O Kościele

O. Karol Antoniewicz SI

Treść: Przeznaczenie i rola Kościoła w dziejach świata. – Związek Kościoła z wiarą i życiem. – Początek Kościoła pod krzyżem. – Walka z grzechem, ze światem. – Jaką wiarę świat uznaje? – Prawdziwa cywilizacja; jej źródło w Kościele. – Stosunek wiary do miłości wedle zasad świata, a wedle zasad Bożych. – Miłość z wiary a miłość z uczucia. – Miłosierdzie a miłość. – Kościół zwyciężył pogaństwo męczeństwem. – Dzisiejsze walki. – Brak wiary doprowadza do niewoli i swawoli. – Związek wiary z wolnością. – Nieznajomość wiary. – Obowiązek dokładnego zapoznania się z prawdami Bożymi.

Kościół Chrystusa na ziemi, Kościół Boga wśród ludzi, Kościół nieśmiertelny, niezmienny, nieomylny wśród tego ruchu czynów, niepokoju myśli i zawichrzenia zdań, Kościół Chrystusa od osiemnastu wieków ciągle w swoim prawie i czynie, ciągle walczący i zwyciężający, ciągle młody młodością serca, ciągle stary starością myśli, sam daje świadectwo o sobie, tym, że jest; okazuje, że w nim i tylko w nim jest prawda, bo tylko prawda przez osiemnaście wieków trwać może, bo tylko męczeństwo prawdy życie daje, bo tylko łzy prawdy rany rozpromieniają, bo w prawdzie jest Bóg, a Bogiem jest prawda! Kościół Chrystusa to nie jest instytucja ludzka, od praw ludzkich, od opieki ludzkiej zawisła; nauka Chrystusa to nie jest idea wylęgła w głowie ludzkiej, czekająca chwili, gdzie parta inną ideą, albo się przeistoczy, albo zaginie. Wiara Chrystusa wyszła z nieba, a kto ją chce obalić, niech tam ją zetrze w początku swoim. Kościół Chrystusa jest tylko stróżem prawdy, a siła jego to siła Boga w całej potędze rozwinięta. Nie pojmujemy wiary, dlatego nie pojmujemy Kościoła; oddzielamy Kościół od wiary, tak jak oddzielamy wiarę od życia. I dlatego wiara nasza jest wiarą martwą, życie nasze jest życiem martwym; wiara stała się suchą, odrębną nauką, a życie stało się złudzeniem. Nie masz w nas życia wiary i dlatego nie pojmujemy życia Kościoła, które na tych trzech filarach spoczywa: walka z ciałem, walka ze światem, walka z piekłem.

Tryumf Kościoła rozpoczął się na górze Kalwaryjskiej, kiedy Chrystus, Bóg-Człowiek w opuszczeniu, zesromoceniu, w upokorzeniu, mając cały świat naprzeciw sobie w reprezentantach licznych narodów, zgromadzonych na Święta wielkanocne, zwyciężył łzami, krwią, wyniszczeniem te trzy potęgi Jemu przeciwne: zwyciężył świat miłością; zwyciężył ciało bólem; zwyciężył piekło pokorą; i te trzy bramy oddał Kościołowi, i miał tej trojakiej potęgi przedstawicielami pod krzyżem: żal, miłość i dziewictwo – Jan, Magdalena i Maryja. Dziewictwo zwycięża ciało, pokuta piekło, a miłość świat, i to życie Kościoła rozpoczęło się śmiercią Boga na krzyżu, bo życie prawdy i zbawienia tylko na krzyżu rozwinąć się może.

Runęła Synagoga i Areopag; starta duma, złamane orły pogańskie, przykute piekło, ale świat został z tą klątwą nań nałożoną, z którego Chrystus nie zdjął klątwy w chwili konania swego, bo się modlił za człowieka, który Go krzyżował, ale nie modlił się za grzech, który go do tego popchnął; a kto z grzechu jest, ten jest ze świata, bo świat to nie człowiek, ale grzech uosobiony! I z tym to grzechem Kościół dziś walczy i dziś zwycięży jak zawsze zwyciężał, bo ma krew świętą dzieci swoich, gotowych, aby ją przelać za prawdę; bo ma łzy święte do obmycia brudów; bo ma pokorę świętą do pohamowania gniewu Bożego.

Świat dzisiejszy chcąc się wyzwolić spod władzy Kościoła, nowy zakon [(nowe prawo)] chce skleić jak budkę karcianą, i stawać na przekór Kościołowi, mówiąc: oto nasz kościół – oto nasza wiara! Chcemy Boga, nie gardzim Ewangelią, ale nie chcemy jej mieć przez Kościół, ale bezpośrednio przez rozum, bo nie chcemy żadnej innej powagi, tylko aby ona z nas samych się rozwinęła. Ale do tego "Kościoła" trzeba zbierać materiały; gdzież takowe znajdziecie? W przedchrystusowym świecie? Ale tam same zbrodnie tylko i brudy; była kultura, ale cywilizacji nie było. A więc chcąc nie chcąc szukajmy jej w Chrystusa szkole. Dziwna rzecz, że ci wszyscy, którzy chcieli znieść Chrystusa i Ewangelię, przemawiając do ludów, przemawiają w imieniu braterstwa, i wolności i równości, a tego wszystkiego tylko w Ewangelii się nauczyli. Ale oni byli jako szatan opowiadający słowo Boże – nie na zbawienie, ale na zgubę, bo w jadowitości serca zaród życia przerabiali na zaród śmierci! I dziś świat tęż samą odgrywa komedię, i bezwstydnie nie w imieniu szatana, ale w imieniu Chrystusa do ludzi przemawia, sieje słowa wolności, równości i braterstwa, a te słowa rozradzają się w owoc zemsty, nienawiści i prześladowania! Nowego racjonalnego "Kościoła" swego założył kamień na tym słowie: kochaj, ale tego słowa nie pojął, nie zrozumiał, bo miłość Boga jest jedynym kluczem do skarbu, który to słowo w sobie zamyka, a świat jak złodziej wytrychem chce się tam dostać.

Świat, nawet ten, który ma wiarę, lub raczej sam siebie łudzi, że ją ma, całą istotę wiary na tym jednym ograniczył słowie; miłość mu już stanie za wiarę! a idąc w tłumaczenie Pisma Świętego, nie za światłem Ducha Świętego, ale za światłem rozumu własnego, najdziwaczniejsze wnioski wyciąga. Bo nie istota wiary polega na miłości, ale istota miłości na wierze; bo miłość oderwana od wiary, to promień oderwany od słońca; bo miłość taka, to jest wrodzone, naturalne uczucie, którym się bawimy; bo nam z tym dobrze, tak jak drugi bawi się nienawiścią, bo mu z tym wygodnie. Kochamy z uczucia, ale nie z powinności; a Chrystus Pan nie powiedział: "radzę wam", ale "daję wam przykazania moje, abyście się kochali wzajemnie", bo jeśli tylko tych kochacie, co wam dobrze czynią, cóżeście wielkiego uczynili? "azaż i poganie tego nie czynią?" (1). Chrystus powiedział: "kochaj", a świat powiedział: "ale dlatego, aby ci z tą miłością dobrze było", a tym słowem całą istotę chrześcijańskiej miłości zniweczył! Dlaczego? – dlatego, że świat z wiary kochać nie umie, tylko z uczucia; że świat miłości nic a nic nie rozumie, i z miłości zrobił filantropię, to jest miłość Boską uczynił miłością ludzką i pomieszał te dwie rzeczy: miłosierdzie i miłość. Miłosierne uczynki są tylko owocem, ale miłość jest drzewem. Miłosierne uczynki aby były cnotą, z miłości pochodzić powinny, a w sercu, które przechowuje zazdrość, nienawiść, zemstę, w którym jest grzech, tam miłości nie ma i dlatego widzimy, że chociaż miłosierne uczynki się na świecie pomnożyły, miłość się zmniejsza, a to zmniejszenie miłości okazuje zmniejszenie wiary!

Nigdzie Chrystus w Ewangelii nie obiecał zbawienia samej miłości, ale wierze: "Wiara twoja zbawiła cię" (2). "Zaprawdę, takiej wiary nie widziałem w Izraelu" (3). "Kto uwierzy zbawion będzie, kto nie uwierzy, potępion będzie" (4). Ale nigdzie nie powiedział: kto kocha zbawion będzie, kto nie kocha już jest potępion; bo gdzie jest wiara – ta wiara, która zbawia, tam i miłość być musi, bo wiara bez uczynków martwą jest.

Istota miłości nie zależy na pojedynczych uczynkach, ale powinna być jedna, święta; my rozumiemy miłość czynną, ale miłości biernej nie pojmujemy – miłości, która dobrze czyni, ale nie tej, która przebacza; miłość działania, ale nie miłość cierpienia; miłość materialną, ale nie miłość duchową; miłość, która daje pieniądz, ale nie tę, która daje pociechę; tę, która daje chleb, ale nie chleb duszy; miłość pogańską, ale nie miłość chrześcijańską; miłość, która poświęca czas, pieniądz i życie, ale nie tę, która poświęca siebie. A że nie wypełniamy prawa miłości w całej pełni, że nie umiemy kochać tych, co nam źle czynią, dlatego nawet nie umiemy kochać i tych, co nam dobrze czynią! Sądzim, że nienawiścią i zemstą coś zbudujem, ale grzech nigdy nic nie zbudował; miłość buduje, a zemsta rozwala!

Czym zwyciężył Kościół Rzym? – męczeństwem! O! my nie pojmujemy jasno tej idei męczeństwa, tej siły moralnej krwi niewinnej, z której życie się rozwija – jak mówi Tertulian: Maurycy św. na czele legionu piorunującego, którego imię postrach i popłoch w szykach nieprzyjacielskich sprawiało, którego miecze jak pioruny blaskiem błyskały, Maurycy wezwany, aby odstąpił od prawdy, wyrzekł: Nie! – i cały legion schował miecz do pochwy, i w uczuciu siły ducha dał się wymordować najemnikom Cezara. Kto był zwycięzcą? Rzym runął, a z katakumb wystąpił duch nowy – duch miłości, i owładnął światem.

Ta miłość z wiary wypływa, ta wiara dała nam męczenników, dziewice i pustelników, którzy byli żywymi obrazami przeistoczenia się towarzystwa ludzkiego przez wyznanie prawdy, zdeptanie marności świata, wyswobodzenie ducha spod rządów ciała. Zwierzęcy człowiek nie pozna tego życia ducha. I ten nowy zakon przemawia do ludów w imieniu wolności! a cały cel jego jest ujarzmić, poniżyć Kościół. A skądże wolność wyszła, jeśli nie z Kościoła? któż ją zabił, jeśli nie nieprzyjaciel Kościoła? Co się działo w najsmutniejszych czasach, to się i dziś dzieje. Życie narodów jest ciągłym błędem, jeśli nie ciągłą hańbą. Nie ma wiary ani w familii, ani w narodzie, ani w ludzkości, ani w zasadzie. Wolność narodów, wolność rozumu, wolność sumienia znikła.

Luter, chcąc dać wolność sumienia i rozumu, obalił wszelką powagę i świętość; chcąc człowieka wyemancypować spod władzy Boskiej, uczynił go niewolnikiem władzy ludzkiej, a co więcej, własnego egoizmu; bo chcąc człowieka tak wysoko postawić, żeby on był sędzią Boga, poniżył go najhaniebniej; chcąc mu dać wiarę rozumu, odebrał mu wiarę serca. Wierzyć człowiek nie ma żadnego obowiązku, jak tylko względem Boga, a on chciał wiarę człowieka w siebie narzucić. Przez dziwną sprzeczność ludzie, którzy nie chcą wierzyć religii objawionej przez Boga, wierzą pierwszemu lepszemu kłamstwu przez człowieka objawionemu. I widzimy codziennie w skutkach, do czego ta wolność wierzenia prowadzi: do zupełnej swawoli obyczajów; bo komu wolno wierzyć co chce, temu wolno czynić co chce, i już nie czyn wedle wiary, ale wiara wedle czynu się modeluje.

Gdzie nie masz wiary, tam wolność jest tylko czczą, którą każdy używa i nadużywa wedle siły i tłumaczy wedle pojęcia swego i usposobienia. Inną jest w wyobrażeniu młodzieńczej duszy, która ją szuka w spiskach, huku dział, sporach sądowych: dla nich Brutus jest ideałem. Inną jest dla ludzi, którzy monopolizują tę wolność dla siebie; a inną dla ludzi, którzy w egoizmie chcą wolność swoją okupić niewolą świata, i najświętszymi słowami religii, ojczyzny, wolności, pchają ludzkie masy do przepaści zguby. Wolność powinna być oparta na braterstwie, ale na braterstwie ewangelicznym, którego istota w tych słowach zawarta: Nie czyń bliźniemu, co tobie nie miło. Jednym słowem, gdzie nie masz wiary w narodzie, w rządzie, w osobie, tam żadnej nie masz podstawy, bo wszystko się rozwija bez fundamentu.

Wiara katolicka a życie pogańskie to nas nie zbawi. My uważamy wiarę jako naukę teoretyczną, a ona jest przez się nauką praktyczną, bo wierzyć, a nie żyć wiarą, to jest jako wiara szatana, który wierzy i drży. To jest nasze nieszczęście! Nadzieja w Bogu, że miłosierdzie swoje pokaże. Nie wierzymy nie dlatego, że nie chcemy, ale że nie umiemy wierzyć. Posłannictwo szatana, posłannictwo kłamstwa jest coraz częściejsze na ziemi; a my bez dostatecznej nauki żadnej broni nie mamy do odparcia zarzutów przeciw wierze czynionych, a nie mając czym walczyć, ustępujem z placu bitwy, oddając ducha w niewolę kłamstwu, aby ciało wyswobodzić.

Dlatego jeśli kiedy, to dzisiaj, jest powinnością każdego uczciwego człowieka lepiej poznać tajemnice nasze, a szczególnie waszym to – matki – obowiązkiem. Niedowiarstwo nas otacza zewsząd, liczba niewierzących rośnie, bo dziś niedowiarstwo stało się surogatem rozumu, bo daleko łatwiej bluźnić jak uczyć, łatwiej przeczyć jak twierdzić, łatwiej szydzić jak dowodzić; a niedowiarstwo jest czystą negacją – zaczyna się negacją Boga, a kończy się negacją człowieka i pomału zwierzęcejemy w duchu.

I cóż powiemy, gdy staniemy na sądzie Chrystusa? Ta wiara, która starła, zmyła całe pogaństwa brudy i zbrodnie, nie mogła zasad świata w nas wykorzenić. Wiara, która Cezarów głowy skłaniała do stóp krzyża, dumy rozumu naszego ugiąć nie zdoła. Wiara, która cały świat poświęciła [(uświęciła)], nie potrafiż poświęcić [(uświęcić)] tego małego świata, który w nas jest? Spójrzmy w nas, rozpalmy przy pomocy Bożej iskrę wiary! Niech jej płomienie wszystko złe w nas zniszczą. Amen.

O. Karol Antoniewicz SI

Kazania Ks. Karola Antoniewicza ([z] Towarzystwa Jezusowego). Wydanie drugie znacznie pomnożone, zebrał Ks. Jan Badeni SI. T. IV: Kazania przygodne. Kraków 1893, ss. 97-104.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Pozwolenie Władzy Duchownej:

Facultas R. P. Provincialis.

Ego Michael Mycielski, Praepositus Provincialis Prov. Galicianae Societatis Jesu, potestate ad hoc mihi facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin Praeposito Generali ejusdem Societatis, facultatem concedo, ut opus sub titulo: "Kazania Ks. Karola Antoniewicza T. J. Wydanie drugie znacznie pomnożone" – a duobus censoribus nostrae Societatis revisum et approbatum: typis mandetur.

Cracoviae, 4. Aprilis 1893.

Michael Mycielski S. J.

Nr. 3683.

IMPRIMI PERMITTIMUS.

Cracoviae die 25 Augusti 1893.

† A. Kard. Dunajewski

Przypisy:

(1) Mateusz V, 47.

(2) Łukasz VII, 50.

(3) Łukasz VII, 9.

(4) Mateusz XVI, 16.

Nota o autorze: "Karol Antoniewicz T. J. (1807-1852). Urodzony we Lwowie, po stracie żony i 5-rga dzieci wstępuje do zakonu 1839, wyświęcony 1844, po rzezi galicyjskiej pracuje jako ludowy misjonarz w Tarnowskim i Bochnieńskim (1846), w r. 1851-2 prowadzi misje na Śląsku i w Poznańskim, pochowany w Obrze (Pozn.) (życiorys w "Przeglądzie Powszechnym" 1893-5). – Kaznodzieja misyjny, jeden z najznakomitszych w Polsce, o wielkiej sile przekonania i odczucia, dusza poetycka, gorąca i zarazem głęboko ascetyczna. Kaznodzieja popularny, obrazowy, porywa zapałem, gorliwością apostolską, wymową gorącą i obfitą, najwięcej mówi o krzyżu, o miłosierdziu i o Matce Najświętszej. (Braki – w budowie kazań, w pogłębieniu teologicznym, improwizowaniu). Kazania w 4 tomach (misyjne, mariologiczne, świąteczne, przygodne) wydał ks. Badeni T. J.". – Ks. Zygmunt Pilch, Szkoła kaznodziejstwa. Kielce 1937, s.19.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: