CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA

 

O. TILMANN PESCH SI

 

 

Przeciwko próżności i ambicji

 

1. Ambicja i próżność są to córki pychy. Polegają one na nieporządnej skłonności i ubie­ganiu się o to, żeby nas ludzie znali, poważali, chwalili, żeby mieć u nich sławę i uznanie.

 

Pewnego szacunku i poważania domaga się nasze stanowisko życiowe. Mamy prawo, a na­wet obowiązek dbać o dobre imię. Uchybiamy dopiero wtedy, gdy zbyt wielką przypisujemy wagę dobrej, lub złej o nas opinii; a jeszcze bardziej, gdy żądamy od ludzi takiej czci i ta­kiego uszanowania, jakie nam się nie należą, do jakich nie mamy prawa.

 

Człowiekowi próżnemu zdaje się, że gdy go ludzie nie znają, to on właściwie nie żyje; toteż o ile może pokazuje się ludziom i myśli, że jest tym większy, im więcej ludzi go zna.

 

Prosty nawet rozum widzi dobrze nicość próżności. Toteż najznakomitsze wielkości świa­ta po wszystkie czasy powtarzały słowa Mędrca Pańskiego: "wszystko marność".

 

Chwała ludzka jest jak to koło na wodzie: powiększa się dopóty, aż samo siebie zniszczy; jest jak ta bańka mydlana, która wtedy pryska, gdy jest najpiękniejsza.

 

I czymże więcej jest sława, jak nie pustym cieniem, który czy się powiększa, czy zmniejsza, nie czyni człowieka ani większym, ani mniejszym?

 

I u kogóż to szuka się tej sławy? U ludzi, którzy tak często mylą się w swych sądach, którzy są tak namiętni! Szuka się jej u zniko­mych tworów z mułu i błota, u ludzi, którzy tak często nie mają żadnej wartości moralnej!

 

Niektórzy szukają sławy w rzeczach grze­sznych i kłamliwych, urojonych; inni szukają jej w powierzchowności, w pięknej postawie, w wytwornej fryzurze, w modnym ubraniu, w przyjemnym głosie; inni znów – w rzeczywistych przymiotach ducha i serca. Ale czyż i te przymioty są moją zasługą? Dał mi je Bóg. Mieliby je również inni, gdyby je od Boga otrzymali.

 

Próżność pochodzi po części z nieświadomego, a po części ze świadomego dążenia, żeby się postawić na miejscu, które się Bogu należy; niszczy ona wszelką cnotę, gdyż ją zaprzęga do wózka samolubstwa.

 

2. Pewne przysłowie chińskie powiada: "Kto serce swoje otwiera ambicji, ten je zamyka dla spokoju".

 

A jednak ambicja, próżność, upodobanie w sobie ciśnie się przez wszystkie pory natury ludzkiej. Namiętności te – to najżarłoczniejszy potwór nie gardzący żadną strawą.

 

Ambitnemu, gdy go nie chwalą, zdaje się, że go już ganią, dlatego stara się zrobić swoją osobę ważną i widoczną, rozpiera się szeroko wśród ludzi, każdy na swój sposób, byle tylkoyszczeć, byle złowić poklask u nich.

 

Ambicja bywa zwykle w towarzyskim życiu nieprzyjaciółką spokoju, przyczyną niezgód, źródłem obłudy i pięcia się za wszelką cenę coraz wyżej.

 

Niejeden malec, aby się pokazać większym, wchodzi na stołek, wspina się na rusztowa­nie – a mimo to nie przestaje być małym; po­dobnie człowiek próżny, choćby najwyższą otrzymał rangę, zawsze pozostanie marną purchawką.

 

Cóż to jest bowiem wysoka ranga? To jest pyszny żebrak, który się przechwala i żebrze, żebrze u tłumu o jałmużnę hołdów. Tłum tej jałmużny często odmawia, kandydatów jednak do tej żebraniny zawsze pełno na świecie.

 

Człowiek ambitny podobny jest do robaka, pełzającego i kręcącego się w miejscu, gdzie nie ma żadnego wyjścia.

 

Każdy człowiek rodzi się z tą skłonnością, żeby się zaznaczyć i pokazać nawet cnotą; a ro­zum umie tej skłonności nadać pozory cnoty. Blask cnoty niejednego już pozbawił rzeczywi­stej cnoty.

 

Mało kto pochwał unika, przeciwnie każdy chciałby być podwójnie chwalony.

 

Niejeden dobry człowiek dlatego posunął się do kłamstwa i obłudy, że się nie sprzeciwiał duchowi ambicji.

 

Ileż to świat nie oddaje pochwał pozorowi uczoności, a czymże jest ten pozór! – Osłem, który dźwiga na sobie wiele książek, a przecież uczonym nie jest; zatrzyma on swoje długie uszy, choćby się najadł samych greckich chwastów.

 

Niejeden próżny człowiek myśli, że każdy zwraca na niego lornetkę, by tylko zobaczyć, co on robi; zdaje mu się, że gdy kichnie na brzegu morskim, to wszyscy Amerykanie o tym wiedzieć będą.

 

Jest wielu ludzi do tego stopnia próżnych, że myślą, iż wszędzie mają zawistnych, chociaż mało w nich jest, czego by można zazdrościć.

 

I takich też wiele, którzy głośno mówią o cudzych błędach; a rzadko się znajdzie czło­wiek, któryby się przyznał do swoich grzechów.

 

Czas zwykle stępia żądło boleści, lecz żądło próżności zaostrza. Tak więc próżność jest zawsze przykra i męcząca, a często i śmieszna. W chrześcijaninie jest ona jeszcze obrzydliwszą.

 

3. Chrystus jest dla nas jasnym wzorem po­kory. Jemu nie chodziło o to, aby się pokazać światu i wszystką sławę zagarnąć. Młodość przepędził w zapadłej górskiej miejscowości. Biedni rzemieślnicy, chociaż potomkowie znakomitych rodzin, byli jego krewnymi. Do trzydziestego roku życia najzwyklejszym oddawał się zajęciom. Całą swoją potęgę i mądrość ukrywał pod ludzką osłoną, a Boską swoją świętość – pod postacią cnotliwego dziecka z ludu.

 

A gdy Go powołanie mesjańskie zmusiło do publicznego wystąpienia, nigdy nie szukał pochwał dla siebie i uznania dla swych cnót, ale całym dążeniem Jego było przynieść jak najwięcej chwały swemu Ojcu Niebieskiemu. A gdy za to spotykały Go od ludzi prześladowania i wzgarda, wszystko znosił ze świętą cierpliwością. Jeszcze dzieckiem będąc, musiał jako niebezpieczny dla państwa iść na wygna­nie, a jako zbrodniarz umarł na drzewie krzyżowym.

 

Mimo takiego przykładu chciałżebyś jeszcze szukać pochwał i uznania dla siebie u ludzi? I uważać się za nieszczęśliwego, gdy cię ono minie? Gdyby sława u ludzi była rzeczywiście tak dużo warta, to by jej był i Chrystus szukał.

 

Unikaj tedy strojenia się w fałszywe pozo­ry. Czyń dobrze, niech ci to wystarczy, a inni niech o tym mówią. Staraj się raczej być do­brym, nie zaś okazywać się tylko. Ten jedynie może się ustrzec czczej próżności, kto z całego serca szuka Boga.

 

Źle postępuje ten, kto dobrze robi jedynie ze względu na ludzką nagrodę i cześć. Czyń dobrze, ale tak cicho, jak gdyby dobro złem było.

 

Nie przeceniaj swoich zdolności duchowych, lecz staraj się poznać, na czym ci zbywa. Nie­jeden zostałby mądrym, gdyby nie myślał, że już jest mądrym.

 

Nie pragnij błyszczeć wiedzą, czy stanowi­skiem, a gdyby cię nawet inni za coś uważali, nie dowierzaj sam sobie.

 

Nie bądź podobny do pawia, który ogon swój rozpościera, zwłaszcza wtedy, gdy na tym ogo­nie piór nie ma.

 

Im większym inni darzą cię zaufaniem, tym większą nieufność miej ku sobie.

 

–––––––––––

 

O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. II. Wydanie drugie. Kraków 1931, ss. 62-66.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI  pt.
Chrześcijańska filozofia życia

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: