CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA
O. Tilman Pesch SI
Konieczność przeświadczenia o życiu przyszłym
1. Główne zło tego życia polega na fałszywej ocenie doczesności. "Pozagrobowe życie niewiele mnie obchodzi, mówi niejeden, z tej bowiem ziemi puszczają pędy moje radości i słońce doczesne oświeca moje cierpienia". Tak mówi człowiek usposobiony po ziemsku.
Dopiero przekonanie o istnieniu rzeczywistego życia pozagrobowego okazuje nam we właściwym świetle doczesność; przekonanie to jest konieczne dla istnienia na ziemi ludzkiej. A jeżeli tak jest to musimy stąd wyciągnąć wniosek, że to przekonanie odpowiada prawdzie i rzeczywistości, gdyż żaden błąd nie może być konieczny do istnienia ludzkości.
Jak zwierzę potrzebuje instynktu, który je utrzymuje we właściwych granicach, tak i człowiek musi mieć w niezliczonych wypadkach, i to bardzo doniosłych, odpowiednią pobudkę, skłaniającą go, by to uczynił, a tamtego zaniechał. Takie pobudki do moralnego postępowania można czerpać z różnych źródeł, np. z troski o doczesną pomyślność: będzie umiarkowany dlatego, żeby zdrowiu swemu nie szkodzić, wstrzyma się od kradzieży, żeby nie popaść w przykry konflikt z policją. Może taką pobudką być rozum, poczucie godności ludzkiej, szacunek siebie samego, to wszystko może skłaniać człowieka do moralnego postępowania. Lecz jeśli weźmiemy człowieka takim, jakim rzeczywiście jest, przekonamy się, że tego rodzaju pobudki w bardzo licznych wypadkach mają niedostateczną siłę. Jakże to wielu gwałci prawo moralne, a cieszy się pomimo to zdrowiem i opływa w dobra ziemskie! A szacunek dla siebie samych o tyle tylko zwykł powstrzymać ludzi, o ile chodzi o pozór zewnętrznej przyzwoitości.
Jedyną pobudką, która we wszystkich wypadkach skutecznie wpływać może na rozumnego człowieka, jest wzgląd na Boga, któremu winniśmy uległość; na Boga, który nam sumienie dał i nieprzeparty pęd do szczęścia; na Boga, który każdemu, kto wiernie zachowuje wolę Jego, przyrzeka prawdziwe szczęście, kto zaś nią gardzi, temu grozi wieczną karą. – A gdzież jest to prawdziwe szczęście i to wieczne nieszczęście, jeżeli nie w życiu przyszłym? I w tym właśnie leży potęga sumienia, iż dobrzy ludzie ufają że Bóg zaspokoi kiedyś ich tęsknotę za szczęściem, a źli drżą na wspomnienie kary strasznej, która ich oczekuje.
2. Niech tylko człowiek zamknie oczy na życie przyszłe, a to, co zwiemy sumieniem, straci dla niego dużo ze swej siły; w najlepszym razie będzie mieć znaczenie tylko jakiegoś szlachetniejszego instynktu, do którego się bardzo łatwo żadnej nie przywiązuje wagi. Toteż natura nie miałaby żadnego hamulca, gdyby sobie samej była zostawiona; z doświadczenia zaś wiemy, na jak straszne w takim razie weszłaby bezdroża.
Rzecz szczególna! Wrogowie porządku społecznego jako podstawę szczęśliwej przyszłości ogłaszają ateizm i materializm. Czyż te bliźniaki nie występowały już w historii i nie wywierały wpływu na ludzi? Gdzież był lub gdzie jest ich wpływ uszczęśliwiający i uszlachetniający? Tysiące lat przeszłości, okropności pogaństwa, najszersze warstwy ludności w czasach obecnych, wszystko to woła głośno: człowiek nigdy nie będzie mógł być tylko wyższym zwierzęciem; nie może być bestią, by się zarazem nie stać szatanem.
Nie bieda, ale brak bojaźni Bożej i nadmierny szacunek dla rozkoszy i dóbr doczesnych, oto główne źródła grzechów i wszelkich występków. Człowiek, uważany jako istota zmysłowa, jest najbardziej namiętnym ze wszystkich istot zmysłowych. Jest on, jak mówi Oken, najsroższym drapieżnikiem i najuleglejszym przeżuwaczem, najognistszym rumakiem i najospalszym leniwcem, najwierniejszym psem i najfałszywszym kotem, najwspaniałomyślniejszym słoniem i najplugawszym szczurem.
Ma wprawdzie człowiek siłę rozumu, lecz kiedy zamknie oczy na życie przyszłe, a zwróci całą uwagę swoją na rzeczy doczesne, rozumu tego użyje dla zaspokojenia swoich zmysłowych żądz w najwyszukańszy sposób. Jeden rzut oka na warstwy społeczne, w których ściemniła się wiara w życie pozagrobowe, przekonywa, że im człowiek wolniejszy od trosk, tym rozwiąźlej dogadza chuciom swoim, tym bezlitośniej depce po szczęściu bliźnich swoich, starając się w najlepszym razie pokryć swoją przewrotność paru obłudnymi formami przyzwoitości.
Tylko przekonanie o nieśmiertelności daje rodzajowi ludzkiemu siłę do utrzymania się na odpowiedniej wysokości etycznej. Już w starym pogańskim świecie zdarzali się ludzie, którzy cnotliwe i bogobojne prowadzili życie; mogli, gdyż byli przeświadczeni o nieśmiertelności.
"Ponieważ dusza jest nieśmiertelna, mówi Plato (w Fedonie), przeto pieczołowitość nasza obejmuje nie tylko ziemskie życie, lecz całe jego trwanie. Gdyby śmierć przyniosła całkowite unicestwienie, byłaby ona prawdziwym szczęściem dla złych, którzy umierając pożegnaliby się nie tylko z ciałem, lecz i z duszą i z wszystkimi jej obrzydliwościami. Lecz ponieważ dusza jest oczywiście nieśmiertelną, nie może w inny sposób uniknąć złego, jak starając się żyć najlepiej i według sumienia. Nic z sobą dusza nie bierze w życie pozagrobowe, tylko własne swoje przymioty moralne, które staną się dla ducha, zaraz po jego przejściu do wieczności, albo największym szczęściem, albo też największą niedolą".
Im silniejsze i jaśniejsze jakiś naród ma przekonanie o nieśmiertelności duszy, tym jego stosunki są lepiej urządzone i tym szczęśliwsi są ludzie; dobro tym silniejszą znajduje podnietę, a zło – skuteczniejszy hamulec. Pod wpływem silnego przekonania o przyszłości pozagrobowej, życie nasze nabiera większego znaczenia; staje się życiem cnót i pokoju. W przekonaniu tym czerpiemy siłę do okiełznania potęgi naszych namiętności we wszelkich okolicznościach, do znoszenia nieugięcie bólu i ucisków życia, do wypełniania z odwagą i radością obowiązków, jakie sumienie wypełniać nam każe. Nic nie jest niemożliwe, nic zbyt trudne tam, gdzie idzie o to, aby w krótkiej walce dla zachowania woli Bożej osiągnąć wieniec szczęśliwości wiecznej.
3. Kiedy człowiek ma na oku przede wszystkim sprawy przyszłości pozagrobowej, nabiera przez to siły do skuteczniejszej służby swoim przeznaczeniom doczesnym. Tylko wtedy, kiedy człowiek z głębi duszy dąży do tego, co nadziemskie, mogą się stosunki ziemskie należycie uregulować.
Zamieszanie tylko wprowadzałby ten, kto by karetkę pocztową, poczekalnię lub wagon kolejowy uważał za stałe swoje mieszkanie i odpowiednio do tego postępował. Przeciwnie zaś, gdy wszyscy będą pragnąć ojczyzny niebieskiej, nikt nie będzie się uważał za nieszczęśliwego z tego powodu, że droga, która prowadzi do tej ojczyzny, jest tylko drogą; każdy będzie się tylko starał jak najkorzystniej dla siebie, pomimo niewygód, drogę tę odbyć. Bogacz nie będzie się przywiązywał zbytecznie do bogactw, a biedny z powodu swej nędzy nie będzie rozpaczał. "Dajcie ludowi, powiedział Wiktor Hugo, temu cierpiącemu ludowi, dla którego dzień każdy staje się cięższy, dajcie mu nadzieję lepszego świata, a ten lud będzie miał cierpliwość; cierpliwość bowiem jest siostrą nadziei". Ale dajcie również wyższym klasom społeczeństwa poczucie odpowiedzialności w życiu przyszłym, a człowiek-egoista uczuje w swym sercu ofiarną miłość dla bliźnich. Ożywcie tylko w bogatych i ubogich pamięć na życie pozagrobowe, a chociaż przez to nie zostaną rozstrzygnięte wszystkie zagadnienia społeczne, to jednak pozyskamy grunt, na którym z pożytkiem dla ludzkości będą mogły być rozwiązane.
My więc, chrześcijanie, ze swym przekonaniem o życiu pozagrobowym stoimy na gruncie rzeczywistości, tak że prawda i nauka głośno i wyraźnie naszemu przekonaniu oddają świadectwo. Że zaś to przekonanie jest w nas silne, jasne i niezłomne, zawdzięczamy to chrześcijańskiej religii, naszemu katolickiemu Kościołowi. Podstawowa bowiem nauka tego Kościoła twierdzi, że obecne życie jest tylko przygotowaniem do życia przyszłego.
Bez nadziei człowiek żyć nie może. Toteż ci ludzie, co przed światłem chrześcijańskim rozmyślnie zamykają oczy, przyznają w gorzkich skargach, że los przywiązał ich jako niewolników namiętności do "nadziei – do tego powroza głupich" i do grobu ich tak spycha. Wykpieni w tym życiu, męczeni w przyszłym.
Petrarka
powiada w jednym ze swoich dzieł: "Co głupcy nazywają śmiercią, to jest
początkiem życia, świtem dnia, po którym więcej nocy nie będzie".
O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. I. Wydanie drugie. Kraków 1930, ss. 133-138.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: