Modernizm i moderniści

 

KS. DR ANDRZEJ DOBRONIEWSKI

 

 

II.

 

Co to jest modernizm?

 

4. Historia i krytyka modernistów

 

a) Zastosowanie agnostycyzmu

 

Czego najbardziej zdają się obawiać niektórzy z moderni­stów, poświęcający się badaniom historycznym?

 

Tego, żeby ich nie uważano za filozofów; wyznają nawet, że zbywa im zupełnie na uzdol­nieniu filozoficznym, a czynią to wyznanie w tym celu, aby nikt nie sądził, że są przejęci z góry powziętymi poglądami filozoficznymi i dlatego niezupełnie – jak się mówi – "obiektywnymi".

 

Czy jednak wolni są naprawdę ci moderniści od wpływów filozoficznych?

 

Trudno dać odpowiedź twierdzącą; a zro­zumie to łatwo, kto się ich metodzie przypatrzy.

 

Z jakich filozoficznych zasad wyprowadzają historycy-moder­niści swoje prawa?

 

Trzy pierwsze prawa tych historyków schodzą się niemal zupełnie z takimi samymi zasadami filozofów, a są nimi zasada agno­stycyzmu, przekształcenia rzeczy przez wiarę i ich zniekształcania.

 

Co głosi pierwsza zasada, stosowana w historii?

 

Z agnostycyzmu wynika, że przedmiotem historii równie jak nauki ścisłej są same tylko zjawiska. A więc Boga i wszelki wpływ Jego na stosunki ludzkie należy przydzielić wierze jako dziedzinie, do której wyłącznie należy. Jeżeli zaś napotka się coś złożonego z dwóch pierwiastków Boskiego i ludzkiego, jako to: Chrystusa, Kościół, Sakramenty i wiele innych rzeczy tego rodzaju, trzeba je tak rozdzielić i rozróżnić, żeby pierwiastek ludzki przy­padł historii, a Boski wierze. Stąd roz­powszechnione wśród modernistów rozróżnia­nie między Chrystusem historycznym a Chry­stusem wiary, między Kościołem historycznym a Kościołem wiary, między Sakramentami historycznymi a Sakramentami wiary.

 

Jakież teraz stanowisko od­nośnie do pierwiastka ludzkiego zajmuje druga zasada filozofi­czna historyka-modernisty?

 

W myśl tej zasady trzeba pierwiastek ludzki uważać za wywyższony ponad warunki historyczne, z czego znowu wynika, że trzeba te dodatki oddzielić i przekazać wierze oraz historii wiary.

 

A w jaki sposób korzysta hi­storyk-modernista z trzeciej zasady filozoficznej?

 

W ten sposób, że nawet zdarzenia, które nie przekraczają dziedziny historii, skrzętnie roztrząsa, wyłączając z nich i przekazując wierze wszystko, co nie zgadza się z "logiką faktów", albo z przymiotami osób.

 

Jakiż jest ostateczny wynik tych trzech zasad w zastosowa­niu np. do osoby Jezusa Chry­stusa?

 

Streszcza on się w twierdzeniu: że Chry­stus w tzw. "realnej" historii nie jest Bogiem i nic boskiego nie zdziałał, jako człowiek zaś czynił i mówił to, co mu historycy moderniści, przenosząc się w Jego czasy, czynić i mówić pozwalają.

 

W jakim stosunku zależności pozostają wzajem filozofia, historia i krytyka?

 

W takim, że jak historia zapożycza swe wnioski od filozofii, tak krytyka od historii.

 

Jakże więc zapatruje się modernista-krytyk na dokumenty, wchodzące w zakres jego za­wodu?

 

Idąc za wskazówkami historyka, dzieli je na dwa rodzaje. Co z nich po wspomnianym potrójnym wyłączeniu pozostaje, to przydziela historii "realnej", resztę odsyła do historii wiary czyli "wewnętrznej".

 

b) Zastosowanie życiowej immanencji

 

Jak ujawnia się wpływ immanentyzmu u krytyka, który na mocy agnostycyzmu wyróżnił dwa rodzaje dokumentów?

 

Ujawnia się twierdzeniem, że wszystko, co znajdujemy w dziejach Kościoła, trzeba wy­jaśniać przez "emanację życiową". A ponie­waż powodu albo warunku jakiejkolwiek emanacji życiowej trzeba szukać w jakiejś konieczności lub potrzebie, więc i każdy fakt pojmować trzeba jako następstwo potrzeby odpowiedniej, a tym samym od niej późniejsze w rozwoju historycznym.

 

Cóż wobec takiego założenia czyni historyk?

 

Badając na nowo dokumenty uwzględnione w księgach świętych, sporządza sobie z nich spis poszczególnych konieczności, dotyczących bądź to dogmatu, bądź kultu religijnego, bądź innych spraw, jakie w Kościele jedna z drugiej powstawały. Spis ten oddaje krytykowi, który dokumenty przeznaczone dla historii wiary rozdziela na poszczególne wieki w ten sposób, żeby z owym spisem wszystko się zgadzało.

 

c) Zastosowanie ewolucjonizmu

 

Czy zachodzi potrzeba jakiej innej jeszcze pracy ze strony krytyka?

 

Ponieważ odróżnić trzeba początek jakie­goś faktu od jego rozwoju, dlatego powinien krytyk dokumenty rozdzielone już na stulecia podzielić znowu na dwie części: rozróżniając te, które odnoszą się do początku rzeczy od tych, które dotyczą jej rozwoju i znowu je uporządkować wedle czasu.

 

Jakich norm powinien się trzy­mać w tej pracy?

 

Tutaj znowu filozof ma przykazać history­kowi, aby swym badaniom nadał kierunek odpowiadający zasadom i wymaganiom roz­woju.

 

Jakże więc modernista-historyk, pamiętający o prawach roz­woju, będzie traktował historię?

 

Jego zadaniem badać raz jeszcze doku­menty; śledzić pilnie okoliczności i warunki, wśród których Kościół żył w każdej epoce, jego siłę zachowawczą, konieczności zarówno wewnętrzne jak zewnętrzne, które go pobu­dzały do postępu, przeszkody, które się nasuwały – jednym słowem to wszystko, co może się przyczynić do określenia, w jaki sposób uwydatniały się prawa rozwoju.

 

Co następuje po tym pilnym badaniu?

 

Historyk kreśli jakby szkic dziejów roz­woju. Przychodzi mu z pomocą krytyk i do­biera odpowiednio resztę dokumentów. Wresz­cie historyk chwyta za pióro i historia gotowa.

 

Komuż ostatecznie przypisać tę historię: historykowi czy krytykowi?

 

Ani jednemu ani drugiemu, tylko filozofowi. Wszystko bowiem dzieje się tu przez apriorystycyzm i to taki, w którym pełno herezji.

 

d) Krytyka tekstu

 

Do czego prowadzi to roz­dzielenie dokumentów na różne epoki?

 

Do wniosku, że ksiąg św. nie można tym autorom przypisać, którym się w rzeczywisto­ści przypisuje.

 

Czy godzą się moderniści na tego rodzaju wniosek?

 

Niestety, twierdzą bez wahania, że księgi święte, a przede wszystkim Pentateuch Mojże­szowy i pierwsze trzy Ewangelie powstały stopniowo z krótszego opowiadania pierwo­tnego przez dodatki, służące już to do wyja­śnienia teologicznego czy alegorycznego, już to do połączenia zdań różnorodnych.

 

Na jakiej podstawie przyj­mują takie stopniowe uzupeł­nienia Pisma św.?

 

Najpierw zdaniem ich trzeba przypuścić ewolucję życiową ksiąg św., która powstała przez ewolucję wiary i tej odpowiada. Dodają, że ślady tego rozwoju tak są widoczne, że pra­wie można by napisać jego historię. Wreszcie przyzywają na pomoc tak zwaną przez nich krytykę tekstu i starają się dowieść, że ten lub ów fakt albo wyrażenie nie jest na swoim miejscu i przytaczają inne racje tego rodzaju.

 

Jakie odnosi się wrażenie z krytyki modernistów, stoso­wanej do Pisma św.?

 

Można by słusznie twierdzić, że utworzyli sobie jakby pewne wzory opowiadań i przemó­wień; na ich podstawie z całą pewnością wy­krywają, co jest na swoim, a co nie na swoim miejscu.

 

Czy tak poczynali sobie z Pi­smem św. dawni święci i uczeni Doktorowie?

 

Wiadomo, że nie tylko żadnych nie czynili Pismu św. zarzutów; przeciwnie im głębiej je badali, tym gorętsze składali dzięki Bogu, że w ten sposób raczył mówić z ludźmi. Ale też nie posługiwali się przy badaniu ksiąg św. tymi środkami, jakich używają moderniści; nie mieli bowiem za nauczycielkę i przewodniczkę filo­zofii, która rozpoczyna od negacji Boga i nie uważali samych siebie za wyrocznię.

 

Jakże w krótkości przedsta­wia się metoda historyczna mo­dernistów?

 

Drogę wskazuje filozof, za nim idzie histo­ryk a dalej kolejno krytyka wewnętrzna i kry­tyka tekstu. A ponieważ jest właściwością przyczyny pierwszej, że udziela swojej siły przyczynom drugim, więc oczywistą jest rzeczą, że krytyka tego rodzaju nie jest wła­ściwą krytyką, że więc nazywa się słusznie agnostyczną, immanentystyczną, ewolucjonistyczną. Dlatego też, kto przyznaje się do jej zasad i jej używa, przyznaje się tym samym do błędów w niej zawartych i sprzeciwia się nauce katolickiej.

 

~~~~~~~~~~~

 

 

Ks. Dr. Andrzej Dobroniewski, Modernizm i moderniści. Poznań 1911, ss. 52-59.

 

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

Powrót do spisu treści tekstu ks.  A. Dobroniewskiego pt.
Modernizm i moderniści

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: