w pobożnych rozmyślaniach zawarty
BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA
Od narodzenia Pańskiego do rozpoczęcia
przez Niego życia apostolskiego
Rozdział XV
Wróciwszy tedy Pan Jezus ze Świątyni Jerozolimskiej z rodzicami
do miasta Nazaretu, był Im poddany (1), i tamże z Nimi przemieszkiwał od tej
pory, aż gdy rozpoczął rok trzydziesty pierwszy. Owóż, w Piśmie świętym nie
mamy wzmianki o żadnym z czynów Zbawiciela przez ten czas tak długi dokonanych,
co wydaje się bardzo zadziwiającym. Cóż więc wyobrazić sobie możemy że tam
robił, i co w Nim podziwiać? Czyż przez cały czas ten Pan Jezus nie dokonał
żadnej sprawy godnej wzmianki i opisu? A jeżeli coś zrobił dlaczego tego nie
zapisano, jak inne czyny Jego? W istocie więc dziwnym się to wydaje. Lecz
uważaj tu dobrze, gdyż wyraźnie dojrzeć będziesz mogła, że najdroższy Pan nasz
nic nie robiąc, dokonał rzeczy najwznioślejszych. Żaden bowiem szczegół z życia
Jego nie jest bez tajemnicy. Lecz jak każdy czyn Jego zawierał w sobie jakąś
cnotę, tak dla cnót milczenia, cichości i ukrycia przez cały ten czas milczał
On, rozgłośnych spraw nie dokonywał i ukrywał się. Najwyższy tedy Mistrz,
mający wyuczać nas cnoty i drogi żywota, zaczął od najmłodszych lat Swoich
przedstawiać na Sobie wzór cnót najważniejszych, a to w sposób przedziwny,
nieznany dotąd, o jakim w poprzednich czasach nie słyszano. W tych oto bowiem
latach nad którymi teraz rozmyślamy, przedstawia się Pan nasz w oczach
ludzkich niepożytecznym, godnym pogardy i nieumiejętnym. I niech cię nie dziwi,
że to przypuszczam, bo przecież w tych rozmyślaniach nie twierdzę nic takiego,
co by powagą Pisma świętego albo Ojców świętych nie było popartym, jak ci już
to na początku powiedziałem.
Pan Jezus tedy uchylał się od towarzystwa i wszelkiej rozmowy z
ludźmi. Chodził do synagogi, to jest do kościoła, i tam długo trwał na
modlitwie na ostatnim miejscu przebywając; wracał do domu, pozostawał przy
Matce i niekiedy dopomagał Swemu Żywicielowi w jego zajęciach ciesielskich.
Idąc i wracając przechodził pomiędzy ludźmi, jakby ich nie widział. Dziwili się
zaś wszyscy, patrząc na młodzieńca tak urodziwego, nie czyniącego nic takiego
co by się zdawało godnym szczególnej pochwały. Spodziewali się bowiem wszyscy
że coś nadzwyczajnego czynić będzie, i dokonywać spraw znakomitych. Gdy bowiem
był dziecięciem, pomnażał się w mądrości, i w latach, i w łasce u Boga i u
ludzi (2), lecz gdy wzrastając i dochodząc lat od dwunastego do trzydziestego
i przeszło, nie dokonywał żadnych czynów przedstawiających w sobie coś
nadzwyczajnego i dowodzącego w Nim jakowej wyższości, bardzo dziwili się
wszyscy i naśmiewali się z Niego mówiąc: "Jest to jakiś niezdara,
niespełna rozumu, człowiek do niczego, głupi i ograniczony". Nawet nie
uczył się czytać, i stąd gdy doszedł wieku dojrzałego, powszechnie o Nim
mówiono, że był tępego umysłu. I tego sposobu zachowania się, tak stale się
trzymał Pan Jezus, i tak w nim trwał, że wszyscy Nim pogardzali i za nic Go
poczytywali. Co dawno przedtem przepowiedzianym było przez Proroka w osobie
Jego mówiącego: Jam jest robak nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgarda
pospólstwa (3).
Widzisz więc co Jezus robił, nic nie robiąc: oto czynił się jakem
już powiedział, wzgardzonym i poniżonym przez drugich. A czy to małą rzeczą ci
się wydaje? Wprawdzie Sam On tego nie potrzebował, ale my tego potrzebujemy, i
nie masz wątpliwości, że co do nas, nic nie wydaje mi się wznioślejszym nad to,
a oraz i trudniejszym. Sądzę że do najwyższego stopnia dochodzi ten, kto
dochodzi do tego, że z serca i z duszy, naprawdę a nie złudnie, tak się
przezwycięża i zapanowuje nad miłością własną i nad pychą ciała swego, że nie
pragnie uchodzić za coś, lecz chce być wzgardzonym jako nikczemnik i ostatnie
pomiotło. Większym też jest to nad zdobywanie miast, według zdania Salomona
mówiącego: Lepszy jest cierpliwy aniżeli mąż mocny, a który panuje sercu
swemu, niż ten co miasta zdobywa (4). Dopóki więc nie dojdziesz do tego,
pamiętaj żeś nic nie zrobiła. Gdy bowiem naprawdę wszyscy jesteśmy według słów
Pańskich niepożytecznymi sługami (5), nawet gdy wszystko dobrze spełniamy,
przeto dopóki do tego stopnia zaparcia się nie dochodzimy, dopóty prawdy w
nas nie masz (6) lecz w marności chodzimy (7) i w
niej utkwiliśmy. O czym wyraźnie ostrzega nas Apostoł, mówiąc: Albowiem
jeśli kto mniema żeby czym był, gdy niczym jest, sam siebie oszukiwa (8).
Jeśli więc zapytasz dlaczego Pan Jezus tak czynił? odpowiadam ci powtórnie,
nie żeby tego potrzebował, lecz żeby nas tego nauczył. A stąd, jeśli się tego
nie wyuczamy, uniewinnić nas niepodobna. Obrzydliwością jest bowiem, jeśli
wynosi się robak a wkrótce robactwa pastwą stać się mający, kiedy upokarzając
się aż do takiego stopnia, poniżył się Pan najwyższego Majestatu!
Jeżeli zaś niewłaściwym wyda się komu to, że Zbawiciel tak długo
pozostawał jakby bezpożytecznie, albo przypuszczałby kto, że Ewangeliści wiele
rzeczy opuścili, lub wreszcie inne podobne zarzuty czyniłby, można na to
odpowiedzieć, że nie było rzeczą niepożyteczną dokonywając takich cnót,
pozostawić ich wzór, owszem było to rzeczą najpożyteczniejszą, będąc niezbędną
podstawą cnót wszelkich.
Takim więc zachowaniem się, takowym ukryciem się przez lat tak
wiele, Pan Jezus ukuwał on miecz pokory, który Mu przepowiadał Prorok
mówiąc: Przypasz miecz na biodro Twoje, Najmocniejszy (9). Boć
żadnym innym mieczem jak mieczem pokory nie było właściwiej przeszyć pysznego
przeciwnika jakim jest szatan, i grzech ludzki przez niego na świat wprowadzony.
Nie czytamy też, żeby Zbawiciel użył był do tego miecza Swojej wszechmocności,
lecz raczej przeciwnego, i to nawet w chwili w której zdawałoby się, że
najbardziej tamtego potrzebował, to jest, w chwili Męki Swojej. Nad czym tenże
Prorok ubolewał przed Ojcem upominając się niejako za Synem i wołając: Odjąłeś
pomoc mieczowi Jego, i nie ratowałeś Go na wojnie (10).
Lecz masz tu także i dowód, że Pan Jezus pierwej zaczął czynić,
a dopiero potem uczyć (11), żeby później mógł powiedzieć: Uczcie
się ode mnie żem jest cichy i pokorny sercem (12). Od tego więc
chciał zacząć, a czynił to niepozornie, lecz najrzeczywiściej, to jest, był jak
się sam wyraża: sercem pokorny i cichy. Bo przecież nie mogło w Nim być
nic udanego, i dlatego tak dalece ugruntował się i zagłębił w pokorze, w
znikczemnieniu w oczach ludzkich i pogardzie, i tak się przed wszystkimi
uniżył, wyniszczył, że nawet kiedy już kazywać zaczął i ogłaszać
najwznioślejsze i Boskie prawdy, a następnie kiedy i jawnie cuda największe
czynił i dokonywał sprawy najprzedziwniejsze, nie uczczono Go pomimo tego, lecz
Nim pogardzano i naśmiewano się z Niego, mówiąc: Azaliż ten nie jest syn
rzemieślnika (13), i innych podobnych wyrażeń szyderskich
i pogardliwych nie szczędzono Mu nigdy. I to właśnie wyraża Apostoł, mówiąc: Wyniszczył
samego siebie, przyjąwszy postać sługi (14), a nie tylko pospolitego sługi przez
Wcielenie, lecz sługi niepożytecznego, przez pokorę i poniżenie w jakim całe
życie spędził.
Chceszli więc przypatrzyć się jak dalece ten Najmocniejszy
jak najmocniej przypasał sobie miecz pokory do biódr Swoich? (15),
rozważajże wszystkie sprawy Jego, a w każdej z nich jaśnieje pokora. Widziałaś
to już w tym co wyżej powiedziano, i przywiedź sobie na pamięć rozliczne dowody
pokory Pana naszego. W tym zaś co następnie rozpamiętywać będziemy, obaczysz
i często i w wielu zdarzeniach, że pokorze dochowywał On wiary i to coraz
gorliwiej i aż do śmierci, a nawet i po Wniebowstąpieniu. Bo czyż nie na samym
już schyłku życia, umywał nogi Apostołom? Czyż przy śmierci samej nie upokorzył
się nad wszelki wyraz, rusztowaniu krzyża się poddając? Czyż po
Zmartwychwstaniu, w chwale ciała już uwielbionego przebywając, nie nazywał
uczniów Swoich braćmi? Idź, powiedział Magdalenie, do braci Mojej, a
powiedz im, że wstępuję do Ojca Mojego (16). Czy podobnież po Wniebowstąpieniu, nie
przemówił do Pawła pokornie jakby do Sobie równego: Szawle, Szawle,
dlaczegóż mnie prześladujesz? I wtedy nie nazwał się Bogiem lecz po
imieniu. Gdy bowiem Paweł spytał: ktoś jest Panie? odpowiedział: Jam
jest Jezus którego prześladujesz (17). A na koniec kiedy zasiądzie na tronie
Swego majestatu, czyż nie powie w dzień sądu: Ileście razy uczynili jednemu
z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili (18).
Nie bez powodu zaś cnotę tę tak dalece umiłował. Wiedział bowiem,
że jak każdego grzechu pycha, tak wszelkiego dobra i zbawienia pokora jest
źródłem. Bez takowej podwaliny, na próżno by wznosiło się budynek duchowy. A
stąd ani dziewictwu, ani ubóstwu, bez pokory nie ufaj. I dlatego Sam Zbawiciel
dla nas ją urobił, że się tak wyrażę, to jest, okazał w jaki sposób
można jej nabyć, a mianowicie przez wzgardzenie i zaparcie siebie samego,
przez poniżanie się we własnym i drugich mniemaniu, i przez ciągłe ćwiczenie
się w dokonywaniu spraw najpospolitszych. Postępujże i ty w ten sposób, jeśli
chcesz pokory dostąpić. Musi bowiem pokorę poprzedzić upokorzenie, a
upokorzenie jest to mienie się za nic, i dokonywanie spraw pospolitych i
pokornych. O czym tak mówi św. Bernard: "Pokora całej budowy duchowej jest
podwaliną. Zaś drogą do pokory jest upokorzenie, jak cierpliwość do
wewnętrznego pokoju, jak czytanie do nauki. Pragniesz-li dojść do cnoty pokory,
nie unikajże ścieżki upokorzeń. Jeśli bowiem nie podołasz upokorzyć się, nie
będziesz mógł dosięgnąć pokory" (19). I na innym miejscu: "Powinien
pokorne mieć o sobie mniemanie, kto do wyższej doskonałości zdąża; każdy
bowiem wysoko sięgający upadnie, chyba, że przez rzeczywistą pokorę, stać
będzie na bezpiecznej podstawie. I ponieważ nie inaczej jak zasługą pokory
otrzymują się wyższe łaski, kogo więc mają one spotkać, niechże przynajmniej
jakowe napomnienie upokorzy, żeby miał pole do zasługi z pokory. Gdy cię tedy
upokorzenie spotyka, miej to za znak dobry, gdyż jest to najpewniejszą zapowiedzią
zbliżającej się łaski. Jak bowiem przed upadkiem duch się wynosi (20), tak
upokarza się gdy ma go spotkać łaska. Przecie wyraźnie to napisano: że Bóg
pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę dawa (21)".
I trochę niżej przydaje tenże Święty: "I nie dość na tym żebyśmy, gdy Bóg
sam przez się nas upokarza, chętnie to przyjmowali, jeśli kiedy to czyni przez
innych, nie zdobywamy się na toż samo. Toteż patrz na przedziwny tego przykład
w świętym Dawidzie. Razu pewnego poddany jego miotał na niego klątwy; on jednak
wyrządzonej sobie obelgi ani poczuł, gdyż przeczuł po niej łaskę. Co mnie i
wam synowie Sarwii, rzekł do tych, którzy znieważającego majestat
królewski chcieli ukarać, dajcie mu pokój (22). O! prawdziwież
to mąż według serca Bożego (23), któremu więcej chodziło o to żeby się
powstrzymać od gniewu, aniżeli o pomszczenie się nad tym który go zelżył. Toteż
z czystym sumieniem mógł powiedzieć: Czyżem ja oddał oddawającym mi złe (24)"
itd. (25).
I na teraz dość o tej cnocie, a powróćmy do zapatrywania się na
życie i czyny Pana Jezusa, wizerunku naszego, jak to jest głównym założeniem
naszym. A jak ci to już wielokrotnie powiedziałem, wszystkiemu staw się w myśli
obecną, jakbyś na to patrzała.
Przypatruj się tedy tej, a nad wszystkie inne ubłogosławionej
Rodzinie, nielicznej wprawdzie i ubogiej bardzo, lecz największej czci godnej,
właśnie z powodu ubóstwa w jakim pokornie życie wiedzie. Szczęsny starzec
Józef zarabiał jak mógł z ciesielki, a przenajświętsza Panna igłą i kądzielą.
Trudniła się i domowym gospodarstwem, co niemałym jest zajęciem, jak to wiesz
lepiej ode mnie. Przyrządzała posiłek Synowi i małżonkowi, i inne podobne
zajęcia załatwiała, gdyż żadnego sługi nie miała. Ulituj się więc nad Nią, bo
widzisz, że oto własnymi rękoma zmuszona pracować; a ulituj się także i nad
Panem Jezusem, bo i On dopomagał Matce, nie szczędząc pracy na jaką tylko mógł
się zdobyć. Przyszedł bowiem jak to sam powiedział, nie żeby Mu służono ale
służyć (26). Czyż przeto w nakrywaniu do ubogiego stołu, oporządzaniu
izdebek i innych zajęciach domowych nie dopomagał Jej? Pilnie więc przypatruj
się Mu najniższe usługi spełniającemu, ale przy tym przypatruj się i
przenajświętszej Pannie. A także patrz jak codziennie we troje posilają się
przy jednym stoliczku, a używają pokarmów nie obfitych i wyszukanych, lecz
prostych i w małej ilości. Potem słuchaj jak rozmawiają, a nie o rzeczach
błahych i próżnych, lecz w każdym Ich słowie przebija mądrość i namaszczenie
Ducha Świętego, i tym sposobem nie tylko ciało lecz i duszę posilają. Patrz jak
po krótkiej rozrywce udają się na modlitwę do małej izdebki, gdyż nie mieli
wielkiego domu, a tylko szczupłe mieszkanie. Przenieś się także myślą do tych
pokoików, z których każde z nich miało osobny, i patrz jak w Swoim Pan Jezus co
wieczór po modlitwie, kładzie się na ziemię, i w ten sposób przepędza długie
noce, biednie spoczywając jak najuboższy z ludu. I nawet powinna byś mieć
zwyczaj wyobrażać Go sobie co wieczór, tak spoczywającego.
O! Boże utajony! dlaczegoś tak umartwiał Twoje ciało
najniewinniejsze? przecież jedna noc przeżyta przez Ciebie na ziemi,
wystarczała na odkupienie świata całego. Lecz znaglała Cię do tego miłość
niezmierna; pałałeś gorliwością najwyższą o owieczki zatracone, któreś miał na
własnych barkach, odnieść na pastwiska niebieskie. Ty Królu królów i Boże
przedwieczny, który wszystkich potrzeby zaspokajasz, który we wszystko wszystkich
obficie zaopatrzyłeś, według tego jak każdego potrzeba wymaga, Siebie Samego
pozostawiłeś w takim niedostatku, w takich ostrościach, czuwając,
niedosypiając, poszcząc, nędznie się żywiąc, i we wszystkim się umartwiając, i
to przez tak długi przeciąg czasu! Cóż mówią na to ci, którzy starają się we
wszystkim dogadzać ciału, którzy nie tylko wszelkich wygód, lecz i zbytków
sobie pozwalają? Nie w szkole to tego Mistrza uczyliśmy się, my, którzy takich
rzeczy pragniemy. A czyżeśmy od Niego mądrzejsi? On przecież uczył nas i słowem
i przykładem pokory, ubóstwa, umartwienia ciała i pracowitości. Naśladujmy
przeto najwyższego Mistrza, który ani nas uwodzić chciał, ani mógł być
uwiedzionym. Mając, według nauki Apostoła, żywność i czym się odziać,
na tym poprzestawajmy (27), zaspokajając właściwe potrzeby, a nie
szukając wygód i zbytku. Lecz oraz ćwiczmy się i w innych cnotach, o postęp
duchowy, bezustannie, wytrwale i pilnie się starając.
Żywot
Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła.
(Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 99-109.
Przypisy:
(1) Łk. 2, 51.
(2) Łk. 2, 52.
(3) Psal. 21, 7.
(4) Przyp. 16, 32.
(5) Łk. 17, 10.
(6) I Jan. 1, 8.
(7) Job. 31, 5.
(8) Galat. 6, 3.
(9) Psal. 44, 4.
(10) Psal. 88, 44.
(11) Dz. Ap. 1, 1.
(12) Mt. 11, 29.
(13) Mt. 13, 55.
(14) Filip. 2, 7.
(15) Psal. 44, 4.
(16) Jan. 20, 17.
(17) Dz. Ap. 9, 4. 5.
(18) Mt. 25, 40.
(19) Epist. 87 ad Oger. Canon.
(20) Przyp. 16, 18.
(21) Jak. 4, 6.
(22) II Król. 16, 10
(23) I Król. 13, 14.
(24) Psal. 7, 5.
(25) Św. Bern. serm. 34 sup.
Cant.
(26) Mt. 20, 28.
(27) I Tym. 6, 8.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006
Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa
Pana
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: