Masoneria i karbonaryzm

 

wobec

 

ZDROWEGO ROZUMU

 

i

 

społeczeństwa

 

KS. ALEKSANDER LAKSZYŃSKI

 

––––––––––

 

X. Wściekła masońskiej sekty ku Religii Rzymsko-katolickiej i jej Instytucjom nienawiść

 

Hasłem Woltera i bezbożnego w XVIII wieku sprzysiężenia się masonów przeciwko Katolicyzmowi, było: Écrasez l'Infâme, Niweczcie Infama. Tego samego hasła używa dziś cała masoneria, a bluźnierczych jej mów nie podobna tu przytoczyć. Kto zechce przekonać się o ich brzmieniu, niech te czyta dzieła, jakie niżej wskażemy. Czytającemu takowe zdaje się, że z większą o Kościele, o Katolicyzmie i jego instytucjach złością, nienawiścią i wściekłością sam by Lucyper nie potrafił się wyrażać (1). Ich złośliwość równa się wściekłości Żydów, gdy Chrystusa Pana krzyżowali. Br. Goffin, wysoki lożowy dygnitarz i założyciel wolnomyślicieli czy liberalizmu, swoją bluźnierczą mowę taką zakończył alternatywą: Écraser l'Infâme ou le subir, Zniweczyć Infama (tj. Chrystusa i Katolicyzm) albo się poddać mu.

 

Sekta dla omamienia łatwowierności utrzymuje, że do jej programu nie wchodzą kwestie religijne ani polityczne; a tymczasem br. Van Humbeeck, Wielki belgijski Mistrz narodowy powiada, że masoneria wszystkimi zajmuje się kwestiami, jako to: "praw, instytucyj, obyczajów, dogmatów, sztuk, nauk, literatury, handlu, przemysłu i wojny; że ona będąc wyższą nad religiami i konstytucjami nazywa się wszędzie socjalną a nigdzie narodową, i że wyłącznie sprawami kraju tylko jednego nie zajmuje się".

 

Prawda, że udaje iż szanuje wszystkie religie, sprzyja ich rozwijaniu się; ale w istocie gardzi ona wszystkimi, aby się nie krępowała żadnym dogmatem, żadnym tekstem, żadną powagą, ani objawieniem, a szczególniejszą i największą ku Katolicyzmowi pała nienawiścią. "My w to nie wchodzimy, mówi dalej br. Humbeeck, która z nauk objawionych jest lepszą od innych; czy Mojżesz jest prorokiem wiarogodniejszym od Jezusa, albo nawzajem swój prawodawczy charakter lepiej usprawiedliwił Jezus aniżeli Mahomet".

 

Wszystkie religie poczytywać za szalbierstwa, Jezusa Chrystusa stawiać na równi z Mahometem, który jest jednym z największych szalbierzy, to w stylu masońskim nazywa się religijnym poszanowaniem i tolerancją!

 

Ale br. Van Humbeeck jeszcze dodaje: "Ponieważ religia łączy się z filozofią, więc ona do naszego należy zakresu: My odrzucamy tylko ten zbiór drobiazgowych sprzeczek, co Wolter nazywał religią teologiczną, i o której powtarzał, że jest ona źródłem wszelkich głupstw, wszelkich zamieszek, cywilnej niezgody i maską fanatyzmu, wrogiem rodzaju ludzkiego. Bonz utrzymuje, że Fo jest Bogiem, którego fokijanie przepowiedzieli, który z białego narodził się słonia, i którego każdy bonz może podrzeźniającym zrobić. Talopoin (?) powiada, że Fo był człowiekiem świętym, którego naukę bonzowie zepsuli, i że właśnie Samnionocodom (?) jest Bogiem prawdziwym".

 

Ale dosyć o tych bluźnierstwach, które się powtarzają prawie na każdym sekty posiedzeniu. Szanowny br. Van Humbeeck pluje ci w twarz, kopie cię nogą i wypycha za drzwi powtarzając ci, że takie są jego zakonu zasady, więc biada ci, jeżeliś jeszcze się nie przekonał o jego poszanowaniu dla twoich zasad i tolerancji!

 

Taka to jest nienawiść a raczej wściekłość masonerii przeciwko Katolicyzmowi i jego Instytucjom, i na co dziś własnymi patrzymy oczyma. Ludzie wprawdzie zmieniają się, ale sprzysiężenie się liberalnej masonerii trwa ciągle i coraz dalej to się ono bardziej rozszerza.

 

Zobaczmy teraz jakich to sekciarze używają środków w celu obalenia Katolicyzmu.

 

–––––––––––

 

 

Masoneria i karbonaryzm wobec zdrowego rozumu i społeczeństwa podług własnych słów masonów, oraz w pracy niniejszej cytowanych a na jej końcu przytoczonych źródeł niewątpliwych, przez ks. A. L., W Krakowie. Nakładem Księdza Aleksandra Lakszyńskiego. CZIONKAMI DRUKARNI UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO pod zarządem I. Stelcla. 1876, ss. 30-36.

 

Przypisy:

(1) Nie możemy się powstrzymać od przytoczenia choć kilku ustępów z masońskiego planu, ułożonego w 1819 r., z tego prawdziwie diabelskiego arcydzieła. "Écrasez, niweczcie wroga kim on kolwiek jest, niweczcie go obmową, potwarzą, przemocą, niweczcie go w samych szczególnie zawiązkach. Trzeba tedy od młodzieży zacząć, trzeba ją zwodzić i starać się wciągać do tajnych towarzystw bez obudzenia w niej podejrzenia o tym. Dla postąpienia krokiem pewnym na tej drodze niebezpiecznej, trzeba się trzymać dwóch przestróg nieodzownie koniecznych. Trzeba udawać prostotę gołębicy i mieć roztropność węża. Ani wasi bracia, ani dzieci, ani wasze nawet żony nie powinny wiedzieć o sekrecie jaki w swoim nosicie sercu; a gdyby dla zmylenia oka badawczego potrzeba było uczęszczać nawet do spowiedzi, to i w takich razach obowiązaniście najgłębsze o sekrecie zachowywać milczenie. Macie pamiętać, że najmniejsze jego odkrycie, najmniejsze o nim słówko w trybunale pokuty lub gdzieindziej, może za sobą wielkie pociągnąć nieszczęście: bo za dobrowolne czy pomimowolne zdradzenie tajemnicy, czeka kara śmierci".

 

"... Nie myślimy Papieży do naszej wciągać sprawy, robić ich naszych zasad wyznawcami, ani propagatorami naszych idei. Takie marzenie byłoby śmiesznym. A chociażby kardynałowie albo prałaci zostali do naszych wciągnięci tajemnic, to wcale nie dlatego, żeby którego z nich potem wynieść na stolicę Piotrową. Takie wyniesienie zgubiłoby nas: bo sama ambicja przywiodłaby ich do odstępstwa a chęć panowania zniewoliłaby ich do poświęcenia nas. Jak Żydom Mesjasza, tak nam potrzeba Papieża według naszych życzeń, a wtenczas pewniej zwalczymy Kościół, aniżeli nasi bracia Francuzi swymi pamfletami a Anglicy złotem swoim: bo wtenczas mały Papieża palec będzie dla nas więcej znaczył, aniżeli wszystkie krzyżowe wojska Urbanów II i świętych Bernardów".

 

"Nie wątpimy że kiedyś do tego najwyższego naszych życzeń celu dojdziemy; ale kiedy? ale jak? Pożądany nieznajomy jeszcze się nie ukazuje. Jednakże nic nas nie powinno odwieść od planu zakreślonego; owszem, trzeba tak wszystko kierować do jego uskutecznienia, jakoby to dzieło dopiero co pomyślane, miało być jutro dokonanym"...

 

"... A więc żeby się doczekać kiedy papieża wedle naszych wymagań, to trzeba dla niego takie wychować nowe pokolenie, o jakim my dopiero marzymy. Pomińcie starość i wiek dojrzały (*) a zajmijcie się młodzieżą, od samego jej niemowlęctwa; jeśliby to się dało. Nie gorszcie jej nigdy żadnym słowem tchnącym bezbożnością lub nieskromnością: bo Maxima puero debetur reverentia. Nie zapominajcie tych słów poety dla przeprowadzenia interesu sprawy naszej. Dla zjednania sobie zaufania w rodzinach, kółkach domowych, macie zachowywać wszelkie pozory ludzi poważnych i moralnych. A gdy się o was opinia już ustali w kolegiach, gimnazjach, uniwersytetach i seminariach; gdy już pozyskacie sobie uczniów i profesorów, starajcie się żeby ci szczególniej, którzy zamierzają wstąpić do stanu duchownego, wasze polubili towarzystwo, co gdy nastąpi, wystawiajcie im świetność dawnego a poniżoność obecnego, pod papieżami, Rzymu. W gorącej ich i pełnej zapału naturze, patriotyczną rozbudzajcie dumę. A przede wszystkim, zawsze jednak sekretnie, nie szkodliwych dostarczajcie im książek, pięknych narodowych poezyj, a w końcu powoli, powoli, dudków waszych zaprowadzicie dokąd zechcecie. A gdy jednocześnie po całym Państwie Kościelnym ta nasza praca rozniesie idee jako światło, to dopiero będziecie mogli ocenić mądrość naszych rad, jakie podajemy... Zamierzona (we Włoszech, przed 1830 i 1848 r.) rewolucja skończy się nieszczęściem i skazaniem wielu na wygnanie, bo nic jeszcze nie ma dojrzałego; ale z tych korzystając nieszczęść, w sercach młodego duchowieństwa obudzajcie nienawiść ku cudzoziemcom. Zróbcie Niemców śmiesznymi i nienawistnymi jeszcze przed przewidzianym ich przybyciem" (co też w samej rzeczy sprawdziło się, mianowicie przed 1859 r.). "Z ideą o zwierzchnictwie Papieża, łączcie zawsze pamięć wojen duchowieństwa z państwem. Rozniecajcie źle przytłumione namiętności gwelfów i gibelinów, a tak małym kosztem zyskacie sobie reputację dobrych katolików i wybornych patriotów".

 

"Taka reputacja ułatwi naukom naszym przystęp do serca młodego kleru świeckiego i do klasztornych cel. Ten młody, po latach niewielu kler, party siłą biegu rzeczy, zajmie wszystkie posady, jako to: gubernatorów, administratorów, sędziów, będzie należał do rady i wyborów Papieża, a taki potem Papież jak i większa część jemu współczesnych, będzie niezawodnie, mniej lub więcej przejęty duchem patriotycznym i humanitarnym, jaki my właśnie rozszerzamy. Jest to zasiane małe ziarnko gorczycy, ale słońce sprawiedliwości rozwinie je aż do najwyższej potęgi i kiedyś ujrzycie jak bogaty ono plon wyda".

 

"Wprawdzie wielkie znajdują się przeszkody i trudności do zwalczenia i pokonania na drodze, jaką naszym wytykamy braciom; wszakże próbowaniem i przezornością otrzymamy w końcu tryumf, bo cel tej drogi tak piękny, że należy wszelkich używać środków dla dopięcia go. Jeżeli chcecie wznieść panowanie wybranych na tronie Babilońskiej nierządnicy (Katolickiego Rzymu i Papieża), to duchowieństwo tak pod waszym prowadźcie sztandarem, żeby się mu zdawało, iż trzyma się zawsze chorągwi tylko apostolskich naczelników. Jeżeli chcecie zatrzeć nawet ślady tyranów i ciemiężycieli (Papieży i całego duchowieństwa), to tak wasze rozciągnijcie sieci, jak Szymon Barjona; zarzucajcie je raczej po zakrystiach, seminariach i klasztorach, a nie na głębi morskiej: i jeżeli nigdy nie będziecie nagle działali, to obiecujemy wam połów cudowniejszy, aniżeli był jego. Z łowicieli ryb staniecie się łowicielami ludzi; i zgromadzicie waszych przyjaciół naokoło Stolicy Apostolskiej. Uformujecie rewolucję, która z małym trudem świat ze wszystkich podpali stron".

 

Taka to jest główna treść Instrukcji ułożonej w 1819 r. która od 1859 r. do dziś dnia została już w znacznej części wykonaną!

 

Jakże wielka nasuwa się tu przestroga dla wszystkich przełożonych seminariów, żeby mieli dobre oko na swoich wychowańców dla wczesnego wytropienia przybywających tam masońskich posłańców i reformatorów. Ach! dałby to Pan Bóg żeby już przyjęto nareszcie tę ogólną, i niezmienną zasadę nie przyjmować do seminarium żadnego Eksa, żadnego silnie przez możnych protegowanego, – żadnego, kto raz sam, dobrowolnie, opuścił seminarium dla polepszenia sobie losu na świecie, a potem znowu chce tam wrócić; nikogo z wątpliwym powołaniem nie dopuszczać do kapłaństwa: bo z takich prawie nigdy Kościół nie ma pożytku, a prawie zawsze są oni sprawcami tylko zgorszeń. A kiedyż ustanie owa nieszczęśliwa protekcja złych alumnów, gdy takowych trzeba z seminarium wydalić?

 

(*) Właśnie i w Warszawie (1860 – 1863) powtarzano że starzy do niczego się nie przydali; a jedna z gazet warszawskich nawet wychwalała przedwczesną ówczesnej młodzieży dojrzałość! I w samej rzeczy ogół starości i wieku dojrzałego pokazał się wówczas w całym znaczeniu znikczemniałym do oparcia się swawoli dzieciaków i przeróżnych eksów, podniecanych przez masonów i karbonarów. Dzieciaki wodziły wszystkich starych za nos, i co który z nich zdołał wyszeplenić, to się uważało za rzecz świętą i nieomylną! Była to mądra masońska robota, dokonana przez emisariuszów, którymi byli wróceni z zagranicy wychodźcy, których kłamstwom dało się wielu zdurzyć, i których działanie zagraniczna masoneria silniej dla swoich celów popierała, bo nawet trzy wielkie dwory poruszyła!

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVIII, Kraków 2018

Powrót do spisu treści dzieła ks. Aleksandra Lakszyńskiego pt.
MASONERIA I KARBONARYZM

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: