Wiadomości z Polski – Zamiary Boże w rozszerzeniu się Kościoła
Konferencja z września 1656 r.
Św. Wincenty a Paulo
Upokorzymy się bardzo wobec Boga za to, że zechciał, o ile pogłoski, jakie obiegają, są prawdziwe, zawiesić jeszcze oczekiwanie dobra, o które prosiliśmy Go tak często i tak natarczywie; nasze bowiem grzechy bez wątpienia są tego powodem. Jest pogłoska, jeszcze nie pewna i nie potwierdzona, że zamieszania w Polsce nie tylko się jeszcze nie uspokoiły, ale że król z armią około stu tysięcy wojska wydał bitwę i przegrał ją (1). Osoba na wyższym stanowisku na dworze polskim pisała mi, że królowa wyruszyła, by się połączyć z królem, i że była o dwa dni drogi od armii. List jest datowany dnia 28 lipca, a pogłoska niesie, że bitwa rozegrała się dnia 30. Jeżeli tak jest, osoba królowej jest w niebezpieczeństwie.
O Księża, o moi Bracia, jak powinniśmy się bardzo zawstydzić, że z powodu naszych grzechów Bóg nie dał pomyślnego skutku naszym modlitwom! Smutek winien nas ogarnąć z tego powodu, że to królestwo tak wielkie i obszerne, tak silnie atakowane, może zginąć, jeżeli ta wiadomość jest prawdziwa. Ale martwmy się o Kościół, który by zginął gdyby król umarł; religia bowiem nie może się utrzymać, jak tylko przez zachowanie króla, a Kościół popadłby w tym królestwie w ręce swych nieprzyjaciół. Moskale zajęli już sto albo sto dwadzieścia mil rozciągłości, a reszta jest zagrożona przez Szwedów.
Oh! jak to daje mi wielki powód do obawy, by się nie spełniło to, co Papież Klemens VIII chciał okazać. Był to człowiek święty, ceniony nie tylko przez katolików, ale nawet przez heretyków, człowiek Boży i pokojowy, któremu dawali pochwały nawet jego właśni nieprzyjaciele. Ja sam słyszałem, jak luteranie chwalili go i cenili jego cnotę. Ten święty Papież przyjął dwóch ambasadorów, przedstawicieli jakichś książąt wschodu, gdzie wiara zaczęła się rozszerzać, a chcąc za to podziękować Bogu w ich obecności, odprawił Mszę świętą na ich intencję. Kiedy był przyołtarzu, w czasie swego Memento, oto zauważyli, że zaczął płakać, wzdychać i szlochać, co ich bardzo zdziwiło. Kiedy Msza św. się skończyła, pozwolili sobie go zapytać, jaki powód pobudził go do łez i wzdychania wśród czynności, która powinna mu sprawić pociechę i radość. Powiedział im z prostotą, że to prawda, Mszę św. rozpoczął z wielkim zadowoleniem i radością, biorąc pod uwagę rozwój religii katolickiej. Zadowolenie to zmieniło się nagle w smutek i gorycz ze względu na straty i szkody, jakie spotykały codziennie Kościół ze strony heretyków; tak że obawiał się, by go Bóg nie przeniósł w inne strony.
Księża i moi Bracia powinniśmy przejąć się tymi uczuciami i obawiać się, byśmy nie utracili tego królestwa Bożego. Jest to nieszczęście opłakania godne, jakie się roztacza przed naszymi oczyma: sześć królestw wydartych Kościołowi, a mianowicie Szwecja, Dania, Norwegia, Anglia, Szkocja i Irlandia, a nadto Holandia i wielka część Niemiec oraz kilka z tych wielkich miast hanzeatyckich. O Zbawicielu, co za strata! A po tym wszystkim jesteśmy jeszcze w przede dniu zobaczenia straty tego wielkiego królestwa Polski, jeżeliby Bóg w swym miłosierdziu jej nie zachował.
To wielka prawda, że Syn Boży obiecał, że pozostanie w Swym Kościele aż do końca wieków; ale nie obiecał, że ten Kościół będzie we Francji, albo w Hiszpanii itd. To pewne, że powiedział, iż nie opuści Swego Kościoła, i że on trwać będzie aż do końca świata w jakimś miejscu, ale nie koniecznie tu, czy tam. I jeżeli byłby jakiś kraj, któremu winien by go zostawić, zdawałoby się, że nie byłoby takiego, który należałoby przenieść ponad Ziemię Świętą, gdzie się urodził, gdzie założył Swój Kościół i zdziałał tyle, i tyle cudów. A jednak tejże ziemi, dla której tyle uczynił, i w której miał upodobanie, najpierw zabrał Swój Kościół, by go dać poganom. Dawniej dzieciom tej ziemi zabrał Swoją arkę, dozwalając, by ją zabrali ich nieprzyjaciele, Filistyni, wolał raczej, by tak powiedzieć, zostać niewolnikiem ze Swą arką; tak, On Sam niewolnikiem Swych nieprzyjaciół, aniżeli mieszkać wśród Swych przyjaciół, którzy Go ustawicznie obrażali. Patrzcie, jak Bóg się zachował i zachowuje stale względem tych, którzy, będąc Mu dłużni za tyle łask, wyzywają Go przez wszelkiego rodzaju grzechy, jak my to czynimy, nędznicy. Biada, biada temu ludowi, do którego Bóg powiedział: "Ja was więcej nie chcę, ani waszych ofiar i danin, ani wasze posty nie mogą Mi się podobać, nie chcę ich. Splamiliście wszystko waszymi grzechami, opuszczam was; idźcie, nie będziecie mieć więcej udziału ze Mną!" Ah! Księża, co za nieszczęście!
Ale, Zbawicielu! Co za łaska być z liczby tych, którymi Bóg się posługuje, by przenieść Jego błogosławieństwa i Jego Kościół! Zobaczmy to przez porównanie nieszczęśliwego pana, który został zmuszony skutkiem wojny, zarazy, pożaru swych domów, albo przez niełaskę księcia, uchodzić i uciekać, i który wśród szczątków wszystkich swoich bogactw widzi, że przychodzą osoby, gotowe mu usłużyć, które ofiarują mu się usłużyć i przenieść wszystko, co ma. Co za zadowolenie i pociecha dla tego człowieka w swym nieszczęściu! Ah! Księża i moi Bracia, jaką to radość sprawi Bogu, jeżeli wśród szczątków Jego Kościoła, w tym przewrocie, jakiego dokonały herezje, w tych pożarach, jakie chciwość nieci naokoło, jeżeli w tej ruinie znajdzie się parę osób, które Mu się zaofiarują do przeniesienia gdzie indziej, jeżeli można tak się wyrazić, resztek Jego Kościoła a inni ludzie, by bronić i strzec tutaj tej resztki, która została! O Zbawicielu, jakiej radości doznasz na widok tych sług i takiej gorliwości, by stać przy Tobie i bronić tego, co tutaj pozostało, podczas kiedy inni idą, by Ci zdobywać nowe ziemie! O Księża, co za powód do radości! Widzicie, że zdobywcy pozostawiają część swych wojsk celem strzeżenia tego, co posiadają, a posyłają inne wojska na zdobycie nowych miejscowości i rozszerzenia ich panowania. Tak powinniśmy i my postępować: strzec tutaj odważnie posiadłości Kościoła i spraw Jezusa Chrystusa, a przy tym pracować bez ustanku, by Mu przyczynić nowych zdobyczy i dołożyć starania, by go uznały jak najdalsze plemiona.
Twórca herezji [jansenizmu] (ks.
de
Saint-Cyran) mówił mi pewnego dnia: "Bóg ostatecznie znużył się grzechami
wszystkich tych krajów, zagniewał się i chce stanowczo odebrać nam wiarę,
której staliśmy się niegodnymi; czyż nie byłoby lekkomyślnością, dodał,
sprzeciwiać się zamiarom Bożym i chcieć bronić Kościoła, który Bóg postanowił
zgubić? Co do mnie, mówił dalej,
chcę pracować nad tym zamiarem
zburzenia go". Niestety! Księża, może mówił on prawdę, wysuwając przypuszczenie,
że Bóg dla naszych grzechów chce nas pozbawić Kościoła. Ale ten twórca
herezji kłamał, kiedy mówił, że byłoby to lekkomyślnością przeciwstawiać
się w tym Bogu i dokładać starania do zachowania i obrony Kościoła; Bóg
bowiem tego się domaga i należy to czynić: nie jest wcale lekkomyślnością
pościć i umartwiać się, modlić się
celem ukojenia Jego gniewu i walczyć aż do końca, by podtrzymywać i bronić
Kościoła wszędzie tam, gdzie się znajduje. Chociażby się zdawało, że aż
dotąd nasze wysiłki były nieużyteczne z powodu naszych grzechów, przynajmniej
w skutkach, jak się to okazuje, mimo
tego nie trzeba zaprzestawać; ale korząc się głęboko, winniśmy trwać dalej
w naszych postach, Komuniach św. i naszych modłach wraz z wszystkimi wiernymi
sługami Bożymi, którzy modlą się bez ustanku w tej samej intencji. Powinniśmy
się spodziewać, że wreszcie Bóg przez
Swe wielkie miłosierdzie da się skłonić i nas wysłucha. Upokarzajmy się,
ile możemy, na widok naszych grzechów; ale miejmy nadzieję i to wielką
nadzieję w Bogu, który chce, byśmy się modlili coraz więcej za to biedne
tak utrapione królestwo Polski i byśmy
uznali, że wszystko zależy od Niego i od Jego łaski.
Konferencje Św. Wincentego a Paulo do
Księży Misjonarzy oraz Wyjątki z Okólników Ks. W. M. Slatterego Przełożonego
Generalnego Zgromadzenia Misji. Kolegium św. Jana Kantego, Erie,
Pa. 1957, ss. 113-116.
(Tłumaczenie nieznacznie poprawiono).
Przypisy:
(1) Armia Karola
Gustawa zajęła Warszawę 1 sierpnia po trzydniowej bitwie.
Nota o Autorze:
Św. Wincenty a Paulo urodził
się w południowej Francji w roku 1581 w ubogiej rodzinie wieśniaczej. Po
odpowiednim przygotowaniu został kapłanem w roku 1600. Pięć lat później
został uprowadzony przez piratów i przez dwa lata pozostawał w niewoli
w Tunisie. Wróciwszy do Francji był kolejno proboszczem, kapelanem rodziny
Gondich i głównym duszpasterzem galerników.
Poznawszy nędzę duchową i materialną szerokich mas ludu, założył zgromadzenie
Księży Misjonarzy i Sióstr Miłosierdzia. Ponadto założył cały szereg stowarzyszeń
osób świeckich, które pod jego kierunkiem starały się zaradzić rozmaitym
potrzebom społecznym. W celu podniesienia
poziomu życia wewnętrznego duchowieństwa wprowadził zwyczaj rekolekcji
przed święceniami i zakładał seminaria duchowne pod kierownictwem Księży
Misjonarzy. Zmarł w Paryżu 27 września 1660 roku. Beatyfikowany w r. 1729.Kanonizowany
w r. 1737. Papież Leon XIII ogłosił go patronem wszystkich dzieł miłosierdzia
na całym świecie.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIV, Kraków 2004
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: