Lew Tołstoj
X. S. M.
7-go listopada umarł wielki rosyjski prozaik, znany światu całemu artysta słowa, zespolony z duchem narodu historyk bólów ojczystych, wreszcie niepośledniej miary myśliciel i mistyk, a zarazem anarchista i chrześcijanin.
Takim był i takim umarł Lew Tołstoj.
Oryginalne zjawisko. Gdy zagranicą podziwiają Tołstoja, jako powieściopisarza, psychologa-malarza, ojczyzna własna wielbi go, jako wyraz protestu społeczeństwa przeciwko cerkwi i własnym porządkom społecznym.
Nam, stojącym z boku, poza walką tych kierunków, które w ciągu dłuższego żywota Tołstoja kotłowały w umysłach i sercach i jego rodaków, i jego samego, nie wolno pominąć milczeniem wielkiego bądź co bądź pisarza rosyjskiego. Wywierał on bowiem wpływ i na nasze koła postępowe, a przede wszystkim na młodzież szkolną, która, czytając utwory Tołstoja, pochłonęła niejedną trutkę, szkodliwą dla swego uświadomienia religijnego.
Czymże był Tołstoj i dlaczego tak go wielbią obecnie?
Tołstoj, jako powieściopisarz posiadał olbrzymi talent kompozycji i barw, był to mistrz-artysta, a jednak, kiedy wystąpił on z pierwszymi powieściami swymi, krytyka ówczesna przyjęła go obojętnie, niemal wrogo. "Wojna i Pokój", "Anna Karenina", "Kozacy" nie porwały materialistycznych kowali ówczesnej opinii literackiej. Dość tego, że "Wojnę i pokój" Tołstoj drukować musiał w "Ruskim Wiestniku" u Katkowa. Pewien krytyk wtedy zastosował do tej powieści przysłowie rosyjskie: "Na bezrybiu i rak ryba, na wyludnieniu i Foma-szlachcic – w braku romansów Wojna i Pokój ujść może za romans".
W Tołstoju krytycy widzieli arystokratę i "patriotę kwaśnego", literat zaś Skabiczwskij wprost się wyrażał, że "Tołstoj rzucił się wstecz, szukając ideałów i spokoju w religiach starożytnego Wschodu, a tam on znalazł tylko ideały doskonałości osobistej". Było to oryginalne właśnie "narodniczestwo" Tołstoja, które zasadzał on na religijności i obyczajach ludu, czego uznać nie chcieli "narodowolcy".
Powoli Tołstoj i sam przez się, bez wpływu krytyki, – zwłaszcza po śmierci brata swego 1864 – zaniedbuje dawny kierunek artystyczno-literacki i swą uwagę poświęca kwestiom religijnym. Tu poszedł on odmiennymi, niż Sołowjow, drogami; zamiast, więcej badając, więcej się uchrześcijanić, Tołstoj się staje: "chrześcijaninem bez dogmatów". Robi to wrażenie, że ten myśliciel z Jasnej Polany całe swe studia chrześcijańskie oparł na własnych wnioskowaniach po przeczytaniu ksiąg Ewangelii, nie dotykając studiów biblijnych oraz patrystyki. Nie widzi on Chrystusa-Boga, nie widzi Jego Objawienia, trafia mu do przekonania tylko nauka moralna – czerpana z Ewangelii.
Tołstoj uznaje tylko człowieka, a raczej lud i temu ludowi poświęca całą prawdę chrześcijańską. Może to działa rozczulająco na nerwy natur egzaltowanych, może to się podobać tym, którzy poza człowiekiem nie widzą ludzkości i jej Stworzyciela, zbiorowemu jednak człowiekowi – doktryna sobkostwa takiego nie trafia do przekonania. Toteż widzimy, że po wielu pracach i nawoływaniach Tołstoj nie zdołał stworzyć szkoły własnej; kolonie jego ledwie wegetują, teoria "nie opierania się złemu", jako mgliście pojęte i tłumaczone słowa Ewangelii, również nie ma z przekonania ani naśladowców, ani obrońców. I jeżeli dziś głośno i wiele mówią, zwłaszcza w Rosji o Tołstoju – ma to inny podkład i inne cele.
Powiedzieliśmy wyżej, że Tołstoj jest uosobieniem protestu społeczeństwa rosyjskiego wobec cerkwi i państwowości obecnej. Skoro tylko w tym kierunku zaczął pisać, wnet go ogłoszono, jako wielkiego filozofa, chrześcijanina, obywatela, świętego równego Joanowi z Kronsztatu.
W swym "Zmartwychwstaniu" Tołstoj wyśmiał Pobiedonoscewa i urzędową cerkiew z jej obrzędami. Synod, kierowany ręką tegoż Pobiedonoscewa, chociaż Tołstoj już długo przedtem pisał nie po chrześcijańsku, wyklął go dopiero teraz, a, o ile inteligencja rosyjska nienawidziła Pobiedonoscewa, o tyle stanęła po stronie wyklętego.
Szczególnymi wielbicielami Tołstoja z chwilą, gdy zerwał z cerkwią, stali się sekciarze rosyjscy: mołokanie, duchoborcy, sztundyści i wolni chrześcijanie. Im się podobała teoria Tołstoja – moralność ewangeliczna Chrystusa bez Boga-Chrystusa; oni też wśród ludu spopularyzowali Lwa Tołstoja, oni niechybnie po jego śmierci rozniosą po Rosji legendy, co już się zaczęło, o cudownych zjawieniach starca na własnym grobie w Jasnej Polanie.
Za nimi pójdą różne partie radykalne, którym chodzi o jakiś autorytet, któryby uzasadnił teorie rewolucyjne. A właśnie Tołstoj najbardziej do tego się nadaje, on wszak głosił teorie, jakiegoś nieosobowego Boga, on pogrzebał Chrystusa-filozofa, zachowując Jego Ewangelię tylko, on nie uznawał Państwa, obalał przysięgę, wojskowość, sądy i cały ustrój państwowy, – i on zarazem był chrześcijaninem, bo pisał o Ewangeliach, ich moralnością się rządził w życiu i kochał lud. To atut na tłumy.
Władza świecka, rozumiejąc dobrze, że duchy niespokojne zechcą wyzyskać śmierć Tołstoja w celach walki z cerkwią i władzą, poczyniła kroki w synodzie, ażeby z Tołstoja zdjęto klątwę; władykowie jednak wytrwali na swym stanowisku. Tołstoj nie prosił o przebaczenie, synod odmówił modlitw po śmierci jego. Wśród młodzieży wywołało to protesty; spokój jednak nastąpił prędko, bo prawdę mówiąc, nie wiedziano, czego się domagać. Złożono starca do grobu, wypisano niemało atramentu o wielkości Tołstoja, rozprzedano tysiące portretów jego – i cóż dalej? Czy ludzkość zdobyła coś zdrowego z prac filozoficznych i religijnych "myśliciela wielkiego"? Stanowczo nic. Nie rozwiał on mgieł w umysłach inteligencji bezwyznaniowej, przeciwnie zwichnął niejedną duszę chrześcijańską. Więc patrząc pod kątem wieczności, należy powiedzieć, że mimo swych zdolności, mimo sławy i talentów Tołstoj się nie przyczynił do "szczęścia ludzkości", nie rozszerzył "Królestwa Bożego na ziemi". Dlaczego? Na to odpowiedział już dawno Leon XIII w rozmowie z Mikołajem Tołstojem, obecnym kapłanem katolickim: "Wasz Tołstoj wielki pisarz, szkoda tylko, że nie zna on wcale teologii chrześcijańskiej". W poglądach zaś swoich filozoficznych i teoretycznych nie był wcale oryginalnym.
My też, oddając należne [pochwały] geniuszowi powieściopisarskiemu Tołstoja, nigdy i nigdzie nie możemy pochwalać jego w dziedzinie filozofii i religii. (*)
X. S. M.
Artykuł z "Dwutygodnika Diecezjalnego Wileńskiego",
Rocznik I (1910 rok). Wilno 1910, ss. 338-339.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
Przypisy:
(*) Zob. O. Marian Morawski SI, "Spowiedź" Lwa Tołstoja. (Przyp. red. Ultra montes).
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: