ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ DRUGA

 

Od rozpoczęcia przez Zbawiciela życia apostolskiego

do spisku przez Żydów na Niego uknowanego

 

––––

 

Rozdział XLIX

 

O wskrzeszeniu Łazarza

 

Cud o którym będzie tu mowa, a cud przesławny i wielce uroczysty, jak najpobożniej rozpamiętywać należy. Dlatego tak pilną zwróć tu na wszystko uwagę, jakbyś była obecną temu co tam było powiedziane lub co zaszło. Przy tym, pokornie a mile rozmawiaj z Panem Jezusem i uczniami Jego, lecz i z tą błogosławioną rodziną tak święcie przywiązaną do Zbawiciela: to jest z Łazarzem, Martą i Magdaleną.

 

Gdy tedy Łazarz zachorował, wyżej wymienione siostry jego, na które Zbawiciel był bardzo łaskawym, posłały do Niego na miejsce na którym, jak to nadmieniliśmy w poprzednim Rozdziale, znajdował się za Jordanem, i kazały Mu powiedzieć: Łazarz brat nasz, którego miłujesz choruje (1). I do tych słów kilku, nic więcej nie przydawały; gdyż wiedziały że dla miłującego dostatecznym to będzie, albo że nie śmiały prosić Pana Jezusa żeby do nich przybył, widząc że starszyzna Żydowska robiła już na Niego zasadzki, w celu zadania Mu śmierci.

 

Tymczasem Pan Jezus, otrzymawszy tę wiadomość nic nie odpowiedział, aż po upływie dwóch dni pomiędzy innymi rzekł do uczniów: Łazarz umarł; i rad jestem dla was, abyście uwierzyli, iżem tam nie był (2). A uważaj jaką tu miłość, jaką troskliwość objawia dobrotliwy Jezus względem uczniów Swoich. Oni bowiem wtedy jeszcze potrzebowali utwierdzonymi być w wierze w Zbawiciela, i w przekonaniu że mocą Bożą wszelkie cuda czynić może; więc chciał najmiłościwszy Pan nasz, tym wielkim cudem jaki miał dokonać wskrzeszając Łazarza, podnieść ich na duchu. Puścili się tedy w drogę i przybyli do Betanii, gdzie Marta, skoro dowiedziała się o zbliżeniu się Pana Jezusa, wyszła na Jego spotkanie, a upadłszy Mu do nóg rzekła: Panie gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój (3). Zbawiciel kazał jej podnieść się, i rozmawiał z nią o zmartwychwstaniu ciał ludzkich w ogólności. Poczym, posłał ją po Magdalenę którą szczególnie miłował. – Ta skoro o tym posłyszała, co prędzej pobiegła, i podobnież jak jej siostra upadłszy do nóg Zbawicielowi, też słowa co i Marta powtórzyła do Niego, Jezus zaś widząc Swoją umiłowaną ciężko zasmuconą, płaczącą i niepocieszoną po stracie brata, i Sam od łez powstrzymać się nie mógł. I wtedy zapłakał Jezus (4). Wpatrujże się teraz pilnie i w Niego, i w siostry zmarłego, i w uczniów. Wszak nie wątpisz, że i oni płakali? – Owóż, po niejakiej przerwie, gdy tak wszyscy płakali, rzekł Pan Jezus: Gdzieście go położyli? Wprawdzie wiedział o tym i bez tego, lecz Swoim zwyczajem, mówił to jakby pospolity człowiek. A na to odpowiedziały Mu Marta i Magdalena: Pójdź a oglądaj (5), i poprowadziły Go do grobu.

 

Idzie tedy Pan Jezus pomiędzy tymi dwoma siostrami, uspakajając je i pocieszając. Dla nich zaś już najwyższą pociechą była obecność Jego, tak iż zapominając wszelkiego smutku i boleści, całą uwagę skupiły na to co do nich mówić raczył. Gdy zaś uszli tak we troje już kawałek drogi, rzekła Magdalena: "Panie, co działo się z Wami odkąd stąd odeszliście? Bolałam bardzo po rozstaniu się z Wami, a teraz gdyście wrócili, chociaż cieszę się serdecznie, jednak wielka mnie obawa przejmuje. Wszak wiadomo Wam jakie spiski knuje na Was nasza starszyzna i faryzeusze, i dlatego zawiadamiając Was o chorobie brata, nie śmiałyśmy prosić abyście tu przybyli. Wielkie to dla nas szczęście żeście znowu między nami, lecz proszę Was na miłość Boga, chrońcie się jak najpilniej zasadzek wrogów Waszych". A na to odpowiedział Zbawiciel: "Nie lękajcie się niczego. W ręku Ojca niebieskiego jest wszystko". I tak rozmawiając przybyli do grobu. Wtedy Pan Jezus, kazał odjąć kamień który go przykrywał, lecz sprzeciwiała się temu Marta mówiąc: Panie już cuchnie: bo oto mu już czwarty dzień (6), jak w grobie leży.

 

O! mój Boże! patrzajże jak te błogosławione siostry miłowały Pana Jezusa! Nie chciały pozwolić na otworzenie grobu brata, żeby zła woń wychodząca z niego nie zrobiła Mu przykrości. Pomimo jednak tego, owszem tym bardziej, Zbawiciel kazał odjąć kamień. Co gdy dopełniono, Pan Jezus wzniósłszy oczy do nieba rzekł: Ojcze! dziękuję Tobie żeś Mnie wysłuchał. A jam-ci wiedział że Mnie zawsze wysłuchujesz, alem to powiedział dla ludu który około stoi, aby wierzyli iżeś Ty Mnie posłał (7). Wpatrujże się pilnie w Jezusa w ten sposób modlącego się, a uważaj że i wtedy chodziło Mu głównie o pożytek dusz ludzkich. – Następnie zawołał głosem wielkim: Łazarzu wynijdź z grobu (8), i w tejże chwili ożył on i powstał z trumny; lecz miał ręce i nogi związane, jak to było w zwyczaju u Żydów czynić z umarłymi gdy ich do grobu składano. Uczniowie zaś, na rozkaz Zbawiciela, rozwiązali go, a on i siostry jego upadłszy na kolana, dzięki złożyli Panu Jezusowi za takowe dobrodziejstwo, i poszli do mieszkania. Osłupieli wszyscy tam obecni na widok takiego cudu, a o którym wieść rozeszła się daleko. Z tej też przyczyny wielka liczba mieszkańców Jerozolimy i całej okolicy, przybyła do Betanii, dla widzenia Łazarza. Zaś starszyzna Żydowska, miarkując jak to w oczach ludu podniosło Zbawiciela a ich poniżało, postanowiła Go zamordować.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 338-342.

 

Przypisy:

(1) Jan. 11, 3.

 

(2) Jan. 11, 14. 15.

 

(3) Tamże, 21.

 

(4) Tamże, 35.

 

(5) Tamże, 34.

 

(6) Tamże, 39.

 

(7) Tamże, 41. 42.

 

(8) Tamże, 43.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: