CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA

O. Tilman Pesch SI

Nasze przeznaczenie

1. Dla nas wszystko od tego zawisło, żebyśmy spełnili cel życia swego. Co mi pomoże wszystko na świecie, jeżeli się rozminę z moim celem, z mym przeznaczeniem?

Im bardziej zdumiewamy się nad wielkością wszechświata, tak w drobnych jak i we wspaniałych jego przejawach, tym żywiej narzuca się nam pytanie: Po co to wszystko? Jakie ma znaczenie człowiek pośród bezgranicznego świata? Jakie ma znaczenie życie ludzkie na szerokich i niestałych falach wielkich i małych wypadków? Dokąd dążę? Czy życie moje w ogóle ma jakieś przeznaczenie, jakiś cel, jakąś wartość?

Jeżeli Bóg działa, to musi mieć w tym jakiś zamiar, jakiś cel. Działać bezcelowo znaczy tyle, co działać bezrozumnie. Człowiek, który się nam wydaje postępować bez celu, wzbudza w nas litość. O ileż przeto więcej Bóg, nieskończenie doskonała inteligencja, musi mieć jakiś cel!

Radości, cierpienia tego życia dowodzą, że użycie doczesności nie może być celem mojego życia.

Jakiż tedy cel miał Bóg, kiedy postanowił powołać mię do bytu? Bóg jest nieskończenie doskonały i pod każdym względem niezależny. Pierwsza pobudka Jego postępowania może się tylko do Niego samego odnosić. Bóg, że się tak wyrazimy, jest związany własną istotą. Jest zaś Bóg prawdą, porządkiem, sprawiedliwością. A prawda, porządek, sprawiedliwość wymagają, aby Bóg miał na celu przede wszystkim siebie.

Ostatecznym celem Boga musi być coś, co Boga dotyczy, jakieś Boskie dobro. Tym zaś dobrem nie może być nic innego, jedno zewnętrzna Jego cześć, uwielbienie. Święć się Imię Twoje! Czci tej musi Bóg szukać dla siebie samego: nie z potrzeby, lecz dlatego, że ona Mu się należy. Wszystko Pan stworzył dla siebie samego.

2. Bóg ma upodobanie we wszystkich swoich doskonałościach, w swej samowystarczalności, a także w możności łaskawego udzielania się. Ta chęć udzielania się skłoniła Boga, w sposób oczywiście zupełnie wolny, do stworzenia świata. Tak więc z powodów najgłębszych nie jestem dla siebie, lecz jestem dla Boga. Bóg z siebie jest wszystkim, ja z siebie jestem niczym. Każde stworzenie jest ze swej natury objawieniem Boskiej doskonałości, jest uczczeniem Boga. – Gwiazdy na niebie i ździebełka trawy opowiadają chwałę Boga; mają one swoje przeznaczenia w Bogu, którego sławią, jak dzieło sławi swego sprawcę.

To się odnosi i do mnie. Jeżeli człowiek chce być wiernym przeznaczeniu swej natury, musi Boga, Stwórcę swego, czcić i wielbić. Bo chociaż człowiek stoi nieskończenie niżej od Boga, to jednak wznosi się nieskończenie wyżej ponad inne stworzenia świata widzialnego. Jest w szczególniejszy sposób obrazem Boga, objawieniem boskiej Jego doskonałości. Jako zewnętrzne zjawisko jest poszczególny człowiek nikłym pyłkiem we wszechświecie, lecz pod względem swojej wartości wewnętrznej jest on czymś najwyższym.

Jako dzieło Boga, jako stworzenie, musi człowiek i to z żelaznej konieczności być narzędziem Bożej chwały, musi Boga uwielbić, czy chce czy nie chce. Jakkolwiekby postępował, musi ten swój cel zasadniczy spełnić. Bo jeśli w pysze swojej wyrwie się z porządku Bożej miłości, to wpadnie w porządek Boskiej sprawiedliwości i w tym porządku będzie na zawsze narzędziem Bożej chwały.

3. Lecz ponad tym zasadniczym porządkiem uczczenia Boga, spod którego żadne stworzenie wyłamać się nie może, buduje się w człowieku wedle miary danej mu od Boga natury wyższy porządek. Człowiek nie jest tylko takim stworzeniem, jak kamień lub zwierzę; nie, jest on stosownie do swojej natury, przeznaczony do tego, ażeby w sposób szczególny i sobie właściwy czcił Boga; do tego czuje się zobowiązany i w tym ma znaleźć szczęście swoje.

Bóg, mój Stwórca, oczekuje więc ode mnie takiej czci, jaka odpowiada naturze, którą mi dał. W naturze mojej leży nieskończony popęd do szczęścia; leży w niej sumienie i wolność woli.

4. Czegóż więc Bóg ode mnie oczekuje? Oczekuje, abym Go z dobrej woli chwalił, czcił, Jemu służył i abym na tej drodze osiągnął wreszcie szczęście, do którego mnie przeznaczył. Chwalić znaczy tyle, co godne szacunku przymioty i zalety drugiego uznawać. Chwalić Boga to znaczy uznawać, że On jest najwyższą istotą, najwyższym dobrem, źródłem wszystkich dóbr naszych, że do Niego zupełnie należymy. To uznanie musi się okazać w zewnętrznej i wewnętrznej czci, w pokornym i głębokim szacunku, w świętej bojaźni, by Boga nigdy nie obrazić.

Ta cześć musi się przekształcić w służbę Bogu. Służba zaś polega na poddaniu swej woli i swego postępowania woli tego, komu służymy. Wolę swoją objawia nam Bóg przez sumienie, w przykazaniach swoich, w obowiązkach stanu, a także w różnych dopuszczeniach i zrządzeniach. Powinnością naszą jest poddać się w tym wszystkim pokornie Bogu. Cokolwiek ofiarować możemy Bogu z zupełnego zdania się na Niego, z dobrowolnej służby Jego Boskiemu Majestatowi, poczynając od zachowania przykazań, dobrej intencji aż do najwyższego dążenia ku doskonałości, wszystko to mieści się w obrębie tej chwały i służby, w obrębie przeznaczenia ludzkiego.

Bóg jest moim dobrem jedynym i całkowitym. Kto Boga kocha, ten potrafi wszędzie dobro znaleźć i ocenić.

Kto się nie potrzebuje obawiać wzroku Boga, ten i wzrok każdego człowieka wytrzymać potrafi.

Znajdziesz Boga tam, gdzie sam siebie opuścisz; gdy zaś samego siebie poza Bogiem szukać będziesz, Boga utracisz.

Teraz powinieneś zrozumieć, do czego ci stosunki ze światem służyć mają. Powinny cię prowadzić do twego przeznaczenia, chronić od pychy i podnosić do Boga.

Świat nie jest dla ciebie celem, lecz środkiem do celu. Ma on ci dostarczyć wszystkiego, co konieczne dla doczesnego życia, ma ci dostarczyć jakby materiału dla twoich dążności, ma być przedmiotem poznania dla twego umysłu, z niego masz czerpać coraz lepsze poznanie o swym przeznaczeniu.

5. Przeznaczeniem człowieka jest również osobiste jego szczęście. Wynika to z najgłębszych właściwości człowieka. Jak bowiem czuje w sobie jakąś świętą potęgę, nakazującą mu dobro, a zabraniającą złego, tak też czuje w sobie nieprzezwyciężony pęd do szczęścia. Tego pędu nie dał sobie sam człowiek, jak sobie nie dał sumienia. Jedno i drugie: sumienie i pęd do szczęścia tkwi w jego ludzkiej naturze; jedno i drugie pochodzi od Tego, który stworzył naturę; jedno i drugie jest człowiekowi nieodzowne, stąd płynie ów podwójny święty imperatyw: moralności i szczęścia.

Ów popęd do szczęścia właściwy ludzkiej naturze wynika także z natury Boga. Bóg jest miłością. Kiedy tworzy, to dlatego, żeby stworzenia w miarę ich natury uczynić podobnymi do siebie. Człowiek zaś mocą swej natury zdolny jest do pełni szczęścia. A zatem Bóg stwarzając człowieka, stworzył go dlatego, żeby był szczęśliwy. Pęd do szczęścia nieskończonego ma człowieka utrzymywać stale na drodze obowiązku i po niej go prowadzić.

Wszystko jedno, czy się powie: stworzeni jesteśmy, żeby Bogu służyć, czy też: celem naszego życia jest szczęście. Nie chce jakieś stworzenie z wolnej woli służyć Bogu, jako Stwórcy swemu, gotuje sobie zgubę, ale wielbić Boga nawet w tej zgubie nie przestanie, gdyż miłość Boska nie może być zmniejszona przez złość ludzką i zamiarów Bożych żadne stworzenie udaremnić nie zdoła.

Szuka stworzenie czci Bożej, już tym samym znajduje własne szczęście. Bóg bowiem nie wymaga nigdy dla siebie takiej służby, która by nam pożytku nie przynosiła i nie wymaga takiej czci, która by jednocześnie nie służyła ku naszej własnej czci.

6. Oto więc prawda, którą ci chrystianizm głosi we wszystkich swoich naukach i urządzeniach. Człowiek nie jest na ziemi dlatego, aby jadł, pił, żenił się, ziemię nawoził i o to tylko się starał, aby on sam, jego bliźni i następcy mogli tu żyć jak najwygodniej.

Nie, człowiek jest do czegoś wyższego stworzony. Jako do Boga należący ma on w Bogu znaleźć swoje szczęście. Kto nie jest z Bogiem, ten jest przeciw Bogu. Któryś uczony chwalił się przed pewnym chrześcijaninem, że w rzeczach wyższych nie ma żadnych przekonań, mówiąc: "Nie mam żadnego przekonania; jestem pod tym względem jak biała karta nie zapisanego papieru". Chrześcijanin odpowiedział: "Przyjacielu, strzeż się, aby diabeł nie wypisał na niej swojego imienia".

A zatem człowiek po to żyje na tej ziemi, aby się prawdzie poddał wszędzie, gdzie ją spotka, aby czynił dobrze, gdzie tylko może, aby za to pod koniec życia znalazł swe szczęście w nieskończonym dobru i pięknie.

Pewien grecki mędrzec powiedział: "Podobny jesteś do aktora. Jeśli ci dyrektor wyznacza rolę żebraka, graj żebraka dobrze. Jeżeli ci wyznaczy rolę kulawego, księcia, czy zwykłego człowieka, graj je dobrze. Do ciebie bowiem należy daną ci rolę dobrze odegrać, wyszukać zaś tę rolę jest rzeczą kogo innego".

Człowiek wreszcie jest nie dla świata. Nierozsądkiem jest utrzymywać, że najwyższym zadaniem człowieka na ziemi jest powiększanie sumy dobrobytu ziemskiego całej ludzkości. Jakiż bowiem będzie koniec tego wszystkiego.

Skończony i ograniczony świat nie przestaje nas dręczyć i męczyć, bo dla nieskończoności stworzeni jesteśmy. W uciskach świata pamiętaj zawsze na to złote przysłowie: "Gdyby mi świat nie był za ciasny, nigdy by niebo moim nie było".

Chcesz wiedzieć, czy jesteś na drodze do swego celu, badaj jakie myśli przeważają w twoim sercu, gdy chodzi o jakieś postanowienie, lub jakiś wybór. Czy to dla mnie będzie wygodne? Takie pytanie zadaje sobie zmysłowy człowiek. Czy mi to przyniesie korzyść? – tak pyta się skąpiec. Co powie na to świat? pyta człowiek próżny. Co powie na to moje sumienie? tak się pyta człowiek, który ma głowę i serce na swoim miejscu.

O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. I. Wydanie drugie. Kraków 1930, ss. 82-88.

Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI  pt.
Chrześcijańska filozofia życia

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: