HISTORIA POWSZECHNA

 

Herezje. Gnostycyzm. Ireneusz, Tertulian, Klemens Aleksandryjski, Orygenes

 

F. J. HOLZWARTH


Treść: Ebionici; doktryny gnostyckie; obyczaje gnostyków; Ireneusz; pisma Tertuliana, Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa. 


Powstało wiele herezyj (1), gdyż powszechne panowało upo­dobanie do zajmowania się kwestiami religijnymi. Grecy lubo­wali się w wywodach dialektycznych a dla wielu Chrystianizm był nowym materiałem, na którym swoich zdolności filozoficznych próbowali. Nie możemy tu zapuszczać się w historię drugorzę­dnych herezyj jak np. Ebionitów (2), którzy Chrystusa poczytywali tylko za proroka, za syna Józefa i Maryi, a prawo Mojżeszowe uważali za obowiązujące dla przechodzących z poganizmu na Chrystianizm. Niebezpieczną i bardzo rozpowszechnioną herezją był gnostycyzm. Pod gnozą (γνωσίς, wiedza) pojmowano pierwotnie głębsze rozumienie prawd chrześcijańskich. Grecka spekulacja filozoficzna zwróciła się ku rozrabianiu nauk i pojęć, jakie Chrystianizm podał ludzkości. Lecz już św. Paweł przeciwstawiał gnozie czyli wiedzy, która nadyma, wiedzę, która buduje i dobroczynnie oddziaływa na duszę. Lecz błądziłby, kto by poczytywał systematy gnostyckie za jakieś próby głębszego wyjaśnienia zasad chrześcijańskich celem umocnienia wiary przez wiedzę; błędnym byłoby także upatrywanie źródła gnozy w jakim bądź systemacie oddzielnym, w platonizmie, w kabale, w religii zendzkiej lub buddaizmie, gdyż jedni z gnostyków czerpali z Platona, inni z Filona, inni zaś chodzili drogami Zoroastra, Buddy i Kabały. "Spekulacja filozoficzna, trafnie powiada Möhler (Gesam. Schr. I), była tu drugorzędnym czynnikiem, głównym zaś źródłem było pewne usposobienie psychiczne, bardzo wówczas rozpowszechnione". Gdyż gnostycyzm zyskiwał sobie stronników nie tylko między umysłami spekulacyjnymi na Wschodzie i Zachodzie, lecz i między ludem prostym, trzymał się on przez całe stulecia, na nowo występował, kiedy go już za wygasły poczytywano, pod innymi nazwami ukazał się w Wiekach Średnich, odrzuciwszy tylko przymieszkę wscho­dnich i helleńskich systematów. Starożytność ubóstwiła naturę, Chrystianizm zaś otworzył przed człowiekiem głębie ducha; nowy świat nagle ukazał się myśli ludzkiej, wielu zwróciło się ku niemu z chorobliwym niepokojem i wpadło w obłęd religijny. W świecie zewnętrznym widziano tylko wrogie potęgi, tamujące polot ducha ku niebu. Świat widzialny poczytywano za wcielenie złego, ducha i materię za pierwiastki wręcz sobie przeciwne i wrogie. Jeżeli zaś złem jest materia, to w jaki sposób świat powstał? Tu właśnie tkwi punkt wyjścia rozmaitych systematów gnostyckich. Każdy umysł samodzielniejszy na swój sposób rozwiązywał pytanie o początku złego, każdy systemat podawał jakoby najwyższą i całkowitą treść religii, wyjaśnianej przez filozofię. – Większa część gnostyków rozpoczyna wywody swoje od Boga bezimiennego, otchłani bezdennej czyli podstawy pierwotnej, która, rozwijając swoje bogactwo wewnętrzne, wydaje z siebie siły odwieczne czyli eony (αιών, aevum, wiek). I tak Bazylides z Aleksandrii (125) przyjmuje 365 takich grup duchów, które z otchłani Bóstwa wychodzą, i z których każda następna ma słabiej odbijać światło pierwotne niż poprzednia. Podług Walentyna (ur. 110 w Aleksandrii, um. 160 na Cyprze) 30 syzygij czyli par takich eonów, męskich i żeńskich, powstało z Bóstwa odwiecznego. Jednym z eonów był Chrystus, który podczas chrztu w Jordanie połączył się z człowiekiem Jezusem, a opuścił go przed ukrzyżowaniem. Stwórcę czyli "budowniczego" świata gnostycy uważali za podrzędnego ducha i widzieli w nim ograniczonego boga Żydów. Podług nich dusze ludzi są to cząstki światła, pochodzące z pleromy, pełności życia Bożego, które do sfery światła wrócić muszą. Ciało jest więzieniem duszy. Niektóre systematy gnostyckie są mniej lub więcej panteistyczne. Bazylides np. głosił przechodzenie dusz: zamknięte w materii cząstki świetlane przechodzą w człowieka przez królestwo mineralne, roślinne i zwierzęce; podczas tej wędrówki osiadają coraz nowe obce substancje na zarodku światła, podobnie jak rdza osiada na żelazie. Gnostycka sekta Ofitów używała wszelkiego jadła bez różnicy, mięsa i jarzyn, i dowodziła, że człowiek okazuje dobrodziejstwo naturze, wprowadzając w siebie ukryte w niej cząstki światła i na powrót je zlewając z powszechną duszą świata. Sophia, mądrość odwieczna, rozproszona po wszech rzeczach, mówi do czło­wieka: "Ja jestem tobą, ty jesteś mną, gdzie mię zbierasz, zbie­rasz siebie samego". – Wszyscy gnostycy dobitnie wyróżniali Chry­stianizm od Judaizmu. Uczniowie np. Bazylidesa utrzymywali, że Bóg żydowski jest przeciwnikiem Boga światła; podług Ofitów Jehowa jest synem chaosu, który zabrania ludziom spożywać owo­cu zakazanego z obawy, aby nie nabyli wyższej mądrości. Bóg żydowski pozwolił na ukrzyżowanie Chrystusa, gdyż ten zabierał mu dusze świetlane. Węża, który doprowadził ludzi do upadku, poczytywano za odbicie mądrości, która udzieliła człowiekowi znajomości głębszych tajemnic. Okazywano więc cześć boską wężo­wi, na zgromadzeniach kładziono dla niego chleby na stół, wzy­wano go, aby ich zakosztował, i chleby, około których wąż się obwinął, rozdzielano między sobą jako eucharystię. Kainici, którzy byli gałęzią Ofitów, wszystkich ludzi, ukaranych w Starym Testamencie, uważali za sprawiedliwych, a wszystkich umiłowanych przez Jehowę za złych. Czego zakazywał Stary Testament, to oni za dobre uważali. – Gnostycy syryjscy np. Saturnin, za Hadriana, wyznawali perski dualizm. Przeciwko istocie pierwotnej i odwiecznej i jej światowi duchów występuje pierwiastek złego czyli szatan; wrogami ludzi świetlanych są ludzie źli. Między obu tymi sferami toczy się odwieczna walka. Złem jest materia i dlatego należy się powstrzymywać od małżeństwa i potraw mięsnych. Dla wyswobodzenia duchów świetlanych zesłał Ojciec najwyższy nus, który w pozornym ciele jako Jezus się ukazał. Bardezanes z Edessy (ok. 172) zjednał swoimi hymnami wielu stronników dla tej doktryny. Najmocniej uwydatniał różnicę między Judaizmem i Chrystianizmem Marcjon (przebywał w Rzymie 140-150). Przyjmuje on trzy potęgi pierwotne: świętą istotę pierwotną, sprawiedliwego stwórcę świata i złą materię wraz z diabłem. Stwórca świata, daleko niższy od istoty pierwotnej, wydał podobny do niego świat wadliwy, wysławiał go zaś lud żydowski, jego wybraniec. Stąd Żydzi nie mogli poznać Boga prawdziwego, który jest miłością i miłosierdziem; z łaski zstąpił on na ziemię, aby do królestwa swego przyprowadzić ludzi przez wiarę i miłość. Na próżno kazał go Bóg żydowski przybić na krzyżu, gdyż przez to tylko przyśpieszył on odkupienie. Potem zstąpił Jezus do piekieł, aby ponieść zbawienie tym wszystkim, którzy go pragnęli.

 

Wszyscy gnostycy głosili w początkach surową moralność; podług ich nauki materia jest złem i dlatego, o ile można, trzeba trzymać jak najdalej od niej świetlany zarodek duszy. Marcjon zabraniał małżeństwa swoim adeptom i wszelkich przyjemności ziemskich i pozwalał tylko na proste pożywienie. Lecz przeciwny naturze rygoryzm wkrótce wydał drugą ostateczność; ci, którzy chcieli całkowicie pokonać materię, ulegli jej panowaniu w potworny sposób, inni odróżniali wyższą moralność od pospolitej; duchowe natury, mówili oni, wolne są od zwykłej moralności; jako doskonałe grzeszyć one mogą, gdyż ciało nie ma władzy nad duchem. Kainici czynili to właśnie, czego zakazywał Stary Testament, cnotę poczytywali za obrzydliwość i na odwrót. Karpokrates (za Hadriana) głosił wspólność kobiet. – Gnostycy odrzucali dowody, jakie przeciwko nim stawiano z Pisma św., tłumacząc je na swój sposób albo powołując się na szczególne własne objawienia. Marcjon odrzucał wszystkie Ewangelie oprócz przeinaczonej przez siebie Ewangelii Łukasza i Listów Apostoła Pawła. Niezmierna pycha cechowała gnostyków; siebie nazywali oni wiedzącymi, duchowymi a innych ludzi zwierzęcymi i materialnymi; gnoza, podług nich, jest odkupieniem, nie uczynki bowiem zapewniają zbawienie lecz cząstka światła, którą człowiek, duchowo poświęcony, z góry otrzymuje, nie czyny lub wiara lecz wiedza, gnosis; katolicy, jako stojący na niższym stopniu życia duchowego, potrzebują życia dobrego i cnotliwego, obejść się zaś mogą bez niego gnostycy jako pneumatycy czyli duchowi.

 

Ojcowie Kościoła powiadają, że pycha była źródłem wszystkich herezyj. Nowacjanie (zob. wyż. str. 191) przybrali nazwę katarów a katolików nazywali nieczystymi i skażonymi. Donatyści (zob. wyż. str. 223) burzyli ołtarze, na których katolicy św. ofiarę spełniali. Bazylides nazywał cierpienia męczenników pokutą za poprzednie grzechy. Jego uczniowie głosili, że Szymon z Cyreny został ukrzyżowany zamiast Jezusa, i dlatego śmieszną jest rzeczą umierać za Ukrzyżowanego.

 

Gnostycyzm podawał więc światu czczą spekulację filozoficzną zamiast prostych prawd Ewangelii, pychę i gadaninę metafizyczną zamiast wiary pokornej, zamęt zamiast zjednoczenia w wierze i miłości. Wielkie wszakże niebezpieczeństwo stąd zagrażało Kościołowi i wielką była jego boleść. Lecz im głębsza była wiara jego wyznawców, tym większy wstręt okazywali oni ku każdemu, kto przeciwko niej powstawał. Już Jan św. pisał: "Jeśli kto przy­chodzi do was a tej nauki nie przynosi, nie przyjmujcie go do domu ani mu, daj zdrów, mówcie (nec Ave ei dixeritis). Albowiem kto mu daj zdrów mówi, uczestnikiem jest uczynków jego złościwych". Jan opuścił łaźnię publiczną, kiedy posłyszał, że znajdu­je się w niej gnostyk Cerynt, z obawy, aby budynek się nie za­walił i nie zdruzgotał go razem z przywódcą herezji. Z pisarzy kościelnych, którzy walczyli z gnostykami, najbardziej się odzna­czyli, Ireneusz, Tertulian i Klemens Aleksandryjski.

 

Około połowy II wieku założyli Grecy z Azji gminę chrześcijańską w Lyonie. Na jej czele stał Pothinus, uczeń św. Polikarpa. Gmina ta w cichości wzrastała i zajaśniała dopiero w czasach prześladowania. Marek Aureliusz kazał (177) zabijać tych, którzy Chrystusa wyznawali a uwalniać odstępców. Chrześcijanie liońscy odznaczali się wiarą gorącą i dziełami miłości; zarówno młodzień­cy i dziewice jak matki i dzieci. Między ówczesnymi męczenni­kami liońskimi był także biskup Pothinus. Na jego miejsce zo­stał obrany Ireneusz 178. Ireneusz urodził się 140 roku w Jonii, otrzymał wszechstronne wykształcenie i szczególniej polubił Plato­na i Homera. Został on uczniem św. Polikarpa a potem udał się do Galii, aby tam głosić naukę Chrystusa. Męczennicy liońscy, oczekując w więzieniu na wyrok cesarski, wyprawili Ireneusza do Rzymu w sprawie montanistów, sekty frygijskiej, utworzonej przez niejakiego Montana, który był przedtem kapłanem Cybeli. Montaniści, podobnie jak gnostycy, pogardzali wszystkimi sprawami ziemskimi i głosząc, że oni jedni są w posiadaniu ducha jako pneumatycy, na innych chrześcijan jako psychików tj. zwierzęcych z dumą spoglądali. Ireneusz kierował gminą chrześcijańską w Lyonie od 178 do 202; w krótkim czasie zjednał on całe prawie miasto dla Chrystianizmu i jaśniał cudownym blaskiem cnót swoich. Święty ten mąż nie tylko słowem lecz i piórem pracował dla Kościoła. Z dzieł jego przechowało się najważniejsze przeciwko herezjom, Adversus haereses, w wiernym przekładzie łacińskim. "Tradycję apostolską, powiada w nim św. Ireneusz, w każdym kościele dopatrzyć można; Apostołowie ustanowili biskupów, możemy więc ich następców aż do dni naszych wyliczyć. Wiarę otrzymaną od Apostołów Kościół z największą troskliwością przechowuje i uczy jej z taką zgodnością, jak gdyby jedne tylko miał usta, jedno serce i duszę jedną. Gdyż jakkolwiek różne są języki narodów lecz jedna jest treść tradycji, i podobnie jak jedno słońce całej ziemi przyświeca, tak samo jedna nauka prawdy oświeca ludzi, którzy chcą dojść do poznania". W innym miejscu nazywa on Kościół rzymski najdawniejszym, najstarszym, znanym całemu światu, "do tego Kościoła wszystkie inne kościoły prawowierne zwracać się muszą, gdyż w nim ciągle przechowuje się tradycja, przekazana przez Apostołów".

 

Tertulian, ur. 160 w Kartaginie, syn centuriona, przy wrodzonych zdolnościach i wielkim wykształceniu naukowym wcześnie zaczął pisywać po grecku, potem oddał się prawu, w którym wkrótce zaczął uchodzić za powagę i objaśniał zawiłe miejsca z prawa cywilnego. Zdumiony wytrwałością chrześcijan w prześladowaniach, w 30 roku życia przeszedł na Chrystianizm, udał się do Rzymu, został prezbiterem w Kartaginie i bronił sprawy Kościoła w całym szeregu pism oryginalnych. Widać w nich gorącą duszę ich autora, rzadki polot wyobraźni, zdumiewające bogactwo myśli i obrazów, głęboką powagę. W swoim Apologetyku (Apologeticus), zwróconym do namiestników państwa Rzymskiego, wykazuje on niedorzeczność nienawiści pogan ku Chrześcijanom i niesprawiedliwość sądów pogańskich. W De testimonio animae wykazuje Tertulian, że Chrystianizm opiera się na naturze ludz­kiej, że dusza człowieka jest z istoty swojej chrześcijańską, gdyż Chrystianizm przywraca tylko pierwotną, czystą naturę ludzką. W piśmie Adversus haereticos dowodzi, że Kościół katolicki nie potrzebuje się zapuszczać w żadne spory z heretykami, gdyż posiada on tradycję prawdy, a heretycy powinni dowieść, że ich nauka zgodna jest z tradycją. W pismach, Adversus Hermogenem, Valentinianum, Ad Marcionem smaga gnostyków. Niestety Tertulian popadł w późniejszych latach życia w heretycką doktrynę Montanistów. Umarł on 240 r.

 

W ostatecznym rezultacie wszystkie herezje obróciły się na pożytek Kościołowi, który zasady swoje coraz głębiej formułował i jedność swoją coraz głośniej wypowiadał. Tak się też stało i z gnostycyzmem; w szkołach chrześcijańskich zaczęto odtąd zajmować się filozofią helleńską i dany był pierwszy impuls do systematycznego wykładu prawdziwej gnozy czyli filozofii religii.

 

Coraz bardziej odczuwano brak chrześcijańskich zakładów naukowych i wychowawczych; w szkołach bowiem pogańskich naukę Chrystusa szyderstwem obrzucano. Stąd niektórzy Ojcowie Kościoła stanowczo byli przeciwni zajmowaniu się filozofią grecką. Tertulian powiada: "Nie masz herezji, która by nie miała źródła swego w doktrynach filozofów pogańskich. Walentynian był platonikiem, Marcjon stoikiem, nauka o wieczności materii pochodzi od Zenona, zaprzeczanie nieśmiertelności duszy od Epikura". Lecz bez szkody dla własnej sprawy Chrześcijanie nie mogli ignorować umysłowych dorobków przeszłości, a z nieprzyjaciółmi Kościoła można było najskuteczniej walczyć własną ich bronią. W szkole więc katechetów w Aleksandrii (każdy kościół biskupi miał wtedy własną szkołę) zaczęto wykładać filozofię, geometrię, gramatykę, retorykę. Posiadamy jeszcze spis przełożonych tej szkoły (magistri catecheseon) od 170 do 312 r.; byli to: Atenagoras, Pantänus, Klemens, Orygenes, Heraklas, Dionizjusz, Pierius, Teognost, Serapion, Piotr. Do najznakomitszych mężów tej szkoły należą, Kle­mens, Orygenes i Dionizjusz.

 

Klemens, nazywany Aleksandryjskim, urodził się około połowy II wieku podług jednych w Aleksandrii a podług innych w Ate­nach. Nadaremnie szukał on zaspokojenia ducha w nauce pogań­skiej i znalazł je dopiero w Chrystianizmie. Aby poznać naukę Chrystusa, odbywał Klemens dalekie podróże na Wschód i Za­chód, obcował z biskupami a głównie z uczniami apostolskimi, a zachwycony nauką Pantäna, przełożonego szkoły aleksandryjskiej, stale w Aleksandrii zamieszkał, i po śmierci nauczyciela swego kiero­wnictwo szkoły objął 180. Nawet poganie chodzili na wykłady Klemensa, odznaczające się jasnością i rzadką uczonością. Dzieła jego torowały drogę filozofii chrześcijańskiej. Logos protrepticos (Cohortatio ad gentes), Napomnienie dla pogan, wykazywało niedorzeczność poganizmu; Paidagogos, Nauczyciel, wskazywał drogę do życia cnotliwego, w Stromatach (Miscellanea) wyłożone są tajemnice chrześcijańskie. Klemens żądając wykształcenia naukowego od chrześcijan, oświadcza zarazem, że Chrystus całkowitej prawdy naucza, że przezeń cała ziemia stała się Atenami i Grecją. Każda nauka opiera się na pewnych zasadach, które żadnych dalszych dowodów nie potrzebują; toż samo się stosuje do filozofii chrześcijańskiej, która opiera się na wierze w Bóstwo Chrystusa. W księdze VIII Stromatów Klemens chce rozbudzić zamiłowanie do filozofii, aby i na tym polu chrześcijanie mogli stawić czoło poganom. Stromata, jakkolwiek zawierają bardzo wiele pięknych i głębokich nauk, nie są jednak wolne od błędów. Główna zaś przyczyna tych błędów zdaje się polegać na niedokładnym pojęciu grzechu pierworodnego; tym objaśnia się przecenianie wolności woli i filozofii greckiej, którą Klemens stawia prawie na równi z objawieniem starotestamentowym.

 

Najznakomitszym uczniem Klemensa był Orygenes, ur. 185 w Aleksandrii, syn rodziców chrześcijańskich, którzy mu dali staranne wykształcenie naukowe. Wcześnie już obudziło się w młodzieńcu upodobanie do badań filozoficzno-religijnych; ojciec nieraz ganił jego głębokie pytania o znaczeniu rozmaitych miejsc Pisma św. lecz całował piersi śpiącego syna jako przybytek Ducha Świętego. Kiedy podczas prześladowania Chrześcijan za Septymiusza Sewera, ojca jego, Leonidasa, wrzucono do więzienia, matka zabrała odzież młodocianemu Orygenesowi z obawy, aby nie wystąpił z publicznym wyznaniem wiary celem podzielenia losu ojca. Leonidas zginął śmiercią męczeńską, bogata pani aleksandryjska wzięła pod swoją opiekę wdowę po nim z 7 jego dziećmi, lecz Orygenes takie robił postępy, że wkrótce nauczaniem gramatyki i retoryki mógł zarabiać na swoje i rodziny utrzymanie. Już w 18 roku ży­cia został on nauczycielem w szkole katechetów w Aleksandrii. W jego postępowaniu przebija się cały heroizm młodego Kościoła. Orygenes sprzedał swoją bibliotekę klasyków i tylko zastrzegł sobie bardzo skromne utrzymanie dzienne, kościół zaś aleksandryjski wziął pod swoją opiekę jego rodzinę. Surowy względem siebie, łagodny dla innych, sypiał on na gołej ziemi, nie nosił obuwia, jadał bardzo mało i żył nauką i modlitwą; jego wykłady porywały wszystkich; chrześcijanie i poganie przychodzili go słuchać. Aby uniknąć nawet pozorów jakiego bądź skażenia zmysłowego, Orygenes okaleczył sam siebie, błędnie pojmując słowa Mat. 19, 12. Dla dokładnego poznania systematów filozoficznych, uczęszczał on na odczyty Ammoniusza Sakkasa. W 25 roku życia zajął się językiem hebrajskim, aby przywrócić czysty tekst Pisma św., skażonego błędami przepisywaczy. Przy tym odbywał dalekie podróże, 211 widzimy go w Rzymie, 215 w Arabii, dokąd go powołano dla głoszenia Ewangelii, potem objaśnia Pismo św. w Palestynie; 218 Mammäa, matka [cesarza] Aleksandra Sewera, zaprosiła go do siebie, aby ją w nauce chrześcijańskiej oświecił. Potem przez dziesięć lat pracował w Aleksandrii nad komentarzami do Pisma św.; nawrócony przezeń uczeń i przyjaciel dostarczył mu 7 skoropisów, którzy jego słowa notowali, i przepisywaczy, którzy je na czysto odpisywali. W 228 r. został wyświęcony na prezbitera przez biskupów Cezarei i Jerozolimy. Wyświęcenie to sprzeciwiało się przepisom kościelnym i dlatego po powrocie do Aleksandrii biskup tamtejszy Demetriusz usunął go od nauczania 231 r. i nawet wyłączył z Kościoła. Orygenes znalazł przytułek w Palestynie i wkrótce szkoła teologii i filozofii, którą on w Cezarei otworzył, zaćmiła szkołę aleksandryjską. Zdumiewająca była jego działalność. Codziennie miewał nauki dla ludu, z jego szkoły wyszli wielcy mężowie, spod jego pióra wychodziły wielkie dzieła; cesarz Filip Arab i jego małżon­ka utrzymywali z nim korespondencję. Kiedy wybuchło 250 r. prześladowanie za Decjusza, Orygenes został osadzony w więzie­niu; mężnie wyznał on wiarę swoją i umarł w Tyrze wskutek cierpień, wywołanych doznanymi męczarniami. Liczbę pism jego podają na 6000; więcej napisał on, powiada św. Hieronim, niż kto inny mógłby przeczytać. Do najznakomitszych prac Orygenesa należy obrona Chrystianizmu przeciwko Celsowi. W objaśnieniach Pisma św. odróżnia on w nim trojakie znaczenie, dosłowne, dalej moralne, mające na celu moralne udoskonalenie człowieka, i anagogiczno-mistyczne, wykazujące stosunek starego Zakonu do nowego, które tak się do siebie mają jak symbol do idei, jak forma do treści. W filozoficznych jego pismach, mianowicie w Peri archon (De principiis) znajdują się niektóre błędne pojęcia, zaczerpnięte z neoplatonizmu jak np. przypuszczanie nieskończonego szeregu światów, gdyż Bóg nigdy nie może pozostawać bezczynnym, za­przeczanie wieczności kar piekielnych, gdyż wszystkie kary, podług Orygenesa, mają tylko na celu poprawę, nieuznawanie równości Syna Bożego z Bogiem Ojcem itd.


HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI, LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM III. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ PIERWSZA: IMPERIUM RZYMSKIE. KOŚCIÓŁ I GERMANOWIE. ISLAM. CZASY KAROLA WIELKIEGO I JEGO NASTĘPCÓW. SŁOWIANIE. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1880, ss. 339-347.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

Przypisy:

(1) Wyraz herezja (od gr. αίρεσισ, αιρειν: wybierać) oznacza dowolny wybór nauki jakiejś, a w znaczeniu kościelnym – oderwanie się od wiary i Kościoła. Wyraz kacerstwo, niem. Ketzerei, pochodzi od nazwy: katarzy, katarowie (χαθαρός purus, czysty, święty), którą w Wiekach Średnich oznaczano wiele sekt drobnych.

 

(2) Ebionitami tj. ubogimi prawdopodobnie nazywali się z powodu ubóstwa apostolskiego wszyscy chrześcijanie, zmuszeni do opuszczenia Jerozolimy, oblężonej przez Rzymian. Nazwisko to wszakże wyłącznie sobie przyswajali judaiści i zamienili w heretycką oznakę, co pierwotnie było zaszczytnym przydomkiem wszystkich chrześcijan. Orygenes utrzymywał bezzasadnie, że judaistów nazywano Ebionitami albo z powodu obstawania za ubogim prawem albo też dlatego, że nędzne mieli pojęcie o Chrystusie, to jest, że nie jest on wyższym od Mojżesza.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: