BP MICHAŁ NOWODWORSKI
O diable? alboż diabeł nie jest zmyśleniem i tworem fantazji? albo on nie jest tylko poetycznym uosobieniem zła moralnego? po co to niewczesne pytanie? po co budzić mamy ciemnych wieków pozostałości. Przecież i u nas już przesądy ustępować zaczęły; nieznacznie szerzy się światło; już nawet pisma publiczne donosić poczęły o nieistnieniu szatana; Jędrzej Śniadecki dostał niedawno pochwałę publiczną za to, że nie miał wierzyć w bytność złego ducha; gdzieindziej znowu, co nas więcej uderzyło, Wojciechowi spod Sieradza dają głośną radę aby "w pisaniu swym nie pomieszczał złych czyli diabłów, jak ich inaczej nazywają. Diabły bowiem może tam kiedyś i byli na świecie, ale dziś wyprowadzać ich przed ludzi, to tylko bałamuctwo i nic więcej. Wady nasze, jak pycha, dumność, próżniactwo, wynoszenie się nad drugich, sobkostwo itd., to prawdziwe diabelstwo, o tym więc piszcie, a to co z bajki powstało niechże w bajce zostanie". Więc już sprawa światła i postępu na drodze dobrej, po cóż odgrzebywać to co wraz z przeszłością do historii tylko należy? Czy to nie obskurantyzm!
Tak powitają nasze zapytanie i nasz artykuł w rozwiązaniu tego zapytania napisany, ci którzy do wynalazków i odkryć czasów naszych, zaliczają i odkrycie zupełnej nieobecności diabla w rzeczywistości. Nic byśmy i my przeciwko temu nie mieli, i nam istnienie jego nie jest bynajmniej przyjemne, i owszem, czym silniej przekonani jesteśmy o jego zgubnym wpływie w życiu, tym chętniej zgodzilibyśmy się na jego niebytność, gdyby tylko jej zaprzeczenie wyłączyć go mogło z liczby istot rzeczywistych, gdyby Kościół nic nas nie uczył o tej jego bytności. Ale ponieważ tak nie jest, ponieważ myśl nasza zbyt słaba aby siłą samego przeczenia odjąć mogła duchom istnienie, ponieważ Kościół wyraźnie uczy, że diabeł jest, przeto pomimo wszelkich wykrzykników zadziwienia, które z pewnej strony łatwo przewidzieć się dają, pomimo osobistej niechęci do wszystkiego co z diabłem ma styczność, podejmuję pytanie, którym jednakże długo czytelników naszych zajmować nie myślę, pomimo wielkiego bogactwa treści samego przedmiotu.
Człowiek, podług nauki Objawienia, nie jest jeszcze ostatnim, najwyższym stworzenia wyrazem; nad człowiekiem w harmonijnym łańcuchu tworów Bożych stoją istoty doskonalsze, których byt i życie jest bytem i życiem czysto-duchowym. Istoty te duchowe, które my aniołami nazywamy, nie tylko dlatego mają wyższość nad człowiekiem, że są czystymi duchami, że są bez ciała (1), lecz że jaśniejszym jest ich poznanie i silniejszą wola.
Ale i wyższym tym istotom, darami łaski szczodrze ozdobionym, daną była możność odwrócenia się od dobrego, możność wyboru złego. Tę próbę wolności, zwycięsko przetrzymała jedna część aniołów, i odtąd świętość stała się ich drugą naturą. Druga zaś część aniołów, upojona miłością własną i uczuciem własnej doskonałości, odwróciła się od Boga jako Pana swojego, i ci aniołowie odtąd zostali duchami złymi, diabłami (2). Duchy dobre zgrzeszywszy raz, to jest raz wolę swoją zwróciwszy przeciwko woli Bożej, przestały być tym, czym ich Bóg stworzył, zostały istotami zupełnie innymi, duchami złymi na wieki. Czym większa wysokość, tym głębszy upadek. Grzech człowieka, istoty niższej będącej dopiero w drodze do celu, pozwala jeszcze na zwrot ku dobremu; grzech istoty czysto-duchowej, a zatem prostej niezłożonej, istoty która jednym aktem, jednym oznaczeniem swej woli cel swój osiągnąć miała, jest nie tylko złem przechodnim, ale przejściem, przemianą całej istoty w złe (3).
Utwierdzeniem woli swojej w osiągnięciu ostatecznego celu, aniołowie jedni zostali na zawsze świętymi, drudzy odwróceniem swej woli od tego celu zostali na zawsze złymi. Duchy te stawszy się złymi pozbawione dobra, całe stworzenie usiłują pozbawić tegoż dobra, całe stworzenie chcą odwrócić od Boga, całemu stworzeniu chcą ten los zgotować, jaki sobie zgotowały. Osobliwie też usiłowania swoje skierowały ku skłonieniu i nagięciu woli człowieka przeciwko woli Bożej, już wprost uderzając na wolę samą przez pokusę; już też mieszając i o ile jest możliwym, przytłumiając świadomość samego siebie w człowieku przez opętanie. Fakt psychologiczny jakoby nie wszyscy czuć mieli w swym duchu napady szatana, rzeczywiście nie jest złudzeniem, ale pomimo tego dowodem przeciwko istnieniu pokus szatańskich być nie może; jest albowiem tak smutny niekiedy i w niektórych ludziach stan ducha, stan który Pismo święte zaślepieniem i zatwardzeniem serca nazywa, iż wówczas człowiek czuć nie może napadów szatana, bo nie przeciwstawia mu oporu; iż wówczas nie może być przedmiotem pokus kusiciela, bo mu się dobrowolnie poddaje. O istnienie i rzeczywistość pokus pytajmy przeto nie takich ludzi, w których sercu nie ma miłości dobra, w których woli nie ma pragnienia cnoty chrześcijańskiej, którzy zapatrzyli się w świat odwróciwszy oczy od własnego ducha, ale zapytajmy tych, którzy pracują nad moralnym stanem swej duszy. Ich doświadczenie dostatecznie stwierdzi pod tym względem naukę Kościoła, którą tak jasno wypowiada Słowo Boże, u Pawła świętego w liście do Ef. VI, 12, "mamy walczyć nie tylko przeciwko ciału i krwi, ale przeciwko książętom i przeciwko potęgom świata ciemności, przeciwko duchom złości" (4). Otoczeni więc jesteśmy potęgami ciemnymi, które czuwają, by nas ku złemu popchnąć; zetknięcia jednakże ducha naszego z duchem złym, nie pojmujemy, jak tylko przez skutek tego zetknięcia, przez rozbudzenie pożądliwości, przez pokusę (5). Ale jest jeszcze drugie, straszliwsze działanie szatana, jakkolwiek za to rzadsze, wyjątkowe: działanie nie już na wolę tylko, ale na człowieka całego przez zamieszanie świadomości osobistej, przez podstawienie siebie na miejsce duszy jako sprężyny życia. W pokusie szatan do człowieka ma się zewnętrznie, pokusą chce wolę człowieka skierować ku przyjęciu woli swojej; w opętaniu wkracza we wnętrze człowieka, działa jak trucizna na cały organizm, dążąc do ogarnienia wszystkich sił duszy, do nadania im kierunku przewrotnego, chociaż w istotę duszy wniknąć i zupełnie jej woli siłą opanować nie może. I dlatego w człowieku opętanym uderzającą jest dwoistość osobowa; dotykalnie prawie rozróżnić można w nim jedną osobę przygniecioną, opanowaną, słabą, drugą panującą i silną.
W opętaniu najwidoczniej pokazuje się istnienie i potęga złego ducha; i stąd tłumaczymy sobie dlaczego Opatrzność w czasach widzialnego w ciele pobytu Zbawiciela naszego, dozwoliła na tak liczne opętania. Siła szatana okazała się wówczas wielką, by jaśniej przed oczami patrzących uwydatniło się zwycięstwo Chrystusa nad nim. In hoc apparuit Filius Dei, ut dissolvat opera diaboli (6). Wiarę w rzeczywistość opętań, Kościół dostatecznie pokazuje użyciem egzorcyzmów. Bez wątpienia w czasach bardzo ograniczonej znajomości natury, niejeden objaw chorobliwy organizmu poczytywanym był bezzasadnie za działanie szatana, ale również bezzasadnym choć wręcz przeciwnym przesądem jest, tłumaczenie opętania naturalną chorobą ciała. Zjawiska będące znakami opętania, a mianowicie: znajomość obcych języków bez ich uczenia się poprzedniego, biegłość w umiejętnościach sobie obcych i poprzednio nieznanych, wiadomość rzeczy tajnych, faktów spełnionych w oddaleniu itp. oczywiście przechodzą siły naturalne człowieka, i stąd też kuszenie się o ich wytłumaczenie sposobem naturalnym jest niedorzecznością. Nauka Kościoła o diable jest przeto prostą i jasną, uznaje ona byt osobisty nie tylko jednego, ale wielu duchów złych, przypisując im siłę pokusy i opętania. Pismo święte tak jasno i tak licznymi, i co więcej, tak pospolicie znanymi, stwierdza tę naukę świadectwami, iż ich tu przywodzić nie widzę wcale potrzeby. Wszystkie zaś te świadectwa razem zebrane okazują, że Kościół nic innego o szatanie nie uczy, jak tylko to, co Pismo św. wyraźnie o nim wypowiada. Ale umysł ludzki w tej prostej nauce nie znajdował jeszcze rozwiązania wszystkich pytań, jakie wrodzona mu żądza wiedzy i ciekawości nasuwała. Osobliwie zajmowały myśl teologów pytania: jaki w szczególe grzech był powodem upadku szatana; jaka jest jego postać, gdzie przebywa, jaki stan jego obecny etc., ale chcąc przedstawić odpowiedzi na te pytania w różnych czasach podawane, przekroczylibyśmy granice naszego artykułu, pytaniem, na jego czele położonym, określone; idzie nam tu o naukę Kościoła tylko, a nie o mniemania osobiste teologów; jednakże pominąć nie możemy uwagi, że przypisywanie przez dawniejszych teologów ciała diabłom (7) z jednej strony, z drugiej zaś strony wpływ wspomnień pogańskiej przeszłości, a niekiedy wpływ okoliczności czasowych przyczynił się niemało do nadania rozmaitych kształtów złemu duchowi w bujnej fantazji ludu. Stąd dziwne, i śmieszne i straszliwe zarazem postacie szatana; stąd przypisano mu rogi dawnych faunów, kopyta i ogon Satyrów; stąd pokrzywiona, grymaśna mina gnomów Skandynawii, stąd kusy, niemczykowaty przybór, jakim fantazja nasza go ustroiła. Literatura piękną zwana, z korzyścią dla siebie przyjęła te kreacje ludowe; ballady, epopeje, romanse, etc., napełniały się nimi coraz więcej, wówczas właśnie, gdy wiara w rzeczywiste istnienie szatana do przesądów zaczęła być liczoną. Diabeł tym sposobem spowszedniał; liczni czytelnicy płodów lekkiej literatury oswoili się z nim zupełnie, bojaźń zniknęła pomału, bo zresztą nie zawsze on jako zły i nieprzyjaciel występował; często był to psotnik tylko, frant, dowcipniś, nieraz pomimo swej mądrości oszukiwany przez ludzi, którzy z nim mieli do czynienia, i którzy nie najgorzej na tym wychodzili. Diabeł został zabawką i rozrywką fantazji, bez istotnego znaczenia dla wielu takich, którzy się przyznają do wiary w dogmaty chrześcijańskie, a którzy, niech nam wolno będzie w miłości chrześcijańskiej tak sądzić, nie zastanowili się nad tym nigdy głębiej, co tak płocho i śmiało do bajek ciemnych wieków zaliczają. Ścisłej konsekwencji zdanie wypowiedział Strauss w swej chrześcijańskiej nauce wiary (8): "Idea Mesjasza i jego królestwa bez przeciwstawienia królestwa złych duchów, z osobowym duchem naczelnym, jest tak niemożliwą, jak niemożliwym jest północny biegun magnesu bez bieguna południowego. Chrystus przyszedł aby zniszczył dzieło szatana, a zatem jeżeli szatana nie ma, Chrystus przychodzić nie potrzebował (9); jeżeli diabeł jest tylko uosobieniem zła, wówczas i Chrystus będzie tylko ideą nieosobową. Tym sposobem ci, którzy przeczeniem istnienia diabła obawiali się utracić Chrystusa, daleko lepiej o rzeczy sądzili jak Schleiermacher ze swym postulatem, że wiara w istnienie czarta bynajmniej postawioną być nie może jako warunek wiary w Chrystusa". Ci którzy z bajki diabła wyprowadzają i w bajce mu pozostać każą, niech stąd wnioskują, jak daleko sięgają w całość dogmatów chrześcijańskich; świadectwo przez nas przywiedzione podejrzanym być o stronność nie może, bo jest zdaniem jednego z najgłośniejszych przeciwników nauki Kościoła.
Czym szersze działanie pism periodycznych, tym odpowiedzialność ich większa, nie tylko przed społeczeństwem, ale i przed Bogiem. Nie wątpimy, że pewnej cząstce społeczeństwa podobać się mogą zdania szerzące niewiarę w świat nadzmysłowy cały; wiemy, że u wielu znakiem wykształcenia wyższego jest lekkie traktowanie prawd, którymi żyły i którymi silne były pokolenia dawne; ale przypuścić nie możemy, aby ci, którym dobro ludu leży na sercu, chcieli go tym sposobem oświecać, aby chcieli go przeprowadzać przez cały proces zwątpienia i niewiary, przez jaki przechodziły wyższe sfery społeczne. Ruiny smutne, rany nie zagojone pozostałe z przeszłości, niczym by były w porównaniu z klęskami w przyszłości, gdyby na tej drodze postępować miało wychowanie ludu. Lepiej by było w takim razie pozostawić lud nasz wyłącznie przy dawnym źródle jego oświaty, przy tych kościołach, w których uczy się katechizmu, przy tych kapłanach i pasterzach swoich, którzy jeżeli go nie wyuczą o machinach i ciałach niebieskich i o dalekich krajów obyczajach, to za to nauczą go, jak być poczciwym na ziemi, i jak uszczęśliwić się może na wieki. Oświata zależy na dodawaniu do skarbnicy duchowej, na bogaceniu prawdą, nie zaś na odejmowaniu prawdy, i odzieraniu z niej ducha. Broń Boże nas od oświaty takiej; już inni krwawo za nią zapłacili. Ale nie chcemy przesadzać: zaprzeczenie nauki Kościoła na jednym punkcie było zapewne skutkiem nierozwagi, nie zaś wynikiem obmyślanego konsekwentnie planu; była to chęć uderzenia na zabobony i przesądy ludu wiążące się do wiary w istnienie szatana, tylko zbyt energicznie i nieostrożnie przeprowadzona. Tak się pocieszamy, bo żal by nam było, gdyby podobnymi poprzedniemu zboczeniami zachwiany został wpływ, a może i byt pisma, tak skądinąd pożądanego dla ludu.
Ks. M. Nowodworski.
–––––––––––
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
Przypisy:
(1) Hebr. 1, 14. Dz. Ap. 23, 8. Wiarę w bezciałowość aniołów wypowiedział Kościół na Soborze Nicejskim II, act. IV i na Soborze Laterańskim IV, c. 1. Kilku spomiędzy Ojców i teologów (jak Justyn, Ireneusz, Cezariusz etc.) przyznawali wprawdzie aniołom ciało, ale je uduchowniali nazywając eterycznym, ubłogosławionym.
(2) "Diabolus et daemones alii a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali". Conc. Later. IV, can. I.
(3) "Si quis autem dicat peccata irremissibilia esse..... ut qui cadit a gratia, ulterius non revertatur ad ipsam, hoc patet esse falsum. Non enim hoc habet ordo divinae justitiae quod quamdiu aliquis est in via ei detur, quod pertinet ad terminum viae.... non igitur hoc habet divina justitia, ut homo post peccatum immobiliter maneat in eo". S. Thomas Aq. Opusc. II, cap. CXLV. I lepiej jeszcze co do różnicy upadku człowieka i aniołów, mówi św. Tomasz opusc. II, cap. CLXXIV. "Hoc tamen solum inter homines et angelos differt, quod confirmationem voluntatis in bono, et obstinationem in malo, animae quidem humanae habent cum a corpore separantur: angeli vero quando primo cum voluntate deliberata sibi finem praestituerunt vel Deum, vel aliquid creatum, et ex tunc beati, vel miseri facti sunt. In animabus enim humanis mutabilitas esse potest non solum ex libertate voluntatis, sed etiam ex mutabilitate corporis: in angelis vero ex sola libertate arbitrii. Et ideo angeli ex prima electione immutabilitatem consequuntur, animae vero nonnisi cum fuerint a corporibus exutae".
(4) Patrz nadto I Piotr 5, 8. Mt. 26, 41.
(5) Nie rozwijamy praktycznego znaczenia pokusy w życiu moralnym, dostatecznym będzie tu tylko nadmienić co mówi Katechizm rzymski o potędze szatana (P. IV, c. XV, 8), omnis ejus potestas Dei nutu et permissu gubernatur (cała moc jego, wolą i dopuszczeniem Boskim umiarkowana jest); potęga ta zatem wolą Bożą ograniczona, i tyle tylko działać może na człowieka, ile dozwoli Bóg, w którego ręku pokusy są środkiem próby poprzedzającej zbawienie. Pokusy są przeto dla człowieka bogatym źródłem zasług, gdy wolność zwycięsko z nich wychodzi. "Błogosławiony mąż, który zdzierżywa pokusę, bo gdy będzie doświadczany, weźmie koronę żywota, którą obiecał Bóg tym, którzy Go miłują" (Jak. I, 12).
(6) "Na to się ukazał Syn Boży, aby zniweczył działa diabła" (I Jan 3, 8).
(7) W Kościele zachodnim od XIII-go wieku przeważyło zdanie o zupełnej duchowości tak złych jako i dobrych duchów.
(8) Christliche Glaubenslehre II, 15.
(9) "Quanquam Deus peccato non existente potuerit incarnari, convenientius tamen dicitur, quod si homo non peccasset, Deus incarnatus non fuisset". Thom. Summa th. P. 3, qu. 1, art. 3.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXI, Kraków 2011
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: