CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA

O. Tilman Pesch SI

Walka o byt

1. "Człowiek urodzony z niewiasty, żyjąc przez czas krótki, napełnion bywa wielą nędz. Który wychodzi jak kwiat, i skruszony bywa, a ucieka jako dzień, i nigdy nie trwa w tymże stanie" (1).

Człowiek żyje na tej ziemi otoczony wielorakimi dobrami: jedne z nich są przeznaczone do zaspokojenia jego koniecznych potrzeb, inne aby mu dostarczyły uciech godziwych. Posiada człowiek zmysły i rozum, żeby te dobra poznawał, by je rozróżniał, by ich używał. W życiu doczesnym spotykają człowieka liczne utrapienia, byt jego wypełniony troską i staraniami o utrzymanie się i doczesną pomyślność. Zdobywanie i spożywanie – oto najbliższa treść ziemskiego istnienia.

Nie bez słuszności przeto nazwano te starania, zabiegi i troski walką. Rzeczy bowiem i ludzie, którymi każdy człowiek jest otoczony, znajdują się często we wrogim do niego stosunku. I w tym właśnie znaczeniu można mówić o "walce o byt".

Tę walkę, w godziwych prowadzoną granicach, nie ludzie wywołali; jest ona konieczna dla człowieka, leży w jego naturze; ma dla niego wielkie znaczenie.

Tej walce o byt nie brak świetnych nieraz zdobyczy dla ziemskiej pomyślności człowieka; mają one swoją użyteczność i swą wartość dla rozwoju ludzkości. Przeczyć temu byłoby głupotą. Ale nie są one jeszcze tym, co by mogło człowieka zaspokoić i zadowolić zupełnie; dają one tylko zaspokojenie pozorne, chwilowe, o ile człowiek w gmatwaninie zewnętrznych zabiegów sam o sobie zapomina.

Biada jednak temu, kto całą siłę swego rozumu i swojej woli topi w tej walce.

Dotychczas walka o byt, tak jak jest prowadzona, nie zdołała zmniejszyć nędzy człowieczej w społeczeństwie ludzkim. "Tu dźwięki radosnej pieśni, tam jęki żałobne, mówi pewna staroindyjska księga, tu rozrywka uczonych, tam kłótnie pijaków; tu luba młodość, tam zgangrenowani i trądem okryci. Nie wiem, dodaje autor, czy świat się z nektaru, czy z trucizny składa". Jak było wtedy, tak jest i obecnie.

Jeżeli się znaczenie życia ograniczy do walki o byt doczesny, to tak pojęte życie będzie dla większej części ludzi, zwłaszcza dla klas niższych, okrutne i niesprawiedliwe. Serce ludzkie, pchane nigdy nieustającym bodźcem natury, tęskni za czymś, czego mu nie potrafi dać żaden, nawet najświetniejszy rezultat walki o byt.

Dlatego to już Mędrzec w Starym Zakonie pyta z boleścią: "Co pozostaje człowiekowi ze wszystkiej pracy jego, którą się trudzi pod słońcem?" (2).

Nawet najświetniejszy rezultat walki o byt w najkorzystniejszych okolicznościach nie zapewni ci tyle szczęścia, żebyś nie musiał kiedyś wyznać z Goethem: "Przy tym wszystkim czułem się, jak szczur, który zjadłszy truciznę, biegał po wszystkich norach, próbował wszystkich płynów, pożerał wszystko, co po drodze spotkał, a mimo to wnętrzności jego palił nieugaszony i niszczący ogień". Goethe, ten poeta tak hojnie wyposażony w dobra duchowe i materialne, mówił w starości, że "jego życie było jakby ciągłym toczeniem się kamienia, który co chwila musiał być przez coś nowego popchnięty; przez 75 lat życia nie zaznał czterech tygodni prawdziwego zadowolenia".

2. I jakżeby mogło być inaczej? Toż dobra, o które chodzi w walce o byt, nie są tego rodzaju, żeby mogły zaspokoić człowieka w jego szlachetniejszych dążeniach. A choćby i zdołały tego dokazać, jakże one są przemijające!

Wszystko jest tu, jakby w locie; zaledwo się czegoś dotkniemy, już tego nie ma; zaledwie coś zauważymy, już uleciało.

Prędko znika sława świata. Gdzież są ci mocarze, ci bogacze, ci sławni uczeni, co swoją chwałą świat napełniali, nic jednak nie zrobili takiego, co by samo w sobie było wielkie i cenne? Inni zajęli ich miejsce i ledwie kto o nich wspomni. A gdzie ich dusze? I cóż im to pomoże, że za życia zdawało się im, iż wszelkie posiedli znaczenie! "Co mi z tego, że byłem wszystkim?" skarżył się umierający Sewerus. Kto tylko o ziemskie dba rzeczy, podobny jest do wstępującego na zieloną górę życia, aby tam wysoko umrzeć wśród zimnych lodowców.

Dlatego to nieumiarkowana, nieograniczona i bezwzględna żądza dóbr ziemskich jeszcze nigdy nikogo szczęśliwym nie uczyniła. Czyż wobec tego od mojej walki o byt mam oczekiwać dobra, którego nikt jeszcze z ludzi nie otrzymał?

3. Walka o byt jest koniecznością, jest jednak koniecznością za niską, abyś całe swoje życie miał jej poświęcać.

"W człowieku, mówi znany niedowiarek, natura nie tylko chciała się wznieść wysoko w ogóle, lecz chciała się wznieść ponad siebie samą. Musi przeto człowiek być nie tylko zwierzęciem, ale czymś wyższym, czymś lepszym. A dowodem na to, że być powinien, jest to, że być nim może. Zmysłowe dążności, zmysłowe używanie jest już dostatecznie rozwinięte w świecie zwierzęcym i nie dla nich żyje człowiek. Jak w ogóle żaden byt nie istnieje dlatego, co już było na niższych stopniach życia, ale dla nowych przeznaczeń. Jest przeto obowiązkiem człowieka przeniknąć w sobie pierwiastki zwierzęce pierwiastkiem wyższym i opanować je przez swe zdolności, którymi się różni od zwierząt. Także surowa i dzika walka o byt szaleje już dostatecznie w świecie zwierząt. Człowiek, o ile jest dzieckiem natury, nie może jej zupełnie uniknąć, ale powinien ją uszlachetnić i złagodzić. Dzika, nieokiełzana natura powinna się w ludzkości uspokoić; ludzkość ma być tą pogodną głową, placidum caput, którą wergiliuszowski Neptun wychyla ze wzburzonego morza, by je uciszyć" (3).

A więc sursum corda! Rzecz, tak drogocenna, nie może tarzać się w ziemi; sercu ludzkiemu nie wolno w prochu się walać.

Lecz jak się mam wznosić do rzeczy wyższych? Bardzo łatwo; szukaj życia ponad życiem.

Według jasnego i wyraźnego świadectwa dziejów świata, tylko w zasadach prawdziwego chrystianizmu znalazła ludzkość ową moc, by przez wyższe dążenia miarkować walkę o byt i we właściwy sposób ją uzupełniać.

O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. I. Wydanie drugie. Kraków 1930, ss. 15-19.

Przypisy:
(1) Job. 14, 1-2.

(2) Ekl. 1, 3.

(3) D. F. Strauss, Der alte und neue Glaube. Wyd. 9, s. 163.

Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI  pt.
Chrześcijańska filozofia życia

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: