HISTORIA POWSZECHNA
Papieże Leon I Wielki (440 – 461),
Gelazy (492 – 496) i Grzegorz I Wielki (590 – 604) (1)
Treść: Papiestwo i ludy chrześcijańskie; rządy Leona I i Gelazego I; groźne położenie Rzymu za Grzegorza I; działalność tego papieża.
Kiedy Wschód trapiły spory i rozprawy sekciarskie, wówczas Zachód musiał do dna spełniać kielich klęsk i nieszczęść, jakie pociągnęła za sobą wędrówka ludów. Lecz jak niegdyś Mojżesz rozkazywał wodom morza Czerwonego i na pustyni głodnych karmił a spragnionych orzeźwiał, tak podobnie teraz papieże z wysokości Rzymu kierowali światem, nauczając zbłąkanych, pocieszając i ratując uciśnionych, rzucając pośród ruin posiew nowego życia. Nigdy też dotąd nie wystąpiła z taką siłą wiara ludów w prymat Stolicy Świętej i poczucie potrzeby pozostawania z nią w jedności jak w owych czasach powszechnego zamętu. Zewsząd przychodziły zapytania do Rzymu, prośby o radę, o naukę, o rozstrzygnięcie wątpliwych i spornych kwestyj; we wszystkich sprawach większego znaczenia przodują papieże; żadna herezja, choćby dopiero jako maleńki punkcik ukazująca się na horyzoncie kościelnym, nie uszła ich uwagi, żadna kwestia karności kościelnej nie pozostaje im nieznaną, czujne ich oko ogarnia całą hierarchię; oświecają oni, upominają, zachęcają, karzą i nagradzają; nigdy serce Kościoła rzymskiego tak tkliwie nie bije, jak kiedy ludy jęczą pod uciskiem, nigdy nie występuje on śmielej i wspanialej, jak kiedy władcy ziemscy władzy swojej nadużywają. A kiedy ich pycha i samowola więcej łez wycisnęła i krwi ludów przelała, jak podczas zawichrzeń, wywołanych tak zwaną wędrówką ludów?
Kiedy barbarzyńcy pod wodzą Attyli zaleli Europę zachodnią, przeciwko "biczowi bożemu" wystąpił św. Leon Wielki; kiedy zalew barbarzyński opadać zaczął, łodzią Piotrową kierował drugi mąż wielki, św. Grzegorz I; pomiędzy dwoma tymi papieżami widnieje piękna postać św. Gelazego. Działalność tych trzech papieży jasno wykazuje, czym było papiestwo dla rodzącej się cywilizacji chrześcijańskiej.
Rozradował się Rzym, Italia i cały świat katolicki na wiadomość, że Leon 440 r. objął rządy Kościoła. Straszne to bowiem były czasy, zewsząd niebezpieczeństwa zagrażały namiestnikowi Chrystusowemu. Pośród bezustannych wojen rozpadała się dyscyplina kościelna, Leon I energicznie zabrał się do jej przywrócenia, duchowieństwu i biskupom przypominając ich obowiązki. Nauczanie ludu uważał on za jedną z głównych powinności biskupich i z siebie samego dawał przykład, tak gorliwie nauczając, że jeszcze teraz posiadamy 96 jego mów, głęboko obmyślanych i serdecznych. W obchodzeniu Paschy zakradło się pewne zamieszanie, niektóre kościoły śpiewały już alleluja, kiedy inne jeszcze praktykowały zbawienne przepisy postu; i temu zaradził Leon. Dążeniom Wschodu do oddzielenia się od Kościoła powszechnego niezłomnie się opierał, wyprawił na dwór bizantyński stałego legata, rozstrzygał ostatecznie spory między biskupami. Wiele troski i ciężkiej pracy przyczyniały mu knowania heretyckie. W Italii górnej rozmnożyli się semipelagianie; Leon wzywał niejednokrotnie biskupów, aby czuwali nad zbawieniem dusz i czystością nauki katolickiej. W samym Rzymie odkrył papież ten manichejczyków. Przed Wandalami uciekli oni z Afryki, i aby w Rzymie ukryć się mogli, udawali prawowierność i obyczaje katolickie. Lecz dostrzegło ich czujne oko Leona; zebrał on duchowieństwo, senat i znakomitszych mężów rzymskich i przedstawił im manichejczyków. Wielu z nich nawróciło się wtedy, innych wyklęto; w sprawie herezji manichejskiej Leon I rozesłał list okólny do wszystkich biskupów Wschodu i Zachodu. Następnie niestrudzony papież zajął się Hiszpanią. Tu krzewiła się pokrewna manicheizmowi herezja pryscylianistów (2). Gorliwie wprawdzie przeciwko niej walczył biskup Turrybiusz z Astorgi, lecz nie znajdując należytego poparcia, prosił Leona o pomoc i ostateczne rozstrzygnięcie. Papież wskazał, jak należy postępować z pryscylianistami, i wzywał duchowieństwo do działania z większą energią przeciwko heretykom. Zebrały się dwa synody, jeden w Toledo 447 r., drugi w prowincji Galicji; na pierwszym z nich doktryna pryscylianistów została potępioną. Największą chwałę jako doktor Kościoła zyskał sobie Leon I swoim listem do Flawiana, patriarchy konstantynopolitańskiego (449), w którym ostatecznie rozstrzygnął spór wywołany przez Eutychesa (3). Oprócz innych pism pozostały po Leonie listy, świadczące o mądrości i ogromnym wpływie tego papieża na wszystkie ważniejsze sprawy owego czasu. Umarł on 461.
Cztery tylko lata, od 1 marca 492 do 19 listopada 496 r., zasiadał na stolicy Piotrowej św. Gelazy I, lecz ile to trosk i pracy skupiło się w tym tak krótkim przeciągu czasu i jak wielkim okazuje się papież Gelazy, broniąc prymatu papieskiego przeciwko roszczeniom Wschodu, zbijając heretyków, czuwając nad uświęceniem stanu kapłańskiego i nad utrzymaniem w czystości źródeł wiary w księgach świętych!
Posiadamy jeszcze list tego papieża do cesarza bizantyńskiego Anastazego, w którym Gelazy określa wzajemny stosunek Stolicy Apostolskiej i cesarza. Dwie instytucje, powiada on, rządzą światem, święta powaga kapłaństwa i władza królewska. Lecz daleko większego znaczenia jest pierwsza z nich, gdyż przed sądem Bożym kapłani i za królów są odpowiedzialni. "Wiadomo ci bowiem, synu ukochany, że, jakkolwiek jesteś ponad rodzaj ludzki postawiony z tytułu urzędu twego, jednakże ulegać winieneś sługom ołtarza i że wobec tajemnic świętych twoim obowiązkiem jest posłuszeństwo a nie rozkazywanie... I jeżeli wierni winni są serce swoje poddawać kapłanom, dopóki ci, jak należy, sprawie Bożej służą, o ile więc pilniej ulegać należy biskupowi rzymskiemu, którego Bóg postawił nad innymi biskupami a Kościół za głowę swego uznaje? Pycha ludzka może napadać na urządzenia Boże, lecz żadna siła ziemska nie zdoła ich pokonać".
W Dalmacji i w marchii Ankońskiej zapuścił korzenie Pelagianizm. Gelazy wezwał biskupa Honoriusza, aby zwrócił na to uwagę innych biskupów. Honoriusz udał zdziwionego, że papież i ich otacza swoją pieczołowitością, na co Gelazy odpowiedział, że po wszystkie czasy Stolica Apostolska czuwała i czuwać musi nad prawowiernością Kościoła. – Ponieważ manichejczycy używanie wina w Eucharystii uważali za rzecz grzeszną, przeto Gelazy I zalecił udzielać komunię św. wiernym pod obiema postaciami. W r. 496 zwołał on do Rzymu synod, na którym ustanowiony został kanon ksiąg świętych i wskazane były księgi apokryficzne. Gelazy napisał wiele hymnów, modlitw i prefacyj.
Jeszcze większą rozwinął działalność na stolicy papieskiej św. Grzegorz Wielki, który w 590 r. z głębokim smutkiem rządy Kościoła objął; smutek jego łatwo da się pojąć, jeżeli zważymy zamiłowanie Grzegorza w klasztornej samotności i ówczesne położenie Europy. Longobardowie ciemiężyli i pustoszyli Italię, Bizancjum nie broniło Rzymu a jednakże dopominało się posłuszeństwa, trapiło swoją przewrotną polityką Stolicę Apostolską, mieszało się do spraw kościelnych; Longobardowie i Wizygoci byli arianami i prześladowali Katolicyzm, w państwie Franków panowała symonia i zepsucie wszelkiego rodzaju. Ile to wielkich i ciężkich zadań miał przed sobą papież ówczesny! "Święty Grzegorz I jest jednym z doskonałych wzorów księcia chrześcijańskiego. Wpośród powszechnego upadku powagi prawej występuje on jako król prawdziwy. Sprawuje w całej pełni władzę królewską, która w zarodku spoczywała już w ręku świętego Piotra. Gdyby uchylił się od tego ciężaru, wszystko by przepadło. Nie ma już ani wodza, ani ojca, ani prawa; wszystka władza dostała się w ręce eunuchów i awanturników. Nikt nie rozkazuje już drogą prawą; siła jest panią wszystkiego; naigrawa się brutalnie z prawa, tak jak z niej naigrawa się zdrada. Sztylet więcej niż miecz a trucizna więcej niż sztylet wznosi i wywraca trony". W takich okolicznościach objął stolicę Piotrową Grzegorz I.
Grzegorz pochodził ze znakomitej i ogromnie bogatej rodziny rzymskiej; świetną przyszłość miał on przed sobą i w młodych jeszcze latach otrzymał urząd pretora miejskiego. Lecz w Rzymie poznał zakonników z Monte Cassino (po zburzeniu ich klasztoru przez Longobardów, benedyktyni przenieśli się do Rzymu) i w ścisłe wszedłszy z nimi stosunki, postanowił zerwać węzły, jakie go ze światem łączyły. Z własnego majątku wybudował sześć klasztorów w Sycylii a siódmy urządził w pałacu przodków swoich na Monte Cölio, resztę dziedzictwa rozdał ubogim. Bogaty patrycjusz, którego przedtem widywali rzymianie w jedwabnych szatach, jaśniejących od złota i drogich kamieni, przywdział ubogą suknię zakonnika. Odtąd stał się on wzorem życia zakonnego; wyłącznym jego pożywieniem były jarzyny, które mu matka codziennie przysyłała; ciągle zajęty modlitwą, studiami naukowymi, pisaniem lub dyktowaniem, praktyki ascetyczne tak daleko posunął, że zdrowie jego mocno podupadło. W 577 r. został mianowany przez papieża Benedykta I jednym z siedmiu kardynałów – diakonów, którzy przewodniczyli siedmiu obwodom Rzymu, a potem jako legat papieski przebywał w Konstantynopolu, 579 – 584. Kiedy 590 r. umarł papież Pelagiusz II na morową zarazę, Grzegorz jednomyślnie obrany był na papieża; strapiony swoim wyniesieniem, błagał cesarza Maurycego, aby wyboru nie zatwierdził; przebrany uciekł z Rzymu, przez trzy dni błąkał się po lasach okolicznych, dopóki go nie odszukano. Jeszcze przed nadejściem zatwierdzenia cesarskiego urządził trzydniową procesję, w której po raz pierwszy wzięli udział wszyscy opaci klasztorów rzymskich i wszystkie zakonnice rzymskie. Dawna legenda powiada, że, gdy orszak przechodził około mauzoleum Hadriana, Grzegorz na wierzchołku pomnika dostrzegł anioła, który na znak, że ustał gniew Nieba, schował miecz w pochwę. Stąd powstała nazwa "zamku świętego Anioła", nadana temu olbrzymiemu gmachowi.
I w swoim pałacu Lateraneńskim Grzegorz pozostał mnichem; głównie zakonnicy tworzyli jego otoczenie, jego dawni bracia mieli być świadkami jego całego życia; o ile tylko było można, spełniał on przepisy reguły benedyktyńskiej; codziennie zapraszał dwunastu ubogich pielgrzymów do swojego stołu i sam im ręce i nogi obmywał, co miesiąc rozdawał biednym zboże, wino, ser, ryby, oliwę; codziennie wozy papieskie rozwoziły wsparcie chorym i wstydzącym się żebrać. Niestrudzonego papieża wszakże trapiły ciężkie cierpienia fizyczne. "Ciało moje, pisał on pewnego razu, już tak wyschło, jak gdybym w grobie leżał".
Bizantyjczycy, nie mogąc się oprzeć orężowi longobardzkiemu, usiłowali wiarołomstwem podtrzymywać panowanie swoje nad Italią; nic nie przedsiębrali oni ku obronie Rzymu a pomimo tego nie pozwalali papieżowi wchodzić w układy z Longobardami.
Jeden tylko Grzegorz czuwał nad zagrożonym Rzymem i wypłacił Longobardom kontrybucję wojenną. Agilulf po raz drugi przybył w okolice grodu wiecznego i straszliwie je spustoszył. Z Konstantynopola tymczasem przychodziły wymówki i upomnienia, że papież nieszczerze służy sprawie cesarskiej. Z dwóch stron trapiony Grzegorz nie upadał na duchu i w końcu doprowadził do tego, że cesarz poczynił pewne ustępstwa Longobardom. Lecz krótko trwał pokój; wojna na nowo wybuchła i rozpoczęły się dawne grabieże. Do tego przyłączył się ucisk urzędników cesarskich; doprowadzeni do rozpaczy mieszkańcy Korsyki sprzedawali swoje dzieci i uciekali do Longobardów; w Sardynii, za złożeniem pewnego podatku pozwalano mieszkańcom pozostawać w bałwochwalstwie; mieszano się do spraw kościelnych, gwałcono prawa i przywileje Kościoła.
Z powodu roszczeń patriarchy Jana, zwanego Postnikiem (Jejunator), Grzegorz pisał do cesarza Maurycego: "Cała Europa jest w rękach barbarzyńców, miasta i zamki leżą w gruzach, prowincje się wyludniły, wszędzie brakuje robotników do uprawy roli, bałwochwalcy prześladują wiernych, a pomimo tego kapłani, którzy by powinni we łzach i w prochu krzyżem leżeć na ziemi w przysionku świątyni, chcą się czczymi tytułami ozdabiać;... co do mnie, jestem sługą wszystkich kapłanów, o ile ci prowadzą kapłańskie życie; skoro zaś który z nich głowę swoją podnosi przeciwko Bogu i ustawom ojców naszych, to jestem tego pewny, że głowy mojej nie potrafi ugiąć, nawet pod mieczem".
Wobec tego, co się działo na Wschodzie, papieże musieli szukać obrońców Kościoła na Zachodzie. Z większych państw germańskich jedna tylko monarchia Franków nie popadła w arianizm; z nią Grzegorz Wielki zawiązał te stosunki, które po upływie dwóch wieków doprowadziły do zabezpieczenia Stolicy Świętej przeciwko gwałtom dotychczasowych jej wrogów. Do Childeberta II, władcy Austrazji i Burgundii, pisał on: "O ile władza królewska inne władze przewyższa, o tyle królestwo twoje stoi ponad innymi królestwami, gdyż wielką to jest rzeczą pozostawać katolikiem, kiedy inni wyzuci są z tego zaszczytu... Łaskawym też powinieneś się okazywać dla swoich poddanych, abyś innych przewyższał nie tylko wiarą lecz i uczynkami. Jeżeli zajdzie coś takiego, co cię obrazi, to nie wymierzaj kary, nie zbadawszy poprzednio rzeczy. Tym milszym się staniesz Królowi królów, jeżeli mniemać będziesz, że mniej masz praw niż potęgi".
Z okazji fundacji klasztoru w Autun 602 r., na wyraźne żądanie króla Franków Grzegorz wystawił dokument, w którym było powiedziane: "Gdyby król jaki, ksiądz, sędzia lub inna osoba świecka, wiedząc o tym dokumencie, wbrew niemu działała, to ma ona być pozbawioną swojej władzy i zaszczytów i wiedzieć powinna, że jako winowajca przed sądem Bożym stanie. I jeżeli gwałciciel nie zwróci tego, co złośliwie zagrabił, jeżeli nie uczyni należytej pokuty, to będzie wyłączonym od pożywania ciała i krwi Chrystusowej i Bóg ciężkiej go podda karze".
Nie wystarczała wszakże Grzegorzowi obrona praw i wolności Stolicy Apostolskiej; rozwój i szerzenie życia chrześcijańskiego jeszcze bardziej go zaprzątały. Skorzystał więc z przyjaznych stosunków z państwem Franków celem wykorzenienia nadużyć kościelnych, jakie się tam rozmnożyły, a mianowicie symonii, którą Grzegorz nazywał "nową herezją". Nie mieszał się Grzegorz, powiada Montalembert (Les moines d'Occident), do wyborów biskupich, lecz pilnie czuwał nad tym, aby wybrani odpowiadali wszystkim wymaganiom kanonicznym. Nie dość, że biskupom, wybranym wbrew ustawom kościelnym, odmawiał swego zatwierdzenia, lecz usuwał ich nawet od wszystkich godności kościelnych; niekiedy skazywał ich na pokutę do jakiego klasztoru razem z biskupami, którzy im konsekracji udzielili. Niegodnych biskupów, bez żadnego wahania się, usuwał, innym przypominał ich obowiązki pasterskie; modlitwa, mówił wielki ten papież, nie na wiele się przyda bez życia cnotliwego. Dość przejrzeć ogromną korespondencję Grzegorza I, aby się przekonać o zdumiewającej jego działalności, która obejmowała cały obszar życia kościelnego.
Nic nie było dlań małoważnym, co dotyczyło Kościoła i pomyślności ludu. Stolica Apostolska miała liczne majętności w Korsyce, w Sycylii, w Afryce, Dalmacji, Illirii; Grzegorz Wielki zajął się ich uporządkowaniem. Do rządcy majątków sycylijskich pisał: "Doszło do naszej wiadomości, że włościanom w posiadłościach kościelnych ceny zboża bywają zniżane w latach urodzajnych. Rozkazujemy, aby odtąd według bieżących cen zboże taksowano, zabraniamy także wymagania od dzierżawców czego bądź nad umówioną cenę dzierżawną i wszelkich naddatków. Aby nikt nie mógł i po naszej śmierci wkładać na nich nowych ciężarów, rozkazujemy ci sporządzić kontrakty z zapisaniem w nich sum, jakie każdy ma opłacać. Nie chcemy, aby skarbnica Kościoła plamiła się brudnym zyskiem". Papież ten, tylu sprawami najwyższej wagi zajęty, ciągle zaprząta się losem ludu prostego i niewolników; nawet drobiazgi nie uchodzą jego uwagi. Kiedy młoda niewolnica Catella postanowiła wstąpić do klasztoru a pan jej temu się sprzeciwił, papież napisał do jednego z subdiakonów: "Idź natychmiast do Feliksa i zażądaj od niego duszy dziewczęcia; wypłać mu żądaną cenę i poleć uczciwym ludziom odprowadzić ją do klasztoru". Każdy niewolnik żydowski lub pogański, przyjmując chrzest, miał być wykupywany kosztem Kościoła; toż samo kazał Grzegorz Wielki czynić z chrześcijanami, którzy dostali się w niewolę do Żydów. Przy tym surowo zabronił wyrządzania krzywdy Żydom, burzenia ich synagog i nawracania siłą na Chrystianizm.
Powszechnie jest wiadomo, ile święty ten papież przyłożył się do podniesienia wspaniałości służby Bożej, którą ostatecznie uporządkował w swoim Sacramentarium; celem podniesienia śpiewu kościelnego zaprowadził osobną szkołę w Rzymie i ze szkoły tej wszystkie ludy zachodnie brały potem nauczycieli.
–––––––––––
HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI, LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM III. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ PIERWSZA: IMPERIUM RZYMSKIE. KOŚCIÓŁ I GERMANOWIE. ISLAM. CZASY KAROLA WIELKIEGO I JEGO NASTĘPCÓW. SŁOWIANIE. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1880, ss. 383-390.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
Przypisy:
(1) Następcami Piotra św. do Leona I byli: śś. Linus; Klet czyli Anaklet; Klemens; Ewaryst; Aleksander I; Xystus (Sykstus I); Telesfor; Hygin; Pius I; Anicet, † 168; Soter; Eleuterus (Eleuteriusz); Wiktor I; Zefiryn, 202 – 218; Kallistus (Kalikst I); Urban I, 223 – 230; Poncjan; Anterus, 21 listop. 235 – 3 stycz. 236; Fabian, 236 – 250; Korneliusz, † 14 wrz. 252; Lucjusz I; Stefan I, 253 – 257; Xystus (Sykstus) II; Dionizy, 259 – 269; Feliks I, 269 – 274; Eutychian; Kajusz; Marcellin, Marcel, 309 – 310; Euzebiusz; Melchiades v. Miltiades, 311 – 313; Sylwester, 314 – 335; Marek; Juliusz, 337 – 352; Liberiusz; Damazy 366 – 384; Syrycjusz, 385 – 398; Anastazy I, 398 – 402; Innocenty I, 402 – 417; Zosimus; Bonifacy I, 418 – 422; Celestyn I, 422 – 432; Sykstus III, 432 – 440; Leon I, 440 – 461.
(2) Około połowy IV wieku Egipcjanin z Memfisu imieniem Marek szerzył w Hiszpanii gnostycko-manichejskie doktryny i zjednał sobie znakomitego rodu kobietę Agapę i retora Elpidiusa. Z nimi połączył się Pryscylian, człowiek bogaty, ukształcony, surowych obyczajów, który rozwinął naukę sekty, od niego nazwanej pryscylianizmem.
(3) Zob. niżej rozdział: Longobardowie, Bizancjum, Papiestwo.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVIII, Kraków 2008
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: