stwierdza następujące prawdy:

 

1) przyrost liczby katolików w Stanach Zjednoczonych nie można przypisać ustrojowi pod którym oni żyją, lecz zupełnie innym przyczynom, w pierwszym zaś rzędzie imigracji;

 

2) przyrost katolików, jakkolwiek byłby znaczny, jest o wiele niższy od tego, któryby był naturalnym wynikiem tejże imigracji i urodzeń;

 

3) dwie trzecie obecnej ludności Stanów Zjednoczonych przestało należeć do jakiegokolwiek Kościoła chrześcijańskiego i nie są chrzczone.

 

Urzędowe sprawozdanie z 1890 r. wskazuje, że Stany Zjednoczone wówczas liczyły 62½ milionów mieszkańców, "z których zaledwie 20 milionów należało do różnych wyznań chrześcijańskich".

 

Zaledwie jest 9-10 milionów katolików na przeszło 62 miliony mieszkańców, w kraju, gdzie od roku 1821 do 1895 z samej Europy przybyło 6 milionów katolików, a milion z Kanady! Przy tym największa liczba przybywa z Niemiec i Włoch, krajów gdzie rodziny są ogółem liczne.

 

Dodajmy, że według statystyki Almanacha Gotajskiego (1898 r.) 4½ miliona katolików mieszkających w Stanach Zjednoczonych nie zatraciło dotychczas swojej narodowości obcej, co obniża do 5 milionów liczbę amerykańskich katolików w ścisłym tego słowa znaczeniu.

 

Łatwo więc zrozumieć słuszność sprostowania, które wystosował do Revue des Deux Mondes pan Cahensly, poseł do Reichstagu niemieckiego, bardzo dobrze obznajmiony ze sprawami przybyszów niemieckich do Ameryki.

 

Nie, Kościół bynajmniej nie czuje się dobrze pod ustrojem wolności wyznaniowej.

 

Fakty nie przeczą, ale przeciwnie potwierdzają to, co mówi Syllabus: mądrość ludzka nie przewyższa mądrości Kościoła.

 

Przy końcu XIX w. Papież ponownie ogłosił królowanie Chrystusa nad światem i nad wszystkimi narodami świata, które w dziedzictwie otrzymał od Ojca niebieskiego (16). Samemu tylko Chrystusowi należy się najwyższe berło Państw; wolność wyznań jest tego zaprzeczeniem, oczywistym pogwałceniem; Temu, którego św. Jan nazwał Księciem królów ziemi – Princeps regum terrae (17) pozostawia zamiast berła tylko trzcinę. Chrystusa zepchnięto do rzędu Barabaszów! (18)

 

–––––––––––

 

 

Nowoczesne wolności w oświetleniu encyklik. Wolność sumienia – wolność wyznania – wolność prasy – wolność nauczania. Przez Henryka Hello, Doktora teologii. Warszawa 1910, ss. 27-44.

 

Przypisy:

(1) Mazzella, Rozprawa de Religione et Ecclesia, str. 31.

 

(2) Święty Augustyn, Listy, 105.

 

(3) Święty Leon, Listy, 164.

 

(4) Encyklika Immortale Dei.

 

(5) Pius IX, Qui pluribus.

 

(6) Pius IX, Ouanta cura.

 

(7) Tamże.

 

(8) Pius VII do msgr. de Boulogne.

 

(9) Pius XI, Qui pluribus.

 

(10) Syllabus.

 

(11) Leon XIII, Immortale Dei.

 

(12) Tamże.

 

(13) Przed kilkunastu laty znalazł się człowiek, z imienia katolik, który stanął na czele akcji zbierania składek w celu postawienia meczetu w Paryżu! Czyż potrzeba być teologiem, aby potępić to zboczenie? Cóż powiedzieć o sławetnym Kongresie wyznań, umyślonym przez liberałów; "jak gdyby mogła być zgoda między sprawiedliwością a niesprawiedliwością, między światłem a ciemnością, między Chrystusem a Belialem"? (Pius IX, Qui pluribus).

 

(14) Zob. dalej Rozdział III, § III.

 

(15) Syllabus, Zdanie LXXVII.

 

(16) Encyklika o poświęceniu rodu ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu.

 

(17) Objawienie św. Jana, I, 5.

 

(18) Zobacz w tej sprawie: La situation religieuse aux États-Unis. Illusions et réalités, par Jules Tardivel, directeur de la Vérité de Québec, Paris, Desclée.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXI, Kraków 2011

Powrót do spisu treści książki Henryka Hello pt.
Nowoczesne wolności

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: