F A B I O L A

 

POWIEŚĆ

 

Z CZASÓW PRZEŚLADOWANIA

CHRZEŚCIJAN W ROKU 302

 

KARDYNAŁ M. WISEMAN

 

 

CZĘŚĆ DRUGA

 

WALKA

––––

 

ROZDZIAŁ III.

 

Czego Diogenes nie mógł opowiedzieć o cmentarzach?

 

Diogenes żył pod koniec pierwszej epoki historii katakumb. Gdyby stary grabarz mógł wyczytać przyszłe losy katakumb, widziałby tuż przed sobą zmianę na lepsze, poprzedza­jącą czasy smutku i ucisku.

 

Gdy czasy pokoju i wolności nastały dla Kościoła, cmentarze stały się miejscem nabo­żeństwa i częstych odwiedzin. Na każdym cmentarzu oddawano cześć szczególną jednemu lub kilku słynniejszym męczennikom, którzy tam w grobach spoczywali. Zwłaszcza w ro­cznicę chwalebnej śmierci tłumy mieszkańców miasta i pielgrzymów cisnęły się do grobów, gdzie odprawiano nabożeństwa i w homiliach głoszono chwałę świętych. Stąd powstały pierwsze martyrologia, czyli kalendarze dni męczenników, które uczyły wiernych, dokąd się udawać mają. "W Rzymie przy Salariańskiej, Appijskiej, lub Ardeatyńskiej drodze" takie objaśnienia znajdujemy pod każdym dniem w martyrologium rzymskim, wzbogaconym na­stępnie przybytkiem z późniejszych wieków.

 

A teraz rzućmy okiem na urządzenia po­mocnicze tych nabożeństw po cmentarzach. Najprzód urządzono wygodne wejścia i obszer­ne schody, potem wzmocniono w sklepieniach otwory dla światła i powietrza. W końcu sta­wiano bazyliki czyli kościoły ponad otworem korytarza, prowadzącego pospolicie do główne­go grobowca. Pielgrzym więc, przybywszy do miasta świętego, zwiedzał każdy z tych kościo­łów, który to zwyczaj przetrwał dotąd; schodził na dół i nie potrzebując się błąkać, szedł prosto, dobrze prowadzony chodnikami, aż ku framudze głównego męczennika i dalej do in­nych, będących także przedmiotami czci i na­bożeństwa. W tej epoce nie było wolno ani wyjmować ciał, ani otwierać grobów. Dotyka­no się świętych szczątków przez otwór, w grobie umyślnie zrobiony, za pomocą chustek lub zawijek (brandea zwanych), a potem rozsyłano te chusteczki w dalekie kraje, gdzie je z wiel­ką czcią przechowywano.

 

Nie dziw, że św. Ambroży, św. Gaudencjusz i inni biskupi napotkali takie trudności w uzyskaniu dla swych kościołów ciał świę­tych, lub nawet większych relikwii.

 

Był jeszcze inny rodzaj relikwii, zwany olej męczeński, to jest zmieszany z balsamem olej z lampy, która się paliła u grobu. Często okrągły, kamienny słup około trzech stóp wy­sokości, wydrążony na szczycie stoi przy gro­bie: wyżłobienie na wierzchu w kształcie mi­seczki służy zapewne do wstawienia lampy lub rozdawania szacownego płynu.

 

Św. Grzegorz pisał do królowej Teodolindy, że jej przysyła zbiór olejów po papieżach mę­czennikach. Oleje te przechowywane są do­tąd w tymże skarbcu, w tych samych flaszeczkach, opieczętowanych w metalowych puszkach. Ta bojaźń niepokojenia ciał świętych uderza nas w zdarzeniu, opowiedzianym przez św. Grzegorza z Tours. ŚŚ. Chryzantus i Da­ria należeli do rzędu męczenników najbardziej w dawnym Kościele rzymskim poważanych. Ich groby stały się tak słynnymi z uzdrowień, że im bracia w Chrystusie zbudowali a raczej wykuli sklepienie przepięknej roboty, pod któ­rym tłumy wiernych zgromadzały się na mo­dlitwę.

 

Poganie odkryli to miejsce, chrześcijanom drogie, cesarz kazał wejście zamknąć i zamu­rować, a potem z góry (zapewne przez otwór dla powietrza) zasypać ziemią i kamieniami, całe to zgromadzenie wiernych grzebiąc żyw­cem, tak jak przedtem śś. Chryzanta i Darię umęczono.

 

Miejsce samo nie było znane w czasach swobodniejszych dla Kościoła i dopiero odkry­te zostało jakimś cudem. Mimo to pielgrzy­mom nie wolno wstępować w święcone miej­sce, lecz tylko przez okienko, w tym celu zro­bione, oglądać groby Chryzanta i Darii, jako też i ciała ich czcicieli. A ponieważ srogi roz­kaz cesarza został spełniony podczas czynio­nych do Ofiary świętej przygotowań, widać by­ło jeszcze porozrzucane srebrne ampułki, w któ­rych wino do Ofiary świętej kapłanowi podawano.

 

Jak pielgrzymom udającym się do Rzymu, potrzebna była książeczka – przewodnik po ka­takumbach, tak za powrotem do domu niejeden dla zbudowania mniej szczęśliwych od siebie sąsiadów starał się opowiedzieć to, co widział. Szczęściem więc nie tylko dla owych niepodróżujących przyjaciół, lecz i dla nas, powstało kilka pamiętników tego rodzaju w czwartym wieku, jako to: katalogi grobów rzymskich, pa­sterzy i świętych męczenników. Posiadamy jeszcze prócz tych trzy książki o pielgrzymce do katakumb, tym bardziej zajmujące, iż obraw­szy różne drogi, dziwnie się zgadzają w opisach.

 

Kiedy Lombardowie, a później Saraceni ni­szczyli okolice Rzymu, katakumby były zagro­żone znieważeniem, a papieże wydobywali ciała najsławniejszych męczenników i umieszczali po bazylikach stolicy. Tak się działo aż po VIII lub IX wiek, kiedy to jeszcze czytamy o naprawach, uskutecznionych po cmentarzach przez następców św. Piotra. Później katakumby prze­stały być celem tak licznych pielgrzymek, a ko­ścioły, przez które się do tych cmentarzy schodziło, zostały zniszczone lub opustoszały. Tylko te zostały, co były obronne. Takimi były poza obrębem miejskich wałów położone bazyliki św. Pawła na drodze Ostyjskiej, św. Sebastiana na Appijskiej, św. Wawrzyńca na Tyburtyńskiej, św. Agnieszki na Nomentańskiej, św. Pankracego na Aureliańskiej, i największa z wszystkich, św. Piotra na Watykanie.

 

Bazylika św. Pawła za murami i bazylika św. Piotra na Watykanie miały osobne osady czyli miasta wokoło siebie i podróżny dotąd jeszcze dostrzec może ślady silnych murów otaczających niektóre z wymienionych tu ko­ściołów.

 

Ziemia, naniesiona przez deszcz otworami, jakie wszędzie urządzano dla odświeżenia po­wietrza, kilkuwiekowe rabunki, których się do­puszczali złoczyńcy wchodząc ukradkiem nie­strzeżonymi otworami, a prócz tego niszczące działanie czasu i niepogody zostawiły nam tyl­ko szczątki dawnych katakumb. A i tak jeszcze bardzo wiele zostało. Dosyć mamy na spraw­dzenie opisów z lepszych czasów, a za pomocą tych wiarogodnych dokumentów możemy uzu­pełnić w myśli i wskrzesić święte ruiny.

 

–––––––––––

 

 

Kardynał M. Wiseman, Fabiola. Powieść z czasów prześladowania chrześcijan w roku 302. Przekład z angielskiego w nowym opracowaniu. Tom I. Łomża 1936, ss. 184-187.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMVIII, Kraków 2008

Powrót do
spisu treści powieści Kardynała M. Wisemana pt.

FABIOLA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: