HISTORIA POWSZECHNA

 

Ruch husycki. – Sobory Konstancjański i Bazylejski. – Cesarz Zygmunt

 

Hus i Hieronim z Pragi przed Soborem Konstancjańskim. Elekcja papieża Marcina V

 

F. J. HOLZWARTH

 

Treść: Proces wytoczony Husowi; Jakub ze Strzybra; utrakwiści; potępienie i śmierć Jana Husa; wyrok soboru na Hieronima z Pragi; sprawa reformy kościelnej; papież Marcin V (Otto Colonna).

 

Drugim zadaniem a mianowicie stłumieniem doktryn here­tyckich sobór zajął się zaraz po usunięciu Jana XXIII z papiestwa. Hus, który się odwoływał do soboru, został przez tenże sobór uroczyście potępiony. Dotąd miał przed sobą sfanatyzowanych słuchaczy, teraz stanął przed areopagiem europejskim. W Czechach za pomocą agitacji politycznej zmusił opozycję do milczenia i usunął z uniwersytetu najpierw Niemców a następnie Czechów, którzy doktryn jego przyjąć nie chcieli; w Konstancji zaś podda­no ścisłemu badaniu jego doktrynę, wysłuchano relacyj o jego postępowaniu w Czechach. Hus przekonawszy się, że wymową swoją nie zdoła pokonać przeciwników na soborze, zaczął trakto­wać sam sobór, na którym cała Europa chrześcijańska zasiadała, jako klikę pełną dumy, chciwości i wszelkiej ohydy. Sobór, od którego Europa oczekiwała przywrócenia jedności kościelnej, mu­siał obok innych spraw zająć się także sprawą czeską i uroczyście potępić doktrynę Husa, gdyż doktryna ta była w rzeczach pier­wszorzędnych radykalnym zaprzeczaniem nauki katolickiej. Zebranie kościelne pragnęło uniknąć rozlewu krwi, dało nowatorowi czeskiemu czas do wejścia w siebie; Hus padł ofiarą swojej pychy i zaciętości. Że życie jego tak tragicznie się zakończyło, wypły­wało to z ducha owych czasów; w prawdzie chrześcijańskiej wi­dziano jeszcze wówczas dobro najwyższe a doktryny heretyckie poczytywano za ciężką zniewagę Boga, która sama w sobie na karę śmierci zasługuje.

 

Po przybyciu do Konstancji Hus z początku żadnej przy­krości nie doznawał; Jan XXIII przyrzekł mu swoją opiekę; za­wieszono interdykt i ekskomunikę, rzuconą dawniej na Husa; nowator czeski używał zupełnej swobody osobistej; zalecono mu tyl­ko unikać wielkich uroczystości kościelnych z obawy zbiegowisk ludu. List żelazny, wydany przez Zygmunta 18 października 1414 w Spirze, wręczono Husowi w Konstancji 5 listopada (1).

 

W końcu listopada burmistrz konstancjański i dwaj biskupi przyszli do Husa i oświadczyli, że kardynałowie gotowi są wy­słuchać jego doktryn. Hus udał się na zebranie kardynałów; tu powiedział, że nie czuje się winnym żadnego błędu i że gdyby mu dowiedziono, że błądzi, gotów jest odwołać błąd swój i pod­dać się pokucie; odpowiedź Husa podobała się kardynałom. Te­goż dnia wszakże (28 listopada) oddano Husa pod straż i posadzono najpierw w domu kantora katedralnego a potem w klasztorze do­minikańskim. Zmianę tę w postępowaniu z Husem wywołała na­stępująca okoliczność: w połowie listopada przybyła z biskupem litomyskim Janem deputacja doktorów i proboszczów z Pragi, aby w imieniu duchowieństwa czeskiego prosić sobór o ukaranie Husa; zarzucano mu, że zrujnował uniwersytet praski przez wy­pędzenie Niemców, że szerzył błędne nauki Wiklefa i uwodził lu­dzi świeckich do grabienia majątków kościelnych; deputaci żądali, aby zamknięto Husa w więzieniu, gdyż w przeciwnym razie stron­nicy nowatora mówić będą, że sobór pochwalił jego doktrynę, i "wynikłoby tak straszne prześladowanie Kościoła, jakiego świat nie widział od czasów Konstantyna". Nadto postępowaniem swoim sam Hus sobie zaszkodził; jakkolwiek zawieszony w funkcjach kapłańskich nie przestał on odprawiać mszy w mieszkaniu swoim; przed każdym, kto się nadarzył, gwałtownie napadał na pa­pieża, kardynałów i cały Kościół (2).

 

Hus pozostawał w łagodnym więzieniu, pracował nad swo­ją obroną, odwiedzany był przez przyjaciół; po ucieczce papieża Jana XXIII z Konstancji (str. 285) osadzono Husa w zamku bisku­pim Gottlieben, w początku zaś czerwca 1415 znowu sprowadzo­no go do Konstancji do klasztoru franciszkańskiego. Tymczasem komisja, wyznaczona do zbadania sprawy, ukończyła swoją pracę, kilkakrotnie przesłuchawszy Husa i zebrawszy złożone pod przy­sięgą zeznania świadków. Zwlekano wszakże z wydaniem wyro­ku w nadziei, że Hus przyzna się do winy i dobrowolnie błędy swoje odwoła.

 

Dwie okoliczności niekorzystnie wpłynęły wtedy na sprawę Husa, najpierw przybycie do Konstancji, ucieczka i schwytanie jego przyjaciela Hieronima z Pragi i przyjęcie kielicha przez jego stronników w Czechach.

 

Hieronim przyrzekł był przyjść z pomocą Husowi, w marcu obwieścił w Pradze, że udaje się do Konstancji, aby bronić tam wspólnej sprawy; 4 kwietnia 1415 przybył po kryjomu do Kon­stancji, lecz za poradą przyjaciół przeniósł się do pobliskiego Ueberlingen i stąd zażądał dla siebie listu bezpieczeństwa. Sobór oświadczył 17 kwietnia, że Hieronimowi żadna krzywda się nie stanie wbrew prawu lecz dodał, że jako podejrzany o herezję ma się on stawić w przeciągu dni piętnastu, gdyż w przeciwnym razie bez żadnych względów postąpi z nim władza kościelna. Hie­ronim uciekł, nie czekając na odpowiedź i w Hirschau, gdzie publicznie złorzeczył soborowi, został ujęty i do Konstancji 23 ma­ja odstawiony.

 

Lekkomyślne postępowanie Hieronima zwiększyło podejrze­nia co do wiarogodności jego przyjaciela Husa, tym więcej, że stronnik doktryny husyckiej Jakub ze Strzybra (czyli z Mizy, von Mies), pospolicie zwany od małego wzrostu Jakubkiem, zaczął nauczać o konieczności udzielania komunii ludziom świeckim pod dwiema postaciami (sub utraque specie) i pomimo zakazu kościel­nego takową w praktykę wprowadzał. Hus z Konstancji zalecił używanie kielicha w komunii, dowodząc, że dawanie komunii pod jedną postacią sprzeciwia się Pismu św. Odtąd stronnictwo husyckie miało swój symbol a mianowicie kielich i otrzymało nazwę utrakwistów (3).

 

Po potępieniu 4 maja (1415) 45 zdań Wiklefa odbyło się 5 czerwca pierwsze, 7-go drugie a 8-go trzecie przesłuchanie Ja­na Husa (4).

 

Na trzynastej sesji 15 czerwca 1415 sobór utrzymał dotych­czasową praktykę udzielania komunii pod postacią chleba i obło­żył utrakwistów cenzurami kościelnymi, a 24 czerwca skazał pi­sma Jana Husa na spalenie. Jego samego pozostawiono w poko­ju jeszcze przez kilkanaście dni w nadziei, że w końcu podda się wyrokowi soboru, i proponowano mu łagodne formuły rewokacji. Hus stanowczo odpowiedział, że woli umrzeć. Pycha i obawa skompromitowania się w oczach sekty nie pozwoliły mu zejść z fa­talnej drogi. Na piętnastej sesji soboru 6 lipca 1415 zapadł wyrok, skazujący Husa jako "jawnego heretyka i uwodziciela lu­du" na pozbawienie godności kapłańskiej, degradację i wydanie ramieniowi świeckiemu. Poczym Zygmunt oddał Husa dla speł­nienia wyroku śmierci palatynowi a ten powierzył egzekucję wójtowi konstancjańskiemu. Wzniesiono stos na placu zwanym Brühl tuż pod miastem. Kiedy Hus stał już przywiązany do słupa, je­szcze raz go wezwano, aby wyrzekł się błędów swoich, i przyrze­kano ułaskawienie; lecz wytrwał on w uporze i wkrótce skonał w płomieniach; prochy jego wrzucono do Renu (5).

 

Niebawem zajęto się sprawą Hieronima z Pragi, przyjaciela Husa. Ten dał się z początku nakłonić do odwołania swoich doktryn i poddał się wyrokowi soboru; nie odzyskał wszakże wol­ności, gdyż wielu Czechów i Niemców podejrzewało szczerość je­go poddania się a karmelici prascy nowe skargi przeciwko niemu złożyli. Hieronim żądał teraz publicznego przesłuchania wobec soboru i tu oświadczył 23 maja 1416, że poczytuje sobie za grzech najcięższy, iż z obawy śmierci zaparł się swego przyjaciela Husa i jego nauki, i że gotów jest za to poddać się wszelkiej karze. Skutkiem takiego wyznania sobór potępił Hieronima jako here­tyka i powtórnie odpadłego do herezji i wydał w ręce sprawiedli­wości świeckiej. Na mocy wyżej wzmiankowanego kodeksu szwabskiego, "Schwabenspiegel", Hieronim poniósł karę śmierci przez spalenie na stosie 30 maja 1416.

 

Sobór usunął odszczepieństwo z Kościoła, potępił doktryny husyckie, teraz przyszła kolej na reformę Kościoła "co do głowy i co do członków". W tej kwestii rozmaite zdania ścierały się ze sobą; kardynałowie, Włosi, Francuzi i Hiszpanie chcieli, aby do reformy przystąpiono dopiero po elekcji nowego papieża, Niem­cy i Anglicy zaś żądali najpierw reformy, potem dopiero zwoła­nia konklawe. Kardynałowie mówili: najgorszą jest rzeczą, że Kościół pozostaje bez Głowy; jak można reformować bez papieża? Zygmunt zaś twierdził: jeśli poprzednio nie będą zaprowadzone reformy, to nowy papież, choćby był świętym mężem, może po­paść w dawne błędy. Po śmierci Roberta Halam, biskupa z Salisbury, Anglicy przeszli na stronę trzech ludów romańskich, Zygmunt i Niemcy pozostali sami i musieli ustąpić. Między obu stronnictwami stanęło porozumienie, że elekcja papieska ma najpierw się dokonać a potem sobór razem z papieżem zajmą się przeprowadzeniem reform uchwalonych przez "narody".

 

Obrano komisję do przygotowania żądanych reform. Komisja ta proponowała, celem podniesienia ducha kościelnego, czę­stsze zwoływanie synodów: co dziesięć lat miał się odbywać sobór powszechny, co trzy lata synody prowincjonalne, corocznie syno­dy diecezjalne; dalej żądano zreformowania kolegium kardynalskiego; odtąd kardynałowie mieli być wybierani nie z jednego narodu przeważnie a z rozmaitych ludów. Karą za symonię czyli świętokupstwo miało być złożenie z urzędu; zabroniono skupiania kilku beneficjów w jednym ręku; zalecono, aby na godności biskupie po­woływani byli ludzie ukształceni, doktorowie teologii i prawa kanonicznego; parafie miały być powierzane kapłanom ukształconym i znającym język krajowy; pochodzenie szlacheckie nie miało po­magać do otrzymywania zyskownych beneficjów; proponowano znie­sienie annatów czyli opłat składanych przy otrzymywaniu niektórych beneficjów. Zgodnie z powyższymi wnioskami sobór uchwalił: najbliższy sobór powszechny odbędzie się w pięć lat po zamknię­ciu obecnego zgromadzenia, następny w siedem lat później, dalsze co dziesięć lat; gdyby wynikło kiedyś bądź odszczepieństwo, po­winien się odbyć sobór powszechny przed upływem roku. Co do mającej nastąpić elekcji papieskiej, Sobór Konstancjański posta­nowił, że na ten raz oprócz kardynałów powinni w niej wziąć udział delegaci, po 6 z każdej z pięciu narodowości; kto otrzyma 2/3 głosów od jednych i tyleż od drugich, ten będzie papieżem.

 

Konklawe, złożone z 23 kardynałów i 30 delegatów od narodowości, rozpoczęło się 8 listopada 1417; jednocześnie odby­wały się modły publiczne na intencję pomyślnej elekcji. Głosy elektorów padły 11 listopada na kardynała Ottona Colonnę. Zy­gmunt, zawiadomiony o zakończeniu elekcji, pobiegł do konkla­we, upadł do nóg elektowi, ten go przycisnął do piersi i dzię­kował mu za gorliwość w sprawie Kościoła. Nowy papież Mar­cin V (ur. 1368) był to mąż nieposzlakowanych obyczajów, w obej­ściu łagodny, prostego i umiarkowanego charakteru, biegły w pra­wie kanonicznym. Nazajutrz po elekcji odbyła się sakra i koronacja Marcina V, a potem kawalkada czyli uroczysty pochód przez miasto. Odtąd papież przewodniczył obradom soboru, wpływ Zygmunta się zmniejszył. Lecz w kwestii reformy nie mogły się na jedno zgodzić narodowości ani między sobą ani z kardynałami. Dlatego papież pozawierał osobne konkordaty z "narodami".

 

Niebawem zaczęto myśleć o zamknięciu zgromadzenia konstancjańskiego, którego pracę miał zakończyć następny sobór po­wszechny. Uwagę papieża zaprzątnęły teraz sprawy włoskie. Zgromadzenie tak długo już zasiadało, biskupi tyle czasu spędzili poza swoimi diecezjami, że niepodobna już było dłużej ich za­trzymywać. Przed zamknięciem soboru załatwiono jeszcze nie­które ważniejsze sprawy świeckie, pojednano księcia Fryderyka tyrolskiego z Kościołem i Zygmuntem. Na 44-ej sesji ogól­nej 19 kwietnia 1418 wybrano Pawię na siedzibę przyszłego so­boru, który miał dokonać dzieła reformy; zarazem oświadczył pa­pież, wobec głoszonej przez niektórych teologów doktryny o pod­ległości papieża względem soboru powszechnego, że nikomu nie wolno apelować od Stolicy Apostolskiej lub odrzucać jej decyzyj; ostatnie, 45-e posiedzenie soboru odbyło się 22 kwietnia 1418; papież opuścił Konstancję 16 maja a 19 Zygmunt (6).

 

–––––––––––

 

 

HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI, LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM V. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ TRZECIA. WIEKI XIV i XV i Czasy przejścia od Wieków Średnich do dziejów nowożytnych. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1883, ss. 288-295.

 

Przypisy:

(1) W liście tym powiedziano: "Polecamy wszystkim i każdemu po szczególe czcigodnego magistra Husa z Czech, który udaje się na sobór do Konstancji, abyście go życzliwie przyjmowali, uczciwie traktowali, pomagali do odbycia podróży czy to lądem czy wodą, i abyście, jeśli okaże się potrze­ba, bezpieczną straż mu dodali". Był to więc niejako paszport dany Husowi, bynajmniej nie przesądzający i niemogący przesądzać wyroku soboru co do Husa i jego doktryn religijnych.

 

(2) Towarzysz Husa rycerz Jan z Chlumu daremnie się powoływał na list żelazny i skarżył na jego pogwałcenie w plakacie przybitym na drzwiach katedry. Król Zygmunt, do którego odwołał się Jan z Chlumu, z początku oświadczył, że wyjedzie z Konstancji, jeśli Hus nie odzyska wolności, zmienił wszakże zdanie, gdy mu dano do zrozumienia, że w takim razie także sobór by się rozwiązał. Przypomniano przy tej sposobności Zygmuntowi, że jako obrońca Kościoła przyrzekł on był zupełną niezależność soborowi, który sprawę Husa chce należycie rozpatrzeć i rozstrzygnąć. Fałszem jest, jakoby so­bór oświadczył Zygmuntowi, że względem kacerza nie należy się krępować danym słowem i uczciwością. Zygmunt teraz tego tylko żądał, aby rozprawa z Husem odbyła się wobec całego soboru.

 

(3) W pierwszych wiekach Kościoła powszechnie dawano komunię św. wiernym pod dwiema postaciami lecz i w tych czasach wolno było przyjmo­wać ją pod jedną postacią, bo wiara zawsze była stała, że Chrystus pod każdą z nich cały i żywy znajduje się. Chorym i zostającym w więzieniu noszono komunię pod postacią chleba, małym zaś dzieciom dawano ją pod postacią wina; mający wstręt do wina przyjmowali komunię pod jedną postacią itd. Do upowszechnienia komunii pod dwiema postaciami w pierwszych wiekach dali powód manichejczycy, uważający wino za stworzenie złego pierwiastka i dlatego pod postacią wina nie komunikujący. Papieże Leon Wielki († 461) i Gelazy I († 496) na zawstydzenie owych heretyków zalecali komunię pod dwiema postaciami i to się upowszechniło i trwało aż do XIII wieku. Odtąd, bez żadnego wyroku kościelnego, zaczęto coraz powszechniej pod jedną posta­cią komunikować a to dla uniknienia przypadków rozlania, jakie się zdarzały przy rozdawaniu komunii pod postacią wina, dalej ażeby nie odstręczać tych, którym się wydawało nieznośnym pić z kielicha, z którego pił już ktoś inny, nadto w wielu krajach zapewne nawet do mszy św. wino było mieć trudno. Pod­czas zawichrzeń husyckich Sobór Konstancjański wyraźnie już postanowił powszechne rozdawanie komunii pod jedną postacią a Trydencki toż prawo potwierdził, zostawiając papieżowi decyzję na szczególne przypadki. Encyklopedia Ko­ścielna, t. X, 561.

 

(4) Podczas drugiej indagacji, 7 czerwca, zarzucano Husowi zaprzecze­nie transsubstancjacji, szerzenie heretyckich doktryn Wiklefa, nieposłuszeń­stwo władzom kościelnym, wywoływanie zawichrzeń w Czechach i waśni między stanem cywilnym i duchownym, skutkiem czego wynikło prześladowanie Kościoła i grabież własności kościelnej. Hus na czynione mu zarzuty odpowiadał tak sofistycznie, że odtąd przestano już wierzyć w jego prawdomówność. W końcu przemówił Piotr d'Ailly, przewodniczący obradom: "Magistrze Husie, niedawno powiedziałeś w więzieniu, że pokornie się poddasz wyrokowi soboru; radzę ci, abyś to teraz uczynił a sobór łagodnie z tobą postąpi". Następnie zabrał głos Zygmunt: "Słuchaj Husie. Dałem ci list żelazny, aby dopuszczono cię do publicznego przesłuchania, jeśli dobrowolnie przybędziesz do Konstancji. Tak też uczyniono i dziękuję za to ojcom soboru. Teraz i ja ci radzę, abyś nie pozostawał w uporze i poddał się na łaskę soboru we wszystkim, co ci zostało dowiedzionym i co sam przyznałeś. W przeciwnym razie biada ci; ojcowie soboru wiedzą, jak mają postąpić z tobą. Co do mnie, nie myślę bronić kacerza, a gdyby ktoś uporczywie trwał w herezji, pierwszy na stos bym go poprowadził". Hus odpowiedział królowi w tych słowach: "Dziękuję Waszej Królewskiej Mości za list żelazny, nie przybyłem tu po to, aby uporczywie czegoś bronić, ale aby pokornie naprawić, jeśli będzie mi dowiedzionym, że w pewnych rze­czach zbłądziłem". Nowator czeski żądał więc, aby wdał się z nim w dyspu­tę sobór, który był najwyższym sądem w kwestiach nauki kościelnej i który miał prawo zażądać od niego kategorycznej odpowiedzi, tak lub nie, i bez żadnych rozpraw wydać wyrok ostateczny. Lecz i w takim razie, gdyby sobór rozpoczął z Husem szczegółową dyskusję jego doktryn, niepodobna by by­ło dojść z nim do ładu, gdyż Hus nie formułował jasno zdań swoich, obstawiał je zastrzeżeniami, coraz inaczej objaśniał słowa Pisma św., tłumaczył je po swojemu. Zaślepiony pychą, tegoż dnia wieczorem pisał do przyjaciół w Czechach: "wszyscy wrzeszczeli przeciwko mnie, jak żydzi przeciwko Chrystusowi". Jak wyżej po­wiedzieliśmy, trzeci raz publicznie był przesłuchiwanym Hus 8 czerwca; roze­brano wtedy zdania wyjęte z jego pism. W końcu przewodniczący zażądał w imieniu soboru, aby Hus pokornie wyznał, iż pobłądził w tych artykułach, których dotąd bronił wbrew nauce Kościoła, i aby wszystkie te zdania publi­cznie odwołał. Lecz były to zbyt ciężkie żądania dla pychy nowatora czeskie­go. Hus powtarzał ciągle to samo, że odwoła potępione artykuły, jeśli się przekona, że pozostawał w błędzie. Rezultat długiego badania wypadł bardzo niekorzystnie dla Husa. Kiedy go wyprowadzono z posiedzenia, Zygmunt rzekł: "Czcigodni ojcowie, znacie teraz Husa i jego doktryny; każda z nich wystarczyłaby do jego potępienia; jeśli ich nie odwoła, spalcie go lub też po­stąpcie według prawa waszego. Lecz radzę wam, abyście mu nie ufali, choćby nauki swoje odwołał; ja wcale bym mu nie ufał, gdyż powróciwszy do Czech wywołałby on jeszcze gorsze zawichrzenia od dawniejszych. Poślijcie potępione tu artykuły do brata mojego a także do Polski i do innych krajów, gdzie niestety Hus licznych ma zwolenników i wezwijcie biskupów, aby raz w końcu z pniem gałęzie wytępili". Słów tych nie zapomnieli Czesi Zygmuntowi.

 

(5) Przy ocenianiu kary, na którą Hus został skazany, mieć to także trzeba na uwadze, że prawo karne w Wiekach Średnich było daleko surowsze niż kodeks karny naszego stulecia i że wszędzie herezję karano śmiercią. W Konstancji obowiązywało tak zwane Zwierciadło szwabskie (Schwabenspiegel), które orzekało spalenie na stosie przeciwko heretykom; tęż samą karę wpro­wadził cesarz Fryderyk II do swego kodeksu. Wreszcie sam Hus wielokrotnie oświadczał, że podda się karze śmierci, jeśli nauka jego okaże się błędną, w przeciwnym razie jej przeciwnicy mieli być ukarani śmiercią. "Mógł Hus mieć dobre zamiary, powiada Hefele, mógł być obłąkanym marzycielem, po­nieważ szalbierz nie umiera tak, jak on umierał; ale niezawodną jest rzeczą, że zasady jego były najzgubniejsze, i cesarz Zygmunt miał słuszność, gdy mó­wił, że nie było heretyka niebezpieczniejszego od Husa. Zamiast karcić na­dużycia czasowe, zapalał on swoich stronników do jakiegoś nowego Kościoła «przeznaczonych Bożych», zamiast ubolewać nad smutnym stanem ówczesne­go Kościoła i nad ambitną walką o papiestwo, odrzucał samo papiestwo a na­wet wszelką władzę, skoro tylko jej przedstawiciel popadnie w grzech śmier­telny... Hus liczył na reformatorski Sobór Konstancjański i sądził, że sobór ten uzna jego reformatorskie pomysły, ale jakkolwiek sobór ów bardzo po reformatorsku poczynał z karnością kościelną, wiernie wszakże obstawał przy dogmacie i słusznie uznał zdania Husa za grubą a niebezpieczną herezję. So­bór zebrał się w celu przywrócenia Kościołowi upragnionego pokoju, Hus ni­weczył te usiłowania i dlatego tym surowiej był sądzony. Ktokolwiek byłby chciał zakłócić pokój Kościoła w Konstancji, byłby śmiercią ukarany. Gerson nawet wniósł projekt kary śmierci na papieża, któryby zagrażał pokojowi Kościoła, i była chwila, w której lękano się o życie najwyższego pasterza. Husa tedy nie mógł łagodniejszy los spotkać".

 

(6) Papież Eugeniusz IV potwierdził 1446 uchwały Soboru Konstancjańskiego, o ile nie uwłaczają one "prawom, dostojeństwu i najwyższej powadze Stolicy Apostolskiej", absque tamen praejudicio juris, dignitatis, praeeminentiae Sedis apostolicae, oczywiście wyłączając tym sposobem doktrynę o wyższości soboru nad papieżem. "Nie ulega więc wątpliwości, pisze Hefele (Conciliengeschichte, VII, 323), że wszystkie postanowienia konstancjańskie, nieuwłaczające powadze papieskiej, są ekumeniczne, lecz że te, które uwłaczają prawu, dostojeństwu i powadze papiestwa, mają być poczytywane za odrzucone".

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVII, Kraków 2007

Powrót do początku:

F. J. Holzwarth. Ruch husycki.

– Sobory Konstancjański i Bazylejski.
– Cesarz Zygmunt

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: