w pobożnych rozmyślaniach zawarty
BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA
––––––
Od spisku uknowanego przez Żydów na Pana Jezusa,
do Jego Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego na Apostołów
––––
Rozdział XVII
Rozmyślanie o Panu Jezusie w dniu sobotnim do piekieł zstępującym
Trzeba nam także odbyć rozmyślanie nad tym, co czynił Zbawiciel przez cały tenże dzień sobotni. Otóż, skoro umarł, zaraz zstąpił do piekieł, to jest do Otchłani w której przebywały dusze Ojców świętych i pomiędzy nimi się zatrzymał. A wtedy dostąpili oni chwały niebieskiej, gdyż widzenie Pana Jezusa jest zażywaniem chwały najwyższej. Uważaj tu więc jak wielką okazał On dobrotliwość, zstępując do Otchłani: jakiej przez to dowiódł miłości i jakiej pokory! Bo przecież mógł posłać do dusz tam zatrzymanych, jednego z Aniołów dla wyzwolenia ich stamtąd i stawienia przed Nim, gdziekolwiek się Mu spodoba. Lecz na to nie dozwoliła Jego miłość nieskończona i pokora Jego. Sam więc w Swojej osobie zstąpił do Otchłani, by nie jako sług, lecz jako przyjaciół nawiedził Pan Najwyższy, i pozostał z nimi aż do niedzieli kiedy świtać miało. Wyobraź więc to sobie żywo i podziwiaj, a staraj się podzielać dusz tych szczęście. Rozweselili się bowiem Ojcowie święci przyjściem Zbawiciela, i napełniła ich radość niezmierna, wszelką troskę oddalająca. Rozwodzili się w oddawaniu Mu chwały w pieniach i w hymnach, co wyobrażać sobie możesz patrząc na nich jakby w ciele żyjących, jakimi będą po powszechnym zmartwychwstaniu. Podobnież wyobrażać sobie możesz i przebłogosławioną duszę Pana naszego Jezusa Chrystusa, przyobleczoną w ciało już uwielbione i jaśniejące chwałą niebieską.
Gdy tedy przeczuli Jego najzbawienniejsze nadejście, radośnie wyszli na Jego spotkanie, wołając i wyśpiewując: "Błogosławiony Pan Bóg Izraelski, iż nawiedził i uczynił odkupienie ludu Swego (1). Poglądajcież a podnieścież głowy wasze, boć się przybliża odkupienie wasze (2). Powstań, powstań Jeruzalem, rozwiąż pęta szyi twojej, oto Zbawiciel twój idzie (3) wybawić nas z więzów. Podnieście książęta bramy wasze, i podnieście się bramy wieczne i wejdzie Król chwały (4). Cześć Ci oddajemy Chryste i błogosławimy Tobie, najdroższy Boże nasz". I upadając na twarze cześć Mu oddali z weselem i radością wielką. Wpatruj się więc w nich pilnie, jak oto z wielkim uszanowaniem i z niewymowną pociechą, z obliczami rozpromienionymi od szczęścia, w ten sposób przemawiają do Zbawiciela, i ciągle rozwodzą pienia na chwałę Jego, aż do chwili kiedy w dzień niedzielny świtać już miało. A była tam także obecna wielka liczba Aniołów, z nimi razem wyśpiewujących.
Na koniec Pan Jezus wśród tak powszechnej radości, wywodzi ich z otchłani, i Sam w całej chwale Swego Bóstwa idąc na ich czele, umieszcza w Raju rozkoszy. Tam zabawiwszy z nimi czas pewien, wraz z Eliaszem i Enochem, którzy Go poznali i cześć Mu oddali, rzekł do nich: "Czas już bym ciało moje wskrzesił: pójdę więc i przyoblekę się w nie na nowo". A na te słowa, wszyscy oddając Mu pokłon najgłębszy, zawołali: "Idź Panie, Królu chwały, a rychło wracaj jeżeli łaska, gdyż bardzo spragnieni jesteśmy oglądania Twego przechwalebnego ciała".
Masz tedy wskazane sobie co rozpamiętywać możesz o Panu Jezusie, Matce Jego, Apostołach i Ojcach świętych, na dzień sobotni przed Zmartwychwstaniem. Że zaś całą Mękę Pańską przechodząc, nie przytaczałem ci żadnych innych pisarzy, żeby uwagę twoją ile możności nie odwracać od szczegółów tu podanych, chcę przeto przynajmniej teraz przytoczyć ci niektóre ustępy pióra wielkich Świętych, aby takowych odczytanie pobudzało cię do tym pobożniejszego i serdeczniejszego rozmyślania nad błogosławioną Męką Pana naszego. Według więc zwyczaju naszego, posłuchaj niektórych o tym zdań i myśli świętego Bernarda; oto słowa jego: "Jezusowi Chrystusowi należy się od ciebie całe życie twoje; gdyż On życie własne wydal za życie twoje, i srogie męki poniósł żeby ciebie od wiecznych wybawić. Poświęcił za ciebie ciało Swoje, ale jakież to ciało! Oto ciało takie, że gdyby na przykład ciało moje posiadało wszystkie przymioty wszystkich ciał potomków Adamowych, a było tak silne żeby przetrwać mogło wszystkie wieki, i tak wytrwałe żeby przenieść było w stanie trudy wszystkich ludzi jacy byli, są i będą, jeszcze by ono było jakby niczym w porównaniu z ciałem Jezusowym, które podziwiają Moce niebieskie, wiedząc że poczęte za sprawą Ducha Świętego, wydane na świat przez Dziewicę, gdy nim przyoblekł się Syn Boży, stało się przybytkiem nieskazitelności, mądrości nieprzebranej, cudowności uderzającej i potęgi, od której wypłynęły Sakramenty. O ile przeto niebo wyższym jest od ziemi, o tyle wyższym było życie Chrystusa od życia naszego, a jednak takie to życie poświęcił On za nas! I jak nicość porównaną być nie może z czymciś co istnieje, tak życie nasze z Jego życiem porównane, jest jakby niczym; bo jak nic być nie może szczytniejszego nad pierwsze, tak nic nędzniejszego nad drugie. A stąd chociażbym z mojej strony poświęcił dla Chrystusa co tylko jest w mojej mocy, jeszcze by to w porównaniu z tym co On dla mnie zrobił, nie było ani tym nawet czym jest gwiazda do słońca, kropla do morza, grudka ziemi do góry, ziarnko do pełnego spichrza" (5). I tenże Święty na innym miejscu, tak pisze: "Nie jakiekolwiek, nie w pewnej tylko mierze było wyniszczenie się Chrystusa z miłości ku ludziom, lecz w najwyższym jaki być może stopniu, gdyż wyniszczył Samego Siebie... i Sam się poniżył, aż do przyjęcia na Siebie ciała ludzkiego, aż do poniesienia śmierci a śmierci krzyżowej (6). A któż zdolnym jest objąć pojęciem jaką w tym objawił pokorę, jakiej dowiódł łaskawości i dobrotliwości: bo któż pojmie czym to jest żeby Bóg najwyższego majestatu, ciało ludzkie przyoblekał, śmiercią został ukarany i zhańbiony rusztowaniem krzyżowym? Ale powie mi kto? Stwórca nie mógł bez takiego poniżenia się, dzieło rąk Swoich wydźwignąć z upadku. Odpowiadam że mógł, lecz wolał dokonać tego z tak wielką zniewagą Swoją, a to w tym celu, by najobrzydliwszej ze złości ludzkich niewdzięczności, już odtąd nie widział pomiędzy nami. Zaiste wielkie podjął trudy, żeby człowieka uczynić Sobie wielkiej miłości dłużnikiem, i żeby trudność odkupienia tym skuteczniej pobudzała go do wdzięczności, gdy łatwość z jaką został stworzony pozostawiała obojętnym. – Bo z czymże występował człowiek stworzony a niewdzięczny? oto jakby mówił: Wprawdzie z łaski Bożej stworzony zostałem, lecz bez żadnej szkody lub trudu Stwórcy: Albowiem On rzekł i uczynione są, On rozkazał, a stworzone są (7). Lecz zatkane zostały usta mówiących nieprawości (8), i teraz jaśniejszym jest to nad słońce co dla ciebie o! człowiecze, poświęcił Pan Bóg! Z Pana sługą, z bogatego ubogim, z Ducha odwiecznego ciałem, z Syna Bożego synem człowieczym stać się nie żałował. Pomnij tedy że chociażeś z niczego stworzony, wcaleś nie z niczego odkupiony. W sześciu dniach stworzył Bóg wszystko, i ciebie pomiędzy wszystkim. A zaś przez całe lat trzydzieści z górą, pracował około zbawienia naszego na ziemi. O! ileż to napracował się, podlegając nędzom ciała ludzkiego i natarczywościom wroga. A w końcu czyż do tego nie przydał jeszcze i sromotę śmierci krzyżowej, i okropne męki długiego konania" (9). I jeszcze święty Bernard: "Nad wszystko pobudza mnie do zamiłowania Cię, Jezu dobry, kielich goryczy któryś spełnił dla dokonania sprawy naszego zbawienia. To bez wątpienia, całą miłość naszą ku Tobie najprędzej zdobywać powinno. To właśnie, nasze ku Tobie pełne czci i uwielbienia nabożeństwo, i najsłodziej rozbudza, i najsłuszniej się takowego domaga, i ściślej je określa, i silniej zapala. O! zaiste! dokonywając sprawy zbawienia naszego, wiele się napracował Zbawiciel, i takich trudów nie poniósł Stwórca ani przy budowie świata całego. Wtedy bowiem rzekł i uczynione są; rozkazał i stworzone są (10); lecz gdy przyszło do odkupienia człowieka, i w tym co mówił sprzeciwiano się Mu, i temu co czynił przyganiano, i wśród męki jaką poniósł szydzono z Niego, i w chwili gdy umierał słyszał bluźnierstwa" (11). A jeszcze słowa świętego Bernarda: "Na domiar miłości, Chrystus za nas wydał się na śmierć, i z własnego boku przeszytego włócznią, dostarczył za grzechy ludzkie zadość czynnej wypłaty, którą przejednał Ojca. A przez to najwyraźniej zastosował do siebie te słowa Psalmu: Bo u Pana miłosierdzie, i obfite u Niego odkupienie (12). Zaiste obfite, bo nie kropla, lecz potok krwi obficie z pięciu otworów w ciele Jego wypłynął. Cóż jest co więcej miał uczynić dla ciebie, a nie uczynił (13). Wzrok przywrócił ślepemu, z więzów rozwiązał niewolnika, opamiętał zbłąkanego, pojednał winowajcę. Któż więc nie pospieszy ku Temu, który z błędu wyprowadza, zbłąkanemu pobłaża; który życiem nieskończone zasługi za nas kładzie, śmiercią nagrody nam wieczne zapewnia. Jakąż może mieć wymówkę kto nie bieży do wonności takich olejków (14); chyba że do niego wonność ta wcale nie dochodzi. A przecież na wszystką ziemię wyszedł głos Jego, i na kończyny okręgu ziemi słowa Jego. I miłosierdzia Pańskiego pełna jest ziemia; a litości Jego nad wszystkie uczynki Jego (15). Kto więc takiej wonności Jezusowej wszędzie rozlanej nie czuje, i dlatego do Niego nie bieży, ten albo umarłym jest, albo w takiej zgniliźnie pogrążonym, że od jej wyziewu powonienie utracił" (16).
Tenże Święty tak jeszcze o tym mówi: "Nie wzdraga się cierpieć i ponosić zniewagi dusza wierna, gdy wie że na tej drodze poprzedził ją Oblubieniec jej Chrystus, do którego stawać się podobnym o! jakąż jest chwałą! Nie masz też nic zaszczytniejszego, nad naśladowanie zniewagami okrytego Jezusa. Dlatego z radością i przechwalając się święcie, Apostoł woła: A ja nie daj Boże abym się chlubić miał z czegokolwiek, jeno w krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa (17). Sromota krzyża miłą jest temu, kto miłym jest Ukrzyżowanemu i komu Ukrzyżowany miłym: kto oddaje Mu cześć należną i w niczym nie ubliża: bądź co bądź dotkliwą jest sromota, lecz czyni podobnym Panu naszemu. Otwórz księgę Izajasza, a znajdziesz tam opis jakim Go w duchu widział ten Prorok. Bo kogoż to innego jeśli nie Jego nazywa mężem boleści i znającym niemoc, i powiada, że nie ma w Nim krasy, ani piękności. I przydaje: a myśmy Go poczytali jako trędowatego, a od Boga zbitego i poniżonego. Lecz On zranion jest za nieprawości nasze; starty jest za złości nasze... a sinością Jego jesteśmy uzdrowieni (18)".
A przy końcu tegoż prześlicznego kazania, powiada nasz święty Doktór: "Patrz więc o! duszo moja, jakim stał się Zbawiciel przyjmując na Siebie grzechy twoje: oto przybrany w brudne łachmany, ciało ma zsiniałe od srogiego biczowania, twarz pokrytą plwocinami, a bladą od bólu i zgrozy" (19). A gdzie indziej znowu, wpatrując się w Chrystusa już na krzyżu rozpiętego, tak przemawia święty Bernard: "Czyż mógł być bardziej przerażający widok; czy mógł Zbawiciel jeszcze bardziej się poniżyć i bardziej ogołocić z wielkiej krasy i piękności (20), jak to przepowiadał Prorok? Bo oto z rozkrzyżowanymi rękoma, pomiędzy dwoma złoczyńcami, wystawił się na pośmiewisko niegodziwców, pobudził do płaczu wiernych, i dopuścił aby z Niego, którego jako wszechmocnego Boga wszyscy czcić powinni i drżeć przed Jego majestatem, naigrawano się jak z ostatniego z ludzi" (21). I jeszcze słowa tegoż Świętego: "Opoki skaliste są schronieniem jeżów (22), mówi Pismo, a gdzież najbezpieczniejsze schronienie dla grzeszników, jeśli nie w ranach Zbawiciela? Tym bezpieczniejszy w nich przebywam, im On jest potężniejszym ku zbawieniu. Gdy w rany Jego się skryję, chociażby świat mnie łudził, ciało pociągało, szatan kusił, nie upadnę: albowiem ugruntowałem się na silnej opoce (23). Czuję żem zgrzeszył ciężko, i niepokoi mnie sumienie, lecz zaniepokajać przestanie, gdy na rany Pańskie wspomnę. Przecież zranion jest On za nieprawości nasze (24). I czyż mogłaby znaleźć się dusza do tego stopnia umarła, żeby ją śmierć Chrystusa nie wskrzesiła? Wołają gwoździe, wołają rany, że zaiste Bóg był w Chrystusie świat z Sobą jednający (25). Żelazo przebodło bok Jego i utkwiło w sercu, aby nie mógł nie ulitować się nad krewkościami naszymi (26). Wyszła na jaw tajemnica Jego przez rany w ciele zadane, wyszedł na jaw ten wielki Sakrament niepojętej miłości Stwórcy do stworzenia; wyszły na jaw wnętrzności miłosierdzia Boga naszego, przez które nawiedził nas Wschód z wysokości (27). Bo przez cóż już wyraźniej jak przez rany Twoje, objawić się mogło żeś Ty Panie słodki i cichy i wielce miłosierny (28). Wszakci już większej miłości nad tę nikt nie ma, aby kto duszę swą położył (29), za słusznie na śmierć skazanych" (30).
Święty Bernard w innym miejscu tak jeszcze pisze: "Rozpamiętywaj mękę ukrzyżowanego ciała Pańskiego, i patrz czy jest w nim coś co by nie modliło za nami do Ojca. Za ciebie to, ta głowa Boska gęstym spleciem cierni przytłoczona, aż do mózgu, najczulszej części ciała, okrutnie przebodzoną została, gdy utkwił cierń (31). Wynijdźcie, woła Duch Święty, a oglądajcie córki Syjońskie Króla... w koronie, którą Go ukoronowała matka Jego (32) Synagoga. Głowę Jezusową skłuły okrutnie ciernie, żeby twoją głowę nie zaprzątały grzeszne myśli. Dlatego brudnym łachmanem zasłoniono Mu oczy, żeby twoje odwróciły się i nie patrzały na próżność (33), a jeśli ją ujrzą, żebyś się nią złudzić me dał. Dlatego przy śmierci też Boskie Jego oczy zamknęły się i zaćmiło się na chwilę i to światło które światu całemu przyświeca, żebyś ty za zepsutego świata zasadami nie szedł. A uszy te które w niebie słyszą bezustanny śpiew: Święty, Święty, Święty Pan Bóg wszechmogący (34), na ziemi słyszą: Czarta masz, ukrzyżuj, ukrzyżuj Go (35), a to na to, żeby twoje uszy nie zatykały się na wołanie ubogiego; żeby nie przysłuchiwały się lekkomyślnym rozmowom; żeby nie nastawiały się na obmowiska. Prześliczną twarz Jego, piękniejszy urodą nad syny człowiecze (36), plwocinami pokryto, znieważano policzkami, tłuczono pięściami, gdyż napisano jest, że plwali na oblicze Jego, i bili Go kułakami; a drudzy policzki twarzy Jego zadawali, mówiąc: prorokuj nam Chryste, kto jest który Cię uderzył (37). A to znowu dlaczego? Oto na to, żeby twarz twoja zajaśniała niewinnością przed Bogiem, i już się więcej różno nie odmieniała (38). Te usta które rozkazy wydają Aniołom, ludzi najwyższej mądrości wyuczają, które tworząc świat rzekły, niech się stanie (39) i wszystko się stało, żółcią i octem napojone zostały, a to na to, aby twoje usta mówiły mądrość, i wyznawały Pana według sprawiedliwości Jego (40). Te ręce które nad ziemią rozciągnęły firmament, rozciągnięte zostały na krzyżu, i twardymi przebodzone gwoździami, ażebyś ty twoje ręce wyciągał do ubogiego, i także żebyś mógł powiedzieć z Psalmistą: dusza moja zawsze w rękach moich (41). Albowiem tego co trzymamy w ręku niełatwo zapominamy, a więc kto ma na ciągłej pamięci duszę swoją, wystrzega się grzechu a ćwiczy się w cnocie. Te piersi które są siedliskiem i składem nieprzebranym skarbów miłości Bożej, włócznią żołnierską przeszyte zostały, żeby w twoich piersiach biło serce pełne miłości Boga, oczyszczone ze wszelkich uczuć ziemskich, a coraz świętszymi ożywione. Te stopy których podnóżkowi kłaniać się powinniśmy, bo święty jest (42), okrutnie przebodzone zostały i przybite, żeby twoje nogi nie zeszły na błędne manowce, lecz biegły drogą przykazań Pańskich. Cóż jeszcze? Przebodli ręce Moje i nogi Moje. Policzyli wszystkie kości Moje (43). Za ciebie ciało i duszę Swoją poświęcił, ażeby twoje ciało i twoją duszę odzyskać; słowem cały ci się oddał, żebyś Ty całym był Jego" (44).
Tak pięknie przemawia święty Bernard. Posłuchajże jeszcze i świętego Anzelma, w wykładzie jego na Ewangelię świętego Łukasza. "Powstań ze snu duszo moja, pisze on, otrząśnij się z kurzu ziemskiego, i przypatrz się Bogu-człowiekowi, którego w zwierciadle opowiadania Ewangelicznego, jakby obecnego widzieć możesz. Zważ duszo moja, kto jest Ten który niesie na Siebie znamię Króla nad królami, a jednak przesycony był zniewagami, jakby ostatni z niewolników. Widzisz Go ukoronowanym, lecz i sama korona mękę Mu zadaje, okrutnym kłuciem raniąc Jego głowę. Królewską purpurą przyodziewają Go; lecz Mu ona nie zaszczyt przynosi, a tylko zniewagę zadaje. Trzyma w ręku berło, lecz tymże w przenajświętszą głowę Jego bez miłosierdzia tłuką. Pokłon Mu oddają przyklękając do ziemi, i Królem głoszą, lecz wnet powstawszy plują w Jego przenajdroższe oblicze, w policzki pięściami biją, i najczcigodniejszą twarz bezczeszczą. Patrz duszo moja, jak ten Mąż boleści zewsząd lżony i pomiatany! Każą Mu nachylić barki pod ciężar drzewa krzyżowego, i samemu dźwigać narzędzie własnego pohańbienia. Na miejsce stracenia przywiedzionego, poją mirrą i żółcią. Podnoszą Go z krzyżem, a On woła: Ojcze! odpuść im, bo nie wiedzą co czynią (45). Jakimże więc jest Ten który w ciągu całej męki Swojej nie wyrzekł ani jednej skargi, ani jednej groźby, ani złorzeczenia naprzeciw zajadłym tym psom, które się na Niego rzuciły, lecz przeciwnie, a co od wieków nie słyszano, w chwili gdy Go krzyżują, wstawia się za nimi do Boga. O! duszo moja! czyż widziałaś kiedy większą dobrotliwość, większą słodycz, większą miłość? Lecz przypatrz Mu się jeszcze lepiej, i uważaj jak wielkiego podziwu jest godnym i najserdeczniejszej litości. Bo patrz jak oto nagi, biczami zsieczony, pomiędzy dwoma łotrami okrutnymi gwoździami na haniebnym rusztowaniu krzyża rozpięty, octem pojony, a po śmierci włócznią przebity, z pięciu ran rąk, nóg i boku obfite strumienie krwi wydaje. Wylewajcie przeto łzy oczy moje, a ty duszo roztapiaj się w uczuciu litości nad tak ciężką męką Pana twojego, męża nieprzebranej dobroci, łagodności, słodyczy, a któremu tak ciężkie cierpienia zadano" (46). A na innym miejscu tak pisze o tym tenże święty Doktór: "Wejrzyj Panie ze świątnicy Twojej, i z wysokiego niebios mieszkania (47); wejrzyj na tę ofiarę przenajświętszą, którą Ci składa Wielki kapłan nasz Syn Twój Jezus Chrystus, za grzechy braci Swoich, a bądź litościwy nad złością ludu Twojego (48). Wszak głos krwi brata naszego Jezusa woła (49) z krzyża: Oto chwałą i czcią ukoronowany jestem (50). A więc na prawicy majestatu Twego, stoi w obliczności Twojej pośrednicząc za nami, brat bowiem i ciało nasze jest (51). Wejrzyj tedy Panie na oblicze Chrystusa Twojego (52), który stał Ci się posłusznym aż do śmierci, i niech z oczu Twoich nie schodzą blizny Jego, ażebyś na wieki pamiętał jakie On dał Ci zadośćuczynienia za grzechy nasze. Oby Panie, poszły na wagę z jednej strony grzechy którymi na gniew Twój zasłużyliśmy, a z drugiej to co za nas wycierpiał Syn Twój niewinny. Pewnie przeważą Jego zasługi ogromnie, i sprawią, że przez wzgląd na nie, zlejesz na nas miłosierdzia Twego zdroje, od czego wstrzymywały Cię ciężkie winy nasze. – Dzięki więc niech Ci składa wszelki język, Panie Boże Ojcze, za obfitość dobrotliwości Twojej, któryś jednorodzonemu Synowi Swojemu nie przepuścił, lecz za nas wydałeś Go na śmierć, ażebyśmy takiego i tak miłościwego Obrońcę, mieli w niebie przed Tobą. A Tobie Samemu Panie Jezu, najdzielniejszy Bojowniku, jakże podziękuję, cóż oddam, czym się wywdzięczę, ja człowiek, proch i popiół i nędzne stworzenie? Bo czyż jest coś potrzebnego do mojego zbawienia, czego byś nie dopełnił. Od stóp do wierzchu głowy, cały w morzu okrutnej męki się zanurzyłeś, ażebyś mnie stamtąd całkiem omytego wyciągnął: I weszły wody aż do duszy Twojej (53). Albowiem i duszę Twoją przy śmierci jakby straciłeś, abyś moją zatraconą oddał mi wybawioną. Oto więc podwójnie mnie dłużnym Tobie uczyniłeś, bo i za to coś mi dał, i za to coś z mojej przyczyny postradał. Dłużny Ci tedy jestem za podwójnie dane mi życie, bo i przy stworzeniu i przez odkupienie, a czyż przeto nie wymaga słuszność koniecznie, żebym Ci toż życie poświęcił. Za Twoją, wszelką cenę przechodzącą, duszę tak ciężko dla nas strapioną, nie widzę czym by ludzie godnie wywdzięczyć się mogli. Bo chociażbym niebo i ziemię, i wszelkie ich skarby i ozdoby, mógł Ci za to oddać, pewnie by to jeszcze do uiszczenia się z długu nie wystarczyło. Żebym zaś to co Ci się należy i co możliwym jest dla mnie oddać Ci potrafił, za Twoją tylko Panie stać się to może sprawą. Miłować Cię powinienem całym sercem, całym umysłem, całą duszą, i w Twoje ślady występować, któryś za mnie umrzeć raczył. Lecz jakże do tego przyjdzie we mnie jeśli nie przez Ciebie. Nie przylgnie dusza moja do Ciebie bez Ciebie, gdyż cała jej siła od Ciebie zależy" (54).
Masz tu tedy prawdziwie pełne ducha Bożego uwagi o Męce Pańskiej, tak świętego Bernarda jak i świętego Anzelma. Nie zmarnujże tego, lecz takiej powagi słowami pobudzona, całym sercem i z wielką miłością rozpamiętywaj Mękę Zbawiciela. Wiadomo, że pobożne rozmyślanie Męki Pańskiej, najobfitsze przynosi dla duszy pożytki. A teraz przejdźmy do szczegółów zmartwychwstania Pana Jezusa.
–––––––––––
Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 425-439.
Przypisy:
(1) Łk. 1, 68.
(2) Łk. 21, 28.
(3) Iz. 52, 2; 62, 11.
(4) Psal. 23, 7.
(5) Serm. 15 super Cantic.
(6) Filip. 2, 7. 8.
(7) Psal. 32, 9.
(8) Psal. 62, 12.
(9) Serm. 10 super Cantic.
(10) Psal. 32, 9.
(11) Serm. 10 super Cantic.
(12) Psal. 129, 7.
(13) Iz. 5, 4.
(14) Pieśń 1, 3.
(15) Psal. 18, 5; 32, 4; 144, 9.
(16) Serm. 22 super Cantic.
(17) Galat. 6, 14.
(18) Iz. 53, 3. 2. 4. 5.
(19) Serm. 25 super Cantic.
(20) Iz. 53, 2.
(21) Serm. 28 super Cantic.
(22) Psal. 103, 18.
(23) Mt. 7, 25.
(24) Iz. 53, 5.
(25) II Kor. 5, 19.
(26) Żyd. 4, 15.
(27) Łk. 1, 78.
(28) Psal. 85, 5.
(29) Jan. 15, 13.
(30) Serm. 61 super Cantic.
(31) Psal. 31, 4.
(32) Pieśń 3, 11.
(33) Psal. 118, 37.
(34) Obj. 4, 8.
(35) Jan. 8, 48; 19, 6.
(36) Psal. 44, 3.
(37) Mt. 26, 67. 68.
(38) I Król. 1, 18.
(39) Rodz. 1, 3.
(40) Psal. 48, 4; 7, 17.
(41) Psal. 118, 109.
(42) Psal. 98, 5.
(43) Psal. 118, 32; 21, 17. 18.
(44) Serm. 61 super Cantic.
(45) Łk. 23, 34.
(46) Spec. Evang., c. 12.
(47) Powt. Pr. 26, 15.
(48) Exod. 32, 12.
(49) Rodz. 4, 10.
(50) Psal. 8, 6.
(51) Rodz. 37, 27.
(52) Psal. 83, 10.
(53) Psal. 68, 2.
(54) Specul., c. 14-15-16.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXXV, Kraków 2025
Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa
Pana
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: