L'Action Française potępiona!
KS. DR ZYGMUNT PILCH
Zamieszanie wśród katolików. – Stanowisko rojalistycznej prasy. – Roma locuta. – Co potępiono? – Stanowisko Episkopatu. – Ratowanie katolickiej młodzieży. – Apel do Piusa X-go. – Sprawa dziennika. – Nie o politykę chodzi. – Papież bierze odpowiedzialność. – Opór potępionych. – Taktyka prasy katolickiej. – Echa potępienia wśród proletariatu. – Federacja Narodowo-Katolicka. – Ku zjednoczeniu katolików.
Dawno już Kościół we Francji nie przeżywał tak ciężkich i bolesnych zmagań, jak w ostatnim roku z okazji potępienia przez Stolicę Apostolską doktryny i dziennika l'Action Française. Sam Papież w liście do kardynała Andrieu w Bordeaux (5 stycznia 1927) nazwał tę sprawę "kwestią poważną", nie dziw więc, że wywołała ona szereg ważnych dokumentów i wyjaśnień władz kościelnych.
Sprawa ta według opinii kardynała Dubois, arcybiskupa paryskiego (list past. dn. 27 grudnia 1926 r.), wielce interesuje Kościół we Francji i samą nawet Francję, a jednak pewien odłam katolików francuskich, oślepiony ideałami politycznymi, nie mógł i dotąd jeszcze nie może dojrzeć jej istotnego podłoża religijnego, a przez to powoduje zamieszanie w szeregach katolickich, wywołuje wiele gorszących scen i osłabia pozycję katolików w ciężkiej walce o prawa i wolność Kościoła.
Kiedy padły pierwsze przestrogi z ust najwyższej powagi w Kościele, wśród katolickich zwolenników niechrześcijańskich wodzów de l'Action Française zapanowało niesłychane zamieszanie. Od pierwszej chwili najjaśniejsze i zdecydowane stanowisko zajął Episkopat: kiedy przemawia głowa Kościoła, to katolik winien okazać synowski posłuch, bez ociągania się, bez dyskusji.
I rzeczywiście – prawdziwi, niezaprzedani teoriom przywódców Maurras'a i Daudet'a katolicy poczęli tłumnie czy to przez delegacje czy listownie zgłaszać na ręce swych biskupów zupełną uległość dla Stolicy Apostolskiej. Delegaci rojalistów oświadczyli arcybiskupowi z Tours: Jesteśmy przede wszystkim katolikami, a jako monarchiści jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami tradycyjnej monarchii, która była zawsze we Francji monarchią chrześcijańską. Z tych dwóch względów jesteśmy obowiązani i chcemy iść za wskazaniami i rozkazami Papieża. Kardynał Charost opowiadał w liście pasterskim, że po przestrodze papieskiej wielu zwolenników de l'Action Française odprawiło zamknięte rekolekcje, a następnie prosiło swego biskupa o wyznaczenie im księdza jako kierownika do uświadamiania religijnego.
Nie wszędzie jednak sprawa przybrała tak pomyślny obrót. Najmniej powolności, a raczej najwięcej oporu ujawniła od pierwszych chwil rojalistyczna prasa. Trzeba pamiętać o tym, że w pierwszym stadium tego konfliktu Władza kościelna potępiła jedynie "naturalistyczny i pogański system" redaktora dziennika i przywódcy obozu de l'Action Française, Karola Maurras'a, względnie i drugiego redaktora – Leona Daudet'a. Dziennik polityczny był potępiony tylko w tym, że był organem propagującym system Maurras'a. Liga polityczna i monarchiczna tejże nazwy nie była ani zabroniona ani zganiona jako organizacja, lecz tylko ta okoliczność, że była kierowana przez ludzi niewierzących, których katolicy darzyli ślepym posłuchem.
Dla katolików monarchistów było wtedy jedyne wyjście takie: zachować w pełni program i ideały monarchiczne, prowadzić w dalszym ciągu propagandę polityczną, lecz usunąć się spod wpływu i zgubnego kierownictwa potępionych wodzów. Niestety i w prasie i w samym obozie począł się wytwarzać nastrój solidaryzowania się i obrony "dwóch mistrzów".
Sytuacja stała się niemożliwa po skandalicznym kongresie, jaki urządziła Action Française dnia 24-26 listopada 1926 roku. Bodaj najbardziej zapalczywą mowę wygłosił tam jakiś księżyk z Paryża. Następnie mowy Maurycego Pujo, współredaktora de l'Action Française a zwłaszcza admirała Schwerer'a, zawierające nad wyraz obraźliwe dla Stolicy Apostolskiej oświadczenia, głoszące "nadużycie urojonej władzy" papiestwa, rozproszyły resztkę złudzenia, że się konflikt da pokojowo zażegnać.
Nadszedł dzień 20 grudnia 1926 roku, data konsystorza papieskiego. Przy tej sposobności Papież w alokucji mocno podkreślił zasadę, że a) katolikom nie wolno opowiadać się za programem i należeć do szkoły tych, którzy interesy partii stawiają wyżej, niż religię i chcą, żeby im religia służyła. b) Nie wolno ani siebie, ani innych, zwłaszcza młodzieży, wystawiać na zgubne dla Wiary i moralności oraz dla wychowania młodzieży wpływy i kierownictwo. c) Nie wolno katolikom podtrzymywać, popierać i czytać dziennika, wydawanego przez ludzi, których pisma przeciwne wierze i moralności, muszą być odrzucone a których artykuły, recenzje i anonsy ogłaszają dzieła, niebezpieczne pod względem duchowym dla czytelnika, zwłaszcza dla młodzieży.
Action Française to nie dziennik tylko, lecz to obóz i szkoła, jak to oświadczył sam Maurras, – szkoła, mająca swój system i zasady, swój pogląd na społeczeństwo i państwo. Dwaj przywódcy byli twórcami tej szkoły, byli filarami ruchu i firmą, za którą bezkrytycznie opowiadali się zwolennicy, a zwłaszcza młodzież, biorąc z hasłami politycznymi i pogląd na świat, który, niestety, był daleki od chrześcijańskiej prawdy.
Znawcy tego ruchu spostrzegli, że wszystkich przywódców de l'Action Française cechuje wspólna umysłowość, a jest nią umysłowość szefa – Maurras'a. On to jako najwyższa w obozie indywidualność zawładnął umysłami zwolenników i wytworzył z obozu politycznego szkołę, będącą echem jego poglądów i metod działania. Maurras patrzy na świat, życie i ludzi oczami filozofii własnej. A filozofia to na wskroś pozytywistyczna, której poglądy na sens życia, na społeczeństwo i państwo są zupełnie obce pojęciom chrześcijańskim. Nie mógł być zresztą nauczycielem ani tłumaczem chrześcijańskich poglądów na świat, kto się dopatrywał przeciwieństwa między chrześcijaństwem i katolicyzmem. Przyjmowało się z Kościoła to, co się uważało w nim za czynnik kultury greckiej i rzymskiej, a wyłączało pierwiastek wschodni, czyli eliminowało się "Kamień węgielny" chrześcijaństwa. Właśnie filozofię i działalność Maurras'a scharakteryzowali znawcy, jako zuchwały zamach na zasady katolicyzmu (1).
Papież, poczuwając się do straszliwej odpowiedzialności za dusze wiernych i chcąc zachować nienaruszoną naukę wiary i obyczajów, musiał wystąpić przeciwko fałszywym naukom i fałszywym mistrzom.
To istotne tło sprawy de l'Action Française powtarza się w wielu dokumentach i oświadczeniach. Kardynał Andrieu, który pierwszy zabrał głos w sprawie de l'A. Fr., pisząc do duchowieństwa o niebezpieczeństwach, jakie dziś grożą katolickiej Francji, m. in. wspomina o złych doktrynach, zwłaszcza o pozytywizmie i neopoganizmie de l'A. Fr., która rzekomo uprawia wyłącznie politykę, lecz podstępnie pracuje nad tym, aby się ludzkość nauczyła obchodzić bez Boga. Sam Papież w liście do tegoż kardynała (dn. 5 stycznia 1927 r.), dziękując mu za wierną i szlachetną pomoc w tak ważnej sprawie, nazwał ten ruch Action Française szczególnym rodzajem modernizmu politycznego, teoretycznego i praktycznego. To znowu, gdy kardynał Gasparri, jako sekretarz stanu, dziękował młodzieży rojalistycznej w imieniu Papieża za adres hołdowniczy (dn. 21 kwietnia 1927 r.) Papież w tym liście osobiście taką dodał charakterystykę działalności przywódców de l'Action Française: "Sami zdyskredytowali liberalizm polityczny i społeczny, aby zrobić miejsce dla liberalizmu gorszego, bo liberalizmu religijnego".
W tak doniosłej sprawie zabrał głos cały Episkopat francuski, wydając z okazji dorocznego zjazdu wspólną, uroczystą deklarację. Stwierdza w niej przede wszystkim, dlaczego została potępiona szkoła Action Française. Na jej czele stoją ludzie, których pisma znajdują się w sprzeczności z wiarą i moralnością chrześcijańską. Szkoła ta ma za podstawę zasadnicze błędy, z których wypływa system religijny, moralny i społeczny niezgodny z dogmatem i moralnością. Do tych zarzutów istotnych dochodzi cały szereg nowych, sformułowanych przeciwko wnioskom i zastosowaniom potępionych zasad. Myśl papieską wykłada wiernym cały szereg biskupów. Tak np. kard. Dubois w liście pasterskim (z dn. 27 grudnia 1926 r.) oświadcza, że Papież, potępiając Action Française, miał na widoku wyłącznie jej naukę i metody, a nie politykę; potępił pewne dzieła przywódców, jako przeciwne wierze i moralności, odrzucił jako sprzeczną z nauką chrześcijańską metodę akcji politycznej, która głosi, że wszystkie środki wiodą do celu. Odrzuca, jako niemożliwą do przyjęcia maksymę: "Przede wszystkim polityka!" (Politique d'abord), gdyż polityka w oczach wiary nie może być pierwszym środkiem religijnego odrodzenia.
A niestety, liczna młodzież katolicka, wychowująca się w politycznej szkole Maurras'a, z ideałami politycznymi wchłaniała w siebie myśli i poglądy niechrześcijańskie i niekatolickie. Wierzący człowiek od razu zdaje sobie sprawę, że wchodzą tu w grę dobra najwyższe, bo los dalszych pokoleń narodu oraz ich ratunek wieczny. Papież musiał tu spełnić obowiązek najwyższego Pasterza. Nie ma bowiem w świecie społeczności, w której by tak wysoko było rozwinięte poczucie odpowiedzialności za istotne dobra jak w Kościele katolickim. Dlatego Kościół narazi się na ciężkie walki, na bolesne straty, na prześladowania, a od zasady moralnej i od prawdy nie odstąpi.
Kiedy Stolica Apostolska zmuszona była do wystąpienia przeciwko niebezpiecznym dla wiary doktrynom, to winowajcy uciekli na drogi, znane dobrze herezjarchom dawnych czasów; – zaapelowali do innego papieża, tym razem jednak do poprzednika, Piusa X-go, jego cytując jako przychylniejszego dla ruchu Action Française i dla jego przywódców. W oczach Papieża sprawa ta przedstawiała się jasno. Chcąc jednak udaremnić wybiegi potępionych autorów, a nadto zapoznać się z poglądami i stanowiskiem swego poprzednika w stosunku do dzieł K. Maurras'a, Papież polecił przeszukać archiwum Kongregacji Indeksu – i cóż się okazało? Oto w roku 1914 na sesji przygotowawczej tej kongregacji, poświęconej omówieniu dzieł Maurras'a, wszyscy konsultorzy jednomyślnie wypowiedzieli zdanie, że dzieła: le chemin de Paradis, Anthinéa, les Amants de Venise, Trois idées politiques są złe, że zasługują na cenzurę, a nadto oświadczyli, że należałoby jeszcze do nich zaliczyć l'Avenir de l'intelligence, a według opinii kilku konsultorów ten sam los powinien spotkać: La Politique religieuse i Si le coup de force est possible.
Wkrótce potem na sesji ogólnej kardynałowie, członkowie kongregacji, oświadczyli to samo, mianowicie, że dzieła wskazane przez konsultorów są istotnie bardzo złe (pessima) i zasługują na potępienie, zwłaszcza iż od ich czytania trudno odwieść młodzież, która w autorze widzi wyrocznię w sprawach politycznych i literackich, a nadto i wodza, po którym należy się spodziewać zbawienia ojczyzny. Potępili więc wspomniane dzieła i uznali nadto, że ówczesny dwumiesięcznik "L'Action française" należy także potępić. Papież Pius X, przyjmując na audiencji sekretarza kongregacji, zatwierdził jej wyrok, jednak zastrzegł sobie wybór stosownego momentu, w którym można będzie cenzurę ogłosić. Następca Piusa X, papież Benedykt XV również się zainteresował tą sprawą, jednak wyroku kongregacji indeksu tylko dlatego nie opublikował, że w czasie wojny, kiedy namiętności polityczne były rozpalone, krok ten nie byłby należycie oceniony przez opinię publiczną.
Papież Pius XI
Obecnie panujący Papież uznał, że już dłużej zwlekać nie można. Zbyt się uwydatniły wpływy złych doktryn i lękać się można było o przyszłość znacznego odłamu katolików francuskich, gdyby nadal mieli się chować pod wpływami niechrześcijańskich teoryj. Zatem kongregacja Św. Oficjum ogłosiła dn. 29 grudnia 1926 r. dekret, w którym potępiła niektóre dzieła Karola Maurras'a.
Pozostał jeszcze dziennik tego obozu. I co do niego Papież już przedtem podczas audiencyj wyrażał do biskupów francuskich pewne zastrzeżenia, organ zaś Watykanu "Osservatore Romano" bardzo krytycznie się wypowiadał o artykułach wstępnych, pisywanych przez kierowników dziennika i obozu, które i co do treści i co do formy pozostawiały dość często wiele do życzenia, – a nadto miał temu dziennikowi wiele do zarzucenia pod względem recenzyj, anonsów, opisów, kronik teatralnych, oraz że w dziale "le Carnet des lettres, des sciences et des arts" omawia treść dzieł i romansów, które z całą pewnością nie nadają się do wychowywania młodzieży.
Przy sposobności warto wspomnieć o drugim redaktorze pisma i przywódcy omawianego obozu, Leonie Daudet, autorze wielu romansów, w których, jak się wyraził biskup nicejski w liście pasterskim, "są rozsiane sromotne brudy. Niedawno dziennik «L'Action française» zapowiedział ukazanie się nowego romansu Daudet'a; przy tej sposobności przypomniał dzieło «le Voyage Shakespeare». A właśnie to dzieło zawiera karty z opisami najwyuzdańszej rozpusty. Zola nawet nie pisał rzeczy obrzydliwszych. A to przecież nie jedyna książka tego rodzaju".
Dodajmy jeszcze do tego buntownicze, obelżywe i oszczercze artykuły dziennika, podpisywane przez obu redaktorów, a skierowywane przeciwko Stolicy Apostolskiej i przeciwko samemu papieżowi, a zrozumiemy, dlaczego i ten dziennik, taki jak jest obecnie ogłaszany, został dekretem Świętego Oficjum (dn. 29 grudnia 1926 r.) zabroniony, potępiony i wpisany do indeksu dzieł zakazanych.
Papież przy każdej sposobności zaznaczał, że nie potępia Action Française, jako ruchu politycznego, który dąży do zaprowadzenia we Francji monarchicznego ustroju i istnienie Kościoła nie od tego zależy. Biskupowi Adolfowi z Quimper oświadczył podczas audiencji, że nie potępił A. Fr. za ruch polityczny. Sąd dotyczył niektórych dzieł Maurras'a i Daudet'a, które potępił z punktu widzenia wiary i moralności (Nouv. Rel., 1927, p. 491). A że przywódcy tego ruchu uporczywie przypisywali aktowi papieskiemu tendencje polityczne, więc i na to samo życie dało odpowiedź. Biskupowi Chauvin z Evreux oświadczył Papież na audiencji: W Paryżu uważa się me dyrektywy za przychylne dla Niemiec, w Berlinie znowu zarzucają, że sprzyjają Francji.
L'Action Française, chcąc nadal utrzymać przy sobie zwolenników katolickich, poczęła mącić opinię potwornymi domysłami i insynuacjami. Papież jednak formalnym oświadczeniem, złożonym na konsystorzu (dn. 20 czerwca 1927 r.) zamyka drogę wszelkim wybiegom i zarzutom. "Mówią, że nie znamy w tej sprawie faktycznego stanu rzeczy, że jesteśmy źle poinformowani, że byliśmy w błąd wprowadzeni przez podejrzane machinacje i fałszywe dokumenty, – to znowu, że stronniczo pracujemy nad wznowieniem jakiegoś imperium albo że uwiedzeni predylekcją dla tego czy innego narodu, przekraczamy granice naszej władzy i że nakazujemy rzeczy, sprzeczne z patriotyzmem. Tego rodzaju twierdzenia, w najwyższym stopniu dla Nas obraźliwe, nie tylko są sprzeczne z naszymi formalnymi deklaracjami i sprzeczne z najoczywistszą prawdą, lecz niemal dochodzą do szaleństwa".
Zanim bowiem Papież powziął ostateczną decyzję, uprzednio przestudiował tę sprawę osobiście i wziął na siebie całą odpowiedzialność. Prasa katolicka, opierając się na informacjach pochodzących z pewnych źródeł, twierdziła, że Papież studiował długo i sumiennie wszystkie wydawnictwa de l'Action Française i że czyta z piórem w ręku każdy numer dziennika. Potwierdzał tę wiadomość ks. bp. Chauvin z Evreux po swej pielgrzymce ad limina, gdyż na audiencji Ojciec Święty mu oświadczył, że sam czytał dzieła Maurras'a i pokazał biskupowi obszerną tekę z notatkami i uwagami, które zestawił z dzieł i z dziennika Action Française.
Papież poznawszy niebezpieczeństwo, zajął względem niego stanowisko mocne i niewzruszone. We wspomnianej alokucji (dn. 20 czerwca) padły takie słowa: "Cośmy wielokrotnie oświadczali, to dziś potwierdzamy bez jakiejkolwiek zmiany". Prawdziwi katolicy poszli za głosem najwyższego Pasterza, a potępieni przywódcy wraz z zapamiętałymi zwolennikami trwali w ślepym uporze i w potępieńczej walce. Wiodą ją głównie na terenie prasowym. Oto jeden z jej epizodów. Chcąc dotrzeć do tych katolików, którzy posłuszni zakazowi Kościoła, nie biorą do ręki zabronionego dziennika, redaktorzy zebrali dokumenty, artykuły i przemówienia, jakie się w nim ukazały i ogłosili w osobnej książce pod tytułem: L'Action française et le Vatican – les pièces a'un procès.
Przedmowę do książki napisali dwaj czołowi przywódcy partii: K. Maurras i L. Daudet. Zapowiedzieli, że ogłaszają całkowicie wszystkie dokumenty tej sprawy, a tymczasem pominęli artykuły dziennika "Osservatore Romano", inspirowane przez Stolicę Apostolską, jak również urywki alokucji papieskiej z dnia 20-go czerwca 1927 r., dotyczącej Action Française, w której Papież sam odpowiada na insynuacje i kłamstwa.
Pod pretekstem obrony prowadzą w tym dziele podstępną kampanię przeciwko Stolicy Apostolskiej, przedstawiając Papieża, jako źle poinformowanego, jako oddanego polityce wrogiej Francji. Papież uroczyście oświadczył, że polityka nie ma nic wspólnego z potępieniem de l'Action Française, a tymczasem potępieni autorzy twierdzą, że to właśnie polityka A. Fr. jest zbrodnią w oczach Papieża. Upierają się że A. Fr. jest niewinna, że jest prześladowana "wbrew prawdzie i sprawiedliwości" i wmawiają w czytelnika, że "opuścić mniej lub więcej dobrowolnie tę sprawę, byłby to czyn, który katolik musiałby sobie wyrzucać, jako grzech ciężki, a niekatolik oceniłby to przynajmniej jako zbrodnię przeciwko honorowi". Słowem, Action Française nie tylko pomnaża, lecz nawet wzmacnia skargi i oszczercze insynuacje przeciwko Stolicy Apostolskiej.
Pierwszy zdemaskował podstępną grę arcybiskup paryski, kard. Dubois, który surowo zabronił wiernym czytać tę książkę. Wkrótce dla tak stanowczego kroku przyszła aprobata z Sekretariatu Stanu. Kard. Gasparri, bawiący podówczas na urlopie wakacyjnym w Ussita, pospieszył oświadczyć, że Papież najzupełniej aprobuje decyzję kardynała, dodając, że książka zawiera wszystko, co obce, a nawet przeciwne duchowi prawdziwie katolickiemu i rzymskiemu. Książka ta według opinii sekretarza stanu jest szkodliwa dla zwolenników zaślepionych, dla ludzi bezkrytycznych którzy przysięgają na słowa mistrzów i nie chcą widzieć sprawy we właściwym świetle. Co zaś najgorsze w tej robocie, to system przenoszenia sprawy z dziedziny religijnej na teren polityczny, narodowy i międzynarodowy, a wreszcie to podsuwanie osobom, słowom i faktom intencyj, znaczeń i stosunków, które w ogóle nie istniały (18 sierpnia 1927 r.). Wkrótce potem przemówiła kongregacja Św. Oficjum, wpisując na indeks tę nową publikację.
Broń, jakiej używała Action Française do zwalczania swoich przeciwników politycznych obróciła teraz przeciwko Stolicy Apostolskiej, od której właśnie m. in. i za to nieprzebieranie w środkach została potępiona. Prasa katolicka zwróciła na to uwagę, że dziennik L'Action Française od 20 września 1927 roku wprowadził do walki ze Stolicą Apostolską nową taktykę. Oto zbiera skrzętnie wszelkie pogłoski dotyczące Watykanu, bez względu na ich pochodzenie, wiarogodność lub nawet prawdopodobieństwo, dodaje od siebie fałszywe i sofistyczne komentarze i wszystko to ogłasza w rubryce: Sous la terreur. W ciągu 15 dni naliczono 20 kolumn tych wiadomości. Łatwo można sobie wyobrazić, jak może opętać i sfanatyzować niekrytycznych czytelników, zwłaszcza młodzież, tak niecna, tak nie przebierająca w środkach robota. Dlatego biskup Ruch ze Strasburga, przestrzegając diecezjan przed tym dziennikiem, nazwał go najbardziej antyklerykalnym pismem we Francji.
Jakież jest w tej sprawie stanowisko i taktyka prasy katolickiej? L'Action Fr. prowadzi walkę bezwzględnie, posługując się wszystkimi środkami. Nie może się jej oczywiście odpłacać równą bronią prasa katolicka. La Croix, największy dziennik katolicki, wręcz oświadczył (dn. 21 sierpnia 1927 r.), że w tej bolesnej sprawie postanowił ogłaszać tylko dokumenty, nie wdając się z potępionym dziennikiem w polemikę, uważając ją za bezcelową i nieszczęsną. Zbijać ciągłe fałsze, wykazywać stałe przeinaczanie myśli papieskiej, dawać czytelnikom dzień w dzień echo sporów i kłamstw, uważa za równoznaczne z rozmazywaniem skandalu.
Stanowisko prasy bojowej katolickiej wyjaśnił diecezjalny Bulletin religieux... de la Rochelle. "Dzień w dzień, powiada redaktor, ich prasa przy każdej sposobności sieje w duszach zwątpienie, nieufność i niezadowolenie. Uprawia się tam systematyczną kampanię oszczerczą. Nie możemy milczeć, gdy nasz Ojciec jest zniesławiany, Jego słowa przekręcane, wszelkie akty fałszywie tłumaczone, gdy Go usiłują ośmieszyć, pobudzić wiernych do niechęci i do buntu". W tej obronnej akcji wysunął się na czoło tygodnik La Vie Catholique, wydawany już od lat czterech przez p. Franciszka Gay, ściągając za to na siebie od krewkiego przeciwnika stek wyzwisk najgorszego rodzaju.
Niezmiernie ciekawe są echa potępienia de l'Action Française w różnych warstwach społeczeństwa francuskiego. Warstwy wyższe, arystokracja, inteligencja, przeżywały kryzys, dla wielu bardzo przykry, bo kończący się zdradą Kościoła. Inaczej jednak zareagował proletariat. Od lat 50 wrogowie Kościoła przedstawiali mu kler jako zwolenników monarchii i wrogów ludu pracującego. Właśnie na potwierdzenie tych poglądów przytaczano fakt, że Action Fr., obóz rojalistyczny, zakradł się do organizacyj katolickich, narzucił im swoje hasła i swego ducha, uprawiając nawet kolportaż swego dziennika przed progami kościołów. W takich warunkach niezmiernie trudno było duszpasterzowi wytłumaczyć robotnikowi, że nie wszystek kler pisze się na zasady i na metody polityczne tego obozu. Obecnie zakaz papieski wyzwolił duszpasterzy spod tego jarzma – i dzisiaj łatwiej jest księżom zwalczać wśród robotników złe doktryny społeczne i religijną ignorancję. Tak odczuli pomyślną zmianę proboszczowie Paryża i jego przedmieść, iż na ręce Papieża wysłali dziękczynny adres (dn. 11 lipca 1927 r.).
Federacja Narodowo-Katolicka, ta najmocniejsza dziś organizacja Francji, od razu zajęła jasne stanowisko względem potępionej doktryny. Skoro tylko Papież zwrócił się do kard. Andrieu z aprobatą jego wystąpienia przeciwko Action Française, F. N. K. natychmiast w swym urzędowym organie ogłosiła list papieski i dodała od siebie komunikat, podpisany przez jej prezesa, jenerała Castelnau. W tym komunikacie oświadcza całkowite poddanie się i posłuch dyrektywom Stolicy Apostolskiej i właśnie dlatego będzie nadal usiłowała zrzeszać i jednoczyć w organizacji ścisłej i karnej wszystkie siły katolickie kraju na szerokiej podstawie religijnych swobód, których trzeba bronić i które trzeba zdobywać. Wierna duchowi i brzmieniu swych statutów, nie przestanie nadal prowadzić swej akcji poza i ponad wszelkimi partiami politycznymi i wszelką polityką partyjną.
Takie stanowisko wywołało niezwłoczną aprobatę Stolicy Apostolskiej. Sekretarz, kard. Gasparri, odpowiadając w imieniu Papieża, na rzeczoną deklarację najzupełniej potwierdza program F. N. K. – łączenia katolików na podstawie religijnej. Kardynał oświadczył, że jedyny cel, jaki sobie stawia Jego Świątobliwość, to połączenie katolików dla obrony religii, z pominięciem różnic czysto politycznych, które ich dzielą. Wyraża też życzenie, aby się Federacja rozwijała i rozlała poza i ponad partiami, przeprowadzając zjednoczenie wszystkich uczciwych jednostek do obrony i do zdobywania religijnych swobód (List z 23 listopada 1926 r.).
Aby zdobyć pełny pogląd na sprawę, należy uprzytomnić sobie tragiczną sytuację, jaka się wytworzyła w obozie katolickim we Francji. Ojczyźnie z powodu podkopania przez laicyzm zasad moralnych zagraża powolne wymieranie, katolikom grozi masoneria przez wyborczy kartel lewicy odebraniem ostatniej podpory szkoły katolickiej (do tego bowiem zmierza projekt szkoły jednolitej dla wszystkich), katolicy jedyni w obliczu prawa są poniżeni, bo przeciwko nim są nastawione prawa wyjątkowe.
Zdawałoby się, że w takich warunkach wszyscy jak jeden mąż wystąpią do obrony praw religijnych, moralnych, społecznych... Tymczasem, sami w kraju w mniejszości, rozbili się na terenie politycznym na dwa obozy, dostarczając ruchowi monarchistycznemu wielu najbardziej ideowych pracowników i zwolenników. Skutek był ten, że przy wyborach siły katolickie rozstrzelone przegrywały, a laicyzm w państwie coraz bardziej się utrwalał. Dodajmy wreszcie ten wzgląd zasadniczy, że przywódcy de l'Action Française, wywierając na młode pokolenia katolickie przemożne wpływy, grozili jej na dalszy dystans dechrystianizacją.
Mimo wszystko Papież nie chciał naruszać wolności katolików w dziedzinie politycznej, co wielokrotnie podkreślał... Kiedy jednak ze względów zasadniczych, w poczuciu ciążącej na nim odpowiedzialności za dusze, musiał wystąpić przeciwko zgubnym dla wiary i moralności doktrynom, przypomniał katolikom francuskim inną zasadę moralną: Nie godzi się, aby nasi umiłowani synowie Francji, biorąc pod uwagę tak dobro państwa jak i Kościoła, byli nadal rozbici z powodów politycznych. Przeciwnie, dla wszystkiego i dla wszystkich będzie to z największą korzyścią, jeżeli się połączą ściśle na podłożu religijnym dla obrony praw Boga, Kościoła, dla obrony małżeństwa chrześcijańskiego, rodziny, wychowania dzieci i młodzieży (Allok. dn. 10 grudnia 1926 r.). Tę samą myśl powtórzył biskup Adolf z diecezji Ouimper po audiencji u Papieża: Katolicy francuscy mają pamiętać, że ich celem istotnym powinno być ratowanie Francji przez powrót do wiary chrześcijańskiej, a do tego dojdą jedynie przez zdobycie za wszelką cenę utraconych wolności religijnych. A więc religia ma stać na pierwszym miejscu! Religion d'abord!
–––––––––––
Artykuł z: X. Nikodem Ludomir Cieszyński. Roczniki Katolickie (z 34 ilustracjami) na Rok Pański 1928, Rok VI. Współpracowali XX.: dr. Jan Korzonkiewicz (Austria), dr. Zygmunt Pilch (Francja) i Ign. Posadzy (Ziemia św.). Poznań 1928, ss. 163-179.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Łomża, dnia 21 lutego 1928 r.
Ks. J. Perkowski.
cenzor.
–––––––––
Łomża, dnia 21 lutego 1927 r.
Wicarius Generalis
Proton. Apost. V. Błażewicz.
N° 785/28.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1) Por. "Roczniki Katolickie" V, 168.
© Ultra
montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: