DROGA DO NIEBA

 

KARDYNAŁ JAN BONA OCIST.

 

––––––

 

ROZDZIAŁ XVI.

 

O nadziei i rozpaczy. Jak jedną i drugą kierować trzeba.

 

1. Marzeniem czuwającego, próżną i zwodniczą będzie nasza nadzieja, jeżeli ją położymy w kim innym, a nie w Bogu, który jednym skinieniem niepodobne do pokonania zawady uprząta. Na cóż się dręczysz bojaźnią przyszłości i myślą po dalekich przestrzeniach gonisz? Niczego nie pragnąc, o nic nie dbając, czyliż do czego wzdychać będziesz? Kto o co nie dba, do tego nie wzdycha. Może cię nigdy nie zawiodła nadzieja; może czego się spodziewasz, łatwo ziścić się może; ale póty cię troski nie odstąpią, póty niepewny przyszłości, jak na fali żyć będziesz, póki cię nadzieja łudzić nie przestanie. Jako po bezdrożach i urwiskach chodzić byś nie chciał, tak nie rój sobie takich nadziei, których spełnienie jest nad siły twoje. Bolesna to chwila, w której doznamy zawodu nadziei. Patrząc na to, co cię otacza, co jest zewnątrz ciebie, mów sobie w duszy, że to wszystko znikome jest i wątłe, jakby tkanka pajęcza.

 

2. Czemuż na to, co cię czeka, nie pomnisz? Śmiertelny jesteś, a za jeden dzień, za jedną godzinę życia nikt ci zaręczyć nie może. Oto za plecami śmierć. Co tylko masz, od kogo innego wziąłeś. Dane ci to jest do użycia; ale na jak długo, o tym tylko Najwyższy Sędzia stanowi. Na Jego skinienie wszystko bez szemrania oddać potrzeba. Zły to dłużnik, który na swego wierzyciela narzeka. Nic tedy nie ma pod słońcem, czego byś się powinien albo mógł spodziewać. Ta tylko prawdziwa jest nadzieja, która się do prawdziwego i najwyższego dobra odnosi.

 

3. Gnuśność, znikczemnienie, przesadzona obawa, naganne zwątpienie o swoich siłach, a na resztę zupełny brak męstwa, brak mocy umysłu, oto są źródła, z których rozpacz wypływa. Ustąpi ona, kiedy wstępować będziemy w ślady wielkich mężów, którzy w najcięższych razach nad wszelkimi przeszkodami tryumf odnieśli. Rozpocznij tylko i wzmóż się na siłach: bo Bóg pracującemu dopomaga; a co się wydawało trudnym, stanie się łatwym, jak tylko fałszywe o nim wyobrażenie ustąpi. Nic się tobie bez woli Bożej nie zdarzy. I to albo jest po twych siłach, albo nad siły twoje. Jeżeli pierwsze, nie rozpaczaj, ale cierp; jeżeli drugie, i tak nie rozpaczaj, bo to i samo prędko przeminie, i twój koniec przybliży.

 

Co znieść zdołasz, to lekkie; czego nie zdołasz, to krótkie. Ale pamiętaj, że w twojej mocy jest, wiele rzeczy łatwymi do zniesienia uczynić, jeżeli je jako pożyteczne i sił twych nieprzechodzące uważać będziesz. Nieszczęście jest szkołą cnoty.

 

–––––––––––

 

 

Droga do nieba. Dzieło kardynała Bony, w rodzaju Tomasza à Kempis, tłumaczone z łacińskiego przez X. A. S. Krasińskiego Biskupa Wileńskiego, Ś. Teologii Doktora. Wydanie drugie. Wilno 1863, ss. 113-115.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści dzieła kard. Jana Bony pt.
DROGA DO NIEBA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: