CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA
O. Tilman Pesch SI
Nasze pochodzenie
1. Zewnętrzne i wewnętrzne doświadczenie mówi mi o istnieniu świata i o moim własnym istnieniu. I ta znajomość oparta na doświadczeniu nie ulega żadnej wątpliwości.
Lecz skąd pochodzi moje własne "ja"? Skąd cała natura? Czy sam jestem przyczyną swojego bytu?
Skąd to świetlane prawo mojego poznania; skąd ten potęgi pełen porządek, któremu czuję się w moich pragnieniach uległy? Skąd ta celowa harmonia instynktów, które żądają ode mnie jakiegoś kierunku, odpowiedniego zasadzie moralnej?
Skąd to cudowne urządzenie mego organizmu, którego żaden duch ludzki jeszcze nie pojął?
Skąd moje sumienie? – Bo chociaż jego święte, nieprzedawnione nigdy prawa płyną z mojego poznania, nie pochodzą one wszakże z mojej prawodawczej powagi. Nie ludzka wola mię związała, gdyż ona dosyć często burzy się przeciwko więzom, i tylko zmuszona nosić je musi.
Skąd cały świat z jego zmianami, przeobrażeniami i rozwojem? Rozwija się poszczególny człowiek, rozwija się zwierzę, roślina się rozwija, rozwija się system gwiaździsty i planetarny. A wszystko co się rozwija, jak twierdzi nauka, ma jakiś początek. Mniemanie, że rozwój ten może być odwieczny, jest niedorzecznością.
I któż na początku świat stworzył? Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź: "Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię".
2. Już samo to, że przekonanie o bycie jakimś nieskończonym, o istocie wszechwładnej, istnieje u wszystkich, tak różnych między sobą narodów, jest wskazówką, że ma ono podstawę w rozumnej naturze człowieka. Wszystkie rzeczy na tym świecie są warunkowe, przypadkowe, mogłoby ich nie być, lub mogłyby być innymi niż są, od czegoś więc innego mają przeznaczenie, żeby były, a były takimi, jakimi są. To coś innego nazywa się "przyczyną", która znów suponuje jakąś inną przyczynę. Cała zaś seria warunkowych przyczyn suponuje jakąś pierwszą bezwarunkową przyczynę, gdyż inaczej skutek byłby większy od przyczyny. Tak więc jest jedna przyczyna pierwsza, która rację swego bytu ma sama w sobie, nie w czym innym.
Wszystkie rzeczy na świecie przy zmianach, jakim podlegają, zależne są od obcych wpływów. Stąd zaś wynika, że musi być jakaś istota, która jest przyczyną zmiany, a sama zmianie nie ulega.
Odnosi się to przede wszystkim do przedmiotu rozumu ludzkiego i woli ludzkiej. Tym przedmiotem, wywierającym ustawiczny wpływ na ducha naszego, jest prawda i dobro w ogóle. Otóż dobro i prawda w swej ogólności nie może być czymś rzeczywistym, musi jednak mieć podstawę w czymś, co jest rzeczywiste. Podstawy tej nie ma w moim rozumie, bo dobro i prawda istniałyby, choćby mojego rozumu nie było; nie mogą też mieć swej najgłębszej podstawy w rzeczach nietrwałych i zmiennych, bo przedstawiają mi się jako wieczne i niezmienne. Muszą przeto swoją najgłębszą podstawę mieć w wiecznej i niezmiennej rzeczywistości.
Poza tym przeto zmiennym światem musi być jakaś rzeczywistość, na której się wszelka prawda i wszelkie dobro opiera. Ta rzeczywistość musi być wieczna i niezmienna. A że wszystko, co jest na tym świecie, jest zmienne, musi przeto zależeć od tej istoty, czyli od tej rzeczywistości. Tę zaś rzeczywistą istotę, która sama w sobie niezmienna i niezależna, która potęgą swej prawdy i dobra na wszystko wpływa i wszystkim rządzi, nazywamy Bogiem. Mamy więc ściśle logiczny dowód, że Bóg istnieje.
3. Bytność Boga można prócz tego dowieść z celowego urządzenia natury: "Nie zostawił siebie bez świadectwa, bo jako dobroczyńca dawał z nieba deszcze i urodzaje, karmił nas i weselem serca nasze napełniał" (1). – "Pytaj się bydła i nauczy cię, i ptactwa niebieskiego i okażeć. Mów do ziemi, a odpowie tobie, i będąć powiadać ryby morskie... to wszystko ręka Pańska uczyniła" (2).
Wszystkie siły w naturze działają według pewnych praw, wszystkie gatunki istot w niezliczonych jednostkach swoich przez swój byt i działanie przeznaczone są do pewnych skutków, w których panuje ład i celowość. Oznaczonym celom natury podległe są wszystkie rzeczy, a także ludzie pod najrozmaitszymi względami. Przy tym, pomiędzy niezliczonymi i tak różnymi istotami zachodzą tysiączne wzajemnie splatające się związki, jest porządek, obejmujący cały wszechświat. Gdzie zaś jest porządek i celowość w skutkach, tam i w przyczynie musi być porządek i celowe dążenie.
"Przypadek" jest wymówką nieuctwa. Bo gdyby nawet przez nieskończone wieki surowe siły bezmyślnie i bezcelowo działały, nie zdołałyby ukształtować ani jednego tworu. "Przypadek" jest i pozostanie bożkiem głupców.
Gdzie jest cel, tam też i musi być przyczyna, ten cel stanowiąca. Postawienie zaś celu i dążenie do niego może wyjść tylko od istoty, obdarzonej rozumem i wolą. Wszechświat zatem jest dziełem jakiejś istoty, która mądrością swoją nad wszystkim panuje. Ta istota nazywa się Bogiem.
4. Na szczególną uwagę zasługuje prawo moralne, przedstawiające się w umyśle człowieka jako sumienie. Nie jest ono tylko poznaną ideą; jest ono rozkazem, prawem; do jego zachowania człowiek czuje się zobowiązany. Stoi ono silniej niż najjaśniejszy czyn naszej samowiedzy. Sumienie jest wyrażeniem woli wyższej, której się człowiek czuje bezwarunkowo i we wszystkich szczegółach podległy. Żadna moc w świecie, żadne usiłowanie, żadne nawet przyzwyczajenie nie zdolne jest zdusić głosu sumienia. Sumienie jest wszczepione w samą istotę człowieka. Ten, który stworzył człowieka, dał mu też i sumienie.
W naturze ludzkiej leży dalej popęd do szczęśliwości, do dobra nieskończonego, a ponieważ w naturze rzeczy nie ma popędów, które by w ogóle nie były zaspokojone, przeto musi być jakieś nieskończone dobro, które by mogło uszczęśliwić i zaspokoić człowieka.
5. Dalszy dowód na istnienie Boga płynie z konieczności wiary w Boga. Żaden błąd nie może być koniecznym warunkiem istnienia rodzaju ludzkiego. A ponieważ dla istnienia człowieka konieczne jest na rzeczywistości oparte przekonanie o istnieniu Boga, więc przekonanie to nie może być błędem.
Nasienie poznaje się z owoców. Jakież owoce wydaje wiara w Boga? Jakie owoce wydaje zaprzeczenie istnienia Boga? Z twierdzenia, że nie masz Boga, wypływa przekonanie o własnej naszej niezależności, a z przekonania o naszej niezależności pochodzi wszelkie zło. Bez uznania Boga, byłby rodzaj ludzki zbiorowiskiem zarozumiałych pyszałków i wyrafinowanych zwierząt, których nie można by nawet grozą bata powstrzymać od rozszarpywania się wzajemnie.
Dlatego to już Plato powiedział: "Kto religię usuwa, usuwa fundament ludzkiego społeczeństwa". A Plutarch: "Łatwiej jest miasto w powietrzu zbudować, jak społeczność jakąś ludzką utworzyć bez wiary w nadziemskie potęgi". Fryderyk II pruski rzekł: "Wielki tłum jest to kanalia, z którą bym bez Boga nie chciał mieć do czynienia". Słowa te odnoszą się nie tylko do prostych tłumów, ale jeszcze więcej do stanów tak zwanych wyższych i do całej ludzkości.
Gdy uczony, niby to oświecony nauką, twierdzi, że nie ma Boga, to słucha tych słów zwierzchnik i mówi sobie: "Nie ma więc i sprawiedliwości". Słucha tego kupiec lub przemysłowiec i dodaje: "A więc nie ma racji być uczciwym". Słucha tego złodziej i morderca i twierdzi: "Wszelkie poczucie odpowiedzialności jest głupstwem". Słucha tego miotana namiętnościami młodzież i woła: "Nie masz więc cnoty". Słucha tego uciśniony robotnik i pyta: "Po co cierpliwość i praca?". Słucha tego poddany i nie wie, dlaczego ma dalej słuchać zwierzchności.
Słusznie tedy powiedział pewien mąż stanu: "Jeżeli nauka, że nie ma Boga, przeniknie do tłumów, których nędza grozi ciągłym niebezpieczeństwem buntu i rozpasaniem się chciwości – to z wszelką pewnością wybuchnie rewolucja; krew poleje się po ulicach i wśród huku strzałów, można będzie słyszeć straszne wołania rozbestwionego pospólstwa: «Nie chcemy słyszeć o Bogu, o życiu przyszłym, o niebie. Nauka dowiodła, że to wszystko przywidzeniem jest i kłamstwem. Nie chcemy tego. Niech sobie będzie piekło, czy nirwana, byleśmy użyli wszystkich rozkoszy, jakie ją mogą poprzedzać». Gdyby tak tłumy postąpiły, cóżby zrobiły nielogicznego? Wyciągnęłyby tylko wnioski z przypuszczeń niedowiarka profesora, którego może dziś państwo opłaca. Pojętnym uczniom zagrożono by armatami, a uczonego ich mistrza wzięłoby państwo w opiekę. Czyż to nie krwawa ironia?".
6. Jest więc Bóg i od Niego wszystko pochodzi: i ja i to, czym jestem, i to co mam. Ja jestem własnością Boga. A mój byt możeż być bezcelowy? Czyż mogę być igraszką przypadku lub jakiegoś grymasu?
Musiał Bóg, kiedy świat stwarzał, działać celowo, kto działa bez celu, ten działa nierozumnie. Bóg musiał, stwarzając świat, uszanować siebie samego o ile jest prawdą, prawem i porządkiem. Bóg jest z siebie samego wszystkim,a inne rzeczy same z siebie są niczym. Musiał więc Bóg wszystko dla swej chwały stworzyć. Wszystko tedy jest od Boga i wszystko dla Boga, ale każda rzecz na swój sposób. Także człowiek, najszlachetniejsze stworzenie Boże na tym widzialnym świecie, dlatego jest stworzony, aby jako człowiek Boga uczcił. Człowiek więc, jako stworzenie, czci Boga przez swoje istnienie; jako człowiek – przez swoje zachowanie się względem Niego; jako dobry człowiek przez dobrowolne spełnianie woli Jego świętej.
Czasy obecne mają wiele dobrego, ale też i wiele złego. Największe zło leży w lekceważeniu Boga i w chęci obchodzenia się bez Boga, owszem pozbycia się Boga.
Do największych dobrodziejstw, jakie zawdzięczamy Kościołowi katolickiemu, trzeba zaliczyć to, że Kościół ten podaje nam w pełnej żywotności prawdę o istnieniu Boga.
O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. I. Wydanie drugie. Kraków 1930, ss. 53-59.
Przypisy:
(1) Dz. Ap. 14, 16.
(2) Job. 12, 7-9.
Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI pt.
Chrześcijańska filozofia życia
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: