––––––––
III.
Kościół nasza matka
Trzy matki.
Każdy z nas żyjący tu na ziemi ma trzy matki. Matki, jak mówi ks. Skarga, najmilejsze, najukochańsze i najzacniejsze. Pierwsza matka, to matka rodzicielka, co nas w boleściach zrodziła i to doczesne życie nam dała. Co przy piersi macierzyńskiej i na rękach swych nas wykarmiła, wypieściła, wychowała. Co nachylona nad kołyską strzegła nas jak źrenicę oka swego i była aniołem stróżem roztaczającym swe opiekuńcze skrzydła nad nami. Serce jej biło zawsze obok serca naszego, nasz ból był jej bólem, nasze łzy jej łzami, nasz uśmiech i nasza radość była zawsze uśmiechem i radością kochającej nas matki rodzicielki.
Drugą matką, jaką tu na ziemi posiadamy, to matka-ojczyzna nasza.
Nasz wielki kaznodzieja i prorok narodowy ks. Piotr Skarga mówiąc o ojczyźnie w kazaniu sejmowym nazwał ją matką i to matką najlepszą.
Wszystko bowiem, co jako dzieci tej polskiej ziemi, posiadamy, nie komu innemu, jeno tej matce-ojczyźnie zawdzięczamy.
Ta matka-ojczyzna dała nam i ten język polski, którym Boga chwalimy i z sobą się porozumiewamy. Ona nam dała i tę wiarę świętą, szczepiąc ją i krwią własną broniąc przed wrogami. Matce-ojczyźnie zawdzięczamy i tę ziemię ojczystą, na której żyjemy i owocem jej się karmimy, i tę sławę i imię dobre, jakim u cudzych się cieszymy. Wszystko to dała nam Ojczyzna-Polska – więc słusznie nazwać ją możemy matką, a matką najmilejszą.
Ale oprócz tych dwóch matek, matki-rodzicielki i matki-ojczyzny, mamy my katolicy jeszcze trzecią matkę, a tą trzecią matką jest nie kto inny, jeno święty apostolski, katolicki Kościół, w którym z łaski Boga żyjemy i który jawnie i publicznie wyznajemy.
Dlaczego Kościół jest matką naszą?
Bo po pierwsze przy chrzcie św. zrodził nas do nowego życia, a po wtóre dlatego, że spełnia wszystkie obowiązki, jakie ciążą na matce względem swych dzieci.
1. Kościół nas urodził.
Z woli Boga, krwi i zasług Chrystusa wszyscy ludzie żyjący na ziemi do podwójnego życia zostali powołani i przeznaczeni. Pierwsze życie, to życie czysto doczesne, ziemskie, które natura ludzka właściwymi sobie siłami w nas sprawuje. Gdy rolnik sieje, orze i cepami młóci snopki zboża, gdy kowal bije młotem w kowadło a górnik z kopalni węgle wydobywa, gdy uczeń uczy się w szkole a kucharka smaczny obiad gotuje, to wszystko są czynności, do których sama natura ludzka usposabia i uzdalnia i siłami swymi naturalnymi takowe dokonuje.
Początek tego życia to kołyska, w której się urodziliśmy, a koniec to grób, do którego się po śmierci położymy. Twórcami zaś tego zwykłego życia jest najprzód Bóg, co nas stworzył, a potem ojcowie i matki, co nas zrodziły i tym życiem doczesnym obdarzyły. Na tym jednak czysto ludzkim, przyrodzonym i naturalnym życiu nie zamyka się i nie kończy nasze życie. W nas tkwi jeszcze inne życie, inne siły i moce, które stwarzają w nas nową naturę, nowe życie, życie nadprzyrodzone, życie bosko-ludzkie, życie, którym upodabniamy się do życia Boga samego.
A któż sprawuje w nas to nowe życie?
Jeśli pytasz o osobę, to jest nią Duch Święty w nas żyjący i z nami jak najściślej zjednoczony. – "Wynijdź duchu zły, a daj miejsce Duchowi Świętemu". Oto słowa, które kapłan przy chrzcie św. wypowiada. Odtąd dusza nasza stała się pomieszkaniem samego Ducha Świętego.
A w jaki sposób?
Przez łaskę uświęcającą, która jest duszą, pierwiastkiem, zarodem i korzeniem nowego życia, nowego dostojeństwa. Człowiek w łasce Bożej, już nie jest sługą, ale dzieckiem Bożym: "dziećmi Bożymi jesteście" – mówi św. Paweł. Człowiek w łasce Bożej, ma prawo do Boga mówić nie tylko "Panie", ale i "Ojcze", bo przez łaskę staliśmy się przybranymi dziećmi Trójcy Świętej. Te nowe urodziny na synów Bożych nie były – jak mówi św. Jan – ani ze krwi, ani pożądliwości ciała, ani z woli męża, "ale z Boga samego narodziliśmy się". Jakże śliczne są te słowa. Urodziny drugie to już nie z krwi ojca i matki, ale z Boga samego. W tych nowych urodzinach na synów Bożych – ojcem i matką jest sam Bóg na niebie. Będąc przez łaskę dziećmi Bożymi, wchodzimy w szczególne pokrewieństwo z Bogiem samym i w dziedzictwo całego majątku Bożego, szczęścia niebieskiego, do którego wszyscy przy łasce Bożej tu za życia sposobić się mamy. Św. Paweł powiada: "jeśli dziećmi Boga jesteśmy, to i dziedzicami nieba". Człowiek zatem w łasce Bożej jest dzieckiem i synem Bożym, jest przyszłym dziedzicem i obywatelem niebieskim.
A teraz pytanie, gdzież to i kiedy ludzie stają się uczestnikami tego nowego życia i tych nowych urodzin?
Na chrzcie świętym. Taka jest nauka samego Chrystusa Pana. W rozmowie z Nikodemem faryzeuszem, ale dobrej woli człowiekiem, powiada Pan Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: jeśli się kto na nowo nie narodzi, nie może oglądać królestwa Bożego". Nikodem słysząc te słowa, pyta się jak to może się stać. Czy może człowiek na powrót wejść do łona matki swej, by się odrodzić. Lecz na to odpowiada Pan Jezus: "Zaprawdę powiadam tobie, jeśli się kto nie odrodzi z wody i Ducha Świętego, nie może wejść do królestwa Bożego". W chrzcie zatem tkwi, wedle słów Jezusa, nasze odrodzenie i nowe urodzenie jako niezbędny warunek wnijścia do królestwa Bożego.
A któż ma władzę udzielania chrztu św., przez który powtórnie się rodzimy i stajemy się chrześcijanami? Z wyjątkiem nagłej potrzeby, sami tylko biskupi i kapłani mogą chrzcić. Chrystus bowiem zwrócony w stronę Apostołów i ich zastępców powiedział: "Idźcie, nauczajcie i chrzcijcie wszystkie narody".
Kościół, mówią Ojcowie święci, daje człowiekowi przy chrzcie łaskę uświęcającą, będącą prawdziwym życiem duszy i przez to staje się Kościół matką duchowną każdego chrześcijanina. Ojciec, matka rodząc cię, dali ci to życie doczesne, a Kościół rodząc cię, dał ci życie boże i nadprzyrodzone. Przy kołysce zatem ochrzczonego dziecka stoją dwie matki: jedna, co to dziecko zrodziła dla tej ziemi, a druga matka-Kościół, co to dziecko dla nowego życia z łaski płynącego narodziła.
Słusznie zatem mówi św. Augustyn i inni Ojcowie: "Kościół nazywa się matką chrześcijan, gdyż na chrzcie daje duszy prawdziwe życie". Ale Kościół nie tylko daje nam życie; on spełnia wobec nas wszystkie obowiązki matki, bo nas żywi, karmi na żywot wieczny i całe to życie duchowe, boże, w nas podtrzymuje i to jest nowy powód dlaczego Kościół św. zowiemy matką.
2. Kościół nas karmi jako matka najlepsza.
Nie daj matko dziecku pożywienia, pokarmu i napoju a wnet ci umrze ta dziecina i zamiast kołyseczki, będziesz miała trumienkę w pokoju. Dziecko nakarmić, odżywić i od śmierci głodowej uchronić, to drugi obowiązek matki-rodzicielki. Obowiązek co prawda ciężki, z wielu trudami i poświęceniem się związany, ale nieodłącznie z macierzyństwem związany.
A czy Kościół ten macierzyński obowiązek karmienia nas i podtrzymywania życia w nas spełnia względem swych dzieci chrześcijańskich i w jaki sposób go spełnia?
Jak nam wiadomo, posiłkiem i pokarmem życia duchowego z łaski uświęcającej wypływającego, jest Najświętszy Sakrament Ołtarza, jest Słowo Boże, są wszystkie Sakramenty i tysiączne inne łaski, przez które dusza dzieci i synów Bożych w nas żyje, rośnie i z dniem każdym się rozwija.
Gdy patrzysz na tę bieluśką Hostię i ten bielutki komunikant na ołtarzu, pamiętaj, że w tej Hostii czy komunikancie dany ci jest chleb na żywot wieczny. Pamiętaj, że odżywczym pokarmem i napojem źródlanym jest samo Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, który powiedział, że "kto pożywa Ciało moje i pije Krew moją, żyć będzie na wieki". Ten nie umrze, ten nosi w sobie zarodek wskrzeszenia na żywot wieczny. Tak. A któż codziennie gotuje tę wspaniałą ucztę, kto zastawia Stół tym osobliwym Chlebem, kto ten Chleb życiodajny podaje do ust naszych? Kto? Kościół czyli biskupi i kapłani katoliccy. Oni są karmicielami duszy naszej na żywot wieczny. Ciało bowiem i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa, które spożywamy w Komunii św., ma strzec duszę naszą na żywot wieczny. Kościół chcąc zachować nas przy życiu, woła ciągle, abyśmy ten pokarm anielski jak najczęściej przyjmowali, nim się żywili i karmili. Ale Kościół karmi nas nie tylko tym przecudownym Chlebem Eucharystycznym, ale karmi i poi nas niewyczerpanym zdrojem łask, jakie płyną ze świętych Sakramentów. I tak w Sakramencie Bierzmowania otrzymujemy od Kościoła łaskę, co ma nas wzmocnić we wierze, miłości i wiernej służbie Bożej. W Sakramentach Małżeństwa i Kapłaństwa dostajemy łaski szczególne, potrzebne do spełnienia obowiązków związanych z małżeństwem i kapłaństwem. A cóż mówić o tych przeróżnych łaskach, co wzmacniają życie nadprzyrodzone duszy przez przeróżne łaski odpustowe, które Kościół tak hojnie na wiernych zlewa. A kazanie głoszone, a Msze święte przez Kościół odprawiane, a te modły przeróżne za nas do Boga zanoszone, czyż nie mają tego samego celu, by nas od śmierci grzechowej uchronić i przy życiu zachować!
Widzimy zatem, że Kościołowi katolickiemu, my katolicy zawdzięczamy nie tylko nasze urodziny do nowego życia, ale i wszystkie środki, co w tym nowym życiu utrzymać nas mają. Słusznie zatem Kościołowi należy się ten zaszczytny tytuł, tytuł matki i matki karmicielki i żywicielki.
Drugim obowiązkiem każdej matki jest należyte wychowanie dzieci.
3. Kościół wychowuje.
Wychowanie odpowiednie dziecka, to pierwszy i największy obowiązek rodziców a zwłaszcza matki. Dziecko źle wychowane, lepiej żeby się na świat nie urodziło!
A na czymże polega wychowanie dziecka, zwłaszcza dziecka chrześcijańskiego? Odpowiada na to jeden wybitny uczony francuski: Dać pod nogi silny i pewny grunt zdrowych i nieugiętych zasad chrześcijańskich. To pierwsze. – Drugim zadaniem wychowania to działanie na uszlachetnienie serca od najpierwszych chwil życia. – Wychować po trzecie znaczy tyle, co chwiejną wolę ludzką tak ukształtować, urobić i zahartować, aby do woli Boskiej zawsze i wszędzie się stosowała i unikała tego wszystkiego, co jest niezgodne i przeciwne najświętszej woli Boga. Krótko mówiąc, wychowanie woli dążyć musi do wyrobienia silnego charakteru w człowieku. W wychowaniu po czwarte trzeba dać rozumowi jasną pochodnię prawd, co by ten rozum w życiu od fałszu i błędów strzegły. Po piąte, ponieważ życie ludzkie a zwłaszcza chrześcijańskie jest bezustannym bojem, więc na ten bój i walkę w wychowaniu trzeba przygotować i uzbroić odpowiednio, dając do rąk broń wypróbowaną i na pewno skuteczną.
Kto takie da wychowanie dziecku, wychowa je na pewno na chwałę Boga, własną pociechę i pożytek drugich. A to jest właściwy cel dobrego wychowania. Te wszystkie właściwości dobrego wychowania widzimy w Kościele-matce, co nas wychowuje.
Kościół matka wychowując swe dzieci kładzie najpierw pod stopy granitowe i spiżowe zasady, którymi na cały ciąg życia mamy się kierować. A te zasady jakie są? Pierwsze te, co określają początek i cel życia mego. Stworzony jestem od Boga. Boga chwalić, Bogu służyć i zbawić swą duszę – to cel życia mego.
A inna: Co pomoże człowiekowi choćby cały świat pozyskał, a duszę stracił na wieki.
Szukajcie przede wszystkim królestwa Bożego, bo wszystko inne dodane wam będzie.
Boga się lękaj i Boże chowaj przykazanie, bo w tym tkwi cały człowiek.
Oto są główne zasady, jakie Kościół wpaja w chrześcijan, wychowując ich na wierne dzieci Boga i sługi Chrystusa.
A cóż mówić o kształceniu serca przez świętą matkę Kościół nasz?
Kościół kształci serca nasze, gdy woła bezustannie "Sursum corda" – "W górę serca". Kształci serca, gdy przypomina nam w myśl Chrystusa kogo i jak kochać mamy. Kochaj Boga całym sercem, całą duszą, a bliźniego jak siebie samego. Więc Bóg, Piękno i Dobro najwyższe, ma być na pierwszym miejscu przedmiotem miłości. Każdego chrześcijanina kształci i uszlachetnia serca, gdy wedle nauki Chrystusa zakazuje krzywdzić bliźniego, gdy każe kochać nawet nieprzyjaciół i bliźnim przebaczać. Kształci i uszlachetnia serce, kiedy zachęca do pójścia w pomoc bliźnim w ich przeróżnych ciała i duszy potrzebach. Kształci i uszlachetnia serca, gdy, jako matka najukochańsza, to serce u stóp Jezusa Ukrzyżowanego składa, co na krzyżu stał się wzorem i przykładem najszlachetniejszej Boga i bliźniego miłości. Jak Kościół uszlachetnia serca ludzkie niech świadczą te miliony męczenników, co z miłości dla Boga za wiarę, Kościół i ojczyznę życie swe oddawali; niech świadczą ci tułacze misyjni, co miłością Boga i bliźniego przejęci szli w najdziksze kraje, aby pogan niebu i Bogu zyskiwać; niech świadczą te wszystkie bohaterskie dusze, co w więzieniach, szpitalach, przytuliskach z największym poświęceniem się na usługi chorych i cierpiących się oddają; niech świadczą te tysiące domów klasztornych, w których miliony dusz wzgardziwszy tym światem doczesnym, serce swe na wyłączną służbę Bogu oddają. To są wszystko owoce tego szlachetnego tchnienia Kościoła na serce ludzkie.
Wychowuje wolę, gdy jej karze łączyć się zawsze, wszędzie i na każdym kroku z wolą Boga najświętszego.
Kościół wychowując nas, jako swe dzieci najmilsze, kształci i rozum nasz, nauczając, a nauczając nieomylnie prawd przez Boga i Chrystusa objawionych. Kapłan, co naukę religii wykłada w szkole, co głosi kazania na ambonie w kościele i za kościołem, to mistrz i wychowawca wiernych chrześcijan.
Kościół wychowując swe dzieci przygotowuje w końcu na walki przyszłe i podaje im broń w ręce, którą w różnych pokusach, walkach i napaściach bronić się mają. A ta broń to żywa, silna, płomienna i niezachwiana wiara, to modlitwa ufna w pomoc Bożą, to częste przyjmowanie Komunii św., to nabożeństwa do Świętych, a zwłaszcza do Matki Najświętszej i do słodkiego Serca Jezusowego. Używając tej broni przez wieki wypróbowanej, na pewno z każdej walki i boju zwycięsko wyjdziemy. Jeśli zatem w wychowaniu dobrym, jak to widzieliśmy, należy dać wychowankom pod stopy granitowy grunt pewnych i niezachwianych zasad, rozumowi udzielić światła nieomylnych prawd, uszlachetnić serce i wolę ludzką, chroniąc je od wszelkiej podłoty i brudoty, a w końcu dać do rąk na wypadek walki broń zwycięską, to nie ulega wątpliwości, że Kościół jest pierwszym wychowawcą, bo nie tylko daje nam to wszystko, co do wychowania jest konieczne, ale daje w całej pełni, daje z powagą najwyższą, bo powagą Boga i Chrystusa samego.
4. Kościół-matka to prawdziwy Anioł Stróż.
Najpiękniejszy to tytuł, jaki matce-rodzicielce można dać, zowiąc ją aniołem stróżem. Oko matki czuwa nad dzieckiem na każdym kroku i miejscu. Czuwać, aby nie upadło i nie zraniło się, czuwać, by nie zachorowało przez nieostrożność, czuwać na wypadek choroby, czuwać nad każdym krokiem, by gdzieś na bezdroża nie zeszło. I dlatego słusznie matce nazwa anioła stróża się należy, gdyż opiekuńcze swe skrzydła matka każda bezustannie w dzień i noc nad dzieckiem roztacza.
Na jednym z cmentarzy taki wyczytałem napis: "Tu leży matka nasza Anioł" Dzieci.
Piękny i godny dobrej matki napis. Takim aniołem stróżem jest też Kościół, święta Matka nasza. I on na wzór matki troskliwej ciągle czuwa nad nami, strzeże nas na każdym kroku i miejscu, przestrzega przed grożącymi nam niebezpieczeństwami. Strzeże nas, byśmy nie zatracili czystej i prawdziwej nauki Chrystusa, potępiając wszystkie herezje, niedowiarstwa i sekciarstwa. Strzeże i ostrzega nas, abyśmy nie wstępowali do związków, w których łatwo duszę, wiarę i czysty obyczaj zatracić można. Takimi związkami przez Kościół potępionymi są: masoneria, bolszewizm i socjalizm i inne wrogie Bogu i Kościołowi stowarzyszenia. Kościół jako matka-anioł czuwa, aby do rąk jej dzieci nie doszły złe pisma, książki, czy bluźniercze, czy też nieobyczajne. I zakazuje pod klątwą czytania i rozszerzania takowych.
Dbając o czystość obyczajów, zwłaszcza u młodzieży, potępia gorszące i obrzydliwe mody u niewiast. Zabrania uczęszczać na zabawy, tańce, na których rozpusta tańczy; zakazuje chodzić do teatru, kina, gdzie wstrętna nagizna ciała się popisuje. Nie ma chyba w sercu Kościoła-matki większego pragnienia i życzenia nad to, aby z rąk wychowawczych Kościoła zdrowe ciałem i silne duchem wychodziło pokolenie. Gdy nieprzyjaciel się zbliża, Matka-Kościół biegnie tam zaraz i ostrzega o niebezpieczeństwie, podobna do kokoszy, która zbiera swe pisklęta, gdy jastrząb się zbliża. Gdy zaś niektóre z jej dzieci rany w boju odniosą, zbiera je zaraz z pobojowiska, bierze na ramiona i niesie do szpitala Pokuty, gdzie te rany polewa winem skruchy, którą dziatkom swoim dopuszcza i oliwą ufności, którą słowem swoim w nich budzi.
Dobrej matce przypadnie nieraz krnąbrne, zuchwałe dziecko skarcić i upomnieć, a nawet ukarać, ale gdy to czyni, czyni to tylko dla dobra dziecka. I tak na rękach matki-Kościoła urodziliśmy się dla Boga i nieba, ale i na rękach matki-Kościoła do Boga i nieba wstępujemy. Pamięć matki-Kościoła nie kończy się i nie ogranicza li tylko na tym życiu; jej pamięć sięga i w zaświaty poza grób. Nie ma jednej Mszy św., w której by Kościół nie modlił się za spokój dusz zmarłych, nie odprawiał za nie Nieskalanej Ofiary Mszy św. i nie urządzał publicznych modłów za dusze zmarłych. Taką łaskawą, dobrotliwą i miłosierną matką jest Kościół katolicki dla swych dzieci. Trudno nie zawołać z Prorokiem: "Jeśli cię zapomnę Jeruzalem – Kościele katolicki – niech zapomnianą będzie prawica moja. Niech przyschnie język mój do podniebienia, jeśliby na cię nie pomniał".
Jakie obowiązki mamy względem Kościoła Matki naszej
1. Dzięki składać.
O jakie wielkie szczęście, jaka chluba nasza, że jesteśmy dziećmi tej matki, jaką jest Kościół katolicki. Pobożny król Alfons mawiał często: codziennie Bogu dziękuję, nie za to, że jestem królem, lecz za to, że jestem chrześcijaninem. O jakże winieneś i ty dziękować Bogu, że cię powołał do tego Kościoła, który jest mistrzynią świata, szafarką łask i arką zbawienia: że cię karmi jego nauką, uświęca jego Sakramentami i otacza jego opieką. Św. Tomasz, Doktor Anielski, konając i umierając z takimi na ustach umierał słowami: "Dziękuję Ci o Boże, żem się w katolickim Kościele narodził, żył w nim i wytrwał do końca". Obyśmy i my przy śmierci podobne słowa wymawiali!
Lecz nie na tym koniec. – Inne jeszcze masz obowiązki względem matki-Kościoła.
2. Cześć i szacunek.
To jest drugi obowiązek, jaki od nas należy się matce-Kościołowi.
Bóg nakazuje w czwartym przykazaniu czcić każdego ojca i matkę. "Czcij ojca i matkę swoją". Każda matka to najdroższa relikwia na ziemi, bo Boga samego nam zastępuje, więc cześć jej się należy. Cześć mam mieć dla tego oka matki, co tylekroć łzami się dla mnie zraszało i zalewało. Cześć mam mieć i dla tych rąk matczynych, co mię dźwigały, karmiły i piastowały. Cześć i dla tych nóg, które tyle około mnie się nachodziły. Cześć w końcu i dla tego serca matczynego, co w całym życiu swe dziecko miłością najczulszą otaczało.
Cześć dla matki mam mieć i w myślach i słowie i całym postępowaniu. Mam unikać tego wszystkiego, co by czci matce ubliżało i jej serce zasmucało.
Kościół, jak widzieliśmy, jest matką naszą, więc jemu cześć i szacunek najgłębszy się należy. Dostojeństwo i godność Kościoła jest niezwykłe! Wszak Kościół to żywa a) Oblubienica samego Chrystusa, Oblubienica najczystsza, bez zmazy i skazy, bo z krwi i kości samego Chrystusa wyszła, to dalej b) żyjący Chrystus na ziemi, który z Kościołem podzielił się całą pełnią władzy. Kto was słucha – mówi Chrystus – Mnie słucha, kto wami gardzi, Mną gardzi. Kościół w głowie Ojcu Świętym, w biskupach i kapłanach, to c) szlachetne rycerstwo Boże, które Chrystus sam wysłał, wybrał na podbicie świata całego. Kościół to d) najwyższa kolumna Prawdy, co urząd nauczycielski sprawuje. Kościół, to e) Świecznik, Słońce i Drogowskaz i "Brama nieba" dla świata całego.
Mając tak dostojną matkę, jaką jest Kościół, trudno jej nie uczcić i z całą czcią i szacunkiem dla niej się nie odnosić. Czcij, szanuj przedstawicieli Kościoła-matki, jakimi są: Ojciec Święty, biskupi i całe duchowieństwo. Wszak to namiestnicy i ulubieńcy samego Chrystusa.
3. Słuchaj Kościoła-matki.
Posłuszeństwo dla Kościoła-matki, to trzeci obowiązek, jaki się od nas Kościołowi należy.
"Kto Kościoła nie słucha, niechaj będzie jako poganin" powiada Pan Jezus. Słuchaj wtedy, kiedy Kościół nieomylnie prawdy świętej wiary ogłasza i w takowe pod utratą zbawienia wierzyć nakazuje.
Bądź posłusznym Kościołowi już nie tylko w rzeczach ściśle do wiary się odnoszących, ale i w tych sprawach, w których biskupi i Ojciec Święty głos zabierają. Stój wiernie przy ich wskazaniach, poleceniach i rozporządzeniach. Niech rozum i wola twa nie buntuje się nigdy przeciw władzy i woli Kościoła świętego.
Zachowuj wiernie wszystkie przykazania kościelne. W niedziele i święta bywaj na Mszy św. i o ile można, także i na kazaniach, bo takie jest przykazanie Kościoła. Przynajmniej raz do roku w czasie wielkanocnym spowiadaj się i do świętej Komunii wielkanocnej przystępuj. Pość, o ile możesz, w dnie, w które post jest nakazany.
Posłuszeństwo i uległość dla Kościoła matki naszej musi cechować każde wierne dziecko katolickie. Słuchajmy Kościoła chętnie, nawet może nieraz w ciężkich i przykrych rzeczach, będąc pewnymi, że Kościół jako matka nasza, we wszystkich rozkazach pragnie wyłącznie naszego dobra. Wszystkie herezje, sekty, sekciarstwa i odszczepieństwa, gdzie mają swe źródło i swój początek, jeśli nie w buncie i nieposłuszeństwie wobec Kościoła-matki. Bo i czymże są te różne stare i nowe heretyki i odszczepieńcy, począwszy od Focjusza, a skończywszy na naszych hodurowcach, jeśli nie wyrodni synowie Kościoła katolickiego, co przez bunt i nieposłuszeństwo popadli w różne błędy heretyckie i od Kościoła katolickiego się odłączyli.
Wdzięczność, cześć i posłuszeństwo należy się od nas Kościołowi, ale należy się nade wszystko miłość serdeczna, dobremu dziecku właściwa.
4. Kochaj Kościół jak matkę.
Kościół, co nas zrodził, co nas karmi, pielęgnuje i strzeże na każdym kroku, co od kołyski począwszy aż do łoża śmiertelnego nigdy nas nie opuszczał; co nas cieszył we wszystkich smutkach naszych i podawał ręce w upadkach; co w nieustannych modłach swych Bogu i niebu nas polecał – zasługuje chyba na to, byśmy ten Kościół, jako matkę najlepszą, całym sercem kochali i miłowali – kochali sercem wdzięcznym za tyle dobrodziejstw z rąk Kościoła i przez Kościół otrzymanych; sercem ofiarnym, gotowym zawsze pójść Kościołowi z pomocą w jego potrzebach i kłopotach; sercem pełnym przywiązania dla Kościoła, dla jego prac i posłannictwa niezwykłego. Prowadzenie zaś i życie całe nasze powinno być takie, aby w niczym matki-Kościoła nie zasmuciło i przykrości jej nie sprawiło.
Za Kościół i jego rządców mamy się modlić i modłami naszymi go wspierać.
Wiemy, jak Kościół, a zwłaszcza dziś w ciężkich warunkach się znajduje. Całe piekło żydowsko-masońskie i bolszewickie, a i sekciarskie rzuca się na naszą matkę-Kościół; prześladuje jego sługi, kapłanów, biskupów, a zwłaszcza głowę Kościoła Ojca Świętego i burzy jego ołtarze, rujnuje świątynie, lub na świeckie domy przemienia. W tej walce musimy wszyscy tej matce pójść z pomocą, musimy stanąć mężnie i odważnie w jej obronie. Wszak żadne dziecko dobre i do matki całym sercem przywiązane nie może zimnym sercem i obojętnym okiem patrzyć na cierpienia i męki matki. Dobre dziecko współczuje z matką cierpiącą i robi wszystko, aby matkę swą pocieszyć i rozweselić. Kościół-matka miała dla nas serce, miejmy też serce dla naszej matki. "Miłujemy ziemską ojczyznę, powiada Leon XIII papież, ponieważ w niej urodziliśmy się i wychowali, gotowiśmy także w obronie ojczyzny życie złożyć, o ileż bardziej miłować mamy Kościół, któremu zawdzięczamy życie wieczne, życie bez końca; wszak słuszna jest, abyśmy wyższe dobra duchowne przenosili nad dobra doczesne".
"Bóg jest Ojcem naszym, więc Go jak ojca miłować mamy, a Kościół jest matką, więc go jak matkę miłować należy". Tak powiada św. Augustyn.
A św. Cyprian powiada, że: "kto nie ma Kościoła za matkę, ten nie ma Boga za Ojca". Miłujmy zatem Kościół sercem dobrego dziecka, niech serce nasze bije zawsze obok serca matki naszej Kościoła i niech go nic i nikt od tego serca nie odrywa.
–––––––––––
Ks. Kazimierz Bisztyga T. J., Kościół katolicki. Kraków 1931. WYDAWNICTWO KSIĘŻY JEZUITÓW, ss. 72-98.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści książki ks. Kazimierza Bisztygi pt.
Kościół katolicki
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: