Nauki Katechizmowe

 

O Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i

Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach

 

NA TRZY CZĘŚCI PODZIELONE

 

KS. MICHAŁ IGNACY WICHERT

 

ŚWIĘTEJ TEOLOGII DOKTOR

 

––––––––

 

Część druga

 

NAUKI PRZYKAZANIA BOSKIE I KOŚCIELNE TŁUMACZĄCE

 

––––––

 

Nauka dziewiąta

 

JAK MAMY DNI ŚWIĘTE CO DO SŁUCHANIA MSZY ŚWIĘTEJ OBCHODZIĆ?

 

–––––

 

Słyszeliśmy już w poprzedzającej nauce, czego nam Pan Bóg w dni święte zakazuje; teraz posłuchajmy co nam najbardziej czynić w one przykazuje. A najprzód w tej nauce uważym co do ofiary Mszy świętej.

 

W starym zakonie postanowił Pan Bóg różne ofiary z bydląt, ptactwa, ze zboża, wina, mąki, oliwy i innych rzeczy i kazał je różnymi czasy, a osobliwie we dni święte sobie ofiarować. I tak czynili Żydzi. Ofiarowali Panu ofiary ze wszystkich tych rzeczy a osobliwie w dni święte. Te wszystkie starego zakonu ofiary jako niedoskonałe, ponieważ zniósł Pan Jezus, a ustanowił daleko doskonalszą ową ze krwi swojej, więc też Kościół Boży osobliwie na Koncylium Agatoneńskim surowo przykazał aby wszyscy wierni co Niedzielę i święto na Mszy całej bywali i nabożnie onej słuchali. Ponieważ bowiem starozakonnych ofiar, jako zniesionych, nie ofiarujemy, przykazanie więc od Kościoła mamy, i wdzięczność też nasza ku Bogu Twórcy naszemu tego wyciąga i nakazuje, abyśmy tej bezkrwawej i najświętszej ofierze przytomni byli i onę razem Bogu z Chrystusem, z kapłanem i Kościołem ofiarowali.

 

Gdyby nam Pan Bóg w dzień święty trudne jakie przykazał czynić dla siebie rzeczy; na przykład: ni jedząc, ni pijąc cały dzień święty na modlitwie w kościele przepędzać, i to byśmy czynić powinni, jako z niezliczonych miar obowiązani i Jemu poddani. Ale kiedy nam tak świętą i miłą, tak pożyteczną każe czynić robotę, to jest sobie najwdzięczniejszą czynić ofiarę; z jak wielką tedy ochotą my do niej ubiegać się nie powinniśmy?

 

Co to albowiem jest Msza święta? Oto jest tak miła, tak wdzięczna i tak szacowna Bogu ofiara, iż jako wszelkiej mądrości i świątobliwości mąż jeden powiada: "gdyby wszystką tę miłość, którą Święci od początku świata ku Bogu mieli i mieć będą aż do skończenia świata, gdyby wszystkie zasługi i chwalenia Boga w jedno zebrane były; gdyby katownie męczenników, którzy niezwyciężonym męstwem życie i krew za Chrystusa łożyli, gdyby wszystkie cnoty Patriarchów, Proroków, Wyznawców, Zakonników, Pustelników i wszystkich innych, którzy sami sobie dobrowolnie największe przykrości zadawali dla Chrystusa: w postach, niespaniach, modlitwach i martwieniu namiętności swoich; nie tak wielką ani tak doskonałą chwałę, przysługę i ofiarę Bogu uczyniłyby te wszystkie rzeczy razem, jaką czyni i przynosi jedna Msza od jednego kapłana najnikczemniejszego uczyniona. Przyczyna tego jest, bo w każdej Mszy świętej Chrystus sam jest pryncypalnym kapłanem, który siebie Ojcu Przedwiecznemu za najwdzięczniejszą ofiarę reprezentuje, odnawiając przy każdej Mszy ową wielką ofiarę krzyża. Pewna tedy rzecz jest, iż wszystkie stworzenia nie mogą takiej czci uczynić Bogu, jaką Mu czyni Syn Jego. I stąd Msza święta przechodzi wszelką cześć, którą by czynić mogło jakie stworzenie, lub wszystkie zebrane w jedno miejsce stworzenia".

 

Póty są słowa męża wspomnionego.

 

Nic my tedy Panu Bogu milszego uczynić nie potrafimy, żadnym innym sposobem Jemu czci takowej oddać nie wydołamy, niczym tak prędko przebłagać za grzechy nasze, zadość uczynić, niczym uprosić wszystkiego, czego żądamy, nie możemy, jako Mszą świętą, ponieważ we Mszy świętej przez Chrystusa najwyższego kapłana, i zasługi i mękę Jego nieskończonej wagi Ojcu Przedwiecznemu ofiarujemy. Piękny przykład przywodzi do tego Ksiądz Heimbach. Admirał jeden Luzytański, gdy na morzu od wielkiego wiatru w ostatnie niebezpieczeństwo zatonienia z okrętem był przywiedziony, różne gorące ze wszystkim ludem czynił modlitwy, jęczał, płakał, wołał do Boga bezprzestannie o ratunek, lecz wszystkie modlitwy jego bezskuteczne były: aż na koniec chwycił się tego sposobu. Znajdowało się w okręcie w kolebce maleńkie dziecko, porwawszy tedy na ręce to niewinne niemowlę admirał, tak do Boga ze łzami zawołał: o Boże najłaskawszy! niegodni my jesteśmy dla ciężkich grzechów naszych, abyś wysłuchał nasze modlenia. Otóż, Panie, dla tego niewinnego dzieciątka, daruj nam grzesznym życie. Skoro tę skończył modlitwę, wraz nawałność ustała, morze się uciszyło, i nadzieja życia wszystkim przywróciła się.

 

Jeżeliż to Bóg dla niewinności jednego dziecięcia uczynił, iż tylu z niebezpieczeństwa życia oswobodził: czegoż dla Jezusa Chrystusa Syna swego Jednorodzonego niewinności, świętości, zasług i męki nie czyni? Tylko my we wszystkich niebezpieczeństwach i potrzebach naszych ofiarujmy przy Mszach świętych i okazujmy Ojcu Przedwiecznemu, wołając ze łzami: Boże i Twórco nasz najłaskawszy! dla ciężkich i niezliczonych grzechów naszych niegodni my jesteśmy, abyś się nad nami zmiłował, z tego nieszczęścia ratował, w tej prośbie nas wysłuchał; ale dla zasług i męki Syna Twego, a Pana naszego, uczyń nad nami miłosierdzie, a dla niewinności Jego, nam winnym odpuść grzechy. Czyńmy tylko takie przy Mszach świętych z wielką pokorą i ufnością modlitwy, a obaczymy, jako we wszystkich potrzebach naszych będziemy wysłuchani.

 

Lecz o nigdy nie opłakana ślepota nasza! mając my tak skuteczny i łatwy sposób do uproszenia wszystkich potrzeb naszych, jakoż go chwytamy się? Oto niektórzy nie tylko nie uciekają się w potrzebach swoich do tej najświętszej Ofiary, lecz owszem z wielką pogardą dla najmniejszej przyczyny, dla lada zysku doczesnego, a częstokroć dla brzydkiej gnuśności i pijaństwa tę Bogu najmilszą a nam najpożyteczniejszą ofiarę opuszczamy. O gdybyśmy dobrze poznawali, jak są niepojęte we Mszy świętej zawarte skarby, tedy byśmy z wielką ochotą wszystko to, co w szkatułach, co w domach naszych mamy, ba same domy i całe majątki nasze utracić woleli, niż byśmy Mszę świętą opuścić mieli. Umiemy zaiste dobrze ziemskie rzeczy cenić, umiemy pilnie zabiegi i przemysły czynić na pozyskanie pieniędzy i dóbr doczesnych, ale niebieskich i wiecznych skarbów szacować nie umiemy. Owszem, im kto w zyskach doczesnych przemyślniejszy, tym pospolicie nieuważniejszy jest w szacowaniu wiecznych.

 

Judasz umiał wyśmienicie cenić wylany na nogi Chrystusowe od Magdaleny balsam, twierdząc: iż można było wziąć zań sprzedawszy, bardzo wielką sumę pieniędzy, lecz gdy mu samego Boga taksować przyszło, tak daleko od prawdziwego szacunku odstąpił, iż za trzydzieści srebrników Pana nieba i ziemi Boga nieograniczonego sprzedał. Toż samo czynią ludzie łakomi; umieją oni wyśmienicie taksować zboża, bydło, sukna i inne towary: lecz gdy przyjdzie cenić duszę, niebo, krew i mękę Chrystusa, niepojętym sposobem mylą się i od prawdziwej odstępują ceny.

 

Lecz niejeden z was sobie myśli: "ja, uchowaj Boże! tego nie czynię, staram się być zawsze na Mszy". Ale powiedz mi, proszę, z jakim nabożeństwem i pilnością onej słuchasz? Czy tylko za niepotrzebnymi rozmowami i leniwym z domu do kościoła wybieraniem się nie spóźnisz się na nią? Wiedz o tym, ze jeśli po Ewangelii przychodzisz na Mszę, już jej nie słuchasz, już zadość kościelnemu przykazaniu nie czynisz, już grzeszysz śmiertelnie, kiedy to z opieszałości czynisz. A drugi choć zawczasu na Mszę przychodzi, ale jakie jego Mszy słuchanie? kiedy całą Mszę na gadaniu, witaniu się, na przypatrywaniu osobom, strojom, na myśleniu o różnych interesach trawi, nic albo mało co uważając, jako się ta najstraszniejsza Ofiara odprawuje; utęsknia sobie i żąda, aby się jak najprędzej Msza odprawiła. Niech tylko jaki kapłan dłużej przy niej zabawi się, o wiele tam będzie szemrania, nieukontentowania, złości a czasem i przeklinania na kapłana.

 

Poprawcież się wszyscy, którzy tak dotąd czyniliście, Mszy świętej starajcie się, o ile tylko być może, nigdy nie opuszczać, zawczasu na nią przychodzić, z wielką pilnością, nabożeństwem i uwagą tajemnice, które się w niej sprawują, rozważać, i bez sprzykrzenia trwać na onej.

 

Sposoby słuchania Mszy świętej wielorakie są od różnych nauczycielów duchownych podane. Lecz najłatwiejszy i najlepszy zda się być, który podaje wielki ów w drodze duchownej wódz i nauczyciel Salezjusz święty, Biskup Genewski. Ten w księdze: Droga do życia pobożnego, taki sposób słuchania Mszy świętej przepisuje. Najprzód radzi ten Święty, abyśmy, którzy możemy, starali się wszelkimi sposobami co dzień Mszy świętej słuchać, a jeśliby dla jakiej wielkiej przyczyny słuchać onej nie mogliśmy, radzi nam serca nasze do kościoła posyłać, i duchowną bytnością, nieprzytomność naszą nagradzać. Wybrawszy tedy z rana porę jaką, mówi ten Święty, udaj się w duchu do kościoła i tam łącz intencję swą z chęcią wszystkich wiernych i tymi aktami zabawiaj się na miejscu, gdzie zostajesz, których byś używał, gdybyś w rzeczy samej Mszy świętej obecnie w kościele słuchał. Potem sposób słuchania Mszy świętej podaje takowy wspomniony Święty.

 

1. Od zaczęcia Introitu, póki kapłan do Ołtarza nie przystąpi, gotuj się współ z kapłanem stawiając się w obecności Bożej, wyznając niegodność swoją i żałując za popełnione grzechy. 2. Gdy kapłan do Ołtarza przystąpi aż do Ewangelii rozważaj prostym i powszechnym sposobem przyjście na świat i żywot Chrystusa Pana. 3. Od Ewangelii aż do Credo miej na pamięci kazania i rozmowy Chrystusowe, oświadczając się przed Nim, że chcesz żyć i umierać w Wierze świętej, w dochowaniu słów i przykazań Jego i w jedności Kościoła katolickiego. 4. Od Credo aż do Pater noster uważaj z pilnością śmierć i mękę Zbawiciela i Odkupiciela naszego, które rzeczą samą i prawdziwą istnością są wyrażone w tej przenajświętszej Ofierze, ofiarując onę z kapłanem i przytomnym ludem Bogu Ojcu na chwałę, a sobie na duszne zbawienie. 5. Od Pater noster aż do Komunii wzbudzaj w sercu jak największe pragnienie zjednoczenia się na wieki przez miłość nieustanną z Zbawicielem swoim. 6. Od Komunii aż do końca dziękujmy Chrystusowi Panu, że się stać raczył człowiekiem żyć między ludźmi, cierpieć i umierać za nas. Dziękujmy za tak znakomitą miłość, którą nam w tej Najświętszej Ofierze wyświadcza, prosząc Go usilnie przez jej nieoszacowaną cenę, aby był na zawsze miłościw nam, krewnym naszym, przyjaciołom i nieprzyjaciołom, oraz całemu Kościołowi naszemu, a upokorzywszy się jak najgłębiej, odbierz błogosławieństwo, któreć przez sługę swego kapłana przy przeżegnaniu przesyła. Na koniec dodaje: Gdybyś jednak miał wolę, podczas Mszy świętej inną jaką o Bogu rozmyślać tajemnicę, lub inne jakie czynić modlitwy, wolno ci to będzie, jednak z początku intencję uczynisz, iż zamyślasz w tej modlitwie twojej uczcić i ofiarować tę przenajświętszą Ofiarę.

 

Tego słuchania Mszy świętej sposobu, jeśli używać będziemy, doznamy, jak wielkie pożytki wieczne i doczesne w prędkim czasie odnosić będziemy.

 

–––––––––––

 

 

Nauki Katechizmowe o Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach, na trzy części podzielone, przez X. Michała Ignacego Wicherta, świętej teologii Doktora, plebana Obrytskiego, dyrektora rekolekcji i misji w diecezji Płockiej mówione i do druku podane, a teraz za staraniem X. J. Stagraczyńskiego na nowo wydrukowane. Pelplin 1874, ss. 260-265.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści dzieła ks. M. I. Wicherta pt.
Nauki  katechizmowe

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: