ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

CZĘŚĆ DRUGA

Od rozpoczęcia przez Zbawiciela życia apostolskiego

do spisku przez Żydów na Niego uknowanego

 

Rozdział IV

O kazaniu Zbawiciela na Górze a które rozpoczął od wysławienia ubóstwa

 

Pan Jezus powoławszy uczniów, i odłączywszy się z nimi od reszty ludu, udał się na górę Tabor, o dwie mile (włoskie) od Nazaretu wznoszącą się, aby tam napawać ich Swoimi naukami. Wypa­dało bowiem aby nasamprzód i więcej jak innych wyuczył tych, których miał postanowić mistrzami i wodzami drugich. Wiele więc rzeczy uczył ich wtenczas, a kazanie to było przecudne i najwznio­ślejsze prawdy wyświecające: i nic w tym dziw­nego, gdyż usta Boskie je głosiły. Miał tedy naukę o błogosławieństwach, to jest o tym, na czym na­sze prawdziwe szczęście zawisło, a także o modlitwie, o poście, o jałmużnie, i o wielu innych rze­czach do cnót odnoszących się, co w samej Ewan­gelii możesz odczytać (1). A czytaj to uważnie i często, i zatrzymuj w pamięci co tam powiedziano, gdyż jest to jakby treściwy zbiór najwznioślejszych zasad chrześcijańskich. Ja jednak nad tym rozwo­dzić się tu nie będę, już dlatego że byłoby to za długie, już, że podobne wykłady nie zdają mi się być właściwymi przy rozmyślaniach. Chociaż dla twojej nauki, gdy mi to wypadnie, umieszczę tu niektóre uwagi, a jak i wszystkie powyższe, oparte na powadze pisarzy świętych.

 

Tu zaś dość będzie zauważać, że Zbawiciel kazanie to rozpoczął od wysławiania ubóstwa, dając przez to do zrozumienia, że ubóstwo jest ca­łego gmachu duchowego główną podstawą. Jakoż, nie będzie w możności rześko postępować w ślady Chrystusa, najdoskonalszego wizerunku ubóstwa, ten, którego obarcza troska o rzeczy doczesne. Nie jest wolnym, lecz sługą, kto serce zaprząta zami­łowaniem rzeczy przemijających. Dlatego Zbawi­ciel powiedział: Błogosławieni ubodzy duchem (2). Tej bowiem rzeczy do której mam przywiązanie, wnet sługą się staję. Miłość dla duszy jest tym, czym prawo ciężkości dla ciał wszystkich: pociąga duszę tam, dokąd sama się skierowuje, powiada święty Augustyn (3). A stąd, nic zgoła innego, prócz Boga, nie należy miłować, albo miłować jedynie dla Boga. Słusznie przeto Błogosławionym jest nazwany ubogi duchem, to jest ten, który ze względu na Boga, wszystko inne mając sobie za nic, już najściślej przez to z Bogiem swoim jest zjednoczony. "O błogosławione zaiste ubóstwo ewangeliczne, woła święty Bernard, które jest jakby skrzydłem niezwłocznie unoszącym duszę do Królestwa nie­bieskiego. Dla innych bowiem cnót, o których na­stępnie mowa, w tym kazaniu Pańskim, nagroda w przyszłym dopiero życiu jest obiecaną, ubóstwu nie tyle się przyrzeka, jak raczej zaraz daje; wszak oto w czasie teraźniejszym wyraził się Zbawiciel, mówiąc: albowiem takich jest królestwo niebies­kie (4)". I niżej przydaje tenże Święty: "A dlacze­góż widzimy nie tylko w rzeczywistym niedostatku będących, lecz i takich którzy dlatego, że w bogactwa nie obfitują, ciągle pragnących mieć więcej a więcej? Oto dlatego, że tacy nie są ubogimi ewangelicz­nymi, ubogimi duchem, to jest nie przywiązującymi żadnej wagi do uciech jakie dostatki dostarczają. Gdyby takowymi wzgardzili, a przez wzgląd na ubogiego Jezusa, cieszyli się gdy im czego niedostaje, byliby królami i tu jeszcze na ziemi w tym znaczeniu, że panując nad brzydką chciwością, niezachwianej by swobody ducha doznawali" (5). – "Niech więc bogacze tego świata, a tymi są ci, którzy czy posiadając bogactwa czy nie posiadając takowych, w nich szczęście upatrują, nie sądzą, że ubodzy ewangeliczni, dlatego, że im Pan Jezus dopiero w niebie obiecał posiadanie Królestwa, tu na ziemi nic nie posiadają. Owszem, i tu cieszą się oni wielką posiadłością, bo o nich także powiedziano: że są jako nic nie mający, a wszystko posiadają­cy (6); a tym są swobodniejsi od bogacza frasują­cego się o swoje mienie, im mniej chciwymi. Zresztą, dla doskonałego chrześcijanina, świat cały i wszystko co się na nim dzieje, jest na usługi, a więc jest on tego jakby panem: gdyż jak przeciwności tak i pomyślność, wszystko wychodzi mu na pożytek, wszystko, powiada Apostoł, dopomaga mu ku dobremu (7). A stąd chciwiec, chociażby był bogatym, łaknąc ciągle więcej, frasuje się jakby był w nędzy; a doskonały chrześcijanin, znosząc chętnie z miłości Jezusa niedostatek, doznając go nawet, zażywa królewskiej swobody. – Lecz powie mi na to bogacz rozmiłowany w swoich bogac­twach: «przyznaję że tak być musi, lecz cóż! kiedy ja od pieniędzy i posiadłości moich serca oderwać nie mogę». A więc przyznajże bracie, że nie ty je­steś panem twoich bogactw, lecz one nad tobą panują, kiedy, jak powiadasz, nie możesz oderwać od nich serca. Pozwól więc, że twoich dostatków nazwę cię nie właścicielem lecz biednym sługą, owszem niewolnikiem nikczemnym" (8). Takie to więc głębokie i piękne uwagi nastręcza świętemu Bernardowi, pierwsze z błogosławieństw ogłoszo­nych w kazaniu Pańskim na górze, które rozpamiętywamy. Lecz wróćmy już do samego rozmy­ślania.

 

Zwróć więc uwagę na Pana Jezusa, i z usza­nowaniem a pilnie wpatruj się w Niego. Widzisz jak oto wszedłszy na górę, usiadł pokornie na ziemi, lub na jakiej skale, i zgromadziwszy jak naj­bliżej Siebie uczniów, im także kazał rozsiąść się wokoło. Przebywa tedy pomiędzy nimi jakby im równy, i z największą miłością i dobrotliwością, chociaż o rzeczach najwznioślejszych, tak skutecz­nie do nich przemawia, że razem łaską Swoją ich obdarzając, przywodzi do aktów cnót których na­ucza. A jak ci to już powiedziałem, zawsze staraj się wpatrywać w oblicze Jego. Lecz patrz i na uczniów, z jakim uwielbieniem, jak pokornie, z jak wytężoną uwagą nie spuszczając oczów z Boskiego Mistrza, słuchają tych słów przecudnych, i starają się w pamięci jak najwierniej je zachować, a za­żywają wielkiej pociechy, tak z tego co słyszą, jak i z widoku swego najdroższego Pana. Roz­myślając więc nad tym staraj się i ty doznać pociechy, wyobrażając sobie jakbyś Go widziała i słyszała. A nawet zbliż się do Niego, jeślibyś zawezwaną zo­stała i zatrzymaj się u nóg Jego, jak ci to Bóg da.

 

Patrz nareszcie jak po ukończonym kazaniu, Pan Jezus wraz z uczniami, schodzi z góry, roz­mawiając z nimi poufale; potem jak idzie drogą, a ubogi ten orszak skupiony postępuje tuż za Nim, nie w jakowym przepisanym i porządnym szyku, lecz jak kurczęta za kokoszą, bo każdy chcąc Go lepiej słyszeć, stara się być najbliżej Jego osoby. A patrz także jak schodzącemu na dolinę, liczna rzesza z miłością i wiarą zabiega drogę, i przed­stawia chorych do uzdrowienia. Albowiem moc wychodziła z Niego i uzdrawiała wszystkich (9).

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 152-156.

 

Przypisy:

(1) Mt. 5-7.

 

(2) Mt. 5, 3.

 

(3) Confess. lib. 13, c. 9.

 

(4) Mt. 5, 3.

 

(5) Serm. 4 de Adventu Domini.

 

(6) II Kor. 6, 10.

 

(7) Rzym. 8, 28.

 

(8) Serm. 21 sup. Cant.

 

(9) Łk. 6, 19.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2008

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: