ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ DRUGA

 

Od rozpoczęcia przez Zbawiciela życia apostolskiego

do spisku przez Żydów na Niego uknowanego

 

––––

 

Rozdział XIX

 

Jak Zbawiciel modlił się na górze, i zszedłszy z niej chodził po wodzie, oraz różne uwagi o modlitwie

 

W poprzedzającym tedy Rozdziale widziałaś jak Pan Jezus kazał uczniom wejść do łodzi, a Sam wstąpił na górę. Dokończmyż opowiadania tego co uczynił Zbawiciel po owym cudzie z chlebami, gdyż jest to w związku z tym cośmy już mówili, i wszystko współcześnie zaszło. Ja to jednak rozdzieliłem, dla lepszego przez ciebie zrozumienia, i żeby wynikające z tego uwagi obszerniej wyłożyć.

 

Gdy tedy uczniowie weszli do łodzi, Jezus wstąpił na górę, i tam trwał na modlitwie aż do czwartej straży nocnej (1), to jest, że już trzy czwarte części nocy upłynęły były, a pozostała jeszcze jedna. Z czego widzisz, że Pan Jezus niemal całą noc spędził wtedy na modlitwie, i czytamy że to często czynił. Patrz więc na Niego, jak oto teraz modli się i upokarza przed Ojcem. Szuka miejsc ustronnych, Sam jeden się tam udaje, umartwia się i długie czuwania odbywa. Wierny pasterz wstawia się za owieczki, modli się bowiem nie za Siebie lecz za nas, jako Obrońca nasz i Pośrednik między nami a Ojcem. Modli się i dlatego by nam dać przykład modlenia się; albowiem często upominał o to uczniów, więc według Swego zwyczaju i czynem to stwierdzał. Jakoż, mawiał do nich: zawżdy potrzeba się modlić, a nie ustawać (2). A jak nalegająca wytrwałość w modlitwie, otrzymuje to o co prosi, przedstawił im w przypowieści o sędziu i wdowie, jak to masz u świętego Łukasza (3). Upominał ich także żeby ufali iż otrzymają to o co prosić będą, mówiąc: Proście a będzie wam dane (4). I na poparcie tego przedstawił inną znowu przypowieść o pewnym człowieku zamożnym, który proszony przez przyjaciela o chleby, chociaż z pierwszego razu takowych odmówił, później mu ich pożycza, a to dla natrętności z jaką się ich domagał, co podobnież znajduje się w Ewangelii świętego Łukasza.

 

Owóż, wszystko to mówił Pan nasz najdroższy na to, aby nam polecić cnotę modlitwy. Potęga bowiem modlitwy jest nieocenioną, i przez nią wypraszać sobie możemy wszelkie dobra dla duszy a uchronić ją od wszelkiej szkody. Chcesz-li przeciwności cierpliwie znosić, ćwicz się w modlitwie; chcesz-li zdrożne upodobania przytłumić, ćwicz się w modlitwie; chcesz-li chytrość szatana rozpoznawać i ujść jego złudzeń, ćwicz się w modlitwie; chcesz-li wesoło służyć Bogu i śmiało iść drogą pracy i umartwienia, ćwicz się w modlitwie; chcesz-li wieść życie pobożne i nie troszczyć się o rzeczy doczesne, ćwicz się w modlitwie; chcesz-li nie zaprzątać myśli swoich próżnościami, ćwicz się w modlitwie; chcesz-li duszę twoją utuczyć świętymi i zbawiennymi myślami, niebieskimi pragnieniami, porywami do Boga, ćwicz się w modlitwie. Chcesz-li serce twoje w męstwie i wytrwałym poddaniu się upodobaniu Bożemu ustalić, ćwicz się w modlitwie. Słowem, jeśli chcesz wszelkie wady w sobie wykorzenić, a najpotrzebniejszych cnót nabyć, ćwicz się w modlitwie. Do najwyższej bowiem bogomyślności, do kontemplacji, do zakosztowania już tu na ziemi uciech niebieskich, dochodzi się przez wytrwałość w modlitwie. Miarkuj więc jak wielkiej potęgi, jakiej siły jest modlitwa. Na potwierdzenie zaś tego wszystkiego, pomijając dowody jakie zwykle przytaczają pisarze kościelni, niech to służy ci za najlepszy dowód, że codziennie z naocznego doświadczenia przekonywamy się iż najprostsze i zupełnie niewykształcone osoby, dostępują powyższych korzyści i wiele innych, ćwicząc się w modlitwie, a zwłaszcza zakonnicy, którzy na to więcej czasu obracać powinni. Dlatego upominam cię, i o ile mogę nakazuję najsurowiej, żebyś za główne twoje ćwiczenie uważała modlitwę, i żebyś prócz zajęć obowiązkowych, w niczym innym a tylko w modlitwie miała upodobanie. Całą bowiem uciechę twoją zakładać powinnaś w przebywaniu z Bogiem, czego właśnie dostępuje się przez modlitwę.

 

Żebyś zaś tym wierniej zastosowała się do powyższych poleceń moich, posłuchaj jak miodopłynnie rozprawia o tym nasz Święty, to jest Bernard. Oto słowa jego: "Którzy nie ustają ćwiczyć się w częstej modlitwie, doświadczyli tego co powiem. Zdarza się że z oziębłym i oschłym sercem przystępujemy do rozmowy z Bogiem naszym; lecz jeśli na niej bądź co bądź trwamy, nagle spływa łaska, pierś lżej oddycha, rozlewa się potok pobożności, i kto wtedy umie wysysać mleko doznanej słodyczy, obficie mu wyda takowej łono miłosierdzia Boskiego" (5). A tenże Święty w innym kazaniu tak przemawia: "Ile razy o modlitwie mówię, zdaje mi się że słyszę jakby mi kto z was bracia, rozumem czysto ludzkim się rządząc, powiadał. Czym proszę dzieje się, że chociaż nie ustajemy nigdy w modlitwie, zaledwie niektórzy z nas doświadczają jej skutków? Jacyśmy na modlitwę przyszli, zdaje się nam, że takimiż odchodzimy: nikt nam w ciągu niej nie odpowiedział ani słowa, nikt nic zgoła nie dał. A na to odpowiadam ci bracie miły, że na tym co cię wiara uczy opieraj się, nie zaś na własnym doświadczeniu. Wiara bowiem nieomylną jest, doświadczenie zawodnym. A czegoż uczy wiara, jeśli nie tego co przyrzekł Syn Boży mówiąc: Wszystko o cokolwiek modląc się prosicie, wierzcie że otrzymacie, a stanie się wam (6). Niech więc żaden z was modlitwy nie lekceważy sobie: albowiem upewniam was, że Ten do którego się modlimy, nie lekceważy jej wcale. Wprzód zanim wyszła z ust naszych, już On ją zapisać kazał w księdze łask Swoich. I jednego z dwojga z wszelką pewnością spodziewać się możemy, albo nam da to o co prosimy, albo to co widzi dla nas jeszcze pożyteczniejszym. My bowiem nie wiemy o co modlić się powinniśmy, lecz On lituje się nad taką niewiadomością naszą, i prośbę dobrotliwie przyjmując, tego co nam zupełnie jest niepotrzebnym albo nie tak dalece pilnym, wcale nie udziela. Modlitwa atoli pomimo tego niepożyteczną nie będzie, byleśmy czynili to o co nas upomina Psalmista, to jest byleśmy kochali się w Panu; mówi bowiem święty Dawid: Kochaj się w Panu, a da tobie prośby serca twego (7). Nie kłopocz się przeto, jeśli ci się zdaje, że cię Pan Bóg nie wysłuchuje, lecz z tego powodu tym bardziej rozpływaj się w dziękczynieniach. Taką bowiem jest o ciebie troska Boga najwyższego, że ile razy prosisz o coś co nie jest pożytecznym, wtedy cię nie wysłuchuje, a zamienia to na dar lepszy. Podobny w tym do ojca, który dziecku proszącemu o chleb chętnie takowy daje; proszącemu zaś o nóż, który uważa niebezpiecznym dla niego, odmawia takowego, a za to chleb który mu dał sam rozkrawywa. Zresztą masz wiedzieć, że prośby serca, o których wspomina tu Psalmista Pański, są trojakiego rodzaju, i nie widzę o co by wierny prócz tego mógł prosić. Dwie tyczą się rzeczy tegoczesnych, to jest dóbr odnoszących się do ciała i dóbr odnoszących się do duszy, trzecie mają na celu szczęście życia wiekuistego. I niech to nie zadziwia was bracia, żem powiedział iż o dobra odnoszące się do ciała trzeba prosić Boga: gdyż w Jego są ręku tak co do ciała jak i co do duszy odnoszące się dobra. Jego bowiem powinniśmy prosić i w Nim mieć nadzieję, że nam udzieli środków doczesnych potrzebnych do wytrwania w służbie Jego. Wszelako, trzeba nam modlić się i częściej i goręcej o dobra tyczące się duszy, to jest o otrzymanie łaski Boskiej i o nabycie cnót. A podobnież o dostąpienie życia wiekuistego z największą pobożnością, z najżywszym upragnieniem należy się modlić, bo tam dopiero i ciała i duszy zupełne i doskonałe szczęście się dostępuje. Tak tedy modlitwa o rzeczy doczesne, do samych potrzeb niezbędnych ma być ograniczoną; ta przez którą wypraszamy dary dla duszy niech będzie bezinteresowną, jedynie wolę Bożą mającą na celu; ta na koniec przez którą prosimy o życie wiekuiste, powinna być pełną pokory i opierać się jedynie na miłosierdziu Boskim" (8).

 

Tenże Święty i tak jeszcze mówi o modlitwie. "Nie tylko miejsce, lecz i porę właściwą na to obierać sobie powinien, kto chce porządnie się modlić. Dnie świąt uroczystych są do tego najstosowniejsze i najdogodniejsze, a zwłaszcza gdy wśród zapadłej nocy panuje cisza, wśród której swobodniejsza i gorętsza wyrywa się z serca modlitwa. Wstań, powiada Prorok Pański, chwal Boga na początku straży nocnej; wylej jako wodę serce twoje, przed obliczem Pańskim (9). O! jak swobodnie wśród nocy wznosi się modlitwa, której świadkiem Bóg tylko i święty Anioł składający ją na Ołtarzu niebieskim! Jak miła i świetna, ozdobiona że tak powiem rumieńcem skromnej wstydliwości! Jak czysta i spokojna, nie utrudniona żadną zewnętrzną wrzawą lub hałasem! Jak wreszcie serdeczno-szczera, wolna od wszelkiej kurzawy trosk ziemskich, nie kuszona próżną chwałą i poklaskiem ludzi którzy jej nie widzą. Toteż dlatego Oblubienica w Pieśniach Salomonowych, przemądrze postępowała, wybierając nocną porę do modlenia się, gdy mówi: W nocy szukałam Tego, którego miłuje dusza moja (10). A przeto nie dobrze się modlisz, jeśli trwając na modlitwie szukasz czego innego jak Oblubieńca niebieskiego, albo czegokolwiek nie dla Niego, gdyż w Nim jest wszystko. W Nim lekarstwo na rany, w Nim zaspokojenie wszelkich potrzeb, w Nim rada na wady, którym podlegamy, w Nim obfitość środków do postępu w doskonałości: słowem w Nim wszystko cokolwiek kto otrzymać lub posiadać potrzebuje, co komu przystoi, co komu niezbędne. Nie ma więc żadnego powodu prosić Oblubieńca niebieskiego o co innego jak o Niego samego, gdyż On Sam jest wszystkim. Toteż w razie gdy zdaje się nam, że modlimy się po prostu o rzeczy doczesne, jeśli tego zachodzi potrzeba, i jeśli wtedy na głównym celu mamy naszego Oblubieńca niebieskiego, przeto nie o te rzeczy prosimy, lecz raczej o Tego przez wzgląd na którego tamtych rzeczy pragniemy" (11).

 

Słyszysz więc jak o tym rozprawia święty Bernard, ten najwyższy bogomodlca, rozwodzący się nad pożytkami modlitwy. Rozważajże pilnie te słowa jego, żebyś w nich zasmakowała. Ja zaś w niniejszym dziełku dlatego tak często ci go przytaczam i długie z niego ustępy umieszczam, że są one nie tylko pobożne i do głębi serca przenikające, lecz i prześliczne i do służenia Bogu pobudzające. Był ten wielki sługa Boży najwymowniejszym i pełnym ducha mądrości, a świątobliwości wysokiej. Że przeto pragnę żebyś go naśladowała i jego upomnienia i słowa czynem spełniała, dlatego często ci go przytaczam.

 

Lecz wróćmy do Pana Jezusa. Gdy tedy modlił się na górze, uczniowie znajdujący się na morzu, byli w wielkim strapieniu i przerażeniu, gdyż mieli wiatr przeciwny, i wzburzone bałwany gwałtownie łodzią miotały. Patrz więc na nich, i ulituj się nad nimi, gdyż w wielkim są niebezpieczeństwie i zakłopotaniu. Albowiem burza się wzmaga, noc jest ciemna, a najdroższego Pana swego nie mają przy sobie. Lecz w czwartej straży nocnej zeszedł Zbawiciel z góry, i idąc po morzu, zbliżył się do nich. O! mój Boże! wpatrujże się tu pilnie w Niego, widzisz jak oto strudzony długim czuwaniem na modlitwie, wśród nocy zeszedł z góry spadzistej i może skalistej; a idzie bosymi nogami i postępuje po morzu bezpiecznym krokiem, jakby po ziemi. Uznało więc stworzenie Stwórcę swojego. – Gdy zaś zbliżył się do łodzi, uczniowie wydali okrzyk przerażenia, sądząc, że widzą jakowe mamidło. Lecz dobrotliwy Pan nasz, chcąc aby już dłużej nie zostawali w strapieniu, uspokoił ich mówiąc: Jam jest nie bójcie się (12). Wtedy Piotr ufny w moc Zbawiciela, na rozkaz Jego zaczął i sam iść po morzu, lecz potem zachwiawszy się pogrążał, aż oto Jezus wyciągnąwszy do niego rękę, wyratował go od zatonięcia! Glossa zaś to jest jeden z najpoważniejszych wykładów Ewangelii powiada, że Zbawiciel kazał Piotrowi chodzić po morzu, by przez to poznał potęgę Boską; a dopuścił by tonął, żeby własnej niemocy nie zapominał, i nie poczytał się równym Bogu wbijając się w pychę. Następnie Zbawiciel wszedł do łodzi; burza ustała i wszystko się uciszyło. Uczniowie zaś, z uszanowaniem Go przyjmując, rozradowali się bardzo, i uspokoili się zupełnie. Przypatruj się więc tu pilnie i Zbawicielowi i uczniom, gdyż wszystko to bardzo jest piękne, i pobożne myśli rozbudzające.

 

Lecz prócz tego, z powyższego zdarzenia, możesz tę naukę wywieść, że w podobnyż sposób, tylko niewidzialnie, Zbawiciel codziennie z nami postępuje. Dozwala i dopuszcza by Jego wybrani doznawali na tym świecie utrapień, tak wewnętrznych jak i zewnętrznych, gdyż Pan biczuje każdego syna którego przyjmuje (13). Którzy bowiem bez karania są, mówi Apostoł, tacy są jakby z nieprawego łoża, a nie synowie (14). Jest zaś pożytecznym dla nas doznawać tu utrapień i zmartwień, gdyż przez to postęp w doskonałości czynić możemy, przez to cnót nabywamy, w nabytych się utrwalamy, a co jest od tego ważniejsze, za to przyszłych a wiekuistych nagród oczekujemy. Doznając przeto utrapień, nie powinniśmy pod ich ciężarem upadać, albo się niecierpliwić, lecz owszem, powinniśmy je wysoko cenić i pokochać. Lecz, że wielkie pożytki jakie z utrapień odnosić możemy, mało komu są znane, dlatego dla wielu wydają się one uciążliwymi i nieznośnymi. Żebyś więc wyuczyła się cierpliwie je znosić, przytaczam ci tu moim zwyczajem słowa świętego Bernarda, który tak o tym pisze: "Pożytecznym jest nam utrapienie, które staje się probierczym kamieniem duszy, i do chwały wiedzie. Z nim jestem w ucisku, mówi Pan, wyrwę go i uwielbię go (15). Składajmy przeto dzięki Ojcu miłosierdzia który z nami jest w chwili utrapienia, i w każdym ucisku nas pociesza. Rzeczą bowiem pożyteczną, jak już powiedziałem, jest utrapienie, które wiedzie do chwały, zamienia się w radość, a w radość jakże długą, której nikt nam nie odejmie, w radość wielką, w radość pełną (16). Nad wszelki przeto wyraz pożyteczną rzeczą jest to, co nam służyć może do nabycia korony wiekuistej. Nie pogardzajmy nią przeto, bracia: jest to małe nasienie z którego wielkie owoce się zbierają. Może się ono wydać niesmacznym, gorzkim, nasieniem gorczycznym; lecz nie zwracajmy uwagi na to co w nim pod oczy podpada, ale na to co w nim się ukrywa. To bowiem co w nim pod oczy podpada doczesnym jest, to co ukryte wiekuistym... Z nim jestem w ucisku, mówi Pan, i ja też nie pragnę innej łaski prócz ucisku, i zachowania się wśród niego jak należy. Mnie dobrze jest trwać przy Bogu, i nie dość na tym, ale i pokładać w Panu Bogu nadzieję moją (17), bo przecież powiedział: wyrwę go i uwielbię go.... z nim jestem w ucisku (18); i także: rozkoszą Moją jest być z synami ludzkimi (19). Zstępuje by bliskim być tym którzy są utrapionego serca (20), żeby nas wspierać w ucisku naszym; a przyjdzie czas w którym porwani będziemy w obłokach naprzeciw Chrystusowi na powietrze, a tak zawsze z Panem będziemy (21), byleśmy teraz starali się zawsze mieć Go z sobą. Lepiej więc mi Panie w ucisku być, byleś był ze mną, aniżeli królować bez Ciebie, ucztować bez Ciebie, bez Ciebie w chwałę opływać. Naczynia garncarskie piec doświadcza, a ludzi sprawiedliwych pokuta utrapienia (22). Czegóż się lękamy? Czemu się frasujemy? Dlaczego uciekamy od pieca tego? Sroży się ogień, lecz Pan jest z nami w utrapieniu. Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam być może? (23) Bo jeśli On wyrwie, któżby się znalazł co by z Jego ręki wydarł? Nareszcie, jeśli On uwielbi, któż upokorzy?" (24). I jeszcze święty Bernard: "Nie tylko więc w nadziei chlubimy się (25), lecz i w ucisku. Rad się tedy przechwalać będę w nędzach moich, aby we mnie mieszkała moc Chrystusowa (26). Boć pożądaną jest nędza, którą moc Chrystusowa wynagradza. Któż mi da przeto nie tylko być nędznym, lecz ze wszystkiego wyzutym, i upadać na własnych siłach, aby je zastąpił Pan Zastępów (27). Albowiem moc w słabości doskonalszą się staje, i dlatego mówi dalej Apostoł: gdy zaniemogę tedym jest potężny (28)" (29). Toteż w pieśniach Salomonowych, Oblubienica snopkiem nazywa swego Umiłowanego niebieskiego: Snopkiem mirry, jest mi miły mój (30). Nie powiada że jest snopem, to jest czymciś ciężkim, lecz snopkiem, gdyż wszelkie jakie z miłości Jezusa ponosi trudy i cierpienia, poczytuje takowe za lekkie. I naprawdę snopkiem jest Jezus, albowiem powiedziano: Maluczkim się nam narodził (31). Naprawdę snopkiem staje się utrapienie gdyż się je znosi dla Jezusa: Albowiem... utrapienia tego czasu niniejszego, nie są godne przyszłej chwały, która się w nas objawi (32), i to które jest teraz prędziutko przemijające, i lekkie nasze utrapienie, nader na wysokości wagę chwały wiekuistej w nas sprawuje (33). Kiedyś przeto stanie się dla nas najwyższym szczytem chwały to, co w porównaniu z taką nagrodą, teraz jest czymciś tak małym jak snopek mirry. A wreszcie i Sam Zbawiciel powiedział: Jarzmo Moje wdzięczne jest, a brzemię Moje lekkie (34); nie żeby lekkim było samo w sobie, bo przecież nie lekkimi bywają cierpienia wybranych Jego, lecz że lekkimi się stają, gdy je znosimy cierpliwie z miłości ku Niemu" (35).

 

I jeszcze święty Bernard wykładający Psalm 90: "Gdy zapatrujemy się na powszechność wiernych Kościół Chrystusowy stanowiących, z łatwością spostrzegamy, że z należących do tegoż Kościoła, srożej bywają prześladowani mężowie duchem jego się rządzący, aniżeli ludzie według ciała żyjący. Co bezwątpienia dziełem jest najwyższej i wiecznie zawistnej złości, na doskonalszych gwałtowniej uderzającej, według tych słów Proroka: Pokarm jego, to jest szatana, wyborny (36). Dziełem jest to mówię złego ducha, a nie bez skrytych wyroków Samego Boga, który niedoskonałych nie dopuszcza kusić nad to co mogą wytrzymać, ale z pokuszenia czyni wyjście, aby znieść mogli (37); a dla doskonalszych, nie tylko chwalebniejsze lecz i częstsze daje przy takiej sposobności odnosić nad wrogiem zwycięstwa: Pan mi jest po prawicy bym nie był poruszony (38), mówi Psalmista. A dlaczego po prawicy? Oto dlatego, że nas wróg odwieczny, z nierównie większą i usilnością i przebiegłością stara się nie tyle naszą lewicę ile prawicę zranić, to jest bardziej uderza na duszę jak na ciało. Toteż tam potrzebną jest silniejsza obrona, gdzie większe jest niebezpieczeństwo, gdzie walki cała waga się zwraca, gdzie zapasów wszystka siła się wytęża, gdzie dla nas chodzi albo zostawszy porażonymi o zapadnięcie w sromotną niewolę, albo odniósłszy zwycięstwo o pozyskanie wieńca chwały. W tym zaś łaska Boska i miłosierdzie nad sługami Jego, i wzgląd czasu swego (39) na wybranych się objawia, że niekiedy o niebezpieczeństwach grożących ich lewicy to jest ciału jakby zapomina, lecz za to gdy idzie o prawicę to jest o duszę, zawsze nieodstępny Obrońca, wspiera ich łaską Swoją. Stąd też w tymże Psalmie powiedziano: Miałem Pana zawsze przed oczyma swymi, bo mi jest po prawicy, abym nie był poruszony (40). Obyś więc zawsze po prawicy mojej był Jezu dobry, trzymający zawsze prawą rękę moją! Wiadomo mi bowiem i nie wątpię, że mi żadna przeciwność szkodzić nie może, jeśli żadna nieprawość panować nade mną nie będzie. Niech więc lewa strona moja wszelkie ponosi szkody, niech ją na to wystawiam, byleś Ty Panie strzegł mnie, byleś Ty był obroną moją po prawicy ręki mojej (41)" (42).

 

"Szczęśliwy przeto kto wszelkie cierpienia swoje przebywa jak należy, i cokolwiek bolesnego doznaje, znosi to przez wzgląd na Syna Bożego tak, że do serca jego szemranie przystępu nie ma, a na ustach brzmi dziękczynienie i chwała Pańska. Kto do takiego stopnia dochodzi, ten podobny do onego chorego uzdrowionego przez Zbawiciela, który wstawszy wziął łóżko swoje i poszedł do domu (43). Łóżkiem bowiem naszym jest ciało, na którym przedtem leżeliśmy schorzali, poddając się jego ułomnościom i namiętnościom, a unosimy je jak on chory który poniósł łóżko swoje, gdy toż ciało zmuszamy być posłuszne duchowi" (44).

 

"Zaiste, mówi znowu święty Bernard na innym miejscu, wielorakim jest w darach Swoich Duch Święty, a o którym powiedziano: że nie masz kto by się mógł zakryć od gorącości Jego (45). I tak: jednym udziela daru czynienia cudów, czy to w nawracaniu największych grzeszników, czy w uzdrowieniu najcięższą chorobą złożonych. Lecz dar takowy pożyteczny dla drugich, może być bez pożytku dla tego który go posiada, jeśli obok tego, nie jest on w stanie łaski, to jest nie posiada daru miłowania Boga nad wszystko. – A także, tenże Duch Święty obdarza niektórych wielką wewnętrzną pociechą, gdy według słów Apostoła: świadectwo daje duchowi naszemu, iżeśmy są synami Bożymi (46). Lecz i to jeszcze, jakkolwiek rzeczą wielką jest i z wdzięcznością przyjmowanym być powinno, nie jest to jeszcze z Jego darów dar najpożądańszy. A którymże jest w istocie takim? Oto gdy On w sercach wybrańszych tak silny roznieca ogień miłości Boga, że chlubimy się nie tylko w nadziei chwały synów Bożych (47), lecz i w utrapieniach doznanych: obelgę poczytując za chlubę, zniewagę za powód radowania się, wzgardę za wywyższenie, cierpienia wszelkiego rodzaju za znak wybraństwa. Lecz, niestety, mało jest tego wysokiego daru Ducha Świętego dostępujących, bo mało kto ubiega się o to. Poprzestajemy na małym, nie staramy się o wyższy stopień pobożności, nie prosimy o to Ducha Świętego, a wielu nawet nie wie, że ten dar Jego, o którym mowa, jest z darów najpożądańszym" (48).

 

Tak przemawia święty Bernard, i widzisz jak pięknie, jak przekonywająco dowodzi, że utrapienia są nam pożyteczne, owszem nawet pożądane. Niech cię przeto nie dziwi, że Zbawiciel dopuścił by uczniowie Jego, których tak bardzo miłował, doznali niemałego strapienia, zagrożeni będąc gwałtowną burzą na morzu, – gdyż wiedział, że to wyjdzie im na pożytek. Czytamy też, że nie ten raz jeden łódką ich miotały bałwany morskie i wiatry przeciwne, wszakże nie zatopiła się ona nigdy. Z tego więc wszystkiego staraj się nabierać odwagi na chwile utrapienia, i postanów sobie żebyś we wszelkich nadarzyć ci się mogących przeciwnościach, zachowała się cierpliwie i wesoło. W pobożności zaś taki staraj się czynić postęp, żebyś nawet pragnęła cierpieć dla miłości Pana Jezusa, który drogę cierpień wskazał jako drogę najwyższą dla Swoich wybranych, i Sam trzymał się jej najwierniej.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 196-212.

 

Przypisy:

(1) Mt. 14, 25.

 

(2) Łk. 18, 1.

 

(3) Łk. 18, 2-8.

 

(4) Łk. 11, 9.

 

(5) Serm. 9 sup. Canti.

 

(6) Mk 11, 24.

 

(7) Psal. 36, 4.

 

(8) Serm. 5 de Quadrag.

 

(9) Tren. 2, 19.

 

(10) Pieśń 3, 1.

 

(11) Serm. 86 sup. Canti.

 

(12) Mt. 14, 27.

 

(13) Żyd. 12, 6.

 

(14) Tamże 8.

 

(15) Psal. 90, 15.

 

(16) Jan. 16, 22. 24.

 

(17) Psal. 72, 28.

 

(18) Psal. 90, 15.

 

(19) Przyp. 8, 31.

 

(20) Psal. 33, 19.

 

(21) I Tes. 4, 16.

 

(22) Ekli. 27, 6.

 

(23) Rzym. 8, 31.

 

(24) Serm. 17 sup. Psal. 90.

 

(25) Rzym. 5, 3.

 

(26) II Kor. 12, 9.

 

(27) Psal. 45, 8.

 

(28) II Kor. 12, 9. 10.

 

(29) Serm. 25 sup. Canti.

 

(30) Pieśń 1, 12.

 

(31) Iz. 9, 6.

 

(32) Rzym. 8, 18.

 

(33) II Kor. 4, 17.

 

(34) Mt. 11, 30.

 

(35) Serm. 43 sup. Canti.

 

(36) Hab. 1, 16.

 

(37) I Kor. 10, 13.

 

(38) Psal. 15, 8.

 

(39) Mądr. 3, 6.

 

(40) Psal. 15, 8.

 

(41) Psal. 120, 5.

 

(42) S. Bern. Serm. 7 sup. Psal. 90.

 

(43) Mk 2, 12.

 

(44) Serm. de Pass. Dom.

 

(45) Psal. 18, 7.

 

(46) Rzym. 8, 16.

 

(47) Rzym. 5, 2.

 

(48) Serm. de Pentec.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXV, Kraków 2015

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: