w pobożnych rozmyślaniach zawarty
BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA
––––––
Od rozpoczęcia przez Zbawiciela życia apostolskiego
do spisku przez Żydów na Niego uknowanego
––––
Rozdział XXXVIII
O sposobie zachowania się w życiu wyłącznie bogomyślnym
Wprost przeciwnie od poprzedzającego sposobu, trzeba zachować się w życiu bogomyślnym czyli kontemplacyjnym. Kto wyłącznie oddaje się bogomyślności, powinien Bogiem tylko być zajętym, i pozostawać w samotności, a przynajmniej w usamotnieniu ducha, o czym mówiłem ci gdy rzecz była o przebywaniu Zbawiciela na puszczy. Nic zgoła z rzeczy tego świata, nic z osobistych potrzeb, nic nawet z rzeczy tyczących się doczesnego dobra najbliższych mu osób, nie powinno zaprzątać jego myśli. Trzeba mu, że się tak wyrażę, wszystko rzucić daleko w tył za siebie, i stać się na wszystko co ziemskie jakby bez czucia, jakby umarłym, by mógł wyłącznie i całkiem zatopić się w Bogu, chyba że mimo woli zmuszony jest zająć się koniecznie czymciś. Powinien tedy wszelkiej działalności zaniechać; owszem uśmierzyć w sobie najgodziwszą skądinąd do tego skłonność. Słowem powinien nic nie robić i milczeć, na wzór Magdaleny, która siedząc u stóp Zbawiciela, nic nie robiła i nic nie mówiła, tylko słuchała słów Jego, i nawet gdy Marta skarżyła na nią, nie przerwała milczenia, spuszczając się na Pana Jezusa, że On ją obroni jeśli uzna to właściwym. Tak właśnie postępować ma, kto bogomyślny żywot wieść pragnie. Nie bez tego bowiem żeby się nie znaleźli tacy, którzy mu to przyganiać będą, kiedy oto w domu w którym gościł Jezus, w rodzinie szczególnie od Niego umiłowanej, znalazła się Marta, uskarżająca się na Magdalenę. Lecz wtedy trzeba bogomyślności nie przerywać, jak jej nie przerwała Magdalena, i trzeba tak jak ona, wszelkie o sobie starania zdać na Pana Jezusa i Jego opatrzność.
Oto jak pięknie, według swego zwyczaju, rozprawia o tym święty Bernard. "Nie powinno nas dziwić, że zdarza się zwykle, iż osoby czynnemu życiu oddane, przyganiają tym, którzy wyłącznie bogomyślności się poświęcają, kiedy oto pod okiem Zbawiciela działo się coś podobnego. Lecz uważajmy, że gdy Marta uskarżała się, że Magdalena nie dopomaga Jej w służeniu Panu Jezusowi, ta ostatnia nic na to nie mówiła, i nie przestawała słodko i swobodnie zatapiać się w słuchaniu słów Boskich. Kto bowiem pragnie napawać się pociechami życia bogomyślnego, ten na wszystko co się zewnątrz niego dzieje, głuchym i nieczułym być powinien. Toteż patrz tu na Magdalenę życie bogomyślne przedstawiającą: słyszysz jak dotkliwy dla niej zarzut, wychodzi z ust jej własnej siostry. Bo czyż może co duszę miłującą Jezusa boleśniej dotknąć, jak przypuszczenie że ona nie chce Mu służyć? A jednak Magdalena o to oskarżona milczy. Siedząc u nóg Pana i Boga Swojego, całą potęgą uwagi zatopiona w tym co On mówi, napawa się potokami Mądrości odwiecznej, i za nic sobie ma cokolwiek o niej ludzie mówią. Nie widzi czy co około niej się dzieje, i czy jest dla niej cokolwiek innego do czynienia jak zapatrywać się w Bogu i słuchać słów Jego. I właściwie postępowała. Albowiem nie mogłaby była jednemu i drugiemu wystarczyć: i krzątać się w przygotowaniu wieczerzy dla Jezusa, i zagłębiać się w rozważaniu Jego Boskiej mądrości, jak to dane bywa duszom do wyższej bogomyślności powołanym. A jak jest na tej drodze wytrwałą! jak nic ją z toru tego nie zbija! Bo ileż to razy wyrzucano jej wyłączną bogomyślność, której była obrazem. Faryzeusz oburzył się na nią, kiedy na uczcie, na której znajdował się Zbawiciel, podczas gdy wszyscy zajęci byli goszczeniem Boskiego Mistrza, Ona do nóg Jego upadłszy, płakała przy nich i ocierała je własnymi włosami. Teraz, oto ukochana siostra wyrzuca jej bezczynne u stóp tegoż Jej najdroższego Pana siedzenie. Później i Apostołowie szemrać będą, że na wieczerzy Szymona trędowatego, zawsze ona jednakowo postępuje, i gdy inni krzątają się około Jezusa, wierna uczennica Pańska u nóg Jego klęczy, i zlewa je balsamem drogocennym i balsamem serdecznych modlitw swoich, co nawet jeden z Apostołów zarzuca jej jakoby krzywdzenie ubogich i głośno na to narzeka. Zewsząd więc przyganiają jej sposobowi życia, a ona milczy i swojego zawodu nie odstępuje. Za to też za każdą razą staje w jej obronie Zbawiciel, a do tym większej, z Boską osobą Swoją, przypuszcza ją poufałości, i w końcu wyraźnie powiada: że ona najlepszą cząstkę obrała (1)".
Przy końcu zaś tego kazania, święty Bernard tak się odzywa do duszy bogomyślności oddanej: "Niechże więc dusza taka spoczywa bezpiecznie u nóg Pana Jezusa, niech zakosztowuje jak słodkim jest Pan (2); niech się wpatruje w Tego, na którego pragną Aniołowie patrzeć (3); niech wytęża słuch ducha na słowa Jego, albowiem rozlana jest wdzięczność na wargach Jego, a jest On urodą piękniejszy nad syny człowiecze (4), i niech się święcie raduje i dzięki składa Bogu, że dano jej wraz z Magdaleną, wybrać najlepszą cząstkę (5). O! zaiste błogosławione oczy, które widzą to co ona widzi, błogosławione uszy które przypuszczone zostały do słuchania tego co ona słyszy (6). Błogosławiona to dusza i stokroć szczęśliwa, która tym sposobem zasłuchuje tych słów Boskich, których się nie dosłyszy inaczej, jak wśród uciszenia najzupełniejszego tak zewnętrznego jak wewnętrznego, a o co dusza bogomyślna starać się koniecznie powinna, uciszenia, o którym powiedziano: że dobrze jest czekać z milczeniem, zbawienia Bożego (7). Niech więc dusza taka oderwie się od wszystkiego, żeby bez przeszkody rozmawiała z Tym którego głos jest wdzięczny, a oblicze piękne (8). A jednej tylko rzeczy niech się strzeże: oto żeby nie podnosiła się w pychę, nie wbijała się w zarozumiałość, żeby nie chciała rozumieć więcej jak rozumieć potrzeba (9); żeby broń Boże, opływając w światło nie popadła w ciemności, dając się złudzić szatanowi południowemu (10), a pod tą nazwą Pismo święte rozumie rozliczne złudzenia, w których, pod pozorem łask szczególnych, zły duch uwodzi dusze najwybrańsze" (11).
Widzisz tedy, że kto oddaje się wyłącznie bogomyślności, powinien powstrzymać się od wszelkich zajęć zewnętrznych pilniejszej uwagi wymagających, jako najprzeciwniejszych ćwiczeniom bogomyślnym, i będących jedną z największych przeszkód na tej drodze. Szkodzą bowiem bogomyślności tego rodzaju zajęcia z wielu powodów, i nie tylko gdy się ich dopełnia lecz i przed tym i po tym. Zaprzątają one umysł, gdy się przewiduje że nas czekają; wymagają szczególnej uwagi gdy się dokonywają; a później pozostawiają w pamięci obrazy i wrażenia, wielce utrudzające ćwiczenia bogomyślne.
–––––––––––
Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 300-304.
Przypisy:
(1) Łk. 10, 42.
(2) Psal. 33, 9.
(3) I Piotr. 1, 12.
(4) Psal. 44, 3.
(5) Łk. 10, 42.
(6) Łk. 10, 23. 24.
(7) Tren. 3, 26.
(8) Pieśń 2, 14.
(9) Rzym. 12, 3.
(10) Psal. 90, 6.
(11) Serm. de Assumpt.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVI, Kraków 2016
Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa
Pana
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: