NA TRZY CZĘŚCI PODZIELONE
ŚWIĘTEJ TEOLOGII DOKTOR
––––––––
Część druga
NAUKI PRZYKAZANIA BOSKIE I KOŚCIELNE TŁUMACZĄCE
––––––
Nauka dwunasta
O POWINNOŚCIACH RODZICÓW KU DZIECIOM SWOIM
–––––
Pospolicie na świecie tak między panami i godniejszymi, jako też i prostym ludem, rodzice o nic się tak pilnie nie starają, jak tylko o to, aby dzieciom swoim dóbr wiele, pieniędzy, mieszkania, sprzętów zostawili, a o pobożność i cnotę nic, albo mało bardzo co dbają. Lecz jako wielce w tym błądzą, jak ciężko przeciw powinnościom swoim wykraczają, i na jak wielką karę u Boga zasługują, tego pojmować nie chcą.
Starać się powinni wprawdzie rodzice, aby dzieci ich miały co jeść, czym się według stanu przyodziewać, aby miały opatrzony sposób do dalszego życia, z którego by dorósłszy czy po śmierci rodziców, uczciwe mieć mogli wyżywienie, a łotrostwem lub złodziejstwem nie bawili się. To jednak staranie drugie i pośledniejsze być powinno. Pierwsze zaś i największe staranie rodzicielskie być ma, aby bogatych w pobożność i cnoty chrześcijańskie dzieci zostawili, według nauki Ducha Świętego: Ne jucunderis in filiis impiis si non est timor Dei in illis, est utile magis mori sine filiis, quam relinquere filios impios. "Nie ciesz się z synów bezbożnych, jeśli nie masz w nich bojaźni Boskiej. Lepiej jest umrzeć bez potomstwa niż zostawić synów bezbożnych" (1).
Powinności tedy rodzicielskie, jako wyraża Katechizm rzymski, dwie są. Pierwsza, aby w bojaźni Bożej, w obyczajach chrześcijańskich ich ćwiczyć i wychowywać starali się. Druga, aby przykład im dobry z siebie dając za przestępstwa i złe obyczaje rozumnie onych karali i upominali.
Najprzód tedy rodzice, skoro dzieci ich do rozumu przychodzić zaczną, powinni ich Pacierza, Składu Apostolskiego i przykazań Bożych nauczać i ustawicznie im wrażać, kto ich i na jaki koniec stworzył; kto ich od piekła wybawił, i tym podobne artykuły wiary naszej. Iż jeśli przykazania Boskie i kościelne chować będą i czynić dobre uczynki pobożności chrześcijańskiej, otrzymają na wieki królestwo niebieskie, a jeśli tego wypełniać nie będą, pójdą do piekła na wieczne męki. Jako niegdyś Tobiasz stary nauczał syna swego: Omnibus diebus vitae tuae in mente habeto Deum et cave, ne aliquando peccato consentias, et praetermittas praecepta Dei nostri: "Przez całe życie Twoje miej w pamięci Boga, a strzeż się, abyś nigdy na grzech nie zezwolił i nie zaniedbał przykazań Boga twojego" (2).
Toż samo czyniła Matka Machabejska, do mężnego za zakon Pański wojowania synów swych zachęcając: "Synaczkowie moi", mówiła do nich wrażając im bojaźń Boską, "sama nie wiem jakoście się poczęli w żywocie moim, bo nie ja wam dała życie i duszę, i każdego z was członki, nie ja sama spoiła, ale Twórca świata, który rodzaj ludzki uczynił, i który wynalazł poczęcie wszech rzeczy, i wam z miłosierdziem przywróci ducha i żywot" (3).
Toż samo Blanka królowa matka Ludwika króla francuskiego, tak ustawicznie synowi swemu jeszcze maluczkiemu wrażała w serce bojaźń Bożą, mówiąc: "Synu mój, wolę cię na marach widzieć złożonego, niż byś miał kiedy Pana Boga ciężkim obrazić grzechem". A stąd ten święty król lat dorósłszy często mawiał, że kiedykolwiek jaka do grzechu wiodąca przydawała mu się okazja, nic mu bardziej na pamięć nie przychodziło, nad te słowa matki swej, tak często od niej powtarzane. O gdyby matki i ojcowie dzieciom swoim często takowe słowa powtarzali, o jakoby łatwo zaraz w młodości do cnót one zaprawili!
Starać się też matki powinny, aby jeśli same dla słusznych przyczyn karmić dzieci swych nie mogły, przybrały sobie za mamki niewiasty jakie trzeźwe, czyste, pobożne i zdrowe. Dzieci bowiem wraz z mlekiem naturę niejako i wszystkie skłonności z mamek swych wysysają, i potem one na sobie wyrażać zwykły.
O nauczycielów także pobożnych i przykładnych starać się powinni rodzice dla dzieci swoich, a nie zaś lada jakim włóczęgom, pijakom i nieznajomym powierzać młodych wychowanie. Pilnie też strzec powinni, aby dzieci ich od wszelkich okazji do grzechu były oddalone; przetoż na miejsca takowe, gdzie łatwa okazja do grzechu, jako to między zepsute towarzystwa i schadzki, gdzie słowy szpetnymi szafują, gdzie się upijają, śpiewaniem gorszącym i innymi bawią nieprzyzwoitościami, aby tam dzieci swych nie tylko wodzić, ale owszem wszelkim sposobem chodzić im zakazywali. Lecz wieleż jest takowych rodziców grzeszących przeciw tym powinnościom! A przecie za dobrych się być sądzą.
Niezmierna jest liczba takich rodziców, którzy nie tylko bojaźni Bożej w serca młode nie wrażają, potrzebnych do zbawienia rzeczy ich nie uczą, przykładu im z siebie dobrego nie dają, za złe występki nie karzą, lecz owszem i przykładem swoim i rozwiązłym życiem i pobłażaniem uczą wszelkiego złego. Jak wiele znajdzie się dzieci, co ani pacierza, ani przykazań Boskich, ani innych istotnych do zbawienia rzeczy nie umieją. A przeklęctwa wszelakie miotać, przysięgi i łajania jak z regestru prawić wyuczyli się. Nie znają tego, iż są ludźmi wszelkim chorobom, nędzom i śmierci podległymi, a dobrze potrafią wyliczać familię swoją, dziadów i pradziadów swoich urzędy opowiadać. Rosną jak dęby bez żadnej edukacji, karności i dozoru, a przecież na to rodzice powinnej nie dają baczności, lub też nazbyt lekkimi słowy onych upominają.
Niech więc wszyscy rodzice takowi wiedzą, iż krwi dzieci ich Bóg z ręku rodziców dopominać się będzie. Bo jeśli kto, tedy najbardziej rodzice mogą i powinni odwodzić od wszelkiego złego dziatki swoje; albowiem te najbardziej na rodziców swych zapatrują się i z wrodzonej miłości chętnie ich naśladują. Jeżeli tedy rodzice zły im przykład okazywać będą, i dobrego z początku nie nauczą, wraz te jako drzewa leśne krzywo rosnąć i błądzić od młodości swej poczną, a tak czego się w pierwszej młodości nauczą, niełatwo w tym być mogą poprawieni. Dziecinne serca są jako tablice czyste, co na nich odmalujesz, czyli Anioła, czyli bałwana, wszystko to zostanie na nich. – W ręku tedy waszych, rodzice, są dzieci wasze, możecie ich uczynić Aniołami, lub szatanami, macie je w ręku swoich jako garncarz glinę, z której naczynie do upodobania ozdobne albo podłe ulepić może. O jakże wasz ciężki sąd będzie przed Bogiem, kiedy wy postawieni będąc od Boga za przykład wszelkiej cnoty, za przewodników do Nieba, wy im przeciwnie stajecie się przykładem wszelkiej złości i przewodnikami do zguby wiecznej.
Heli kapłan w starym zakonie pobożny i przykładny, za to tylko, że łagodniej dzieci swe upominał, a ostrzej jako byli godni, nie karał, tak straszliwej za to kary od Boga doznał, iż go Bóg od kapłaństwa z całą familią odrzucił, a potem samego i synów jego nagłą śmiercią za to pokarał. Synowie albowiem jego Finees i Ophni na wojnie od Filistynów zabici, Heli też sam z krzesła spadłszy, szyję złamał, i cała też familia jego wkrótce od kapłańskiego urzędu została oddalona. Tę zaś karę tak nieodmiennym dekretem Pan Bóg przez Samuela ogłosił, iż przysiągł, że żadnymi darami ani ofiarami nie dał się przebłagać. Idcirco juravi Domui Heli, quod non expietur iniquitas ejus victimis et muneribus usque in aeternum (4).
Jeśliby więc dzieci nauką i upomnieniem nie chciały się poprawić, więc wy, rodzice, za złe sprawy ich rozumnie karać, je nauczać macie, a nie pobłażać z ślepej miłości. "Kto folguje rózdze", mówi Duch Święty, "nienawidzi syna swego, kto zaś go miłuje, ustawicznie go ćwiczy" (5). I na innym miejscu: Noli subtrahere a puero disciplinam, si enim percusseris virga, non morietur. Tu virga percuties eum, et animam ejus de inferno liberabis. "Nie chciej umykać karności od syna twego, choć go albowiem uderzysz rózgą, nie umrze, a duszę jego z piekła wybawisz" (6).
Wystrzegać się tu także drugiego błędu rodzice mają, aby zbytecznie i ze złości dziatek swych nie karali. Bywają bowiem tak złośliwi zwłaszcza ojcowie, iż słowa łagodnego prócz krzyku i bicia do dzieci nie przemówią, ale wielce w tym błądzą: bo Pismo święte, które dzieciom przykazuje, aby słuchały rodziców, wraz też dodaje i to: Patres, nolite ad indignationem provocare filios vestros, ut non pusillo animo fiant. "Ojcowie, nie pobudzajcie do rozgniewania synów waszych, aby się małego serca nie stali" (7). Ojcowie w srogości zbytecznej i karaniu najbardziej przestrzegać się powinni, gdyż z natury i srogość i siły większe do karania mają. Matki zaś miarkować się mają w pobłażaniu swym i pieszczocie, te bowiem z przyrodzenia większą znowu miłość i litość czują ku dzieciom swoim. Pobłażanie zaś i wszelki zły przykład rodzicielski najwięcej dzieci gubi. Skoro bowiem dzieci mniejszych występków w oczach rodzicielskich bezkarnie dopuszczają się, mniemają, iż dobrą rzecz czynią, gdy widzą milczących na to rodziców, a tak coraz do większych i większych występków nabierają śmiałości, zwyczaju i chęci. Nie karze na przykład pani matka dziecięcia, choć je słyszy przeklinające, łające, przysięgające się, tedy też dziecię powoli rosnąc w tych nałogach, coraz do większej przyjdzie złości, iż nie tylko przeklinać najzłośliwszymi słowy, łajać, besztać, psocić będzie, ale też i do bicia porwie się, i dorósłszy lat, drugich kaleczyć i zabijać nauczy się. Trzeba tedy z młodu w początkach samych temu zabiegać, bo łatwiej zgiąć latorośl, i nachylić na jaką chcieć stronę, niż gdy w dąb wielki rozrośnie się.
Ale dajmy i to jeszcze, choćby rodzice karali za złe występki dzieci swoje, a z siebie im jednak nie dadzą dobrego przykładu, ale o co dzieci strofują, tego sami dopuszczali się, tedy takowe ich wszelkie upominanie, kara, będą nieskuteczne, bo zawsze dzieci jeśli nie mówić, to przynajmniej myśleć tak będą w sercu swoim: Panie ojcze i matko! karzecie nas o to, że my przeklinamy, wadzimy się, przysięgamy, upijamy się, do kościoła nie chodzimy, a was samych podobnie czyniących widzimy. Trzeba tedy koniecznie o to rodzicom najbardziej starać się, aby we wszystkim dobry przykład dawali dziatkom swoim, bo pospolicie dzieci więcej przykładem niż namową do dobrego zachęcają się, i więcej na uczynki rodzicielskie, niż na słowa zapatrują się. Tak gdy na przykład rodzice codziennie rano i w wieczór nabożnie pacierze odprawują, aż dziatki patrząc na to, same do nich przybiegają, na kolana padają, rączki złożywszy, nabożnie za nimi też pacierze powtarzają. Gdy rodzice w zgodzie, miłości i pokoju między sobą żyją, czeladkę roztropnie, bez srogości i przeklęctwa utrzymują, tedy i dziatki ich wstępując w te ślady, ciche, pokorne i łagodne będą. Przeciwnym zaś sposobem, niech tylko rodzice leniwymi do chwały Bożej, do mówienia pacierzy, słuchania Mszy świętej pokazują się; niech tylko między sobą wadzą się i przeklinają, tedy niepochybnie i dzieci, leniwe będą do chwały Boskiej, złośliwe, uporne, przeklinające, złorzeczące. Owce Jakubowe, iż na odarte ze skóry drzewa białe patrzyły, przetoż biały płód potem z siebie wydawały, tak i dzieci gdy na cnotliwych rodziców zapatrywać się będą, brać się będą same z siebie do onych naśladowania.
Uważajcie więc pilnie to, rodzice, i wrażajcie w serca wasze, że w ręku waszych i wieczne i doczesne dziatek waszych szczęście jest złożone, jaki wy im przykład dawać, i jako ich nauczać i prostować będziecie, takich też niepochybnie mieć będziecie. Jeśli żądacie tego, abyście dziatki wasze posłuszne, karne, was szanujące i miłujące mieli, dajcież im z was samych przykład do tego wszystkiego. Chcecieli, abyście je kiedy w Niebie między Świętych policzone oglądali, i sami z nimi cieszyli się na wieki, wrażajcież w serca ich bojaźń Bożą, miłość cnót i obrzydzenie grzechów, a to wszystko najwięcej własnym przykładem. Jeśli zaś zły przykład im dacie, będziecie patrzeć na ich nieszczęśliwości, a razem usychać z żalu, będziecie ubolewać nad ich nieposłuszeństwem, złością, całe życie wasze. A co gorsza, patrzeć będziecie potem na ich i własne wieczne nieszczęście, gdy go z nimi (czego uchowaj was Boże) używać będziecie przez całą wieczność.
Skarżycie wy się często na dzieci wasze, i całą złości ich i niewdzięczności przyczynę na nich zwalacie; lecz wejrzyjcie tylko pilniej w powinności wasze, a obaczycie, iż dla zaniedbanych owych w pierwszym wieku dziecinnym ćwiczeń należytych, i dla opuszczenia im należytego przykładu i nauki, tak nieżyczliwe i niesforne dzieci macie. Jeśli tedy chcecie, abyście dzieci mieli posłuszne, cnotliwe, wszystkie na to siły obracajcie, największe siły łóżcie, starania najpilniejsze, abyście je pobożnie i cnotliwie wychowywali, bojaźń Bożą i miłość bliźniego w one wrażali.
Wy się o to staracie najusilniej, aby dzieci wasze w mądrości świata tego, w grzeczności dobrze były wyćwiczone, i w wszelkie bogactwa opatrzone. A nie uważacie na to, iż wszystka umiejętność i bogactwa bez bojaźni Pana Boga cóż innego są, kiedy nie miecz w ręku szalonego, którym i sobie i drugim najwięcej szkodzić może.
O jako, zaiste, szkodzą sobie! Nie mając bowiem bojaźni Bożej, największe dobra nędznie na karty, pijaństwo, rozpusty i zbytki tracą, a sami do największego częstokroć przychodzą ubóstwa. Szkodzą też złym wychowaniem dzieci i ojczyźnie całej, z dobrego albowiem w bojaźni Bożej wychowania ojczyzna odbiera dobre i w urzędach swych pilne obywatele, ze złego zaś wychowania ma największe nieprzyjaciele swoje, źli bowiem obywatele onę zdradzają, i swój tylko mają przed oczyma pożytek. Panom swym są niewierni i nieżyczliwi, nieposłuszni i buntowni, takowi w sądach niesprawiedliwi, podarkami, przyjaźnią ludzką, łatwo się uwodzący, takowi w sąsiedztwie uciążliwi, chytrzy, podstępni, zdradliwi; takowi do prac wszelkich wielce są leniwi, a tylko największą część życia swego na próżnowaniu, kompaniach niedobrych i lada jakich zabawach trawią.
Cóż mówić, jako takowe źle wychowane dziatki i bojaźni Bożej nie znające, ranę zadają matce naszej powszechnej Kościołowi świętemu! Rachel, mówi Pismo święte, w płaczu swym utulić się nie mogła, iż widziała potracone dziatki swoje. Vox in Rama audita est. Rachel plorans filios suos, et noluit consolari, quia non sunt (8).
O jakoż daleko rzewniej i przenikliwszym płaczem opłakuje Kościół święty niezliczoną liczbę dziatek swoich, widząc iż wiecznie giną dla złego wychowania, co wszystko z winy pochodzi rodzicielskiej. Jaką by zaś odbierała taż matka, Kościół święty, niezmierną pociechę z tych dziatek swoich, gdyby były od młodości swej dobrze w wierze świętej oświecone i umocnione w obyczajach dobrych. Teraz więc utulić się od łez nie może we dnie i w nocy, gdy widzi ulubione syny swoje matką pogardzające, i zawołanymi nieprzyjaciółmi onej stające się. Plorans ploravit in nocte et lachrymae ejus in maxillis ejus. Omnes amici ejus spreverunt eam, et facti sunt ei inimici (9).
Otrzejcie już, rodzice, łzy z oczu matki waszej, Kościoła, płaczącej nad zgubą dziatek swoich. A nade wszystko o to starajcie się, abyście je w wierze świętej najgruntowniej oświecone, w obyczajach dobrych należycie wyćwiczone mieli. Choćbyście zaś najuboższe dziatki wasze w dobrach i dostatkach zostawili, kiedy tylko mieć będą bojaźń Boga i gruntowne cnoty, tedy ten Bóg, który z gnoju wydźwiga ubogiego, i sadzi go między książęty świata, Ten dziatkom waszym pobłogosławi we wszystkim, rozmnoży majątki ich, udzieli bogactw i zaszczytów domowi ich, gdy te osądzi im być pomocne do zbawienia. Jako mówi Duch Święty przez Dawida: Beatus vir, qui timet Dominum, potens in terra erit semen ejus, generatio rectorum benedicetur, gloria et divitiae in domo ejus (10).
Przeciwnie zaś, jeśli w bojaźni Bożej dziatki nie będą wychowane, choćby największe zostawiliście im bogactwa, te wszystkie nędznie stracą i do najopłakańszego duszy i ciała przyjdą stanu. Jeśli bowiem Pan Bóg nie zbuduje domu, próżno pracują ci, którzy go budują. Nisi Dominus aedificaverit domum, in vanum laboraverunt, qui aedificant eam (11).
–––––––––––
Nauki Katechizmowe o Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach, na trzy części podzielone, przez X. Michała Ignacego Wicherta, świętej teologii Doktora, plebana Obrytskiego, dyrektora rekolekcji i misji w diecezji Płockiej mówione i do druku podane, a teraz za staraniem X. J. Stagraczyńskiego na nowo wydrukowane. Pelplin 1874, ss. 284-291.
Przypisy:
(1) Eccli. 16, 1. 4.
(2) Tob. 4, 6.
(3) 2 Mach. 7, 22-23.
(4) 1 Reg. 3, 14
(5) Prov. 13, 24.
(6) Prov. 23, 13.
(7) Colos. 3, 21.
(8) Matth. 2, 18.
(9) Thr. 1, 2.
(10) Psal. 111, 1-3.
(11) Psal. 126, 1.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017
Powrót do spisu treści dzieła ks. M. I. Wicherta pt.
Nauki katechizmowe
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: