KAZANIE XXI (1)
O Bóstwie Chrystusa ukrzyżowanego
KS. JAN LUBSIEWICZ SI
Treść: Śmierć Chrystusa na krzyżu, którą się gorszą niewierni, jest niezbitym dowodem Jego Bóstwa. Pan Jezus bowiem opromienił śmierć swoją cudami swej wszechwiedzy, wszechmocy i chwały, które nikomu, jak tylko Bogu prawdziwemu przypisane być mogą. – I. Okoliczności męki i śmierci Chrystusa, przepowiedziane naprzód przez Niego samego i przez proroków. – II. Cuda nadzwyczajne, niedające się zaprzeczyć, które towarzyszyły Jego śmierci. – III. Hańba Krzyża Jego przemieniona w chwałę najwyższą, jakiej nie dostąpił nikt z ludzi – czyż to wszystko nie dowodzi, że ten Jezus ukrzyżowany, który się sam nazywał Bogiem, jest Nim rzeczywiście!? – A więc oddajmy Mu hołd jako Bogu i korzystajmy z zasług Jego Męki.
"Opowiadamy Chrystusa Ukrzyżowanego". 1 Kor. I, 23.
Cóż z większym pożytkiem moglibyśmy wam opowiadać, najmilsi, w tym dniu żałobie i pokucie poświęconym, w dniu, w którym obchodzimy pamiątkę naszego Odkupienia – jeśli nie Chrystusa ukrzyżowanego? W istocie, nic nie jest tak zdolnym ożywić obumarłą wiarę naszą, wzmocnić słabnącą nadzieję i rozpalić w sercach naszych ostygłą miłość ku Bogu, jak śmierć Chrystusa Pana na krzyżu, z miłości dla nas podjęta. I dlatego Apostoł narodów tak często Żydów upominał, aby oczy swe zwracali na Jezusa, "przodka i kończyciela wiary", aby się przypatrywali przybitemu do krzyża za ich grzechy Zbawicielowi, rozważając bolesną Jego mękę. Uważajcie, mówi, tego, który takowe przeciwieństwo od grzeszników podejmował przeciw sobie, abyście nie ustawali, osłabiawszy na duszach waszych (2). Wiedział bowiem dobrze wielki ten kaznodzieja krzyża Chrystusowego, jak zbawienne skutki w sercach naszych może i powinno uczynić częste rozmyślanie męki Zbawiciela. Bo w rzeczy samej, jeżeli widok krzyża Twego, Boże i Zbawco nasz, nie byłby zdolny poruszyć grzeszników, cóż już ich wreszcie wzruszyć i przerazić potrafi? Idąc tedy za przykładem wielkiego Apostoła, będę wam w dniu dzisiejszym opowiadał Boga ukrzyżowanego, Jezusa Chrystusa. Niech krzyż Chrystusa będzie dla niewiernych Żydów zgorszeniem, niech się wydaje mędrkom świata tego głupstwem, ale my z św. Pawłem widzimy w nim potęgę i mądrość Bożą, znajdujemy w tej przedziwnej tajemnicy fundament niewzruszony wiary naszej. Może i z was niejeden nie widział aż dotąd w męce i śmierci Chrystusa nic więcej, tylko uniżenie i słabość; lecz przekonamy się dzisiaj, że w tej tajemnicy okazał Chrystus Pan światu potęgę i mądrość swą Boską, i że śmierć Zbawiciela jest najsilniejszym dowodem prawdziwości wiary naszej świętej.
Natchnij mię dziś, Panie, gorliwością taką, jakąś napełnił Twego Apostoła, posyłając go do pogańskich narodów dla ogłaszania im wielkiego Imienia Twego, iżby w haniebnej śmierci Twej na krzyżu poznali Bóstwo Twoje i pokłon Ci jako Bogu prawdziwemu oddali. Nie mówię ja tu, jak niegdyś Paweł św., do Żydów i pogan, lecz do chrześcijan, między którymi jednak wielu znajduje się słabych we wierze; do chrześcijan, którzy, mając głowę nabitą fałszywymi zasadami, aż nadto często radzić się zwykli mądrości światowej; którzy z czytania książek bezbożnych wpadają częstokroć w powątpiewanie o najistotniejszych artykułach wiary i gorszą się tym, kiedy im Ciebie, o Jezu, któremu Boski oddają pokłon, wystawiamy ranami, wzgardą i naśmiewiskiem okrytego i na drzewie krzyża umierającego. Dla tej przyczyny trzeba mi ich oświecić i umocnić we wierze, żeby w tajemnicy krzyża Twojego, Odkupicielu nasz Boże, poznali dar Boży i źródło szczęścia niewyczerpane. Wspieraj, Panie, Twą łaską mnie i moich słuchaczy, iżby nie tylko przekonani, ale też nawróceni i uświęceni zostali. Proszę Cię o to przez zasługi Bolesnej Twej Matki, którą pozdrawiamy, mówiąc: Zdrowaś Maryjo.
Że Bóg w swej wszechmocnej potędze jednym słowem stworzył niebo i ziemię, że cuda na świecie czyni, że się Jego mocy nic oprzeć nie zdoła, jest to rzecz tak właściwa Bogu, iż nikogo z nas w zdumienie nie wprawia; lecz, że Bóg cierpiał, że Bóg na krzyżu umarł, że Bóg, jako mówi Pismo, zakosztował śmierci (3), który sam nieśmiertelność posiada, tego nie tylko ludzkie, ale nawet anielskie rozumy nigdy nie pojmą. Jest to prawda, która przechodzi wszelkie nasze pojęcia i wymaga od nas zupełnego posłuszeństwa i poddania rozumu pod powagę wiary. I w tej to wielkiej tajemnicy wiara nasza świat zwyciężyła, jak mówi Jan św.: A to jest zwycięstwo, które zwycięża świat, wiara nasza (4). Jest to artykułem wiary naszej, że Chrystus, który cierpiał i umarł, jest Bogiem prawdziwym. I dlatego Apostoł narodów wprost mówił Żydom i poganom: Tak jest, bracia moi, ten Ukrzyżowany, którego wam opowiadamy, ten Chrystus, z którego śmierci się gorszycie, ten Chrystus, który się wam zdawał na Kalwarii ręką Boga ubitym i przywiedzionym do ostatecznej nędzy, jest mocą Bożą i mądrością Bożą; co wy w Nim pogardzacie, to wzbudza w nas uszanowanie i do oddawania Mu pokłonu zniewala; On jest Bogiem naszym i nie chcemy na to innego dowodu, bo nam wystarcza krzyż Jego.
Ta jest w streszczeniu nauka św. Pawła o Bóstwie Jezusa ukrzyżowanego, którą żebyśmy jaśniej zrozumieli, przenieśmy się myślą na górę Kalwarii, dokąd się cała wysypała Jerozolima, dla przypatrzenia się krzyżowej śmierci Jezusa Chrystusa. Lecz nie gorszcie się, kiedy posłyszycie bluźnierstwa zaślepionej tłuszczy i szydercze wołania faryzeuszów: Jeśli jest król Izraelski, niech teraz zstąpi z krzyża, a uwierzymy jemu (5). Owszem my, przedarłszy się przez ten tłum bezbożny, zbliżmy się do krzyża Chrystusowego i mówmy: Ach nie, nie, Boski mój Odkupicielu! nie zstępuj z krzyża, trwaj na nim aż do ostatniego tchu życia Twego – śmierć Twoja będzie dla nas najwymowniejszym dowodem, żeś jest prawdziwym królem Izraelskim, obiecanym Mesjaszem, jednorodzonym Synem Ojca Przedwiecznego! I w rzeczy samej nie mógł Chrystus Pan bardziej swych nieprzyjaciół pohańbić, jak przez śmierć swoją. Skarżyli nań Żydzi przed Piłatem, że podług ich prawa winnym jest śmierci, ponieważ się Synem Bożym czynił. Jezus umiera podług tego prawa i śmiercią swą stwierdza, iż rzeczywiście Synem był Bożym. Opromienił bowiem śmierć swoją cudami swej wszechwiedzy, wszechmocy i chwały, które nikomu, tylko Bogu samemu przypisane być mogą. Bo czyż podobna, aby nie był Bogiem ten, który wszystkie okoliczności śmierci swojej i sam i przez proroków swoich najdokładniej przepowiedział, ten, który godzinę śmierci swojej najdziwniejszymi cudami zaznaczył, ten, który śmierć swą najsromotniejszą w największą dla siebie chwałę przemienił? Rozważmy te trzy okoliczności, towarzyszące śmierci Chrystusa Pana, dla wzmocnienia wiary naszej w Bóstwo Jego i dla zawstydzenia niedowiarków, którzy za dni naszych odważają się jeszcze bluźnić Zbawicielowi naszemu, nazywając Go zwyczajnym tylko człowiekiem, a nawet szalbierzem i uwodzicielem.
I. A najprzód Chrystus Pan sam najwyraźniej przepowiedział okoliczności męki i śmierci swojej. Otwórzmy Ewangelię św. – cóż w niej czytamy? Oto wstępujemy do Jeruzalem, mówi Jezus do swych uczniów, a Syn człowieczy będzie wydan przedniejszym kapłanom i doktorom, i zdadzą Go na śmierć, i podadzą Go poganom ku naigrawaniu i biczowaniu i krzyżowaniu, i trzeciego dnia zmartwychwstanie (6). Kiedyż te słowa wypowiedział Chrystus? Znacznie wprzódy, nim jeszcze mękę swą rozpoczął; wprzód, niż Synagoga ułożyła była plan zabicia Go; gdy jeszcze większa część ludu z czcią i zdumieniem spoglądała nań, jako na swego proroka i króla; kiedy było jeszcze niepodobieństwem nawet się domyślać okoliczności przyszłej śmierci Jego. Otóż gdyby Pan Jezus z domysłów czysto ludzkich chciał był przepowiedzieć swą mękę, byłby użył wyrazów bardziej ogólnikowych, byłby co najwięcej powiedział, że faryzeusze ukamienują Go, strącą ze skały, bo o to kusili się byli już nieraz. Skądże mógł wiedzieć, że będzie wydany w ręce Rzymian, że dozna najokropniejszych obelg i pogardy? Przecież te okoliczności nie należały do istoty kary, lecz były wynikiem złości żydowskiej i nienasyconego okrucieństwa katów. Skąd mógł wiedzieć o swoim biczowaniu, kiedy to był doraźny i niespodziewany wynalazek Piłata, dla ratowania Zbawiciela z rąk zawziętych Żydów? Tymczasem Pan Jezus wie naprzód o tym wszystkim, przepowiada z całą jasnością i pewnością, przez to okazuje, że jest prawdziwym Bogiem, przewidującym wszechwiedzą swą Boską wszystkie okoliczności przyszłej swej męki.
Już ten jeden dowód powinien by każdego rozumnego człowieka dostatecznie przekonać o Bóstwie Chrystusa Pana. Ale ponieważ nieprzyjaciele wiary i Bóstwa Chrystusowego tak mało rządzą się rozumem, a podobno z faryzeuszami odzywają się: Ty sam o sobie świadectwo wydajesz, świadectwo twe nie jest prawdziwe (7) – dlatego posłuchajcie, co kilka wieków naprzód przepowiedział Chrystus o swej śmierci przez usta Proroków. Otwórzcie się groby i wydajcie nam z łona waszego wielkich owych, światłem niebieskim oświeconych mężów. Powstańcie na świadectwo, święci Prorocy i powiedzcie nam, coście przed tylu wiekami o śmierci Chrystusa wiedzieli w ciemnej owej przyszłości, którą Bóg oczom waszym odsłonił. Mów ty najprzód, ukoronowany Proroku, o męce i śmierci Mesjasza, potomka twego, któregoś sam był figurą; mów nam, coś się o Nim w proroczym widzeniu dowiedział. Oto widzi król Dawid bezbożną radę arcykapłanów żydowskich, wzgardę na dworze Heroda, sąd u Piłata – mówi bowiem: Stanęli wespół królowie ziemscy, a książęta zeszli się w gromadę przeciw Panu i przeciw Chrystusowi Jego (8). Dalej wystawia nam szyderstwa i obelgi nieprzyjaciół Chrystusa, okrucieństwo katów, przebodzenie rąk i nóg Jego. Jam jest, mówi w osobie Mesjasza, robak a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgarda pospólstwa. Wszyscy, którzy mię widzieli, naśmiewali się ze mnie; mówili usty i kiwali głową (9). Na grzbiecie moim budowali grzesznicy (10). Przebodli ręce moje i nogi moje, policzyli wszystkie kości moje (11). Rozdzielili sobie szaty moje, a o suknię moją los miotali (12). I dali żółć za pokarm mój, a w pragnieniu moim napawali mię octem (13). Ty też najmędrszy z ludzi, królu Salomonie, coś widział w duchu proroczym o przyszłej męce Mesjasza? Widziałeś nienawiść wściekłą faryzeuszów i Żydów, ich knowania i zasadzki na życie Boga-człowieka: Zasadźmy się tedy na sprawiedliwego, gdyż nam jest niepożyteczny i przeciwny sprawom naszym, i wymiata nam grzechy przeciw zakonowi, i rozgłasza na nas grzechy życia naszego. Obiecuje, iż ma znajomość Boga, i nazywa się Synem Bożym (14). Ty Izajaszu proroku, któryś aż do tronu Odwiecznego był podniesion, gdzie niewymowne Serafów słyszałeś pienia (15), w jakimże stanie widziałeś tego Syna, o którego narodzeniu z Panny prorokowałeś? Ach! widziałeś Go okrytego ranami, w pogardzie największej, tak jak Go później Piłat ludowi ukazał: Nie ma krasy ani piękności; i widzieliśmy Go wzgardzonego i najpodlejszego z mężów, męża boleści i znającego niemoc; a jakoby zasłoniona twarz Jego i wzgardzona (16). Widziałeś Go ciężarem grzechów naszych obciążonego i ukaranego jako grzesznika: Myśmy Go poczytali jako trędowatego, a od Boga ubitego i uniżonego. Lecz On zranion jest za nieprawości nasze, start jest za złości nasze... a sinością Jego jesteśmy uzdrowieni (17). Widziałeś Go porównanego z bezbożnymi, na jednąż karę z dwoma łotrami zasądzonego, modlącego się za katów na krzyżu: Ze złośnikami jest policzon, a za przestępce się modlił (18). I ty Jeremiaszu proroku, nieutulony w płaczu nad zburzeniem Jerozolimy, nad niewolą i rozproszeniem ludu twego lamentujący! coś też widział i napisał o niewinności i cierpliwości Mesjasza, morderczych zamachach Synagogi na Jego życie, o usiłowaniach, by wygładzić pamięć Jego ze świata? Byłem, mówisz w imieniu Mesjasza, jako baranek cichy, którego niosą na rzeź... myślili na mnie rady, mówiąc: Włóżmy drewno w chleb jego, a wygładźmy go z ziemi żyjących, i imienia jego więcej niech nie wspomną (19). Ty także widziałeś Go, święty Zachariaszu proroku, jak Go uczniowie w haniebnej swej ucieczce opuścili: Uderz pasterza, a rozproszą się owce (20); jako Mu ręce przebodzono: Cóż to za rany są w pośrodku rąk twoich? (21) – jak Mu bok włócznią otworzono: Patrzeć będą na mnie, którego przebodli (22) – i jak to wszystko od swego wybranego ludu ucierpiał, od ludu, który Mu samą tylko miłość okazywać był powinien: Temi jestem zranion w domu tych, którzy mię miłowali (23).
Słysząc te tak wyraźne przepowiednie, które do joty spełniły się w czasie męki Chrystusa Pana, powiedzcie, najmilsi, skąd o tym wszystkim wiedzieć mogli Prorocy, gdyby im Bóg owych tajemnic nie był odkrył? Tak jest niezawodnie! nikt inny, tylko Bóg sam objawił Prorokom wszystkie te najdrobniejsze szczegóły i okoliczności, które później towarzyszyły śmierci Jezusa Chrystusa. Ale na co, pytam, miałby im je Bóg objawiać, gdyby ten Jezus, o którym oni prorokowali, nie był Synem Jego Jednorodzonym i równym Mu Bogiem? Proroctwa te nie ulegają najmniejszej wątpliwości, bo je na lat 300 przed narodzeniem Chrystusa w Aleksandrii w greckim języku czytano. Sami poganie za autentyczne je uważali, i one też nigdy od Żydów odrzucone nie były. Otóż te proroctwa, tak autentyczne, przekonywają nas najzupełniej, że umierający na krzyżu Jezus był Bogiem, ponieważ Bóg tylko sam mógł tak dokładnie objawić światu wszystkie okoliczności swej śmierci.
Ale co więcej, sam dzień śmierci Jezusa Chrystusa wsławiony i upamiętniony został przez wielkie cuda wszechmocności Boskiej. Jest to drugi dowód Bóstwa Jezusa Chrystusa.
II. Zbliża się już owa chwila w dziejach świata najpamiętniejsza, w której Jezus Chrystus ma dokonać śmiertelnego życia swego. Rozpięty na sromotnej szubienicy krzyża pomiędzy dwoma łotrami, opuszczony od Ojca, czuje cały ciężar męki, który nań włożyła karząca ręka Boska za grzechy ludzkie. Po trzech godzinach bolesnego konania ogłasza uroczyście, że dokonał dzieła Odkupienia świata, że spełnił wolę Ojca, że uiścił na sobie to wszystko, co o Nim przepowiedzieli Prorocy – wreszcie woła głosem wielkim: Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mojego! – skłania głowę i umiera. I cóż się wtedy dzieje? Jeden z łotrów, obok wiszących, uznaje Go za Boga swego – słońce się ćmi – grube ciemności okrywają świat cały – trzęsie się ziemia – góra Kalwarii chwieje się pod nogami bezbożnych – pękają z straszliwym łoskotem skały – groby się otwierają i z łona swego wydają dawno w próchno obrócone ciała – ciała nieboszczyków, powstawszy z grobów, ukazują się mieszkańcom Jerozolimy – świątynia Jerozolimska chwieje się w swych posadach – zasłona jej rozdziera się na dwoje od góry aż do dołu i odsłania przybytek Pański, dotąd dla ogółu niewidzialny... Skądże to pochodzi, najmilsi, że w chwili śmierci Jezusa Chrystusa cała natura wzrusza się i miesza? Byłże to bieg natury zwyczajny? zjawisko przyczynami naturalnymi spowodowane, które nie zostając w żadnym związku z wypadkami zaszłymi w Jeruzalem, przypadkiem tylko na tę właśnie natrafiło godzinę? Lecz, jeżeli kto choć cokolwiek słyszał o krążeniu i własnościach ciał niebieskich, wiedzieć powinien, że tego naturalnym sposobem wytłumaczyć niepodobna, aby na pełni księżyca – a właśnie w czasie pełni odbywała się w Jeruzalem Wielkanoc i owa straszna tragedia śmierci Chrystusowej – słońce zaćmione być mogło. Najmilsi! gdyby ten Chrystus umierający na krzyżu, który tylekroć razy za życia i w samej chwili skonu głosił się Synem Bożym, nie był Nim istotnie, lecz tylko zwyczajnym człowiekiem, a do tego uwodzicielem: natenczas Pan Bóg, władca natury, zwracając na chwilę Jego śmierci uwagę całego świata, i wprawiając w zdumienie całą przyrodę nadzwyczajnymi cudami, byłby sprawcą błędu i oszukania – o czym bez bluźnierstwa nawet pomyśleć się nie godzi. Ach! nie bądźmy gorszymi od zaślepionych Żydów, z których jednak wielu, po dokonanej zbrodni bogobójstwa, na widok tych cudów, biło się w piersi i ze skruchą w sercu powracało do domów swoich; nie bądźmy gorszymi od setnika, który, widząc zaćmione słońce i te cuda nadzwyczajne, wyznał publicznie Bóstwo Chrystusa – więc mówmy z nim razem: Prawdziwie, człowiek ten był Synem Bożym! (24)
Wiem ja, co nieprzyjaciele chrześcijańskiej wiary powiedzą dla uchylenia się od tego ciosu, jaki im zadają dowody przez nas przytoczone; powiedzą, że wszystkie te cuda zmyślone były. Lecz komuż zaraz nie wpadnie w oczy niedorzeczność owego ich zarzutu? Bo gdyby te cuda zmyślone były, czemu w pierwszych czasach Kościoła żaden z Żydów, żaden z pogan ani słówkiem nie zarzucił wiarogodności tych cudów i fałszu im nie zadał? Wszakże naówczas nie było to tajemnicą. Ewangelię mógł każdy czytać; była to rzecz wszystkim znana, bo ją w kazaniach swoich rozgłaszali Apostołowie. Znajdujemy w księgach pierwszych Ojców Kościoła same tylko opisy tych cudów, a na ich udowodnienie nie czytamy ani słówka – czemu? Bo te cuda tak były sławne, tak wiadome i niewątpliwe, że im nie śmieli przeczyć nawet zatwardziali Żydzi i sami poganie. My tylko teraz – o hańbo naszych czasów, o wstydzie oświeconego wieku! my tylko musimy dzisiejszym niedowiarkom dowodzić prawdziwości tych cudów. Gdyby te cuda były zmyślone, jakiż by, pytam, mogli byli mieć powód Ewangeliści do ich zmyślenia! Poważyliżby się byli co takiego pisać, w czym by im zaraz każdy mógł wymiatać na oczy nieprawdę i kłamstwo? Jakim czołem dzisiejsi niedowiarkowie śmią twierdzić, że Ewangeliści zmyślili te cuda, kiedy uczony Dionizy Areopagita w Atenach, naówczas jeszcze poganin, i jego przyjaciel Apollofan w Heliopolu w Egipcie, zauważyli owo pamiętne zaćmienie słońca i jako niezwykłe zjawisko natury w swoich je dziełach zapisali, a uczony Flegon, który tak dokładnie obrachował olimpiady, pisze o tym zaćmieniu pod tym rokiem, w którym Chrystus umarł? Gdyby te cuda były zmyślone, w jaki sposób pogańscy historycy mogliby wspominać o trzęsieniu ziemi, o rozpadaniu się gór, o utworzonych przepaściach, i to pod tym samym rokiem, którego przypadła śmierć Chrystusa – a zwłaszcza tacy historycy, którzy się na odległych znajdowali miejscach, i o zdarzonych cudach jeden od drugiego wiedzieć nie mogli? Jakby się poważył Tertulian w swojej apologii chrystianizmu odwoływać się do archiwum rzymskiego, gdyby pewnie nie wiedział, że nawet kapłani pogańscy w Rzymie to nadzwyczajne zaćmienie słońca w kroniki roczne wciągnęli? Mówi bowiem tenże pisarz Kościoła: "To cudowne na świecie zdarzenie w archiwach waszych zapisane macie" (25). Ale nasi niedowiarkowie, jak to już tyle razy się przekonałem, żadnej rzeczy z gruntu nie badają i dlatego zarzuty swoje przeciw religii świętej opierają na samych tylko pozorach i domysłach. Ten sam błąd popełniają i tutaj. Lecz gdyby tylko bez uprzedzenia gruntowniej się zastanowili, mogliżby tak nierozsądnie twierdzić, że owe cuda, które dzień śmierci Chrystusa Pana godnym uwagi i pamięci uczyniły, i cały świat w zdumienie wprawiły, są tylko pobożną nieuzasadnioną legendą?
Zbliżmy się już do końca i uważmy jeszcze wielkość onej chwały, którą Ojciec Przedwieczny najmilszemu swemu Synowi w nagrodę za sromotną śmierć Jego na krzyżu zgotował. Jest to trzeci dowód Bóstwa Chrystusowego, dowód nader silny, który zawstydza i rozbraja nie tylko dawniejszych, ale i nowoczesnych nieprzyjaciół prawdy katolickiej. Proszę tylko o moment cierpliwej uwagi.
III. Podobnie jak w dzisiejszych czasach ludzie bezbożni używają wszystkich możliwych sposobów, aby najświętszą Osobę Chrystusa Pana podać w pogardę i zapomnienie, a Jego Kościół do szczętu wytępić: tak samo i w dawnych owych wiekach zaślepieni Żydzi i poganie z całą zaciekłością usiłowali religię chrześcijańską, która potępiała ich zbrodnie, zniszczyć w samym jej zawiązku, i wygładzić z oblicza ziemi. Ponieważ zaś fundamentem tej religii jest Bóstwo Chrystusa Pana, łatwo zrozumieć, czemu Zbawiciela naszego starano się tak usilnie za pomocą oszczerstw i potwarzy zohydzić przed światem i jako publicznego złoczyńcę sromotną sprzątnąć śmiercią. Rozumiano bowiem, że nikt nie będzie czcił za Boga tego, który jak niewolnik i złoczyńca najhaniebniejszą karę poniósł. Lecz o jakżeż odmienne od zamiarów ludzkich są plany i zamiary Boże! Bo cóż czyni Ojciec Przedwieczny? Oto tej samej śmierci krzyżowej, przez którą Żydzi imię i pamięć Jezusa zelżyć i w zapomnieniu ludzkim zagrzebać chcieli, używa na uwielbienie Syna swojego. Kiedy bowiem bezbożność żydowska zdawała się dopiąć swego celu, w tej samej chwili odmienia się scena: hańba krzyża obraca się Chrystusowi Panu w chwałę i triumf. Niech bohaterowie i wielcy u świata ludzie ubiegają się o to, żeby sława ich imienia żyła w pamięci potomnych wieków, niech się zamysły ich szczęśliwie udają: przecież śmierć pragnieniu ich chwały kładzie granice; część najświetniejszych pochwał i uwielbień ich zstępuje z nimi razem do grobu, a czas swym trwaniem zaciera powoli ich imię. Wręcz przeciwne zjawisko widzimy na osobie Chrystusa Pana. Sława Jego, panowanie i potęga bierze swój początek od Jego śmierci i aż do skończenia świata nie ustanie.
Chciała bezbożna Synagoga imię Jezusa w ciemnościach grobu zagrzebać – ale nadaremnie! Z tego grobu po niewielu godzinach promienie chwały widzieć się dadzą, których blask nie zniknie nigdy, jak już dawno przepowiedział Izajasz mówiąc: Będzie grób Jego sławny (26). Chciała Synagoga oderwać od Chrystusa uczniów, postarawszy się o przybicie Go do krzyża – ale nadaremnie! Nie pamiętała o tym, co Zbawiciel nasz znacznie wprzód przed śmiercią swą przepowiedział: Ja zaś, gdy będę podwyższon od ziemi, wszystko pociągnę do siebie (27). Istotnie, Zbawiciel Pan z krzyża pociągnął ku sobie serca ludzkie i cały świat począł się garnąć do Niego, jako do swego Nauczyciela i Boga. Przez przeciąg dziewiętnastu wieków ukrzyżowany Jezus iluż to pociągnął do siebie ludzi z wszystkich narodów i stanów: monarchów i poddanych, uczonych i prostaczków, cnotliwych i bezbożnych, pogan i samych nawet Żydów, którzy, mocą krzyża pokonani, w osobie ukrzyżowanego Chrystusa uznali Boga swego i Boski Mu pokłon oddali – wszyscy hańbę krzyża w niepamięć puścili, albo raczej w tym celu ją sobie na pamięć przywodzą, aby się tym więcej pobudzić do miłości i wdzięczności względem Chrystusa Pana. Chciała Synagoga, żeby Chrystus wzgardzony i zelżony stał się przekleństwem ludu – ale nadaremnie! Bo oto na samo imię Jezus niebo, ziemia i piekło zginają swoje kolana, jak się wyraża św. Paweł mówiąc: Sam się poniżył, stawszy się posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej. Dlatego i Bóg wywyższył Go, i darował Mu imię, które jest nad wszelakie imię: aby na imię Jezusowe wszelkie kolano klękało, niebieskich, ziemskich i podziemnych: a iżby wszelki język wyznawał, iż Pan Chrystus Jezus jest w chwale Boga Ojca (28). Chciała bezbożna Synagoga, aby, jeśli już pamięci Jego wygładzić nie może, przynajmniej zohydziła pamięć krzyża, narzędzia śmierci Jego – ale nadaremnie! Bo my chrześcijanie nie mamy, z czego byśmy się bardziej chlubić mogli, jak z krzyża Chrystusowego i dlatego mówimy z św. Pawłem: A ja, nie daj Boże, abym się chlubić miał, jedno w krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa (29). I tak Bóg mądrością i wszechmocnością swoją sprawił, że okrutna śmierć Zbawiciela i krzyż Jego całą swoją utraciły hańbę i w którejkolwiek bądź części świata Ewangelia opowiadana była, tam też krzyż świetne odnosi triumfy. Jakoż po najczelniejszych miejscach wystawiają się krzyże ku czci publicznej, czynimy znak krzyża świętego przed każdą znaczniejszą sprawą, przed każdą modlitwą, przy wszystkich ceremoniach kościelnych, oddając temu godłu odkupienia naszego cześć szczególniejszą. Jednym słowem, jak mówi Paweł św., widzimy Jezusa dla męki śmierci, chwałą i czcią ukoronowanego (30). I czyż, najmilsi, zdarzyło się kiedy widzieć coś podobnego przy śmierci kogokolwiek innego z ludzi? Bo co w następnych czasach przy śmierci niektórych męczenników podziwiano, to jest tylko cieniem oraz wynikiem tej chwały, jaką sobie Chrystus wysłużył przez krzyż i śmierć swoją.
Więc jakiż stąd wniosek? Jeżeli świat uznał Chrystusa ukrzyżowanego za swego Boga, to któż jeszcze o tym wątpić będzie? któż się odważy utrzymywać, że tyle milionów ludzi najzacniejszych, najrozumniejszych i najuczeńszych, że cały świat chrześcijański przez tyle wieków trwa w zaślepieniu i błędzie? A więc wbrew powszechnemu przekonaniu zaprzeczać Bóstwo Chrystusa Pana nie znaczyłoby tyle, co odmawiać rozumu oświeceńszej części rodzaju ludzkiego, a raczej zdradzać swój nierozum i szaleństwo? Dopieroż, kiedy do tej chwały i uwielbienia Jezusa Chrystusa przydamy cuda mądrości i wszechmocności Boskiej, któż z nas o Chrystusie nie zawoła ze św. Tomaszem Apostołem: Pan mój i Bóg mój? Któż nie uzna, że nauka Jezusa Chrystusa jest nauką Boską, że wszystkie wątpliwości nikną wobec chwały Jego krzyża, że śmierć Jezusa Pana, wsławiona tak wielkimi cudami, jest niezbitym dowodem prawdziwości wiary naszej świętej?
Jedna atoli rzecz trudną do pojęcia wydawać się wam może, mianowicie to, że choć faryzeusze, obecni przy śmierci Chrystusa Pana, patrzyli na te wielkie cuda, mimo to się jednak nie nawracali. Lecz pytam, czy to, co za naszych dzieje się czasów, nie jest jeszcze do pojęcia trudniejszym? Wszakże patrzymy na daleko większy cud męki Chrystusowej, cud dotąd trwający, tj. na triumf krzyża, przez który świat nawrócony stał się chrześcijańskim. Patrzymy, mówię, na ten cud, a przecież wiara nasza jest zawsze tak słaba i chwiejna.
Prośmyż dziś Zbawiciela naszego, iżby jeszcze cud jeden uczynił, którym by ukoronował wszystkie inne cuda, a tym cudem niech będzie powstanie zupełne z grzechów naszych, doskonałe nawrócenie się nasze do Boga przez szczerą pokutę i rozniecenie w sercach naszych niewygasłej miłości i wdzięczności ku Niemu. Przy śmierci Chrystusa kruszyły się skały, otwierały się groby, zasłona kościelna rozdarła się: a czyż dzisiaj widok krzyża Zbawiciela naszego nie miałby skalistych serc naszych skruszyć? nie miałby sumienia naszego, które dotąd zamkniętym było grobem, otworzyć? nie miałby tej zasłony grzechu, która nas dzieli od Boga, rozerwać? Pomnijcie na to, najmilsi, że Krew Boga-człowieka taką miała dzielność, iż nawet grzechy Żydów, którzy ją przelali, obmyła i zgładziła. I w tym to widzieć się dała moc iście Boska Odkupienia naszego, przez to pokazał Chrystus, że jest Bogiem Zbawicielem, iż nieprzyjaciół swoich uczynił wybranymi, prześladowców świętymi. My też, choćbyśmy do największych poczuwali się grzechów, jednak przez zasługi męki i Krwi Zbawiciela możemy i powinniśmy się spodziewać przebaczenia. Zbliżmy się więc do tronu łaski i miłosierdzia, do krzyża Chrystusowego, ale zbliżmy się z sercem skruszonym, z sercem wolnym od wszelkiej miłości grzesznej, z sercem usposobionym do przyjęcia łask niebieskich. Chrystus mocą krzyża swego chce w was sprawić ten cud, którym jest nawrócenie się wasze do Boga, a nawrócenie doskonałe po tak długich błąkaniach – cud, którym jest pokuta wasza, a pokuta przykładna po tylu danych drugim zgorszeniach – cud, którym jest zupełna życia waszego poprawa. Ten cud będzie najlepszym dowodem, że ukrzyżowany Jezus jest Boską mocą, że śmierć Jego jest źródłem naszego uszczęśliwienia. Czemuż więc stoicie? czemu się jeszcze namyślacie? czemu się do krzyża Chrystusowego ze skruszonym nie śpieszycie sercem? Czyż pozwolicie na to, aby Zbawiciel wasz dłużej jeszcze żalił się na was, że wychował synów, którzy z nieprzyjaciółmi Jego łączą się dla wyszydzania i znieważania Imienia Jego? Czy dozwolicie, aby Odkupiciel wasz z żalem patrzał na zgubę dusz waszych, oblanych Jego Krwią najświętszą?
Ach nie, Boski nasz Odkupicielu, Jezu Chryste! Oto dzisiaj niesiemy ci w ofierze serca nasze, serca żywą wiarą i prawdziwą skruchą przejęte. Potępiamy wszystkie nasze wątpliwości i błędy, w które albo pycha nasza, albo liberalne zasady niedowiarków wciągnąć i uwikłać nas mogły. Tu u stóp krzyża Twego uroczyste składamy wyznanie, że, chociaż Cię upokorzonego i na drzewie krzyża umierającego widzimy, uznajemy jednak za Boga i jako Bogu najgłębszy oddajemy Ci pokłon. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył! Potępiamy naszą bojaźń, małoduszność i wstyd nikczemny, iż w nadarzonych okazjach nie chcieliśmy się pokazać prawdziwymi chrześcijanami. Oświadczamy publicznie, że chrześcijanami jesteśmy i pragniemy pozostać na zawsze, że się nie wstydzimy św. Ewangelii, że tylko w krzyżu Twoim chlubić się i w nim chwały naszej szukać będziemy. Potępiamy rozwiązłe nasze i liberalne życie, które Ci, Boże nasz, tyle wzgardy przyniosło. Postanawiamy korzystać z miłosierdzia Twego nad nami, które nas jeszcze, jak na to zasłużyliśmy, od oblicza Twego nie odrzuciło. Chcemy i postanawiamy, zanim ten czas wielkanocny minie, uczynić dokładną spowiedź dla poprawy życia naszego i zabezpieczenia sobie zbawienia duszy. Przyjm tylko, Panie nasz, i utwierdź w nas łaską Twoją szczere nasze postanowienia, które w obliczu Twoim i całego nieba czynimy, i spraw to w nieskończonym miłosierdziu Twoim, aby krzyż Twój, który teraz jest przedmiotem naszego pokłonu, a bardziej jeszcze wzorem do naśladowania, stał się dla nas wszystkich źródłem szczęścia przez całą wieczność. Amen.
––––––––––
O Męce Pana Jezusa. Kazania i szkice księży Towarzystwa Jezusowego. Zebrał X. J. M. Zatłokiewicz T. J., Wydanie drugie. Kraków 1923. Wydawnictwo Księży Jezuitów, ss. 218-231.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
J. Andrasz S. J.
censor
L. 10613/23.
Z Książęco-Biskupiej Kurii
† Adam Stefan
L. S.
X. Wł. Miś
kanclerz
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1) Mówione w Petersburgu we Wielki Piątek 1894 r.
(2) Żyd. XII, 2-3.
(3) Żyd. II, 9.
(4) 1 Jan V, 4.
(5) Mt. XXVII, 42.
(6) Mt. XX, 18-19; XXVII, 21-22; Marek IX, 30; Łk. IX, 44.
(7) Jan VIII, 13.
(8) Ps. II, 2.
(9) Ps. XXI, 7-8.
(10) Ps. CXXVIII, 3.
(11) Ps. XXI, 17-18.
(12) Ps. XXI, 19.
(13) Ps. LXVIII, 22.
(14) Mądr. II, 12-13.
(15) Izaj. VI, 1-3.
(16) Izaj. LIII, 2-3.
(17) Izaj. LIII, 4-5.
(18) Izaj. LIII, 12.
(19) Jerem. XI, 19.
(20) Zach. XIII, 7.
(21) Zach. XIII, 6.
(22) Zach. XII, 10.
(23) Zach. XIII, 6.
(24) Marek XV, 39.
(25) Eum mundi casum relatum in archivis vestris habetis.
(26) Izaj. XI, 10.
(27) Jan XII, 32.
(28) Filip. II, 8-11.
(29) Galat. VI, 14.
(30) Żyd. II, 9.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: