ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA
w pobożnych rozmyślaniach zawarty

ŚW. BONAWENTURA
BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

CZĘŚĆ PIERWSZA
Od narodzenia Pańskiego do rozpoczęcia przez Niego życia apostolskiego

Rozdział VI
Jak Józef zamierzał rozstać się z Maryją, i jakie
Pan Bóg dopuścił na Swoich strapienie

Gdy tedy przemieszkiwali społem przenajświętsza Panna z małżonkiem Swoim, a Dzieciątko Jezus rosło w żywocie Matki, poznawszy Józef że Maryja jest brzemienną, zmartwił się niezmiernie. A tu uważaj dobrze, gdyż się z tego wiele pożytecznych rzeczy nauczyć możesz. Jeśli zaś nie domyślasz się dlaczego Syn Boży chciał by Matka Jego miała małżonka, kiedy oraz chciał by na zawsze dziewicą pozostała, – tedy masz wiedzieć że z trzech powodów taką była wola Jego. A mianowicie żeby brzemienność nie stała się powodem Jej zniesławienia; by miała opiekę i towarzystwo męża, i na koniec żeby przyjście na świat Syna Bożego, przed szatanem zatajonym zostało.

Często więc Józef przypatrywał się małżonce swojej, a martwił się i niepokoił. Okazywał Jej oblicze zafrasowane, a nawet odwracał się od Niej jakby od zawiniającej, gdyż podejrzewał Ją o przeniewierzenie się małżeńskie. Widzisz tedy jak oto Pan Bóg dopuszcza na Swoich strapienia i próby dla ich zasługi. Bo przyszło nawet aż do tego, że Józef chciał małżonkę potajemnie opuścić (1), i można powiedzieć że za to chwali go Ewangelia, gdyż wspominając o tym jego zamiarze powiada, że był on mąż sprawiedliwy (2); to jest człowiek wielkiej cnoty. Jakoż, lubo w pospolitym mniemaniu, dla małżonka powodem największego wstydu, smutku i zmartwienia, jest przeniewierzenie się żony, jednak tak on mężnie nad sobą zapanował, że i oskarżać małżonki nie chciał; i tak cierpliwie zniósł tę mniemaną ciężką zniewagę, że nie myśląc o pomszczeniu się, lecz litością zdjęty, oczom własnym nie chcąc zawierzać, postanowił tajemnie się z Nią rozstać. Lecz uważaj, że z tego powodu i przenajświętszą Pannę nie ominęło ciężkie strapienie. Widziała bowiem małżonka zafrasowanego, i tym Sama frasowała się bardzo; pokornie atoli milczała, nie wyjawiając nadzwyczajnego cudu przez który stała się matką. Wolała uchodzić za najniegodniejszą, aniżeli tajemnicę Bożą zdradzić, i powiedzieć o Sobie to co by zakrawało na próżną chwałę. Tylko prosiła Boga by Sam temu zaradzić raczył, i tak ciężkie strapienie od Niej i od małżonka odwrócił.

Widzisz więc, jak wielkim było ich zmartwienie i ucisk na sercu; lecz Pan Bóg zaradził wszystkiemu. Posłał Anioła swego, który powiedział we śnie Józefowi, że małżonka jego poczęła za sprawą Ducha Świętego, a przeto żeby z Nią i nadal przemieszkiwał. Ustąpił też smutek wszelki, a przyszła pociecha wielka. Tak by się i z nami działo, gdybyśmy umieli zachować się cierpliwie w chwilach utrapień. Pan Bóg bowiem po burzy zsyła ciszę, i nie powinnaś wątpić, że dopuszcza na Swoich wybranych różne ciężkie koleje, jedynie dla ich pożytku.

Józef tedy wypytywał o szczegóły cudownego poczęcia, które mu przenajświętsza Panna najdokładniej opowiedziała, z czego i on, nie myśląc już o odejściu, i małżonka jego wielce się cieszyli. Przeczysta miłość jego ku Niej, nad wszelki wyraz się wzmogła; najtroskliwiej się Nią opiekował, i oboje żyli szczęśliwie, chociaż byli bardzo ubodzy.

Przebywa więc Pan Jezus zamknięty w łonie matki aż do dziewiątego miesiąca jak inne dzieci. Pozostaje tam dobrotliwie i cierpliwie, wyczekując właściwej chwili. Lituj się przeto nad Nim, że aż do takiej głębokiej pokory zejść raczył. Toteż powinni byśmy bardzo tę cnotę miłować, a nigdy nie nadymać się wyniosłością i dobrym mniemaniem o sobie, kiedy do tego stopnia poniżył się Pan najwyższego majestatu. Za to zaś powtórne dobrodziejstwo (licząc pierwszym stworzenie człowieka), za to tak długie przez wzgląd na nas zamknięcie się w łonie matki, nigdy Panu naszemu godnie wypłacić się nie możemy. Przynajmniej więc bierzmy to do serca i najżywsze składajmy Mu dzięki, że nas z pomiędzy innych wybrać raczył, byśmy w zakonie będąc zamknięci, służyli Mu tym doskonalej. Z Jego to bowiem dobrodziejstwa mamy, nie z własnej zasługi, a wysoko to cenić powinniśmy, gdyż nie za karę jesteśmy zamknięci, lecz dla bezpieczeństwa, w najobronniejszej warowni zakonnej umieszczeni. Do niej, tego niegodziwego świata zatrute strzały, ani też wzburzonego morza bałwany, bylebyśmy się na nie sami zuchwale nie wystawiali, dosięgnąć nie mogą. Starajmy się przeto ile możności, z umysłem oderwanym od wszystkiego co znikome, służyć Bogu w czystości serca. Zewnętrzne bowiem zamknięcie się bez wewnętrznego skupienia, na mało, albo na nic się nie przyda.

Ulituj się także nad Panem Jezusem i z tego powodu, że wtedy ciągłego doznawał On smutku, i ten nie odstępował Go od pierwszej chwili Jego poczęcia aż do śmierci. Zaś smuciło Go to, że widział jak Ojca przedwiecznego, którego niewymownie miłował, grzesznicy odstępowali dla oddawania czci bałwanom, z wielką Jego zniewagą. A także smutkiem Go napełniała litość jaką był przejęty nad duszami na obraz Jego stworzonymi, a które widział niestety, jakby wszystkie potępiające się. I to było dla Niego sroższą boleścią aniżeli męka poniesiona później na ciele: gdyż dla uwolnienia się od pierwszej, dopuścił na Siebie drugą. Widzisz przeto jaki tu wyborny pokarm podaje się duszy twojej; a jeśli chcesz zakosztować jego słodyczy, zasilaj się nim obficie i często.

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 46-49.

Przypisy:

(1) Mt. 1, 19.

(2) Tamże.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: