Recenzje i krytyki

 

Franciszek Tolet, kardynał,

 

POLSKA I ŚWIEŻO WYDANE JEGO DZIEŁA

 

Napisał X. J. Ł.

 

Francisci Toleti e Societate Jesu, S. R. E. Presbyteri Cardinalis, in Summam

Theologiae S. Thomae Aquinatis Enarratio. Ex autographo in Bibliotheca

Collegii Romani asservato nunc primum edidit Josephus Paria e S. J.

Praefecti Bibliothecae Socius a Mss. vulgandis 4 vol. in 4to.

Romae Typis S. C. de Propag. Fide 1869-1870.

 

––––––––

 

W dniach ciemności i rozkiełznania się porządku intelektualnego wieku naszego, pociesza przynajmniej jeden promień jasnej jutrzenki, który gdyby zaświtał we większych rozmiarach, uleczyć by był zdolen chore społeczeństwo. W czasach ostatnich zwrócono się ku nauce dawnych wieków i ku nauce szkoły św. Tomasza z Akwinu; a co najdziwniejsza, że ten zwrot widać nie tylko ze strony katolików, ale nawet między niewierzącymi. Dzisiejsi eklektycy pomieszawszy filozofię z historią, aby poznać historię, studiują filozofię, i tym sposobem po Platonie, Arystotelesie wypada im koniecznie zajrzeć do dzieł św. Tomasza, Bonawentury i Skotusa, przynajmniej pod względem historyczno-filozoficznym. Dowodzą tego dzieła uczonych niemieckich Klemensa, Kleutgena, Hagemana; francuskich Roaldesa, Grandelauda; włoskich O. Liberatorego, Sanseverino, Taparelli, Nardini etc.

 

Do publikacji dawniejszych dołączyła się praca nowa, a raczej dotąd nieznana, która, sądząc z samego nazwiska autora, obszerności dzieła i ważności przedmiotu, niepoślednie zajmie miejsce w teologii.

 

Od przeszło trzech wieków posiadało w bibliotece swojej kolegium rzymskie cztery tomy, obejmujące wykłady teologiczne wielkiego Toleta wedle sumy św. Tomasza, a nikomu nie udało się dotychczas sporządzić manuskryptu do użytku publicznego. Niektórzy, jak zapewnia wydawca w pięknej przedmowie, nie mieli czasu do tej żmudnej pracy, a innym się odechciało, bacząc na wielkie trudności z wydawnictwem połączone; inni obawiali się stracić wzrok, ponieważ niezmiernie uciążliwe było czytanie manuskryptów. Głoski drobniuteńkie, wiele skróceń, bez głosek wielkich i małych, bez znaków i interpunkcji, a gdy dodamy do tego lichy papier i atrament przebijający z odwrotnej strony będziemy mieli słaby obraz trudności materialnych, które się nasuwają wydawcy. Wszystkie one przeszkody złamał szczęśliwie Ojciec Paria, ozdoba zakonu Jezusowego, wielki znawca teologii i starożytnych zabytków, i wydał pracę kardynała Toleta.

 

Dzieło składa się z czterech tomów w wielkim 4to. Pierwszy obejmuje pierwszą część sumy Tomaszowej, drugi tom część drugą sekundy, a dwa ostatnie rozwijają naukę zawartą w trzeciej części sumy. Pierwsza część sekundy znajduje się także w manuskrypcie, ale ponieważ autor sam nie poprawił za życia, nie mógł się wydawca zdecydować do ogłoszenia onej części.

 

Jakie mają znaczenie te tomy dla umiejętności, każdy pojmuje. Samo nazwisko Toleta starczy za pochwałę. Był nazwany kiedyś przez swego nauczyciela Skota prodigium ingenii, mając lat 23 nauczał filozofii w uniwersytecie Salamanki. Wstąpiwszy do Towarzystwa Jezusowego, zaledwo skończył nowicjat, aliści święty Franciszek Borgiasz posyła go do Collegium Romanum. Wykładał tu metafizykę, a niebawem wybrano go na profesora stałego 30 słuchaczów z towarzystwa z rozmaitych prowincji, aby ich wykształcił na tyleż profesorów. Z katedry filozoficznej przeszedł na teologiczną, a udoskonalając się coraz więcej, nabrał takiego rozgłosu, iż Grzegorz XIII z powodu ogłoszonego komentarza do Ewangelii św. Jana, dozwolił mu wydawać pisma bez uprzedniej rewizji (1).

 

I dla Polski nie jest Toletus zupełnie obcy. Manuskrypt biblioteki kolegium rzymskiego, z którego O. Paria we wydaniu Toleta daje wyjątki, pisze, że już r. 1571 ten sam O. Toletus towarzyszył legatowi Kommendoniemu w poselstwie do króla Zygmunta Augusta. Rok przedtem odbył się w Sandomierzu zjazd dysydentów, gdzie stanęła między nimi ugoda przeciw katolicyzmowi wymierzona. Złączone ich siły tyle sprawiły, że w senacie mało już co katolików było, prócz biskupów.

 

Roku 1572 po śmierci ostatniego Jagiellończyka, podczas zamętów elekcyjnych i agitacji potężnych różnowierców, zjechał ponownie na naszą ziemię, wysłany przez Grzegorza XIII. Pan Bóg mu pobłogosławił, bo za jego sprawą nawrócił się marszałek wielki litewski Chotkowicz (Chodkiewicz), jak opiewa manuskrypt Hieronima Lagomarsini, zachowany w bibliotece kolegium rzymskiej, dotąd drukiem nie ogłoszony, pod napisem: Doctrinaee S. J. ponteficiae approbationes dicto factove (2).

 

Wiadomo, że stronnictwo francuskie, forytujące księcia Andegaweńskiego, Henryka Walezjusza, wzięło górę przy sprawności posła francuskiego Jana de Monluc. Uczonego nuncjusza głównym zadaniem było w Polsce goić rany, jakie zadawali jej odstępcy od wiary przodków swoich, liczni lutrzy, kalwiniści, socynianie ze Zborowskimi, Górkami, Ostrorogami, Firlejami na czele. Z czasu pobytu jego w Polsce datuje się dziełko (3), o którym wspominają OO. Backer w belgijskim wydaniu Bibliotheca Scriptorum S. J. – Zdaje się atoli, że to będzie albo tłumaczenie oryginału napisanego po łacinie, a może też wcale autorstwo komu innemu się należy.

 

Zdolności niepoślednie i głęboką naukę miał sposobność Toletus pokazać podczas dwukrotnego pobytu swego w Polsce; nie dziw, że Stefan Batory szczodrobliwością swą wśród wrzawy wojny moskiewskiej r. 1578 założywszy akademię wileńską wraz z innymi kolegiami, starał się dla Polski pozyskać tego wielkiego w swoim czasie męża.

 

Że takie były zamiary królewskie, dowodzą słowa listu Grzegorza XIII do Stefana Batorego: "Nil dicam, mówi, de tua in optimarum artium professores et theologos singulari propensione quos maximis tuis sumptibus ex intima Italia in regnum tuum evocare amplis propositis praemiis contendisti. Toletum dico, Bellarminum, Aquorium, Muretum, Fulvium, Ursinum, Flaminium, Ligonium, Petrum de Valentia et alia orbis christiani lumina" (4). Nadto poseł królewski Reszko w tej sprawie z Papieżem działał. Miał on snadź i z Toletem do czynienia, listował (5) z nim, aby go pozyskać dla Polski. Wszelkie atoli usiłowania spełzły na niczym, Papież bowiem uważał, że miejsce w Rzymie było dlań najstosowniejsze.

 

Toleta wysłał także Grzegorz XIII do akademii w Lowanium, ażeby poskromić Michała Bajusa w jego błędach o łasce, on również pośredniczył w Niemczech podczas zawiłych sporów między Rzymem a cesarstwem.

 

Po tylu przysługach oddanych Kościołowi wyniósł go Papież do godności kardynała, i był to pierwszy przykład w zakonie Jezuitów, którzy ślubują nie przyjmować żadnych dostojeństw, chyba z rozkazu Ojca Świętego. Papież Klemens VIII mimo oporu, jaki stawiał jenerał Aquaviva, chciał go koniecznie mieć członkiem św. kolegium, a gdy po roku nowy kardynał prosił, aby mu wolno było złożyć wysoką godność, Papież mu powiedział, że nie może na to przystać, albowiem nie ma godniejszych nad niego, z którymi by mógł podzielić pieczę nad Kościołem.

 

A jakie pochwały daje mu papież Grzegorz XIII! Oto co mówi: "Najrzetelniej twierdzimy, że mąż ten niezaprzeczenie jest najuczeńszym ze wszystkich obecnie żyjących. My zaś dać mu zamierzamy o wiele większą pochwałę z powodu jego nieskażonego życia i niewinności, aniżeli nauki. Mamy go już rok czwarty kaznodzieją w pałacu naszym i słuchamy go nader pilnie. On nas pracą swą wspiera w najważniejszych sprawach św. Penitencjarii. Nie masz nic ważniejszego tyczącego się zbawienia dusz, w czym by nie zasięgano rady tego męża" (Brewe r. 1576).

 

Świetny zawód naukowy Toleta nie mógł się nie odbić na pracach tego wielkiego geniuszu. Komentarz jego tedy do św. Tomasza mieć winien dla nas szczególne znaczenie i do wdzięczności naszej mają prawo uczeni wydawcy. Dzieło wydane jeszcze przed wkroczeniem Piemontczyków do Rzymu, w czasach spokoju i skrzętnej nauki zakonnej, może także posłużyć za odprawę dla tych, co pytają się, na co się zakony przydają? Człowiek jeden bez pomocy uczonych towarzyszów, bez pomocy w odcyfrowaniu i przepisywaniu nie zdołałby doprowadzić do końca wydania tak wielkiego dzieła. Wołają, że zakony dziś są bezpłodne, że nie mają racji bytu, bo nawet nauk nie pielęgnują. A choćby tak było, któż temu winien? Rozpędzają je, nie pozwalają spokojnie pracować, zagrabiają biblioteki, dobra, środki odpowiednie, a potem chcą, aby zakonnik gdziekolwiek usiędzie, pisał foliały na zawołanie, z równą łatwością jak szewc lub krawiec odrabia swoją sztukę. Ale, dzięki Bogu, i dziś zakony liczą swoich Perronych, Franzelinów, Secchich, Guerangerów, Vercellonych itd., tam mianowicie, gdzie wolność mieli zupełną, teraz jednak nawet w Rzymie, w stolicy katolicyzmu niebezpieczeństwo grozi zakonom, a biedni zakonnicy przeczuwając co ich czeka, chyłkiem z bibliotek wynosić muszą dawne zabytki wiedzy, rozpraszać gdzieś po domach obcych, aby może kiedyś, gdy burza się uspokoi, jąć się na nowo do pracy. Szczęściem więc, że zdążył wydawca wykończyć przed najazdem piemonckim, inaczej, kto wie kiedy by na nowo mógł podjąć mozolną pracę.

 

Dzieło Toleta ma za sobą niechybnie pochlebne zdanie Bellarmina, który własnoręcznie przepisał większą część pierwszego tomu tj. aż do kwestii XLIII, podczas gdy w owych czasach z rąk do rąk przechodziły różne i cenne komentarze do Summy.

 

Ale przysłuchajmy się samemu Toletowi znanemu ze skromności, którą nawet heretycy sami sławili. W liście do papieża Sykstusa V umieszczonym na czele komentarza do Ewangelii św. Jana, szczerze wyznaje, że "nigdy nie myślał, aby jego pisma były dane do druku... ale jeśli jakie z nich miałoby ujrzeć światło dzienne, wypada rozpocząć od tych, które traktują o teologii scholastycznej". – Fr. Toleti in sacrosanctum Joannis Evangelium commentarii, Romae ap. Tornerium MDXCII.

 

Prócz tego nowa okoliczność każe się domyślać jak sam Tolet cenił swoją Enarratio do Summy. Nie masz w manuskrypcie ani jednego wyrazu przekreślonego, stąd wniosek, że Toletus często przepisywał oryginał i poprawiał, na co także naprowadza pewna różnica między oryginałem w bibliotece kolegium rzymskiego, a kopią Bellarmina.

 

Praca powyższa tym ważniejszą jest w czasach obecnych, gdyż nosi na sobie piętno epoki nie bardzo się różniącej od wieku naszego. W w. XVI teologia zmieniła swój system. Familijne i spokojne wykładanie prawd Bożych wystarczało we wiekach średnich, ale skoro zawyła burza pseudo-reformatorska, trzeba było przywdziać przyłbicę nauki i wystąpić na arenę polemiki dla zwalczenia nieprzyjaciół.

 

Broń dotychczas używana nie wystarczała, trzeba było uciec się, jako do podwalin wiary, do Pisma św., do Tradycji, aby zapewnić istnienie dogmatów, które reformatorowie obalić usiłowali. Kierunek ten odzwierciedlił się w dziele Toleta. Dowody najczęściej filozoficzne św. Tomasza popiera argumentami z Pisma św., Ojców Kościoła i Soborów, a zwłaszcza w punktach zaczepionych przez protestantów autor rozwodzi się tak, że słusznie każdy ich wykład zwać się może osobnym traktatem teologicznym. On sam taki położył napis w jednej części z ostatniego tomu, gdzie traktując o ofierze Mszy św. rozwija wielkie bogactwo argumentów wyjętych ze źródeł wszelakich teologicznej wiedzy. W ten sam sposób wykłada tajemnicę Najświętszego Sakramentu, Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny, o predestynacji, o wcieleniu i o innych wytycznych punktach teologii.

 

Z zaletami powyższymi łączy się jasność podziwienia godna. Świat dzisiejszy przyzwyczajony śpiewać starą piosenkę o ciemności wieków średnich, – niechajby wziął który do ręki takiego wstecznika z owych ciemnych czasów, a przekona się jakimi karłami jesteśmy, a lubo żywimy się dziedzictwem zdobyczy umysłowych tylu wieków, wobec rzekomych latawców nocy w wiekach średnich jak Tomasz z Akwinu, Duns Skotus lub nasz Toletus, świecimy tylko strzępami własnej zarozumiałości i łachmanami pożałowania godnej nicości. Toletus najzawilsze materie umiał ułożyć w tak pięknym porządku i ładzie, że ujmuje sobie natychmiast czytelnika. Ażeby uprzystępnić ile możności zrozumienie tekstu, wylicza w każdym ustępie twierdzenia św. Tomasza do każdego dodając z wielką prostotą sylogistyczną racje. Skoro z jednego artykułu do drugiego przejście w św. Tomaszu nie dosyć jasne, trafnie wykazuje związek i pobudkę, dlaczego Doktor Anielski taki zachował porządek. Często teorie św. Tomasza wiąże ze zdaniami innych scholastyków np. Skota, Duranda, Gaetaniego i nieraz niezadowolniony zdaniem św. Tomasza, podnosi pewne wątpliwości przeciw decyzji jego, a rozczłonkowawszy propozycję, na podstawie nauki innych scholastyków, których znał wybornie, stawia swoją opinię. Rozsądni przeto protestanci przekonać się mają sposobność, ile wagi przypisać mają zarzutowi z obozu protestanckiego jakoby scholastycy byli tylko ślepymi naśladowcami mistrzów swoich. Toletus lubo ma poszanowanie dla dogmatów Kościoła, jednakowoż poza tym obrębem jest najswobodniejszy. We wielu miejscach różni się w zdaniu nie tylko od najpoważniejszych mistrzów scholastyki, ale nawet odbiegając od zdania św. Tomasza i św. Augustyna wprost do przeciwnego przechyla się zdania. Szczupły nasz zasób wiedzy nie pozwala nam orzekać czy rzeczywiście zdanie Toleta jest trafniejsze od św. Tomasza lub św. Augustyna, niechaj teologowie ex professo wezmą to pod swą rozwagę.

 

Jedna jeszcze uwaga nastręcza się przy końcu. Dzieła św. Tomasza, owa pierwsza encyklopedia katolicka, jak wielkiej są wagi w czasach obecnych, każdy widzi. Jedna i nieodmienna jest zawsze prawda. Jeżeli prawdy najwyższe zamknięte w złotych księgach scholastyków umiały harmonię zaprowadzić między nauką i wiedzą ludzką średnich wieków, powinny to samo zdziałać i dzisiaj, gdyby z nich snuto aż do ostatnich konsekwencji i zastosowano do rezultatów nauki nowoczesnej. Odrzućmy narowy zdrożne późniejszych scholastyków, a imajmy się złotego runa prawdziwej, niezmąconej scholastycznej wiedzy.

 

–––––––––––

 

 

Artykuł z czasopisma "Tygodnik Katolicki", wydał na rok 1871 X. Józef Stagraczyński w Poznaniu. Tom XII. W Grodzisku. Czcionkami Drukarni Tygodnika Katolickiego, ss. 238-240.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

Przypisy:

(1) Tanta est, pisał Papież, doctrina, prudentia, fides et diligentia tua, quae gravissimis in muneribus longo et intimo usu Nobis cognitae sunt ac perspectae, ut tua scripta sicut ceterorum aliorum judicio et examini subjici aequum non sit. Brewe z 15 listopada 1584 do Fr. Toleta. Tego przywileju nie mieli ani Perrone, ani Vercellone.

 

(2) Pod rokiem 1572 zapisane co następuje: Idem Pfex. Gregorius XIII a. P. Franciscum Toletum Nuntium Apostolicum Viennem remisit atque inde in Poloniam ad comitia novo Regi creando indicta: ubi et Joannem Chotcovicium, Lithuaniae Archimarschalcum, Samogitiae Capitaneum ac Livoniae Administratorem ex calvinista catholicum perfecit.

 

(3) Tytuł podawają OO. Backer po łacinie: Colloquium Varsaviense inter Franciscum Toletum et Niemojewscium 1572. – sami powiadają, że napisane jest dziełko po polsku. Spór czy oryginał był po łacinie i czy pióra Toleta, czy też kogoś innego, pomijamy jako mniejszej wagi: nie należałoby jednak całkiem tej wzmianki opuścić, aby pracującym nad historią kościelną w Polsce zwrócić uwagę na źródła zagraniczne mniej u nas znane.

 

(4) Epistol. XVIII ad Stephanum Poloniae Regem Potentissimum. Wydanie OO. Aug. i Alojzego Backer.

 

(5) Epistolae ad Stanislaum Rescium. Pierwszy list znajduje się na str. 116-119 dzieła p. n. Stanislai Rescii Epistolarum pars posterior. – Neapoli a. 1597 in 8. drugi zaś w wydaniu OO. Backer str. 121.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIX, Kraków 2009

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: