DROGA DO NIEBA

 

KARDYNAŁ JAN BONA OCIST.

 

––––––

 

ROZDZIAŁ XIX.

 

O postępie w cnotach. Rozmaite do tego pomoce. Wartość i użycie czasu. Pamięć na obecność Boską.

 

1. Gdy chcesz być dobrym, uwierz naprzód, że nim nie jesteś. Nigdy nie postąpisz daleko, gdy w tobie chęć postępu ostygnie. Jak tylko nie chcesz postępować w drodze doskonałości, jużeś się cofnął. Dotrwaj więc w przedsięwzięciu, i pośpieszaj ile ci sił wystarczy, ażebyś prędzej naprawą serca i pogodą duszy się cieszył. To dowód, żeś moralnie został lepszym, gdy widzisz w sobie wady, którycheś wprzód nie widział. Tak winszujemy ruszonemu paraliżem, kiedy mu ból się da uczuć. Nie dowierzaj samemu sobie, ale czuwaj i strzeż się, a w miarę mocy charakteru i uspokojenia namiętności o swoim postępie wyrokuj. Wtenczas dopiero staniesz w doskonalszych rzędzie, kiedy przyjdziesz do zupełnego panowania nad sobą. Nieocenione to dobro, być panem siebie i jednostajność umysłu zachować. Mąż prawego serca zawsze ma jednaki charakter; podły co krok się zmienia.

 

2. W jednym dniu możesz dojść do szczytu świątobliwości, jeżeli, oderwawszy serce swoje od stworzeń, całkiem się do Boga nawrócisz. Oto są znaki, po których można poznać, że w duchu z Bogiem żyjesz: jeśli twe serce nie lgnie do rzeczy znikomych, jeżeli masz upodobanie w samotności, jeśli usiłujesz być coraz lepszym, jeżeli za nic poczytasz mniemania i pochwały ludzkie. Wielką zaś do wszelkiej cnoty pomocą będzie ustawiczne życia i męki Pańskiej rozmyślanie. Chrystus jest księgą żywota. W niej jednej, jako najbogatszej bibliotece, znajdziesz wszystko, co do zbawienia należy, chociażby wszystkie inne księgi razem z ich autorami zaginęły. Ale nie dosyć poznać i rozmyślać o Chrystusie: w Jego ślady wstępować i tak żyć trzeba, jak On słowem i przykładem nauczył. Nie sprostujesz uchybień, gdy wzoru mieć przed oczyma nie będziesz.

 

3. Dobrze ktoś powiedział, iż ci, którzy chcą postąpić w doskonałości, tak żyć powinni, jak gdyby ciągle do zdrowia przychodzili. Bo wiele i trudnych przepraw drogę do świątyni cnoty przegradza. Przeto ani na chwilę spuszczać ich z oka nie można. Kiedy na przykład, zbyt się w sobie zakochasz; kiedy zbyt do jakiego stworzenia przylgniesz; kiedy do rzeczy zewnętrznych zbyt swoje serce przykleisz; kiedy w pokarmie i napoju, tylko podniebieniu dogodzić pragniesz; kiedy w rozmowach i rozrywkach nie pożytek i wytchnienie po pracy, ale tylko samą przyjemność masz na uwadze; kiedy się cały w korzyściach materialnych zatopisz; kiedy się nazbyt przy swoim zdaniu upierasz; kiedy na wewnętrzne poruszenia serca nie zważasz i Boga w głębi duszy twojej przez tajemne natchnienia mówiącego nie słuchasz: te to przeszkody co krok zatrzymują cię w drodze, których nie przezwyciężysz, jeżeli nie zmrużając oka czuwać nie będziesz i mężnie do walki nie staniesz. Niechaj cnota na każdym kroku ducha twojego wzmaga, niech cel wysoki skrzydeł dodaje, niech cię szlachetność przedsięwzięcia ożywia. Weź się z takim oddaniem się do pracy, ażebyś ideał doskonałości w rzeczywistość zamienił. Nie na wielości ćwiczeń postęp w cnocie zależy, lecz na wypełnieniu doskonałym codziennych spraw naszych. Ażeby czyn był dobry, trzeba, żeby sposób jego wykonania był dobry.

 

4. Lecą dni, czas upływa; a co przeszło, nie wróci. Zdaje się, że nie żyjesz, ale tylko żyć się spodziewasz: zawsze bowiem życie twoje na jutro się ogląda. I życie mija, gdy potrzeby do życia zgromadzasz; a tymczasem zbliża się starość, za nią idzie śmierć, a ty na jej spotkanie w pogotowiu nie jesteś. Jako w podróży tak nieznacznie schodzi czas na przyjemnej rozmowie, że człowiek ani postrzeże kiedy u kresu stanie; tak na wozie tego życia, który jednym pędem, czy śpisz, czy czuwasz, coraz dalej cię niesie, przy ciągłym zajęciu się i roztargnieniu ani postrzeżesz, kiedy do mety dobieżysz. Czegóż więc namyślasz się i drogie chwile marnujesz? Poznaj wartość czasu; spiesz się korzystać z niego; nie trać ani jednego dnia, ani jednej godziny: bo tej straty nie nagrodzisz niczym. W grunta twoje nikomu nie pozwalasz się wdzierać; za najmniejszy spór o granicę, gotoweś do prawa się udać; a życie, a czas, pozwalasz, żeby lada kto tobie zajmował; i marnotrawcą jesteś w tym, w czym jednym nawet skąpstwo jest piękne. Oblicz się z życiem swoim; weź pod ścisły rachunek każdy rok po kolei. Choćbyś sto lat przeżył na ziemi, niewiele ci z nich na życie wieczne zostanie. Ileż bowiem z nich na sen, jedzenie, zabawy i czcze pogadanki odtrącić trzeba? Dodaj do tego, co nie wiedzieć jak przeszło; co w bezczynności, lub nawet w pracy zupełnie bezkorzystnej strawiłeś, nie zastanawiając się, jakieś marnotrawstwo popełniał; a przekonasz się, jak mało ci pozostanie, i wyznasz, że przedwcześnie śmierć się zbliżyła. Żałujesz często, żeś źle czasu użył; a czemuż nie starasz się tak korzystać z niego, ażebyś mógł śmiało powiedzieć: nie wiem czybym go na co lepszego mógł użyć. Jeden tylko dzień, jedna tylko chwila jest w twojej mocy. Czemuż całymi siłami nie pracujesz dzisiaj, kiedy ci służy pogoda, a oglądasz się na jutro, które nie jest twoim? Najtrudniej temu korzystać z życia, kto wszystko na potem odkłada. Żyj dzisiaj, bo jutro – będzie po czasie.

 

5. W każdej myśli, w każdym słowie i w każdym kroku wszelkie inne odsunąwszy względy, na samego się Boga oglądaj i Jego tylko czyń wolę. Nigdy ten z drogi nie zboczy, komu przewodnikiem jest Bóg. Najlepiej tedy poradzisz sobie, jeśli każdy krok do chwały Bożej odnosić będziesz, tak w każdej chwili postępując, jakby na ciebie patrzał Ten, który wszystko widzi, zachowuje i opatruje wszystkim. Nigdzie się przed Jego wzrokiem nie skryjesz: bo każde twoje słowo, każdy twój postępek, jest Mu wiadomy; bo On widzi myśli twoje, i w głębi serca czyta. Gdy pozasłaniasz okna i sam jeden się zamkniesz w pokoju, nie sądź, że nikogo nie ma przy tobie. Bóg tam jest, który twoje odosobnienie świętszym uczynić powinien: bo dla Niego żadnych zamków nie ma. W Nim żyjemy, ruszamy się i jesteśmy. Czy jeść, czy pić, czy zwyczajne sprawy życia odbywać będziesz, niech Bóg zawsze będzie z tobą. Do Niego całe życie twoje zastosuj. Stań się godnym, żeby On na ciebie oczy obrócił, żeby na ciebie z upodobaniem patrzał. Bardzoś być cnotliwy powinien, kiedy jesteś na oku wszystko widzącego Sędziego. Tak żyj jak gdyby na całym świecie nikogo więcej nie było, oprócz ciebie i Boga. Co tylko Opatrzność ześle na ciebie, czy złego, czy dobrego, przyjmuj to bez szemrania. Chcesz dojść do Boga, idź tą lub inną drogą, byleś kiedykolwiek doszedł.

 

–––––––––––

 

 

Droga do nieba. Dzieło kardynała Bony, w rodzaju Tomasza à Kempis, tłumaczone z łacińskiego przez X. A. S. Krasińskiego Biskupa Wileńskiego, Ś. Teologii Doktora. Wydanie drugie. Wilno 1863, ss. 131-137.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści dzieła kard. Jana Bony pt.
DROGA DO NIEBA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: