KAROL JÓZEF FISCHER
BISKUP TYTULARNY MALLIJSKI, SUFRAGAN PRZEMYSKI
MOWA
na pogrzebie ś. p. Biskupa Józefa Sebastiana Pelczara
(†) 28-go marca 1924
Kapłan wielki, który za żywota swego dom podparł
i za dni swoich kościół umocnił, który miał pieczę
o ludu swoim i wybawił go od zatracenia – jako
ogień błyskający się i kadzidło gorejące w ogniu.
(Ekli. 50, 1. 4. 9).
Kiedy przed niewielą dni Najprzewielebniejszy Ks. Biskup Józef Sebastian obchodził 25-tą rocznicę swej konsekracji biskupiej i w tym dniu radosnym przemawiałem do Niego i do was, drodzy parafianie tutejsi: przeczytawszy wam List, którym go Namiestnik Chrystusa Pana na ziemi Ojciec Święty Pius XI zaszczycił, i w którym w słowach bardzo ciepłych wyraził mu uznanie a przesłał mu życzenia i błogosławieństwo – podniosłem, że z Jego srebrnego Jubileuszu biskupiego cieszy się nie tylko Duchowieństwo i lud diecezji przemyskiej, lecz i Polska cała, bo w całej Polsce jest znanym ze swych pism i swej działalności; następnie wraz z wami dziękowałem Panu Bogu za łaski, dary i błogosławieństwa, które Bóg hojną ręką nań wylał; wreszcie wszyscy gorąco prosiliśmy Pana Boga, żeby go długością dni napełnić raczył, na długie jeszcze lata nam go zachować.
Inna była wola Boża. Zaraz na drugi dzień po swym jubileuszu ś. p. Ks. Biskup poczuł się słabym, wkrótce rozwinęła się choroba groźna – a po tygodniu wielkich cierpień, Drogi nasz Arcypasterz zasnął w Panu, zasnął snem, z którego się nie obudzi, aż w dzień zmartwychwstania. Niezbadane są wyroki Boże. Zawołał go Pan Bóg do siebie, ufamy silnie, żeby odpoczął po pracach swoich i wziął za nie nagrodę.
Ale ból serce ściska. Odszedł od nas kapłan wielki, który za żywota swego dom podparł a za dni swoich kościół umocnił, który miał pieczę o ludu swoim i wybawił go od zatracenia – jako ogień błyskający się i kadzidło w ogniu gorejące.
Chociaż od nas odszedł, dziękować winniśmy Bogu za łaski, którymi go przyozdobił, najprzód dlatego, że czyny, których łaską Bożą wsparty dokonał, idą za nim według słów: Błogosławieni umarli, którzy w Panu umierają, albowiem uczynki ich za nimi idą (Apok. 14, 13) – po wtóre dlatego, że te czyny jego są nam drogowskazem, uczą nas, jak my działać – i pracować mamy.
Ś. p. Ks. Biskup Józef Sebastian urodził się w r. 1842, w miasteczku Korczynie pod Krosnem, z rodziców, którzy posiadali dość duże gospodarstwo rolne, a bogobojnych, którzy, jak sam mawiał, staropolską odznaczali się pobożnością. Matka jego, jeszcze gdy go w żywocie nosiła, oddała go w opiekę Matce Bożej przed Jej cudownym obrazem w Leżajsku, dokąd w tym celu pielgrzymkę odbyła. Stąd jego wielkie nabożeństwo do Najświętszej Panny Maryi. Jeszcze będąc w szkółce korczyńskiej mawiał, że chce być księdzem. Gimnazjum, wówczas sześcioletnie, ukończył w Rzeszowie, dawną "filozofię" i Teologię w Przemyślu. Wyświęcony d. 17 lipca r. 1864 na kapłana został wysłany na wikarego do Sambora, stamtąd po dwóch latach na wyższe studia do Rzymu. Tutaj, mieszkając w świeżo założonym Kolegium polskim, którego rektorem był wówczas ś. p. O. Piotr Semeneńko, w którym pracował także ś. p. O. Hieronim Kajsiewicz, zdobył na Wszechnicy stopień doktora Teologii i Prawa kanonicznego. Wróciwszy do Ojczyzny pracował zrazu jako wikary najprzód we Wojutyczach, potem znów w Samborze, następnie jako profesor Teologii pasterskiej w Seminarium duchownym przemyskim (przez lat 8), następnie w Krakowie na Wszechnicy Jagiellońskiej, jako profesor najprzód Historii kościelnej i Prawa kanonicznego, potem Teologii pasterskiej, przez pewien czas tejże Almae Matris Jagellonicae Rector Magnificus, równocześnie (od 1880 do 1899) kanonik katedralny krakowski. Następnie został powołany na Biskupa Sufragana przemyskiego, sakrę biskupią otrzymał 19 marca r. 1899, został równocześnie prałatem dziekanem Kapituły katedralnej przemyskiej – a po niespełna dwóch latach, po śmierci ś. p. Biskupa Łukasza Soleckiego, zasiadł na stolicy biskupiej przemyskiej.
Lecz mam mówić o łaskach, które mu Bóg dawał, i o darach, którymi go przyozdobił.
1. Pan Bóg dał mu wielkie zdolności i wielkie umiłowanie pracy i dar wielkiej wytrwałości w pracy.
O ś. p. Biskupie Józefie Sebastianie bez mała to można mówić, co czytamy w brewiarzu o św. Grzegorzu Wielkim, Papieżu: Admirabilia sunt, quae dixit, fecit, scripsit, decrevit, praecipue infirma semper et aegra valetudine – "podziwienia godnym jest, ile kazań wygłosił, ile zdziałał, napisał, rozporządził, przy słabym zwłaszcza i niestałym zdrowiu". Bo zdrowie jego silne nigdy nie było; zapadał często na zdrowiu, niekiedy ciężko – ale duch silny panował nad ciałem i dodawał mu mocy.
O św. Alfonsie Liguorym czytamy, także w brewiarzu: Perpetuo se voto obstrinxit nullam temporis iacturam faciendi, "zobowiązał się na zawsze ślubem czasu nigdy nie tracić". Ś. p. Biskup nie zdradził się nigdy z tym, czy takiego ślubu nie uczynił, ale że to postanowił, o tym wątpić nie można.
O tym świadczy wielka liczba dzieł jego drukiem ogłoszonych. Życie duchowne czyli Doskonałość chrześcijańska (2 tomy), Pius IX i jego pontyfikat (3 tomy), Pius IX a Polska, Prawo małżeńskie katolickie, Obrona religii katolickiej, Tajemnice religii katolickiej, Jezus Chrystus wzorem i mistrzem kapłana, Zarys dziejów miłosierdzia w Kościele katolickim, Zarys dziejów kaznodziejstwa w Polsce, Masoneria, Niektóre kazania i mowy przygodne: oto tytuły dzieł jego, a nie wszystkie wyliczyłem. A jego Listy pasterskie i rozprawy z dziedziny duszpasterstwa drukowane w Kronice diecezjalnej! Z pism jego największym wzięciem cieszy się jego Życie duchowne. Znajdziesz tę książkę w domach duchownych, równie jak w domach świeckich, w pałacach, zarówno jak w pracowniach rzemieślniczych i chatach wiejskich, w rękach ludzi wykształconych i prostaczków; na początku wojny w oblężonym Przemyślu żołnierze książkę tę od kapłanów pożyczali i czytywali głośno po koszarach, z wielkim zapewne dla dusz swoich pożytkiem!
Dowodem pracowitości ś. p. Biskupa jest to, że w czasie swych rządów trzy razy zwołał i odprawił Synod diecezjalny – i na ten rok, na 25 sierpnia i trzy dni następne zwołał czwarty Synod – a przygotowanie Synodu to praca olbrzymia! Tego czwartego Synodu niestety nie doczekał.
Dowodem, że ś. p. Biskup czasu nie tracił, to założone przezeń Zgromadzenie zakonne Sióstr Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, które to Zgromadzenie bardzo prędko wzrosło – a założenie Zgromadzenia zakonnego i ciągła piecza o nie, to także praca olbrzymia.
A z kierowaniem Zgromadzenia zakonnego i ksiąg pisaniem umiał tak się urządzić, że one nie przynosiły uszczerbku jego pracom jako Pasterza diecezji; diecezją w całym tego słowa znaczeniu sam rządził: o wszystkim, co działo się w diecezji, wiedział, o wszystko się troszczył, co dla jej dobra było potrzebne. Kazań innych nie drukował, jeno te, które przedtem głosił, w konfesjonale często zasiadał, po diecezji jeździł, wizytując parafie, bierzmując, konsekrując kościoły.
A to wszystko przy zdrowiu słabym i bardzo niestałym!
Ś. p. Pasterza umiłowanie pracy i wytrwałość w niej niech nas zapala do pracy!
2. Rozpalił Pan Bóg w sercu ś. p. Biskupa ogień miłości Boga i ludzi.
Bo nie na co innego pracował, nie na co innego diecezją rządził, nabożeństwa odprawiał, kazania prawił, księgi pisał przekonywujące, że wiara katolicka jest jedyną prawdziwą wiarą, i księgi pobożne, nie na co innego to robił, jeno żeby Bóg był chwalony i żeby ludzie chodzili drogami wiodącymi do nieba! Nie na co innego Zgromadzenie zakonne założył, jeno na chwałę Pana Boga i na to, żeby zakonnice w Ochronkach opiekowały się dziećmi ludzi ciężko pracujących wtedy, kiedy rodzice idą do roboty, żeby w Szpitalach i po domach pielęgnowały chorych, żeby zakładały Szkoły gospodarstwa domowego i w nich dziewczęta zamożniejsze wychowywały na dobre gospodynie, dziewczęta ubogie na dobre sługi – i przez to dawały im chleb w rękę.
Lecz i w innych jego czynach jaśnieje jego gorliwość o chwałę Pana Boga a zbawienie ludzi.
Starał się o powiększenie liczby kościołów i ozdobę ich i o powiększenie liczby Zakładów Kościołowi potrzebnych.
W samym Przemyślu do końca doprowadził rozpoczętą już przedtem restaurację kościoła katedralnego, który też wewnątrz ozdobił polichromią. Wieżę katedralną, dawniej zbyt niską i nieładnie przykrytą, podwyższył znacznie i zakończył odpowiednim hełmem. Seminarium duchowne bardzo szczupłe rozszerzył tak, że mogło pomieścić i przez ostatnie 2 lata przed wojną rzeczywiście mieściło 145 alumnów; ta liczba przez wojnę zmalała, lecz w Bogu nadzieja, że wzrośnie na powrót. Założył Seminarium puerorum na kilkudziesięciu chłopców. Sprowadził do Przemyśla XX. Salezjanów, którzy mają tu obecnie dwa domy: w jednym z nich mają znakomicie urządzoną szkołę organistów, pierwszą na całą Polskę; w drugim opuszczonych chłopców, sieroty wojenne i repatriantów; wznieśli oni też na Zasaniu kościół wspaniały, prawie nie mniejszy od katedry, przy którym organizuje się parafia dla Zasania i wsi przyległych. Stanęły też za rządów ś. p. Arcypasterza kościoły na Błoniu i w Pikulicach, filialne z własnymi kapłanami. Wzrosła liczba domów Zgromadzeń zakonnych żeńskich; jeden z nich to Internat dla uczącej się młodzieży żeńskiej, osobliwie dla uczennic Seminarium nauczycielskiego, drugi to szkoła gospodarstwa kobiecego, inne domy to Ochronki dla dzieci. Na te wszystkie kościoły i zakłady ludzie pobożni składali hojne ofiary, ale i ś. p. Biskup wkładał w nie dużo swego grosza.
Umiał ś. p. Biskup zapalić duchowieństwo i lud do wznoszenia kościołów w miejscowościach od kościoła parafialnego zbyt odległych; za jego zachętą powstało w diecezji za jego rządów 6 nowych probostw a kościołów filialnych z własnym kapłanem 38.
Zachęcał też kapłanów do pracy na polu społecznym w myśl encyklik Leona XIII i w celach tej pracy założył Związek katolicko-społeczny, który połączył z Bractwem Najświętszej Panny Maryi, Królowej Korony polskiej. Kapłan wielki za żywota swego dom podparł i za dni swoich kościół umocnił, miał pieczę o ludu swoim.
Nie mogę już szerzej wspominać zasług, które jako profesor Wszechnicy Jagiellońskiej zebrał około reorganizacji Fakultetu teologicznego na tej Wszechnicy i o jego zasługach około podniesienia szkolnictwa ludowego, a zwłaszcza w tym kierunku, by szkoła była zawsze wierną córką Kościoła. Niech o tym napisze jakieś wytrawne pióro.
Sam jak był ś. p. Pasterz pobożnym, wszystkim wiadomo. Szczególne miał nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego, ukrytego w Najświętszym Sakramencie i do Najświętszej Panny Maryi i do swego Patrona św. Józefa. Z wielką radością ukoronował w diecezji swojej cztery cudowne obrazy Najświętszej Panny Maryi. Trzeba było bodaj krótko z nim mieszkać w jednym domu, by się przekonać, ile razy on na dzień Najświętszy Sakrament nawiedzał w swej domowej kaplicy. Ogień błyskający się i kadzidło gorejące w ogniu. Ogień przez swą miłość, kadzidło gorejące przez swe cnoty!
3. Miłując Boga i bliźnich ś. p. Biskup musiał miłować i Ojczyznę, bo Ojczyzna to matka nasza.
Cofnę się jeszcze do lat dziecięctwa ś. p. Biskupa. Dwóch kapłanów, którzy byli, jeden po drugim, jego katechetami w szkółce w Korczynie, bardzo mile wspominał: jednego za to, że przed nim pierwszą spowiedź odprawił tak, że mu ta spowiedź, równie jak pierwsza Komunia, w miłej pamięci została na całe życie; drugiego za to, że mu już wtedy, gdy był jeszcze dzieckiem, dał do czytania Wieczory pod lipą, znane popularne Dzieje Polski, i nauczył go kilku pieśni narodowych a przez to już w dziecku miłość Ojczyzny rozbudził.
Przez całe życie gorąco Ojczyznę miłował. Gorąca miłość Ojczyzny także ze wszystkich pism jego, osobliwie z dzieł o Piusie IX Papieżu, wielkim Polski miłośniku i ojcu.
Ale najbardziej jego miłość Ojczyzny zajaśniała wtedy, gdy mocarstwa centralne zawarły w Brześciu Litewskim hańbiący je pokój z Rosją sowiecką.
Na wiecu narodowym z tego powodu dnia 17 lutego 1918 zwołanym przeciw temu pokojowi wniósł protest tymi słowy:
"Imieniem własnym, mojego duchowieństwa i całej owczarni mojej protestuję przeciw czwartemu podziałowi Polski i zamierzonym może jeszcze innym zamachom. – My chcemy szanować słuszne prawa innych narodów i żyć ze sąsiadami w zgodzie, ale zarazem bronić będziemy wszystkimi środkami godziwymi praw naszych i nie pozwolimy wyrządzić Matce Ojczyźnie zniewagi lub krzywdy".
Dodał jeszcze jakby w duchu proroczym słowa:
"Karząca ręka Boża pisze na ścianie dziejów świata dla krzywdzicieli straszne Mane Tekel Fares, jak wypisała świeżo dla carów rosyjskich. Przypominajmy sobie także stare przysłowie niemieckie, snać zapomniane w Berlinie i Wiedniu: Młyny Boże mielą powoli, ale bardzo cienko".
Te słowa, wypowiedziane wtedy, gdy tu jeszcze panowała Austria, to był czyn. Ci, którzy jeszcze mieli przemawiać, zrzekli się głosu, a natomiast kilkotysięczna rzesza prosto z wiecu samorzutnie ruszyła ku pałacowi biskupiemu i urządziła defiladę przed oknami Biskupa, a wołaniom "Niech żyje nasz Arcypasterz, cześć naszemu Biskupowi" – nie było końca. I wracali wszyscy do domu z myślą: Kapłan wielki dom podparł, miał pieczę o ludu swoim i wybawił go ze zatracenia.
Miłując Ojczyznę ś. p. Pasterz chciał, by Polska była świętą, by była Polonia semper fidelis, by Polska zawsze wierną była Chrystusowi i Kościołowi Jego. Dlatego nie tylko owieczki swoje, lecz w pismach swych cały Naród upominał, byśmy wszyscy byli katolikami, nie z imienia tylko, lecz w istocie, katolikami praktykującymi, katolikami w życiu prywatnym i w działalności publicznej, bo tylko w Kościele katolickim prawda, a tylko prawda nas wyswobodzi!
Zasnął w Panu nasz Arcypasterz. Prawdziwie zasnął w Panu, bo jak pobożnie żył, tak też pobożnie umierał.
We wilię Zwiastowania Najświętszej Panny Maryi zażądał ode mnie, bym mu udzielił Ostatnich Sakramentów. Wyspowiadał się przed swym zwykłym spowiednikiem; miał zwyczaj co tygodnia się spowiadać. Otoczony gronem prałatów i kanoników Kapituły i innych kapłanów przyniosłem Najświętszy Sakrament do jego sypialni. Przed Najświętszym Sakramentem złożył, według ceremoniału biskupiego, wyznanie wiary. Czytałem mu je na głos, on je za mną jak mógł, powtarzał; niektóre ustępy powtarzał głośno i z wielkim uczuciem. Zakończył przysięgą, że w tej wierze katolickiej, poza którą nikt nie może być zbawiony, chce żyć i umierać. Kładąc rękę na Ewanielii, rzekł: "Tak niech mi Bóg dopomoże i ta święta Boża Ewanielia". Dałem mu Komunię św. jako wiatyk; udzieliłem mu Ostatniego Pomazania i z delegacji papieskiej odpustu zupełnego. Przemówił potem do nas obecnych głosem donośnym, błogosławił Duchowieństwu i Wiernym całej diecezji.
W dwie następne nocy Komunię św. przyjmował. Nadeszło błogosławieństwo dlań od Ojca Świętego, który o chorobie jego był uwiadomiony. Nie zdołam wysłowić, jak pobożnie i z jaką wdzięcznością przyjął to Apostolskie Błogosławieństwo.
Ostatni raz przyjął Komunię św. w piątek 28-go b. m. o godzinie 1 w nocy, na godzinę przed śmiercią.
Módlcie się, szanowni i drodzy słuchacze, za duszę jego, by, jeżeli jaki pył ziemski pozostał na nim, raczył Bóg być mu miłosiernym i przyjął go rychło do nieba. Zanośmy do niebios modlitwę:
Boże, któryś sługę Twego Józefa Sebastiana na ziemi wyniósł do godności biskupiej, w królestwie Twoim niebieskim przyłącz go do grona świętych Apostołów i ich następców Biskupów i kapłanów!
Maryjo, Bogarodzico Dziewico, Apostołów Królowo, one Twoje miłosierne oczy obróć na wiernego sługę Twego, Józefa Sebastiana, a Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu mu pokaż! Amen.
–––––––––––
Karol Józef Fischer, BISKUP TYTULARNY MALLIJSKI, SUFRAGAN PRZEMYSKI, Kazania i przemówienia przygodne i różne. Tom I. Ogólnego zbioru kazań tom V. Kraków 1929. Nakładem Autora, ss. 425-432.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
BISKUP PRZEMYSKI
OB. ŁAĆ.
L. 1441.
POZWALAMY DRUKOWAĆ.
Przemyśl, dnia 25 marca 1929.
† ANATOL
biskup
L. S.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVIII, Kraków 2008
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: