Nauki Katechizmowe

 

O Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i

Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach

 

NA TRZY CZĘŚCI PODZIELONE

 

KS. MICHAŁ IGNACY WICHERT

 

ŚWIĘTEJ TEOLOGII DOKTOR

 

––––––––

 

Część pierwsza

 

NAUKI SKŁAD APOSTOLSKI TŁUMACZĄCE

 

––––––

 

Nauka dwunasta

 

O PIEKLE

 

Następuje nam teraz do tłumaczenia artykuł piąty Składu Apostolskiego,

który jest: Zstąpił do piekieł, trzeciego dnia Zmartwychwstał.

 

Aczkolwiek, jakośmy już powiedzieli, ta prawda każdemu koniecznie do wierzenia potrzebna jest i wielce do nabycia wszelkiej cnoty pożyteczna, że Chrystus Pan za nas umarł, gdzie, jako, od kogo, śmierć najokrutniejszą poniósł: wszakże tym więcej to chrześcijańskiemu człowiekowi wiadomo być powinno, iż Chrystus Pan z śmierci swej tryumf odniósł, i zwyciężywszy szatana, piekło pokonawszy, mocą swą niepojętą zmartwychwstał. Tę my atoli część artykułu nieco teraz odłożywszy, o pierwszej mówić będziemy, tłumacząc onej słowa.

 

W tym tedy artykule: Zstąpił do piekieł, wyznawamy i wierzymy, iż gdy umarł Chrystus, Dusza Jego do otchłani piekielnej zstąpiła, i tam tak długo z duszami Ojców świętych przebywała, póki tylko Ciało Jego w grobie odpoczywało. Wierzymy też w tych słowach to, że taż sama Chrystusa Osoba i w otchłani z Duszą Jego i w grobie przy ciele zostawała, bo Bóstwo jako od Duszy, tak i od ciała nigdy nie odstępowało. Więc nie mamy rozumieć, iżby Chrystus niejako na dwie dzielił się Osoby, w otchłani i w grobie razem zostając; ale ponieważ Bóstwo udzielające się Duszy i Ciału Chrystusowemu, jednoż nierozdzielne jest, więc jednaż zawsze Osoba w otchłani i w grobie zostawała.

 

Przez to zaś słowo: Do piekieł, mamy rozumieć miejsca owe tajemne i nieznajome, w których dusze ludzi dobrych i cnotliwych były od początku świata zatrzymane.

 

Miejsca zaś te, gdzie dusze do nieba nie idące zatrzymane bywają, są trzy: jedno, które właściwym zowiemy piekłem, gdzie wiecznym i nieugaszonym ogniem potępionych dusze wraz z szatanami nieustannie trapione są. To miejsce Pismo święte Gehenną albo ogniem nigdy nieustającym nazywa.

 

Drugie jest, które zowiemy czyściec, gdzie dusze ludzi pobożnych za pozostałe grzechowe winy ogniem tak jako i w piekle srogim męczone są, z tą jednak różnicą, że te po wytrzymanym za grzechy swoje ukaraniu do niebieskich przypuszczone będą przybytków, owe zaś w piekle będące, zawsze bez końca dręczone na wieki będą.

 

Trzecie miejsce było, gdzie dusze świętych ludzi przed przyjściem Chrystusowym schodzących zatrzymywane były, i tam bez wszelkiego cierpienia pewną przyjścia Mesjasza, i zbawienia swego ciesząc się nadzieją, spokojnie mieszkały. Tych więc Świętych dusze na łonie Abrahamowym, to jest w więzieniu tym bez żadnego udręczenia zostawały; do tych to Chrystus rozłączywszy się od ciała Duszą swoją z Bóstwem złączoną, wstąpił, co też Dawid tysiącem lat przed przyjściem Chrystusa jaśnie opisał, mówiąc: Nie opuścisz duszy mojej w piekle. Ani przez to do piekieł zstąpienie nie ubyło w najwyższej mocy i godności Chrystusowi, ale owszem tym postępkiem swoim potwierdził jaśnie, iż był prawdziwym Mesjaszem i Synem Bożym. Nie tak albowiem, jako inni ludzie, poniewolnie tam zstępował, ale dobrowolnie zwycięzca śmierci i szatana zstąpił tam, aby dusze ludzkie tam zatrzymane i nań oczekujące, wydźwignął z niewoli, w której lubo mąk srogości żadnej nie doznawały, jednak Pana Boga widzieć nie mogły, i chęci swej, którą niezmierną miały do radości niebieskich dostania się, nasycić nie miały sposobności.

 

Chrystus więc nie na cierpienia jakowe do piekieł zstąpił, lecz tylko, aby Świętych owych dusze z niewoli wyprowadził, i co najrychlej pożytków męki swojej poczynił uczestnikami. I stąd Łotrowi dobremu z sobą na krzyżu umierającemu powiedział Zbawiciel: Dziś ze mną będziesz w raju. Bo skoro Chrystus umarł, wraz dusza Jego do otchłani owej zstąpiła, gdzie dla wszystkich dusz tam będących raj z oglądania twarzy swej uczynił, do którego wesela i łotra oraz domieścił. Największe bowiem szczęście nasze, błogosławieństwo i raj, jest oglądać twarz Boską. – To wybawienie dusz Świętych Ozeasz Prorok dawno przed przyjściem Chrystusowym był przepowiedział: "O śmierci! będę ja śmiercią twoją: ukąszeniem twoim będę, piekło". Toż Zachariasz Prorok: "Ty, Panie, w krwi testamentu Twego wypuściłeś więźnie z jeziora, gdzie wody nie było!". Także i Paweł święty mówi: "Złupiwszy mocarstwa i księstwa, przeprowadził dusze ich bezpiecznie, jawnie tryumf z nich czyniąc sam przez się". I ta jeszcze przyczyna, dla której Chrystus Pan zstąpił do piekieł, aby jako na Niebie, tak i na ziemi i piekle moc swą tym jawniej okazał.

 

Po tym krótkim słów pierwszej części tego artykułu wyłożeniu, do tego, cośmy w tej nauce obszerniej opisać przedsięwzięli, to jest do nauki o samym piekle, miejscu potępionych, teraz przystąpimy.

 

Że jest piekło, a w nim ogień i męki wieczne, jest artykuł Wiary naszej, bo to jaśnie mamy sobie objawionym w Piśmie świętym na wielu miejscach. Tak przez Dawida mówi Pan: Wyleję na grzeszniki jako deszcz, sidła, ogień, siarkę, wiatr i nawałność, część kielicha ich. I w innym Psalmie: Położysz je jako piec ognisty czasu zapalczywości Twojej. I u Izajasza Proroka mówi Bóg do grzeszników: Kto z was będzie mógł zamieszkać z ogniem pożerającym, kto z was wymieszka w upale wiecznym? (1).

 

W Nowym zaś Testamencie u Mateusza świętego mówi Chrystus: Kto by powiedział na brata swego szalony, będzie winien ognia piekielnego. U tegoż mówi indziej o niezbożnych pod podobieństwem kąkolu: iż wrzuceni będą w piec ognisty, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów. I dodaje: Lepiej jest bez ręki i bez nogi wnijść do królestwa niebieskiego, niż zdrowemu wrzuconym być w ogień wieczny. Na koniec mówi jeszcze u tegoż: iż w dzień ów ostatni, taki ma sąd wypaść z woli Jego na bezbożnych: Idźcie przeklęci w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i sługom jego.

 

Sama też Boska sprawiedliwość wymaga tego, aby była w Niebie nagroda dobrym, a wieczna kara w piekle grzesznikom, bo gdyby Bóg nie karał piekłem grzeszników, już by tym samym nie mógł być sprawiedliwym, gdyby za największe zbrodnie przyzwoitej kary nie dawał.

 

Na tym świecie pospolicie Pan Bóg przepuszcza grzesznikom, i owszem im się szczęści we wszystkim; oni największe bogactwa, honory i uciechy ciała mają; ale na tamten świat karanie ciężkie im się zachowuje. I jako podobnież ludzie sprawiedliwi pospolicie w nieszczęściu, ubóstwie i prześladowaniu zostają, ale na tamtym świecie hojniejszą za to nagrodę odbiorą w Niebie. Ktokolwiek tedy wierzy, że jest Bóg, musi też koniecznie wierzyć, że jest piekło dla grzeszników, i Niebo dla sprawiedliwych, bo gdyby nie było nagrody dla dobrych i karania dla złych, już by tym samym Bóg nie mógł być Bogiem, bo by nie był sprawiedliwym. Jest tedy chwała wieczna dla sprawiedliwych, jest kara wieczna dla grzeszników. Ale jakaż to jest kara? Oto wieczna, i jakośmy słyszeli, ogień jest częścią mąk ich. Ten zaś ogień w piekle jest nad pojęcie dziwną mocą nadany. Jeśli bowiem ogień na tym świecie będący, którym nas Bóg z Ojcowskiej łaski swojej opatrzył, tak jest straszny i dzielny, że gdy iskra jedna onegoż upadnie w rzecz do palenia sposobną, największe gmachy i miasta w popiół obrócić może: jako daleko bardziej ten ogień potężny być musi, którego Bóg sprawiedliwy na ukaranie nieprzyjaciół i buntowników swoich wzniecił! Oto jedna iskra ognia piekielnego jest daleko i nieporównanie mocniejsza, niż są wszystkie tego świata ognie w jedno miejsce zebrane; nadto ten ogień niesłychaną i nadprzyrodzoną mocą od Boga nadany jest, że nie tylko ciałom dopieka, ale też i dusze potępionych dręczy i pali.

 

W tym tedy ogniu każdy zanurzony zostanie potępieniec i na wieczne czasy onym dręczony będzie. Jakąż to boleść i niepojętą przyniesie mękę w tak ciężkim wiecznie zostawać więzieniu, duszą wprzód, a potem razem i z ciałem!....

 

Gdy na nas iskierka ognia ziemskiego spadnie, i część jakową ciała opali, boleść stąd nieznośną czujemy, a o ulżenie i pomoc najprędszą wołamy; cóż dopiero z tymi będzie, którzy w morze to ognia piekielnego dostaną się! Ogień ten piekielny, chociaż tak wielki, jednak żadnego światła i jasności nie wydaje prócz tej, która tylko do sroższego służyć będzie udręczenia. Ciemności najgrubsze i więzienia najstraszliwsze, a w nich najobrzydliwszych towarzyszów, potępieńców, ten ogień ukazywać będzie.

 

Ludziom w więzieniu osadzonym słodzi się zazwyczaj i umniejsza przykrość onego, gdy miłych i ubolewających nad nędzą swoją współtowarzyszów i przyjaciół znajdują. Lecz towarzystwo w piekle tym nieznośniejsze i nieszczęśliwsze jest, a sroższe męki przynoszące.

 

Nie masz tam albowiem ani sługi, ani przyjaciela, ani takiego, któryby najmniej litości i współużalenia nad cierpiącym bratem okazał, nic na żadnym wdzięcznego i wesołego nie ujrzysz, wszyscy strapieni, wszyscy rozpaczy pełni, wszyscy tam wzajem sobą brzydzić się, gniewać, natrząsać i przeklinać jedni drugich będą. W takim towarzystwie wiecznie przemieszkiwać, i z tak obmierzłą zgrają żyć, ani na moment od niej się nie odrywając, nędzni potępieńcy zawsze muszą.

 

Ale jeszcze lepiej zastanówmy się nad stanem i postacią tych piekielnych jeńców. Nieszczęśliwi na trojakie w piekle poglądać będą postaci.

 

1. Najprzód widzieć będą Lucyfera książęcia piekielnego, i króla wszystkich pysznych, którego szpetność tak wielka jest, iż wszystkie dusze potępione przytomnością jego tak się brzydzą, jako przeciwnie Święci w Niebie z widzenia najwdzięczniejszej twarzy Boskiej uweseleni zostają. Pismo święte chcąc nam dać poznać szpetność onego, różne mu daje pogardy pełne imiona, zowiąc go smokiem dla złości swej, którą rad by szkodzić każdemu, lwem dla srogości niesłychanej; wielorybem dla nienasyconej chciwości pożerania dusz i zatapiania ich w piekielnej przepaści.

 

Uważ więc każdy, co się do tego ognia przez złe życie pospieszasz, i niby na rozkosz lecisz, że tam widzieć będziesz straszydło, niby górę jaką wysoką (bo nie mniejszy jest Lucyfer, jako Bóg o nim u Joba mówi iż rzeki wypija). Którego siła tak wielka jest, iż się nikogo nie boi, złość tak nieuhamowana, iż nikomu nie przepuszcza, chęć do męczenia i szkodzenia innym tak nienasycona, iż o niczym nie myśli, tylko o zdradzaniu dusz, a potem męczeniu onych. Tej to bestii krwawej okrucieństwo znosić będziesz musiał wieczne, grzeszniku, który teraz Pana nieco surowszego przez jeden dzień znosić nie umiesz.

 

2. Są inni czarci ledwo nierównie obmierzłego wejrzenia, jako i samże wódz onych. I przetoż Pismo św. rozmaicie onych opisuje: już ich wężami jadowitymi, już szarańczą z postacią lwią, ogień i dym i siarkę z siebie wydającymi nazywa. Ci to są, którzy o niczym innym nie myślą, nic innego nie czynią, tylko bezprzestannie na wymyślniejszych coraz mąk potępionym zadawanie zdobywają się. Biegli oni są w tym rzemiośle, bo i bystrzejszych są nad nas ludzi dowcipów, i w ustawicznym to mają używaniu, a nie tylko męczyć będą powierzchownie, to jest ciała, jako więc ziemscy kaci czynić zwykli, ale ponieważ są subtelni i duchowni, wszędzie więc przenikną i najskrytsze trapić i szarpać będą wnętrzności.

 

Nadto nie na samym ciele to udręczenie kończyć się będzie, ale nawet duszy, prócz zgryzoty sumienia (która sama kara dla niej najsroższa będzie) wytworne inne zadawać będą męczarnie.

 

Otóż, bracia grzesznicy, ci to są wasi panowie, którym wy tu teraz tak pilnie usługujecie, i w nieszczęsne rozkosze prowadzić im się dopuszczacie, wiecznie wy tymże samym poddani być musicie, gdy was najsroższymi i najwymyślniejszymi mękami trapić będą.

 

3. Po trzecie. Są tam towarzyszami ludzie potępieni, mało co od czartów różniący się, których twarze (jako mówi Prorok) obrócą się w garnek szpetny, czarny; pełni są złości, nienawiści i bluźnierstwa, a nie będzie nic szpetniejszego, ani obrzydliwszego, jako poglądać na ciała ich. Prorok Pański do gnoju je przyrównywa, do smrodu i brzydkości, których pełnymi będą. Stali się, prawi, jako gnój na ziemi. I Izajasz Prorok mówi: Trupy ich także na ulicy, jako smród. A tenże o potępionych powiada: Robak ich nie umrze, ogień ich nie zgaśnie, i będą obrzydliwym widokiem wszystkim ludziom (2).

 

Jeśli więc tu człowieka wrzodami otoczonego, robactwy zgryzionego, przez jeden moment znieść nie możesz; jeśli od zwierzęcia zgniłego stronisz, nos zatykając, jakoż dopiero sam takim trupem stawszy się, na innych podobnych całą wieczność poglądać będziesz mógł? Obyś tę prawdę, grzeszniku, jaśniej poznał, a nigdy byś po tylu popełnionych grzechach, tak wesoło i bezpiecznie nie żył.

 

Lecz uważmy jeszcze dalsze męki ich na ciele, które ponoszą i ponosić będą, gdy się po powszechnym zmartwychwstaniu ciała ich z duszami połączą. Przystąpmy bliżej a serdecznym uczuciem uważmy, iż ów stan potępionych będzie najpełniejszą, do której nic już przydać nie będzie można, nieszczęśliwością.

 

Nic tam dobrego nie znajdziesz, a na żadnym złem schodzić nie będzie; nie znajdziesz nic z tego, czego byś chciał, a w to wszystko obfitować będziesz, czym się duszą twą całą brzydzisz. Żaden ciała członek, żadna duszy własność bez osobliwej nie będzie boleści.

 

Pragniemy pokarmu i napoju dla utrzymania naszego ciała, – tam głód ustawiczny, a z pragnienia usychać będzie trzeba; i jednej odrobiny chleba, ani kropli wody (jako owemu Ewangelicznemu bogaczowi) na język nie podadzą na wieki, i jeśli co dadzą, tedy to tylko ogień i siarkę, część kielicha ich. Odzienia i pokrycia ciała szukasz? Tam ogień wnętrzności przenikający pokryciem twoim będzie; robactwa też i zgnilizna (jako mędrzec Pański powiada) za odzienie służyć ci będą. Starasz się o wygodne dla siebie pomieszkanie, a owo miejsce, gdzie na wieki mieszkać będziesz jest stekiem wszelkiego plugastwa i obrzydliwości. Ciasne tam dla każdego miejsce będzie, bo w snopy powiązani, jeden drugiego uciskać i urażać będzie. Szukasz tu czci i na urzędy pniesz się, a tam od wszystkich pogardzony, pomiotłem Lucyfera i piekielnych duchów będziesz, od wszystkich dla brzydkości duszy i ciała twego na wieki obrzydzony będziesz. Cieszysz się teraz miłym towarzystwem, sąsiadami, krewnymi i przyjaciółmi; tam owi sami krewni, rodzice i przyjaciele staną ci się najzłośliwszymi nieprzyjaciółmi. Bo ci, z którymi tu zbytkowałeś, szpetne rozmowy prowadziłeś, najwięcej cię przeklinać będą. Ojciec i matka, którzy cię najuprzejmiej miłowali, którzy dla ciebie o zbawieniu swoim zapomniawszy, tak pilnie pieniądze i majątki zbierali, ustawnie cię przeklinać i czas poczęcia twego opłakiwać będą. Wzajem też dzieci na rodziców z gniewem narzekać poczną, iż je miękko chowali i pieścili, złym przykładem swoim zgorszenia i zguby byli przyczyną. Kochasz się w zbytnich grach i miłych zabawkach, ale niestety! na jakie trafisz zabawki w piekle? Nic tam innego czynić nie można, tylko cierpieć całym sobą bez żadnego pofolgowania, a cierpieć takie ciężkości, na jakie oko nigdy nie poglądało, ani umysł ludzki pomyśleć nie mógł. Nie będzie dnia, godziny, momentu, którego by boleść ich albo przerwana, albo zmniejszona była. Wiosnę i lato, zimę i jesień, dnie i noce nieszczęśliwi w morzu boleści wiecznie przepędzać będą. Jako te męki, powiedz mi, wytrzymasz? Te oczy twoje, którymi teraz tak wolnie poglądasz, jako chcesz, na zakazane rzeczy, które ani jednej łezki za grzechy, lub dla pamiątki męki Chrystusowej wylać nie chcą; te, mówię, oczy nic tam widzieć nie będą, tylko najobrzydliwsze postaci straszydeł i okropne ciemności, na koniec płakać i wyć od żalu, ale niepożytecznie będą. Te uszy, które teraz szpetnych pieśni, obmów i żartów słuchają, żadnej muzyki i wesela na wieki więcej nie doznają, prócz piosnki najprzeraźliwszej: biada, biada! prócz narzekania, jęczenia i przeklinania. Usta twoje, które przekleństwami, obmową, wzajemnymi zwadami, obżarstwem i pijaństwem grzeszyły, zamiast przyjemnych potraw, głodem ciężkim morzone będą. Przekleństwa, przysięgania, pochlebstwa, obmowy, łajania, rozrywki zakazane i szpetne śpiewania przypłacać będą smutkiem, płaczem i narzekaniem bez końca.

 

A zmysł też dotykania, który w tym życiu miał rozmaite rozkosze, a dla Boga za własne grzechy cierpieć nie chciał, nie mniej dozna udręczenia.

 

Lecz to większa nad te wszystkie męki piekielne będzie męka, że potępieni na wieczne czasy Boga oglądać nie będą, z widzenia Twarzy Boskiej ogołoceni zostaną. Bo jako to największym szczęściem i chwałą błogosławionych w Niebie, że Boga oglądają: tak największym nieszczęściem, obelgą, i karą jest potępionych, że Go nigdy oglądać nie mogą.

 

Ale, myśl kto, że śmierć powtórna jakowa tym wszystkim nieszczęśliwościom koniec kiedyż tedyż przyniesie? O straszna rzeczy! O rzeczy nigdy rozumem niepojęta! Śmierć ta ustawiczna, która się tam znajduje, sama nieśmiertelna będzie, i owe od wszelkiego dobra oddalenie się, a wszelkiego nieszczęścia nabycie na wieczne czasy trwać będzie. Każdy tam potępiony owymi Pisma świętego zawoła słowy: Et dixi, periit finis meus. I rzekłem, zginął koniec mój! (3).

 

Gdy na świecie na śmierć skazanego do razu kat nie zetnie, do jakiej to wszystkich patrzących nie pobudzi litości? Cóż więc za wielka to tam nędza będzie, umierać zawsze, a nigdy prawdziwie i zupełnie nie umrzeć! Szukać będą śmierci, a nie znajdą jej (4).

 

Bramy owego to płaczliwego mieszkania na dwa te wielkie zamki są zamknione: zawsze, i nigdy. Zawsze Bóg na nich zagniewany będzie; Nigdy nie będą mieli w mękach swych pofolgowania. Gdyby który potępieniec tyle tysięcy lat w mękach tych żyć miał, ile ziarn w piasku po całej ziemi, lub w morzu wody kropel znajduje się, a po tych lat wyjściu umrzeć miał śmiercią takową, przez którą by z całą istotą swoją w owe nic był obrócony, z którego wyszedł: tedyby śmierć tę za szczęście dla siebie i łaskę największą poczytał. Z większą pociechą byłoby dla potępionych usłyszeć, że kiedy umrzeć mają, niż gdyby na śmierć skazany usłyszał, że mu nie tylko życiem darują, lecz go całego świata czynią panem. Lecz tu póki Bóg Bogiem, póty potępieniec będzie potępieńcem. Któż więc pojąć rozpacz dusz tych nieszczęśliwych potrafi? Rzeczy najprzyjemniejsze, czym innym nieprzeplatane, tęsknotę sprawują. Tak gdyby na miękkim łożu leżeć komu rok cały bez poruszenia kazano, jakby to nieznośna była męka! Jakich nie ponosił Ezechiel Prorok przykrości, gdy trzysta trzydzieści dni na jednym boku leżeć musiał! Cóż mówić o owej potępieńców wieczności, którą w samych boleściach przepędzać będą! Wszakże znajdują się tacy między chrześcijanami grzesznicy, którzy na pogróżki o piekle im czynione śmią odpowiadać: cierpliwość i przywyknienie wszystko to wytrzymać może.

 

O szaleństwo! o srogości nad sobą samym niepojęta! Ledwo muzyki, albo najweselszej komedii dzień cały słuchać mógłbyś bez naprzykrzenia, a jako nieprzeżytą, nieszczęśliwą wieczność w ogniach i rozpaczy zniesiesz?...

 

Uważcie, czyli jaka dusza potępiona mieć może cierpliwość, gdy ze wszystkich dóbr i pociech wyzuta, w morzu wszystkiego nieszczęścia pogrążona, szukać będzie pociechy od wszystkich zmysłów, ale żadnej najmniejszej nie otrzyma? Owe dobra, którymi na świecie cieszyła się, pamięć przywodzić sobie ku pociesze będzie chciała, ale same tylko boleści ze złego onych używania czuć musi; i jedna mąk godzina wszystkie owe miłe z pamięci wygładzi rozkosze. Malitia horae oblivionem facit luxuriae magnae. Złość godziny jednej przyniesie zapomnienie zbytku wielkiego (5). – Rozum, który się tu cieszy z poznawania jakowej prawdy, nic tam lepiej poznawać nie będzie, tylko że jest wiecznie potępiony. Ale nad wszystkie duszne własności, wola najbardziej dozna udręczenia. Zawsze tego żądać będzie, czego nigdy nie otrzyma, zawsze tym się brzydzić, czego od siebie na wieki nie oddali. Brzydzić się będzie miejscem, mękami, towarzystwem, rozumem swym tak źle o mękach piekielnych w życiu doczesnym trzymającym; sama na koniec sobie obrzydnie, że tak nieważną i w szacowaniu rzeczy wiecznych i miłowaniu ich była.

 

To więc jest piekło, i taki jest obraz jego! Albo raczej nie to i nie taki! Ach, wszystkie te opisy, któreście słyszeli, wiemy, iż są nieporównanie mniejsze nad męki rzeczywiste w piekle znajdujące się.

 

Jeśli więc chcecie uniknąć piekła, często o nim myślcie; często, jako Bernard święty uczy, żywi do piekła zstępujcie, abyście w rzeczy samej z duszą i ciałem do niego kiedyś nie byli wtrąceni. Idźcie ciasną drogą, która prowadzi do chwały wiecznej. Czyńcie miłosierne uczynki, ściśle zachowujcie przykazania Boskie; a jeśliście one przestąpili, czyńcie godne owoce pokuty: Bo jeśli pokuty czynić nie będziecie, wszyscy poginiecie (6). Jeśli zaś przez pokutę przyzwoitą Boga przebłagacie, oto rzekł Pan na tak wielu miejscach Pisma swego, iż nie chce zguby grzesznika, lecz owszem pragnie, aby żył na żywot wieczny. "Nunquid voluntas mea est mors impii, dicit Dominus Deus, et non ut convertatur a viis suis, et vivat?" (7).

 

–––––––––––

 

 

Nauki Katechizmowe o Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach, na trzy części podzielone, przez X. Michała Ignacego Wicherta, świętej teologii Doktora, plebana Obrytskiego, dyrektora rekolekcji i misji w diecezji Płockiej mówione i do druku podane, a teraz za staraniem X. J. Stagraczyńskiego na nowo wydrukowane. Pelplin 1874, ss. 89-98.

 

Przypisy:

(1) Is. 33, 14.

 

(2) Is. 5, 25; 66, 24.

 

(3) Thren. 3, 18.

 

(4) Apoc. 9, 6.

 

(5) Eccli. 11, 29.

 

(6) Luc. 13, 5.

 

(7) Ezech. 18, 23.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXI, Kraków 2011

Powrót do spisu treści dzieła ks. M. I. Wicherta pt.
Nauki  katechizmowe

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: