O. TILMANN PESCH SI
Dlaczego Chrystus chciał cierpieć
1. Rzuć wzrokiem na życie Chrystusa! I cóż w nim zobaczysz? Oto długoletnie ukrycie, opuszczenie, upokorzenie, pracę i trud, naprzód pracę zwykłą, następnie pracę powołania mesjanicznego; zobaczysz w nim przykrości i cierpienia wszelkiego rodzaju, które rozpoczynają się od małych prób, a dochodzą do goryczy bezprzykładnych; prześladowanie i zelżywości aż do hańby na drzewie krzyża; niepowodzenie, wzgardę, szyderstwo od świata, smutek aż do uczucia opuszczenia przez Boga. Tak się Zbawiciel przedstawia na zewnątrz!
I jakież jest wewnętrzne znaczenie tego wszystkiego? Dlaczego Chrystus chciał to wszystko cierpieć?
Oto dlatego naprzód, że w Chrystusie chciał Bóg objawić ludzkiemu rozumowi swoją miłość i to miłość nadprzyrodzoną.
Bóg bowiem postanowił udzielić nam nie tylko stworzonych, naturalnych dobrodziejstw, ale przyrzekł, że w niepojęty sposób odda nam siebie samego, by nas napełnić Boską szczęśliwością. Ale cóż my po ziemsku myślące dzieci ziemi rozumiemy z tej "Boskiej szczęśliwości"? Trzeba jednak było, żeby nieskończona miłość Boga, będąca źródłem tej obietnicy, stała się jakoś dla nas zrozumiałą i bliską sercu naszemu. Dlatego przemówił Bóg do nas najzrozumialszą mową miłości, a tą mową jest bolesna ofiara. W niczym się tak miłość nie okazuje, jak w cierpieniu. Kiedy nam Bóg chciał pokazać ślad swoich doskonałości, stworzył świat materialny, rzucił w olbrzymie przestrzenie słońca i gwiazdy. Kiedy nam chce odsłonić rąbek z wewnętrznego życia, którym żyje Bóstwo, z nieskończonej miłości swojej posyła nam Chrystusa. Jego krew i rany, cierpienia i zniewagi, dobrowolnie dla nas podjęte, mają nam świadczyć o Jego Boskiej miłości. Rozważając cierpienia Chrystusa, widzimy, że Bóg chce być dla nas wszystkim.
2. Chce nam, po wtóre, Chrystus pokazać własnym przykładem, że musimy siebie w naszych uczuciach i w naszym postępowaniu unicestwić, jeżeli się chcemy odnaleźć w Bogu. Nigdy Zbawiciel nie oglądał się na siebie, na swoje ziemskie sprawy, na osobistą chwałę swoją, na doczesne korzyści. Wszystko to złożył w najbardziej bezinteresownej ofierze. Mógł był bez niebezpieczeństwa i szkody obrać drogę czci, doczesnej pomyślności, lecz wolał wybrać zniewagi i męki, ażeby nam wyraźnie pokazać, że droga zaparcia się, cierpliwości i pokory jest jedyną drogą, prowadzącą do zbawienia.
Chciał Chrystus po trzecie przez swoje cierpienia wybić niejako drzwi do naszego serca, twardego i po ziemsku czującego, prawdom wiekuistym. Dlatego pobudza nas najpierw do świętego współczucia. Usposabia nas do odwrócenia się od świata, od jego dóbr i przyjemności. Wskazuje nam wymownie, co to jest grzech, co to jest piekło i niebo.
Chciał Chrystus, po czwarte, przez swoją gorzką mękę ożywić i wzmocnić naszą odwagę. Kiedy Bóg tyle dla nas uczynił, jakże byśmy mogli wątpić, że nam nie pospieszy z pomocą i łaską w naszych słabościach i potrzebach?
–––––––––––
O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. II. Wydanie drugie. Kraków 1931, ss. 296-298.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI pt.
Chrześcijańska filozofia życia
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: