Proroctwo o dokonaniach
religii rozumu

Ks. Jan Komperda

Gdy słyszymy, że Apostołowie i inni Święci tak srodze byli na świecie męczeni, a byli to ludzie pobożni i cnotliwi; zachodzi pytanie i każdemu przychodzi ta myśl: za co świat tak męczył Apostołów? Czy zabili kogo? nie. Czy zdradzili jakie miasto lub naród? czy zapalili jakie miasto lub pobudzili do wojny? nie. Może uprowadzili jaką dziewicę królewską? nie. Czy zdradzili jaki sekret kraju, lub zrobili jaką rewolucję? nie. Za cóż tedy miano ich tak męczyć i w samej rzeczy męczono? jak im to przepowiedział Pan Jezus?

Oto za prawdę. Za jaką prawdę? Oto za Boską prawdę, którą Pan Jezus z nieba przyniósł na ziemię, którą sam światu ogłosił, którą Duch Święty rozjaśnił, a Apostołowie z rozkazu Chrystusa Pana po całym świecie roznosić mieli. "Idźcie na cały świat, opowiadajcie Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, zbawion będzie; kto nie uwierzy, będzie potępiony". Otóż to, za świadectwo tej prawdy przeciwko grzesznemu światu, przeciwko jego błędom, przeciwko jego grzechom i bezbożności, przeciwko jego rozumowi światowemu, musieli Apostołowie ponieść śmierć męczeńską. Przeciwko tej prawdzie Boskiej czyli Ewangelii świętej, powstał rozum ludzki mędrców i filozofów i powstaje do dziś dnia, tocząc zaciętą walkę.

Lecz rozum, jako światło od Boga człowiekowi dane, na ten cel jest mu udzielone, aby za pomocą tegoż prawdę wyszukiwał, bronił, od błędów i fałszów odróżniał, a postępując za jej torem, aby coraz więcej się doskonalił i stał się godnym nagrody Nieba. Jakże więc ten rozum, to światło przeciwne być może prawdzie Boskiej? Na ten zarzut tak się da odpowiedzieć: Rozum wsparty powagą Ewangelii św. mocen jest często zwyciężyć grzech i namiętności ciała; lecz rozum, nie mający lub nie uznający powagi Boskiej nad sobą, bardzo często staje się niewolnikiem zmysłów i całym światłem swym pomaga tylko zmysłom do grzechu... Rozum, jeżeli go owładnie pycha lub zarozumiałość, robi człowieka niereligijnym, niepobożnym i niewierzącym. Jeżeli rozum owładnie łakomstwo, robi człowieka oszustem, fałszerzem i kłamcą. Rozum pomaga złodziejowi odemknąć sztuczny zamek; rozum pomaga i wynajduje sposoby oszustwa i nieprawego zysku. Rozum wynajduje lubieżnikowi sposoby rozpusty, środki i sidła. Rozum, służący namiętnościom, wynajduje piekielne sposoby zemsty, swawoli i okrucieństwa. Rozum, przyćmiony cielesnością, sili się na bluźnierstwa, wzgardę i zwalenie tego wszystkiego, co święte, co Boskie; co rozświeca i gani sprawy jego. Rozum służka zmysłów jest nieprzyjacielem Ewangelii świętej; on wynajdywał sposoby katowni, aby zamknąć usta Apostołom, świadczącym i opowiadającym prawdę przeciwną zmysłami przyćmionemu rozumowi. Od Saduceuszów sekty istniejącej za czasów Chrystusa Pana, a nie wierzącej w nieśmiertelność duszy, aż do dzisiejszych nieprzyjaciół religii, przez 19 wieków taż sama jest walka, taż sama nienawiść przeciwko Ewangelii św. i jej opowiadaczom, tylko w różnych kształtach i różnych nazwiskach. Ciż sami są rozumowi nieprzyjaciele krzyża świętego; taż sama dążność, aby, gdyby się tylko udało zwalić Ewangelię św., a zaprowadzić równość i wolność wszystkiego; aby znieść grzech, dogadzając wszystkim namiętnościom i zaprowadzić religię rozumową, emancypowaną z pod powagi Boga.

Lecz abyśmy tę walkę rozumu przeciw Ewangelii św. lepiej zrozumieli, przypatrzmy się jej w historii, w zdarzeniach prawdziwych. Oto uczony człowiek, nieprzyjaciel wielki religii katolickiej, a potem prawdziwy i gorliwy katolik La Harpe, Francuz, tak nam opisuje jedno zdarzenie w pamiętnikach swoich.

Było to w r. 1788 blisko dwa lata przed rewolucją francuską, jeden z ministrów francuskich dawał obiad, na który najznakomitsze osoby z Paryża były zaproszone. Byli tam ministrowie, uczeni, jenerałowie, artyści, znakomite magnatki, damy; był także uczony i pobożny ksiądz, zwany Gacete, którego z żartu i urągania pospolicie Illuminatem św. Marcina nazywano. Już wtenczas religia rozumu szerzyła się gwałtownie po całej Francji; chwała Boga upadała coraz bardziej, a bezbożność i grzechy powstawały coraz silniej i śmielej. Przy stole czytano najrozpustniejsze wiersze, lecz żadna z dam na to się nie rumieniła. Jeden z gości opowiadał, jak jego służący już od dawna żadnych pacierzy nie mawiają; drugi opowiadał, jak jego kamerdyner żadnych obowiązków religii nie wypełnia i ma je za zabobon i tylko książkę Woltera czyta; inny mówił, że jego fryzjer zaręczał mu, że w żadnego Boga nie wierzy... Na te mowy uśmiechnął się przytomny ksiądz Gacete i z bolesnym westchnieniem tak się odezwał do tych, co go napastowali przy stole (że właśnie tacy, jak Jegomość zapaleńcy sprzeciwiacie się religii rozumowej): "Panowie! gorzko przypłacicie tę religię rozumową". Na to pan Condorcet powiedział: "Już ci takim fanatykom jak pan oświata rozumowa się nie podoba i przeciwnym jej jesteś". Na to odpowiada ks. Gacete: "Panie de Condorcet! ta religia rozumowa srodze cię ukarze; rozciągnięty na wilgotnym barłogu w więzieniu będziesz leżał konający i opuszczony, a i takiego jeszcze wywloką cię na rusztowanie i głowę ci odetną". Śmiejącemu się z takiego proroctwa p. Rumfort mówi ks. Gacete dalej: "Ty Panie Rumfort zadasz sobie 22 ran scyzorykiem w więzieniu, aby cię krew uszła, aby cię żywcem nie prowadzono na szafot; wszystko darmo i tobie odetną głowę; inny z was zażyje trucizny, aby umarł w więzieniu, lecz konającemu odetną głowę". Na to zawołał Bayly prezydent Paryża: "A mnie co się stanie i mym kolegom przy mnie siedzącym?". Odpowiada prorockim duchem ks. Gacete: "I ty panie Bayli i twoi koledzy wszyscy pójdziecie pod gilotynę". "A któż nas tak będzie mordował?" zapytali zdumieni goście. "Religia rozumowa", odpowiedział Gacete. "A o panu la Harpe (natenczas największym ateuszu) nic nie mówisz?" zawołali obecni. "Ten z łaski Boga nawróci się i umrze katolikiem".

Roześmieli się na to obecni goście, mówiąc: "Jeżeli La Harpe się nawróci, to się twoje proroctwa spełnią". Tu się odezwał głos księżnej Gramont: "Ks. Gacete w gniewie swoim gotów nas nawet zastraszyć, że chociaż byśmy chcieli pokutować przy śmierci, nie będziemy mieli księdza do spowiedzi". Tu westchnął głęboko ks. Gacete, spojrzał w górę i rzekł: "Tej łaski Pan Bóg tylko jednej osobie udzieli" – "którejże? której?" zawołali wszyscy. "Tylko królowi", odrzekł uroczyście Gacete, a wszyscy zdumieni zamilkli. Rozgniewany gospodarz domu, zaczął wyrzucać niedorzeczność proroctwa ks. Gacete, że mu wesołość i dobry humor gości sparaliżował. Na to bierze tenże swój kapelusz i laskę, i chce wychodzić z balu; lecz księżna Gramont chcąc utrzymać wesołość w kompanii, woła: "Księże proroku, wszystkim wyprorokowałeś śmierć, oddalasz się, a o sobie nic nie powiedziałeś. Cóż się z tobą stanie?". Odwracając się ks. Gacete powiada: "Państwo czytaliście niektórzy opisanie oblężenia Jerozolimy przez Tytusa. Stoi tam, że przed upadkiem Jerozolimy jakiś człowiek obiegał po wałach miasta kilkanaście dni i napominał lud bezskutecznie i płakał, wołając: «biada wam, biada mnie»; śmiano się z niego, i miano go za człowieka pomieszanych zmysłów. Gdy tak jednego dnia powtarzał swoje wołanie, ogromny kamień wyrzucony z machiny przez oblegających Rzymian do miasta, ugodził go na wałach, i zaraz zabił. Tak się i mnie stanie". To powiedziawszy wyszedł z uczty, a opisujący to zdarzenie nawrócony La Harpe dodaje: że ta przepowiednia spełniła się całkowicie, i że mu ciągle tkwi w pamięci to straszne proroctwo.

Ten to więc rozum, i religia rozumowa wymordowała przeszło milion ludności francuskiej; zniosła ołtarze Boga prawdziwego; zwaliła ambony, ofiary, dni święte; a zamiast najświętszych imion ubóstwiła naturę; zamiast świętych w kalendarzu zaprowadziła nazwiska roślin, kwiatów lub sprzętów; zamiast kościołów zaprowadziła targowice mąki, siana i słomy; zamiast czci Boga zaprowadziła cześć kobiety. Religia katolicka stała się zbrodnią, śmierci godną; a grzech zdrady, cudzołóstwa, stał się zasługą. Wiara upadła, cnota czystości wyśmiana; wolność i równość stały się hasłem wszystkich, a dopiero 25 lat prawie ciągłej wojny opamiętały kraj; naród wrócił nazad do wiary Chrystusa.

Ks. Jan Komperda

Kazania Parafialne na niedziele całego roku. Popularnie i obrazowo ludowi opowiadane. Ułożył Ksiądz Jan Komperda, Proboszcz w Podgórzu. Z przedmową Księdza profesora Antoniego Szlagowskiego. Tom I. Wydanie nowe poprawione. Warszawa 1902, ss. 343-348 (fragment Kazania na niedzielę 6-tą po Wielkiejnocy – O nieprzyjaciołach Ewangelii i którzy to są).

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono tytuł art. od red. Ultra montes).

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pozwolenie Władzy Duchownej:

APPROBATUR.

Varsaviae die 19 Septembris (1 Octobris) 1901 a.

Judex Surrogatus

Canonicus Metropolitanus

Leopoldus Łyszkowski.

Secretarius, R. Lasocki.

N. 4355.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: