ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ TRZECIA

 

Od spisku uknowanego przez Żydów na Pana Jezusa,

do Jego Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego na Apostołów

 

––––

 

Rozdział III

 

O wjeździe Zbawiciela do Jerozolimy na osiołku. A także o trzykrotnym płaczu Pana Jezusa

 

Powtarzały się jedna po drugiej tajemnice odnoszące się do sprawy naszego zbawienia; spełniały się na Osobie Pana Jezusa proroctwa o Nim zawarte w Piśmie świętym; a przy zbliżającej się chwili w której miało się dokonać odkupienie świata, najdroższy Pan nasz pałał pragnieniem niewymownej gorącości, poświęcenia w tym celu na mękę własnego Swego ciała. Nazajutrz tedy po onej wieczerzy u Szymona trędowatego, to jest w niedzielę bardzo rano, wybrał się do Jerozolimy, a tą razą chciał tam przybyć w niezwykły dotąd sposób, lecz z pewną okazałością, aby i co do tego spełniły się proroctwa, do tej chwili życia Zbawiciela odnoszące się. Gdy zaś miał już odchodzić, Matka z wielką czułością odwodziła Go od tego mówiąc: "Synu mój, gdzież to zamierzasz udać się? Wszak wiesz o spisku uknowanym na Ciebie; dlaczegóż oddajesz się im w ręce? Proszę Cię nie idź". Podobnież, i uczniom i innym będącym wtedy przy Zbawicielu, zdawało się, że żadną miarą nie powinien był udawać się do Jerozolimy, i o ile tylko mogli odwodzili Go od tego. Magdalena mówiła: "Mistrzu, na Boga prosimy, nie idźcie do miasta. Wszak wiecie, że Wam chcą śmierć zadać. Jeśli tam pójdziecie, dziś jeszcze Was pojmą i dokażą swego". O! mój Boże! widzisz więc jak Go ci wszyscy bardzo miłowali, i jak wielką troską nabawiało ich niebezpieczeństwo grożące Jezusowi. Wszakże On co innego postanowił, gdyż chodziło Mu jedynie o zbawienie ludzi, i odpowiadając im rzekł: "Wolą jest Ojca Mojego abym szedł do Jerozolimy; nie powstrzymujcie mnie więc od tego, a nie obawiajcie się niczego, Bóg nas obroni, i dzisiejszego wieczoru wrócimy tu jeszcze bez szkody". I puścił się w drogę, a nieliczne lecz wierne gronko, złożone z najbliższych sercu Jego, poszło za Nim.

 

Gdy przybył do Betfage, małej wioszczyzny w połowie drogi będącej, posłał dwóch uczniów do Jerozolimy, żeby Mu przyprowadzili oślicę z jej źrebięciem, a które znajdą uwiązane na placu publicznym, jako przeznaczone, według ówczesnego zwyczaju, do użytku ubogich. Co gdy dopełniono, Pan Jezus wsiadł najprzód na oślicę, a wkrótce potem z pokory na osiołka jako mniej okazałego, a na którym, w miejscu siodła, uczniowie odzienie swoje rozesłali. I w ten sposób jechał Pan nieba i ziemi! (1) I chociaż temu uroczystemu wjazdowi Jego, według wszelkiej słuszności, przynależała się największa wspaniałość i wystawność, patrz jednak jakich On, tryumfalnie mając wjeżdżać do stolicy, ubogich ma obok siebie masztalerzy; na jak lichym i nie przyozdobionym żadnym bogatym rynsztunkiem zwierzątku ten wjazd Swój odbywa! Uważaj przeto jak dalece przez taki rodzaj Swojego wjazdu tryumfalnego, wzgardził On wystawnością i wspaniałością jaką otaczają ludzie swoje tryumfy. Lichy osiołek na którym siedział, nie miał ani złocistego munsztuku, ani wykwintnego siodła, ani kamieniami drogimi litego czapraka, i ten Król królów i Pan nad pany, siedział na podesłanym biednym odzieniu, a za cugle miał parę prostych sznurków. Rzesze zaś ludu gdy się dowiedziały że przybywa, wyszły na Jego spotkanie, i jako Króla swego przyjmowały, śpiewając na cześć Jego hymny; a zdejmując z siebie szaty, nimi i gałązkami zielonymi słali Mu drogę, z wielką uciechą otaczając Go tłumnie. Lecz Jezus do tej powszechnej radości przymieszał łzy Swoje. Ujrzawszy bowiem miasto, płakał nad nim mówiąc: O! gdybyś ty poznało w ten dzień twój co ku pokojowi twojemu, a teraz zakryte jest od oczu twoich (2), i następnie przepowiedział zniszczenie jakie Jerozolimę czekało.

 

Owóż, trzeba ci widzieć, że Ewangelie święte o trzykrotnym płaczu Pana Jezusa piszą. Raz płakał nad śmiercią Łazarza, to jest nad nędzą ludzką. Drugi raz w tej oto okoliczności o której mówimy, a więc nad ludzkim zaślepieniem. Albowiem wjeżdżając do Jeruzalem płakał dlatego, że miasto to nie poznało czasu nawiedzenia swego (3). Na koniec po raz trzeci płakał w Ogrójcu podczas Męki Swojej, a wtedy płakał nad złością ludzką i grzechami naszymi, widząc że Męka Jego dla wszystkich wystarczająca, nie dla wszystkich wyjdzie na pożytek, gdyż pomimo tego zatwardziali i niepokutujący grzesznicy potępionymi zostaną. I o tym płaczu Zbawiciela wspomina Apostoł Paweł w liście do Żydów gdzie powiada, że On prośby Swoje z wołaniem potężnym i łzami ofiarowawszy, był wysłuchan, dla Swojej zacności (4). O tym tedy trzykrotnym płaczu Pana Jezusa, wzmiankują wyraźnie Ewangelie. Lecz Kościół utrzymuje, że i innymi razami płakał, i dlatego w hymnie na Wielki Czwartek śpiewa: Płacze Dziecię, w ciasnym położone żłobku (5). Zaś wtenczas płakał, by przed szatanem zataił tajemnicę Wcielenia.

 

Wpatruj się więc pilnie w Niego teraz płaczącego, bo trzeba byś i ty z Nim płakała. Płacze bowiem rzewnie i bardzo, gdyż nie pozornie lecz rzeczywiście ubolewał nad zaślepieniem ludu Swojego. Z niewymowną też goryczą serca opłakiwał grożące mu wieczne niebezpieczeństwo; a przy tym wtedy także przepowiedział i jego zniszczenie doczesne. – Patrz także na uczniów, którzy nie odstępują Zbawiciela, otaczają Go z uszanowaniem, a przejęci są wielką trwogą. Oni to stanowili wtedy dwór Jego, niby przyboczni szambelani, koniuszowie, hrabiowie i baronowie: słowem najwyżsi dostojnicy w królestwie które zakładał. Ale wpatruj się i w przenajświętszą Matkę, wraz z Magdaleną i innymi niewiastami zaraz za Panem Jezusem idącą. I bądź pewna, że gdy On płakał, nie mogła Matka i Jej towarzyszki od łez się powstrzymać.

 

Otoczony tedy Pan Jezus wielką rzeszą ludu, wjechał tryumfalnie do miasta, co wszystkich mieszkańców poruszyło. Na wstępie udał się do Świątyni, i wygnał stamtąd przekupniów, co już razu pewnego przedtem uczynił. Zatrzymał się w Świątyni, i publicznie przemawiał do ludu; dawał odpowiedzi na różne pytania i zarzuty czynione Mu przez faryzeuszów, co wszystko przeciągnęło się prawie aż do wieczora. A chociaż z taką czcią był przez mieszkańców przyjętym, jednak nie znalazł się ani jeden, któryby Go zaprosił do siebie dla dania Mu posiłku. Cały więc dzień i Sam i ci którzy z Nim przyszli, byli na czczo, a gdy wieczór zapadł, wrócił z nimi do Betanii. Przypatruj się więc Mu znowu pilnie: widzisz jak oto pokornie idzie przez miasto, już teraz w nielicznym gronie, gdy rano wjeżdżał tam otoczony tłumem ludu. Z czego zauważać możesz, jak nie warto dbać o oklaski ludzkie i o zaszczyty światowe, które tak prędko przemijają. Możesz także wyobrażać sobie, jak to radowało Magdalenę i innych z Jezusem będących, gdy Go widzieli z taką czcią przyjmowanego przez rzeszę; a jeszcze bardziej gdy do Betanii wrócili bezpiecznie.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 351-355.

 

Przypisy:

(1) Mt. 21, 1 i nast.; Mk 11, 1 i nast.; Łk. 19, 29 i nast.

 

(2) Łk. 19, 41-42.

 

(3) Łk. 19, 44.

 

(4) Hebr. 5, 7.

 

(5) Vagit Infans inter arcta positus praesepia.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: