CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA

 

O. TILMANN PESCH SI

 

 

Życie kościelne

 

1. Jak z małego pączka rozwija się powoli pełna, wspaniała róża, tak pierwotna, fundamentalna idea Kościoła widzialnego rozwinęła się na zewnątrz w przebogate, wielokształtne życie religijne.

 

To życie katolickiego Kościoła z jego urządzeniami i zwyczajami, z jego zgromadzeniami, z jego praktykami pobożnymi, z jego postami i umartwieniem, z jego stowarzyszeniami i dziełami sztuki podobne jest do potężnego drzewa, które choć wyrosło z drobniutkiego nasienia, daje milionom dusz opiekę, radość, pociechę i zbawienie.

 

Kościół podobny jest do matki, która wszystkimi dostępnymi jej środkami dźwiga z prochu tej ziemi swoje dzieci do serca Ojca w niebiesiech.

 

I dlatego niezliczone rzesze ludzi widzą w Kościele największego swego dobroczyńcę: rozumieją, że tylko Kościół prowadzi ich skutecznie do Boga, Ojca niebieskiego.

 

Toteż chętnie uczestniczą w nabożeństwach, na które je Kościół zaprasza; chętnie zachowują pełne znaczenia przykazania kościelne; z przekonania i zasadniczo poddają się kierownictwu Kościoła w sprawach religijno-kościelnych; chętnie biorą udział w stowarzyszeniach kościelnych, utrzymują łączność i współpracują ze swymi duszpasterzami.

 

Kierownictwo kapłańskie nie jest dla nich czymś gwałtownym, rzucającym się w oczy; życie religijne płynie w tym kierownictwie spokojnie i naturalnie, jak rzeka w łożysku danym jej przez naturę. Kierownictwo Kościoła odczuwają jako pociechę, uspokojenie, wzmocnienie lepszej części swojej istoty.

 

2. Lecz "praktyki zewnętrzne", ten "kult zewnętrzny", po co to wszystko? woła wielu. Odpowiadam. Praktyki zewnętrzne, jak świadczy historia Kościoła, są urządzeniem największej użyteczności. Nie tylko że nas nie oddzielają od Boga, lecz zacieśniają coraz bardziej nasze stosunki z Nim.

 

Odkąd Kościół istnieje, żądał zawsze przede wszystkim wewnętrznej czci Boga, ale nie zaniedbywał także zewnętrznej. Chrystus choć przyszedł znieść obrzędowe prawo żydowskie, a raczej je udoskonalić, poddawał mu się jednak za swego życia.

 

Jako dziecko poddał się prawu obrzezania, był w świątyni ofiarowany. Odbywał wspólnie wszystkie praktyki religijne z wielką starannością. Uczy nas przez to, że nasza cześć Boga ma być nie tylko wewnętrzną, lecz i zewnętrzną. Stało się to więc w duchu Jezusa Chrystusa, że z prostych form pierwotnego chrześcijaństwa rozwinęło się w ciągu wieków to bogactwo obrzędów i nabożeństw, na które dziś patrzymy. Stało się to dla pociechy i pożytku chrześcijańskich ludów.

 

3. Niektórzy widzą w tych praktykach zewnętrznych niezdrowe wybujałości. Prawdą jest, iż gdzie są ludzie, tam nie brak ludzkich zboczeń, rzecz jednak sama nie jest chorobliwym wytworem.

 

Wkradły się zboczenia i nadużycia w zewnętrzne praktyki religijne, ale przyczyna tego nie leży w ich używaniu; przyczyną są te pierwiastki cielesno-pogańskie i drewniano-żydowskie, tkwiące w ludzkiej naturze, utrudniające człowiekowi wniknięcie w ducha chrześcijańskiego prawa.

 

Chrześcijanin nie jest niewolnikiem litery i formy, lecz wypełnia praktyki zewnętrzne dlatego, bo widzi w nich naturalne wyrażenie wewnętrznych uczuć; bo wie, że te uczucia wewnętrzne domagają się jakiejś zewnętrznej podpory, jeśli ostatecznie zmarnieć nie mają.

 

Gdy go pycha kusi, aby odrzucił te praktyki zewnętrzne, jako "uwłaczające jego godności i wykształceniu", to z drugiej strony pokora tym bardziej go pobudza do odbywania tych praktyk, jako zaleconych przez Kościół. Służą mu jako znakomity środek, by w sposób ludzki okazać Bogu swoją wewnętrzną cześć i miłość.

 

4. Praktyki więc zewnętrzne są wytworami, ale bardzo szczęśliwymi i naturalnymi. Są one korą. Jak drzewo, gdy się mu zerwie korę, schnie i zamiera, podobnie schnie, gaśnie i zamiera w sercu religia, gdy się ją pozbawi zewnętrznego pokarmu i podniety.

 

Natura ludzka jest naturą duchową, lecz tylko w zmysłowym kształcie wyrasta i w tym, co zmysłowe, szuka sobie koniecznej podpory. Praktyki zewnętrzne wywierają potężny wpływ na ducha wewnętrznego.

 

Ci, którzy się czuli słabymi, znaleźli w nich podporę, której potrzebowało ich życie wewnętrzne; ci, którzy się czuli mocnymi, znaleźli w nich potrzebne i zbawienne dla siebie upokorzenie.

 

Ponieważ Kościół ma kult Boga zewnętrzny, ma też kult społeczny, publiczny. Wymaga tego natura ludzka, bo człowiek nie tylko jako osobnik, ale i całe społeczeństwo ludzkie jest stworzeniem Boga, więc też jako takie powinno Mu społecznie i publicznie cześć oddawać.

 

Prawie żaden sakrament nie został ustanowiony w tak pocieszających dla nas okolicznościach, jak sakrament Pokuty: w dzień wielkanocny, przy pierwszym ukazaniu się Zbawiciela zmartwychwstałego Apostołom, gdy im swe rany pokazywał i pokoju życzył, gdy tchnął na nich Ducha Świętego; jest to wielkanocny podarunek dla całej ludzkości.

 

–––––––––––

 

 

O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. II. Wydanie drugie. Kraków 1931, ss. 386-389.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXV, Kraków 2015

Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI  pt.
Chrześcijańska filozofia życia

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: