O. TILMANN PESCH SI
Upokorzenia Chrystusa
1. Chrystus cierpiał nie tyle w swoim świętym ciele; bardziej jeszcze przenikały Jego duszę cierpienia inne, mianowicie bolesne upokorzenia i zelżywości.
Niejeden zgodzi się na trudy, prace, cierpienia, za którymi pójdzie powodzenie, cześć i uznanie. Chrystus nie zaznał tej pociechy.
Zbawiciel mimo pracy i wysiłków nie osiągnął nigdy znaczniejszych widocznych skutków. Przeciwnie, tak często spotykały Go zniewagi, obelgi i przekręcanie słów Jego. Kiedy głosił swoją naukę świętą, zarzucano Mu, że się nie uczył (1); kiedy rozsypywał dobrodziejstwa pomiędzy ludem, mówiono, że lud uwodzi (2); kiedy szedł w gościnę do bogatych, uważano Go za hulakę (3); kiedy czynił cuda, posądzano Go, że to mocą diabelską czyni (4); kiedy się podawał za Syna Bożego, nazywano Go bluźniercą Boga (5). Wszędzie Go śledzono w zamiarach wrogich (6) i wyrządzano Mu publicznie najnikczemniejsze zniewagi (7).
Na wszelki sposób Mu uwłaczano (8). Im więcej się Chrystus troszczy o dobro ludu, tym więcej wzmaga się u wrogów nienawiść i rozgoryczenie przeciwko Niemu; szukają, aby Go zgładzić.
A ileż szyderstw i wzgardy musiał Chrystus zażyć w bolesnych godzinach swej męki, i to od wszystkich klas społeczeństwa (9). Wyszydzano Go jako proroka (10), jako Syna Bożego (11), jako cudotwórcę (12), jako Mesjasza (13), wreszcie za Jego ufność w Bogu (14).
2. Chrystus był człowiekiem, jak każdy z nas, i wzgardę odczuwał, tak jak i my ją odczuwamy. Toteż, chcąc zrozumieć cierpienia Chrystusa, trzeba sobie przypomnieć te, jakieśmy sami przeszli. Ten tylko zdolny jest pojąć cierpienia Chrystusa, kto sam cierpi.
Może ci czasem nie oddano należnego uszanowania, zapomniano o tobie, lub pominięto, i ty to żywo odczułeś. Jakżeż nie miał odczuć tego i Chrystus, Bóg-Człowiek, najmędrszy, najsprawiedliwszy, gdy Go swoi opuścili, zaparli się Go i zdradzili?
Nieraz ganiono cię może niesłusznie, podejrzewano cię; uważano za gorszego aniżeli jesteś, osądzano cię niesprawiedliwie – i ty to boleśnie odczuwałeś.
Jakże boleśnie musiał odczuwać Pan nasz, kiedy On, najsprawiedliwszy i najświętszy, został skrępowany jak zbrodniarz i rozbójnik, włóczony od jednego sądu do drugiego, a przez sędziów traktowany jako złoczyńca.
Może cię nieraz dostatecznie nie uznano, znieważono, zabolało cię wtedy serce. Jakże Chrystus odczuwał, kiedy na Jego twarz spadały policzki i plwociny i to od tych, którym tyle dobrodziejstw wyświadczył!
Nadużyto cię może do niskich, samolubnych celów: odczułeś to. Co czuł Chrystus, kiedy Go dla nędznych politycznych celów, odsyłano od Piłata do Heroda?
Czułeś się głęboko dotknięty, gdyś spostrzegł, że cię miano za mniej rozumnego, gdy ci nie ufano, gdy cię traktowano jako człowieka ograniczonego. Cóż musiał czuć Chrystus, gdy będąc najmędrszym, będąc Stwórcą wszystkiego, był ubrany w szatę błazeńską i traktowany przez Heroda wobec całego dworu jako człowiek niespełna zmysłów?
Nieraz obchodzono się z tobą za surowo, nie odpowiednio do twego stanu, i to cię bolało. Jakąż boleść musiało Zbawicielowi sprawiać, gdy Go w najsromotniejszy sposób, jak jakiego niewolnika, ubiczowano!
Żart i szyderstwo odczuwasz głęboko, nie ma człowieka, któryby był niewrażliwy na szyderstwo. A Chrystus, którego Ojciec niebieski naznaczył królem i panem wszystkich narodów, musi znosić najstraszniejsze szyderstwo, gdy Go na pośmiewisko cierniem koronują i zarzucają purpurę na Jego poranione ramiona.
Może kiedyś przeciw słuszności i sprawiedliwości postawiono kogoś wyżej nad ciebie, ciebie upośledzono; była to drobnostka, a jednak sprawiła ci wielką przykrość. Cóż musiał uczuć Chrystus, gdy Go niewinnego porównano z Barabaszem i tego zbójcę przełożono nad Niego?
Zdaje ci się, że jesteś źle widzianym, że twoje szczęście przepadło bezpowrotnie; może to tylko przywidzenie, a jednak taką ci to sprawia boleść. Cóż uczuł Jezus, gdy Go osądzono na śmierć najhaniebniejszą.
Czasem nie miano dla mnie należnych względów; byłem smutny, a nikt mnie nie cieszył; byłem słaby, a tu wymagano ode mnie tego, co przechodziło moje siły; byłem chory, a nie chciano wziąć tego pod uwagę; wszystko to sprawiało mojej naturze wielką przykrość. Cóż musiał cierpieć Chrystus, gdy Mu umęczanemu, wyczerpanemu do ostatka włożono ciężki krzyż na ramiona i kazano dźwigać go aż na miejsce kaźni. A gdy tam przyszedł, ukrzyżowano Go wobec zebranego ludu między dwoma łotrami.
Gdy tak zbiorę wszystkie utrapienia, jakiem kiedykolwiek wycierpiał, gdy je porównam z tymi cierpieniami, jakie Zbawiciel ukrzyżowany znosił, czymże one są? – drobnostką, niczym.
Powinienem jednak te swoje cierpienia zebrać, żeby odczuć, co umierający na krzyżu Chrystus cierpieć musiał.
3. W rozmyślaniu o Chrystusie powinieneś znaleźć siłę do prawdziwej pokory.
Wszelka nagana sprawia przykrość, sprawiedliwa często więcej, niż niesprawiedliwa. Naucz się przyjmować nagany; słuchaj chętnie prawdy, choć ta prawda w oczy kole. Gdy cię ludzie krzywdzą zdradą i kłamstwem, rozmyślaj pobożnie, co Zbawiciel twój cierpiał.
Nie znaczy to wszakże, abyś się nigdy nie bronił. Toż i Chrystus żołnierza, który Go niesprawiedliwie spoliczkował, zapytał z wyrzutem (15). Są więc wypadki, w których okazanie tego, że nas coś dotyka boleśnie, jest dozwolone i na miejscu.
W przeciwnościach jesteśmy z natury skłonni do obrażania się, rozgoryczania, a co gorsza do trwania w tych uczuciach. Jakże inaczej u Chrystusa! Całe Jego serce przenikała jedna myśl – myśl o chwale Ojca niebieskiego. Te liczne cierpienia, jakie znosił wśród tylu zniewag, nie zmniejszyły w niczym Jego zjednoczenia z Bogiem i miłości ku ludziom.
Nawet w tych ludziach, co się uważają za pobożnych, żyje chęć uchodzenia wobec innych za coś wielkiego, żyje bojaźń przed pogardą i zapomnieniem od ludzi.
Święci mieli zwyczaj upatrywać w swoich bliźnich tylko dobre, pochodzące od Boga, w sobie zaś widzieli tylko to, co z ich ułomnej pochodziło natury. Dlatego też uważali się za największych grzeszników (jak człowiek dotknięty cierpieniem myśli, że z jego bólem żaden inny mierzyć się nie może) i nie trudno im było znosić z chrześcijańskim spokojem zniewagi i zelżywości wszelkiego rodzaju.
Są ludzie, którzy myślą, że mogą mieć chrześcijańską pokorę, nie znosząc upokorzeń. Tak myśleć, to znaczy chcieć osiągnąć cel, nie udając się w drogę, która do niego prowadzi.
–––––––––––
O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. II. Wydanie drugie. Kraków 1931, ss. 282-286.
Przypisy:
(1) Jan 7, 15.
(2) Jan 7, 12.
(3) Mt. 11, 19.
(4) Marek 3, 22; Łk. 11, 15.
(5) Jan 10, 36.
(6) Mt. 12, 2; Łk. 11, 16; 14, 1.
(7) Jan 7, 20; 8, 48.
(8) Jan 7, 12.
(9) Mt. 27, 29; Mk 15, 31; Łk. 23, 35.
(10) Mt. 26, 68.
(11) Mt. 27, 43.
(12) Łk. 23, 35.
(13) Marek 15, 32.
(14) Mt. 27, 43.
(15) Jan 18, 23.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI pt.
Chrześcijańska filozofia życia
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: