HISTORIA BIBLIJNA

MĘKA, ŚMIERĆ I ZMARTWYCHWSTANIE

JEZUSA CHRYSTUSA
 

Opr. ks. Józef Stagraczyński
 

Żywot chwalebny Jezusa Chrystusa

Zmartwychwstanie

(Ewangelia św. Jana, rozdział XX, wiersz 1-19; Ewangelia św. Mateusza,

rozdział XXVIII, wiersz 1-6; Ewangelia św. Marka, rozdział XVI, wiersz 1-11;

Ewangelia świętego Łukasza, rozdział XXIV, wiersz 1-13)


A pierwszego dnia szabatu, Maria Magdalena przyszła rano, gdy jeszcze były ciemności, do grobu, i ujrzała kamień odwalony od grobu. Biegła tedy, i przyszła do Szymona Piotra, i do drugiego ucznia, którego miłował Jezus, a rzekła im: Wzięto Pana z grobu, a nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł tedy Piotr i on drugi uczeń, i przyszli do grobu. A bieżeli obydwaj społem, a on drugi uczeń wyścignął Piotra, i pierwszy przyszedł do grobu. A schyliwszy się, ujrzał leżące prześcieradła, wszakoż nie wszedł. Przyszedł tedy Szymon Piotr, idąc za nim, i wszedł do grobu, i ujrzał prześcieradła leżące, i chustkę, która była na głowie Jego, nie z prześcieradłami położoną, ale osobno zwiniętą na jedno miejsce. Natenczas tedy wszedł i on uczeń, który był pierwszy przyszedł do grobu, i widział, i uwierzył. Albowiem jeszcze nie rozumieli Pisma, iż potrzeba było, aby On wstał z martwych. Odeszli tedy znowu uczniowie do siebie. A Maria stała u grobu zewnątrz, płacząc. Gdy tedy płakała, nachyliła się i wejrzała w grób, i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących, jednego u głowy, a drugiego u nóg, gdzie położone było ciało Jezusowe. Rzekli jej oni: Niewiasto, czemu płaczesz? Rzekła im: iż wzięto Pana mego, a nie wiem, gdzie Go położono. A to rzekłszy, obróciła się nazad, i ujrzała Jezusa stojącego, a nie wiedziała, iż Jezus był. Rzekł jej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? kogo szukasz? Ona mniemając, żeby był ogrodnik, rzekła Mu: Panie, jeśliś Go ty wziął, powiedz mi, gdzieś Go położył, a ja Go wezmę. Rzekł jej Jezus: Maria. Obróciwszy się ona, rzekła Mu: Rabboni (co się wykłada mistrzu). Rzekł jej Jezus: Nie tykaj się Mnie, bom jeszcze nie wstąpił do Ojca Mego. Ale idź do braci Mojej, a powiedz im: Wstępuję do Ojca Mojego, i Ojca waszego, Boga Mojego, i Boga waszego. Przyszła Maria Magdalena, oznajmiając uczniom: iżem widziała Pana, i to mi powiedział.
 

Wykład

Najświętsze Ciało Jezusowe złożone w grobie święci swój szabat. Ale Jezus nie śpi snem śmierci, Bóstwo nieodłączne od tego ciała. Dusza Jezusowa zaraz po wyjściu z ciała zstąpiła "do piekieł" czyli do otchłani (szeol), poszła na ono miejsce, gdzie były zamknięte dusze sprawiedliwych wszech czasów i wszech narodów, oczekujące z utęsknieniem Odkupiciela. Czekały długo, czekały z upragnieniem. Wtem otwierają się bramy więzienia, dusza Jezusowa stawa w blaskach w pośrodku tej nieprzeliczonej rzeszy wybranych. Z jakim okrzykiem wesela i podziwu witają Zbawiciela swego, kto wypowie? Tym "duchom w ciemnicy przepowiadał ewangelię" (I Piotra 3, 19; 4, 6) błogą nowinę, że oto On Pierworodny z umarłych, że i dla nich nastał dzień wybawienia. Jezus jest Odkupicielem wszystkich, i tych, co byli, i tych, co będą, wszyscy członkami mistycznego Ciała Jego. Maluczko, a "pojmie pojmane, nabierze darów w ludziach" (Psalm 67, 19).

Dzień wielkiego Szabatu, Święta Paschy, przeszedł dla przyjaciół Jezusowych w smutku i niepokoju. Dla niewiast, przy których pozostanie palma pierwszeństwa co do wierności i przywiązania, ostatnią, najmilszą pociechą było to jedno jeszcze: najświętsze Ciało Jezusowe po raz ostatni własnymi rękami namaścić, nabalsamować. Wieczór po skończonym Szabacie zaopatrzyły się dostatnio w wonne rzeczy, jutro rano z brzaskiem jutrzenki pójdą do grobu.

Idą.

Na przedzie zawsze niestrudzona Maria Magdalena: tego zaszczytu nie pozwoli sobie wziąć nikomu. Razem z nią Maria Jakubowa, i Salome, i Joanna, i inne. Nie wiedziały nic o straży postawionej u grobu, więc w drodze kłopocą się: "Kto nam odwali kamień od drzwi grobowych?".

Na to pytanie już Bóg dał odpowiedź.

Żołnierze stoją na straży przy grobie. O świcie, gdy jeszcze było ciemno, daje się naraz uczuć wielkie drżenie ziemi u grobu, w całym ogrodzie: dusza Jezusowa uwielbiona wróciła znowu do ciała, złączyła się w sposób chwalebny – Jezus obudził się ze snu śmierci, potargał więzy, wstał, wstał z martwych. W tejże chwili Anioł Pański zstąpił z Nieba, odwalił kamień – jak sługa panu swemu drzwi otwiera – i siadł na nim. "A było wejrzenie jego jako błyskawica, odzienie jego jako śnieg". Na widok jego przestraszeni są żołnierze, i stali się jakoby umarli. Po chwili odzyskują przytomność, wstają, chcą uciekać, wtem nadchodzą one niewiasty. Niewiasty widzą już z dala odwalony kamień, a był bardzo wielki, widzą żołnierzy, jedno i drugie naprowadza je na domysł, czy tu nie popełniono świętokradztwa, zbezczeszczenia grobu. Azaliby przedniejsi kapłani nie mogli byli kazać wykraść ciała Jezusowego? Magdalena taka prędka, taka gorąca, z tak bujną wyobraźnią od razu tworzy sobie straszny obraz tego, co tu zajść musiało, przerażona, z gorączkowym pośpiechem nawraca, pędzi do miasta, trzeba dać znać o tym Apostołom. I przyszła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, do Jana, i mówi im: "Wzięto Pana z grobu, a nie wiemy, gdzie Go położono".

W tym czasie towarzyszki jej, które były nadeszły do grobu, śmiało weszły, by zobaczyć, co się stało. "A wszedłszy, nie znalazły ciała Pana Jezusowego". Natomiast widzą dwu mężów, Aniołów, w świetnych szatach, jeden po prawej, drugi po lewej stronie miejsca, gdzie było ciało złożone. Ten niespodziany widok przeraża je, że padają ze strachu na ziemię. Uspokaja je jeden z mężów – Aniołów, mówiąc: "Nie lękajcie się! Bo wiem, iż Jezusa, który ukrzyżowany jest, szukacie. Co szukacie żyjącego między umarłymi? Wstał, nie masz Go tu. Chodźcie, a oglądajcie miejsce, gdzie był położony Pan. Wspomnijcie, jako wam powiadał, gdy jeszcze był w Galilei, mówiąc: Iż potrzeba, aby Syn Człowieczy był wydan w ręce ludzi grzesznych, i był ukrzyżowan, a trzeciego dnia, aby zmartwychwstał. A prędko idąc, powiedzcie uczniom Jego, i Piotrowi, iż powstał, a oto uprzedza was w Galilei, tam Go ujrzycie. Otom wam powiedział".

Tak brzmi najpierwsza wieść, najpierwsze kazanie o zmartwychwstaniu Pańskim. Po dziś dzień nie można pomyśleć sobie prostszego i dokładniejszego poświadczenia tego wielkiego cudu, na którym całe chrześcijaństwo spoczywa. Jezus był w grobie położon, a nie masz Go tam. To widzą na własne oczy. Ale to powstanie nie jest przecie czymś przypadkowym, boć ono było przepowiedziane.

Niewiasty wychodzą, uciekają z grobu prędko z bojaźnią i drżeniem, ale i z radością bieżą szybko do miasta, do Apostołów, jak na skrzydłach gołębicy lecą, nie zatrzymując się ani na chwilkę, nikomu nic nie opowiadając, nikt inny, jeno uczniowie Pańscy mają pierwsi z ich ust szczęsną wieść posłyszeć. I opowiadają im, uczniom, ale ci im nie wierzą, "i zdały się im jako plotki słowa te". Piotra i Jana w tym gronie uczniów nie było. Ci dwaj, posłyszawszy z ust Magdaleny, co się stało, wyszli, idą do grobu, Jan, jako młodszy, wyprzedza Piotra, pierwszy przychodzi do grobu, ale nie śmie wnijść. Schyliwszy się, zajrzał w otwór, i ujrzał leżące prześcieradło. Piotr nadchodzi, wchodzi od razu do grobu, i "ujrzał prześcieradła leżące, i chustkę, która była na głowie Jego, nie z prześcieradłami położoną, ale osobno zwiniętą na jedno miejsce". Teraz i Jan wszedł, rozpatrzył się dokładnie w grobie: "widział i uwierzył". Jak drudzy, tak i Jan "nie rozumiał jeszcze Pisma, iż potrzeba było, aby On wstał z martwych".

Obaj Apostołowie wracają do miasta, "do siebie", pełni sprzecznych uczuć: nadziei, niepewności, przygnębienia. Sądzili, że w mieście dowiedzą się czegoś bliższego, w każdym razie naradzą się z towarzyszami, co dalej począć. Magdalena tuż za Piotrem i Janem szła do grobu; pozostała po ich powrocie do miasta: dla niej pozostał tylko próżny grób, nie opuści go tak prędko. Oparłszy się o kamień, duma, rozmyśla, a łzy płyną wciąż – gdzie Mistrz? co się z Nim stało? I schyla się, by zajrzeć w grób – spostrzega "dwu Aniołów w bieli, siedzących, jednego u głowy, drugiego u nóg, gdzie położone było ciało Jezusowe. Rzekli jej oni: Niewiasto, czemu płaczesz? Rzekła im: Wzięto Pana mego, a nie wiem, gdzie Go położono". W tej chwili obraca się nieco w tył poza siebie, spostrzega tuż blisko kogoś stojącego. To Jezus! Ale nie poznała Go, aż samże Jezus zapytał: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?" Magdalena przekonana, że to ogrodnik, nie przypatrzywszy się bliżej, zwrócona do grobu, odpowiada: "Panie, jeśliś Go Ty wziął, powiedz mi, gdzieś Go położył, a ja Go wezmę". Tu już Jezus jedno tylko wymawia słowo: "Maria!" Na to słowo zadrżała do głębi, w uniesieniu miłości zakrzykła: "Rabboni" – Mistrzu! – i jakby tajemniczą siłą porwana, rzuca się od razu do nóg Jezusowi. Jezus rzekł: "Nie tykaj się Mnie, bom jeszcze nie wstąpił do Ojca Mego". Jak ta oblubienica w Pieśni nad Pieśniami chciała Magdalena Pana zatrzymać, żeby Go jej już nikt nie odjął. Czyż nie dosyć wycierpiała? Ale inne było postanowienie Boże. Na ten sposób Jezus należał do wiernych dopiero po Swym Wniebowstąpieniu, przez duchowne złączenie tutaj, przez widzenie tam w Niebie. Dla Magdaleny dosyć wiedzieć, że Jezus żyje, zmartwychwstał. Za przewodem św. Chryzostoma tłumacze Pisma tak wykładają słowa Jezusowe: "Nie tykaj się Mnie jak dotychczas, albowiem nie na to zmartwychwstałem, by u was pozostać, lecz by wstąpić do Nieba i razem z Ojcem królować. Żem jeszcze nie wstąpił, ze względu na was się stało, by was pocieszyć, wiarę waszą utwierdzić". I dodaje: "Idź do braci Mojej, a powiedz im: Wstępuję do Ojca Mego i Ojca waszego, Boga Mojego i Boga waszego". To rzekłszy, Jezus zniknął. Maria uszczęśliwiona, rozpromieniona spieszy do miasta oznajmić uczniom, iż widziała Pana, i to jej powiedział. Apostołów zastała pogrążonych w wielkim smutku, "smutnych i płaczących", i nie chcieli jej wierzyć.

Tymczasem prawie tuż zaraz po ukazaniu się Magdalenie, może też równocześnie, Jezus spotkał się z drugimi niewiastami, które natychmiast z wieścią wracały do miasta, podczas gdy Magdalena z Piotrem i Janem inną drogą szła do grobu. Te niewiasty od razu poznały Pana, gdy je pozdrowił, przystąpiły i ujęły nogi Jego, i pokłon Mu uczyniły. Mimo to były strwożone, więc Jezus uspokaja je: "Nie bójcie się! Idźcie, oznajmijcie braci Mojej, aby poszli do Galilei: tam Mię ujrzą".

Jezus nie chciał się wszystkim wiernym Swoim ukazać od razu w Jeruzalem, w obliczu nieprzyjaciół. Gdyby to był uczynił, w mieście zawrzałaby burza, zawierucha straszna, której by nie byli sprostali. Jezus chciał nasamprzód utrzymać w nich nadzieje Mesjańskie, wskazując im, że Go ujrzą w Galilei, chciał wiarę przewodników utwierdzić, więc im się raz i drugi ukazywał, i to wystarczało. Nie ukazał się nieprzyjaciołom, bo i tak by nie byli uwierzyli, a chociażby i uwierzyli, taka wiara byłaby bez zasług, bo by się opierała na zmysłach, na widzeniu okiem cielesnym.

Mimo to i nieprzyjaciele dowiedzieli się niebawem, że zmartwychwstał. Gdy niewiasty wracały od grobu, "oto niektórzy z stróżów przyszli do miasta, i oznajmili przedniejszym kapłanom wszystko, co się stało". Żołnierze, którzy byli na straży, ochłonąwszy z przerażenia, uciekają do miasta, by zdać sprawę z tego, co zaszło u grobu dziś nad ranem. Przerażająca wiadomość! Co począć wobec wypadku, którego następstwa nie dają się ani przewidzieć? Na wspólnej naradzie postanowiono wytrwać na raz obranym stanowisku. Bo i cóżby się z nimi, z bogobójcami stało, gdyby Jezusowi oddali świadectwo prawdy? Pieniądz był zawsze wielką potęgą: umyślono pieniędzmi zatkać usta świadkom, których sobie sami na swe nieszczęście uprosili. Dają więc żołnierzom "wiele pieniędzy", kupują kłamstwo, każą rozgłaszać, "iż uczniowie Jego w nocy przyszli, i ukradli Go, gdy oni spali". "Jakże to", pyta się św. Augustyn: "Spaliście, a jednak widzieliście? Widzieliście, a nie przeszkodziliście? Takie świadectwo śpiący tylko zaiste! dać może". Gdyby zaś Piłat – mówili Żydzi – chciał dochodzić, oni, żołnierze nie potrzebują się niczego lękać; "my go namówimy (od czego pieniądze?) a was bezpiecznymi uczynimy". Żołnierze widząc w tym swą korzyść oczywistą, a nie potrzebując się lękać niczego, przystali na ten handel, wzięli pieniądze, starsi ludu mogą już teraz śmiało rozgłaszać, że uczniowie przyszli i wzięli ciało, gdy straż spała. I rozgłaszali do woli, rozgłaszali wciąż, od roku do roku, lata całe, rozgłaszają pewnie między sobą po dziś dzień.

Zmartwychwstanie! To pierwsza tajemnica chwalebnego żywota Jezusowego, bo całe człowieczeństwo Jezusowe, człowiecza natura, ciało i dusza, dostąpiły chwały, uwielbienia. Istota zmartwychwstania jest w tym, że znowuż nastąpiło zjednoczenie duszy i ciała, ale już na żywot chwalebny. Dusza Jezusowa uwielbiona na nowo ożywia ciało, ale to ożywianie to już nie na sposób ziemski, lecz nowy, a cudowny. Odtąd ciało nie jest już tylko podatnym narzędziem, nie stawiającym duszy żadnej przeszkody i obciążenia, ale jest narzędziem chwalebnym, współmiernym, które duszy pomaga, nieznane źródła poznawania, wesela i mocy otwiera. To ciało uduchowione, nieśmiertelne, niecierpiętliwe, niezawisłe od jakichkolwiek przypadłości ciała ziemskiego; to ciało pełne blasku, piękności, chwały; subtelne, nie znające żadnych przeszkód i granic czasu i materii, to ciało to coś cudownego, to arcydzieło mądrości i wszechmocy Boskiej.

W takim ciele wstał z martwych Jezus, Pierworodny z umarłych. Znikła postać sługi, teraz i w tym ciele przemienionym przeziera postać Bóstwa, teraz jak przy wiekuistym swym rodzeniu może mówić Ojciec: Synem Moim jesteś, Jam Ciebie zrodził.

Kto potrafi wyrozumieć strumienie błogości i wesela, które teraz przez uwielbione zmysły tego chwalebnego ciała spływają do duszy Boga-Człowieka, w Boskim się sercu Jego gromadzą? Na to przemienione człowieczeństwo spada niepojęte bogactwo chwały, mocy, uszczęśliwienia. W uwielbionym człowieczeństwie Swoim Jezus Chrystus włada i króluje w niezmierzonym królestwie Swoim od końca do końca. Zamiast jednego ludu, który Go odrzucił, narody ziemi są dziedzictwem Jego. A i to jeszcze, jako korona wszystkiego: "Chrystus już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie panuje" (Rzym. 6, 9).

W tym tedy treść, istota zmartwychwstania.

Zmartwychwstania tego nie widziało żadne oko śmiertelne, widziało je samo Niebo tylko, chóry Aniołów witały ten cud z podziwem i uwielbieniem. Jak Bóg-Człowiek niegdyś wyszedł bez obrazy dziewiczego żywota Maryi, tak teraz uwielbione człowieczeństwo wyszło niepostrzeżenie bez naruszenia grobu. Zmartwychwstanie dokonało się własną mocą Bożą Chrystusa. Wskrzeszanie umarłych to wyłączne dzieło wszechmocności. Wszechmocność ta jako w źródle swym wiekuistym jest w Ojcu, i dlatego powiedziano jest, że Ojciec wzbudził Chrystusa z martwych, że żyje mocą i chwałą Ojca; ale dla onego wiekuistego rodzenia się z Ojca i Syn posiada tę wszechmoc, więc zmartwychwstanie jest zarówno dziełem Jego własnej Boskiej mocy, a że ta moc działa i stwarza niezależnie od czasów i środków, więc zmartwychwstanie nastąpiło w jednym momencie, i takie będzie i nasze: w mgnieniu oka. Bóg-Człowiek życie Swoje dał, bo chciał, więc bierze je znowu, iż chce.

Jakież jest znaczenie, jaka doniosłość zmartwychwstania Chrystusowego?

Zmartwychwstanie to uwieńczenie żywota i pracy Mesjaszowej, dokończenie odkupienia.

Wszystkie cuda, wszystka nauka Jezusowa, całe życie świadczyło o Jego Boskości, o Bóstwie, ale brakło największego, najważniejszego dowodu – zmartwychwstania. Na ten dowód powoływał się samże Jezus wobec Żydów, wobec nieprzyjaciół. Ten dowód mają teraz, a większy od onego, jakiego się domagali z nieba, bo to jest cud na własnym Jego ciele, bo to jest wskrzeszenie uśmierconego życia, zmartwychwstanie z grobu śmierci. Wszystkie inne z tego cudu biorą ostateczną swą siłę, sankcję, zatwierdzenie; całe życie Jezusowe, posłannictwo opromienione chwałą, aureolą Boskości.

Drugim zadaniem posłannictwa Jezusowego było wyzwolenie nas z pod panowania szatana. Książę ciemności rodzaj ludzki ujarzmił potęgą złych żądz, potęgą grzechu i potęgą śmierci, pozbawił go pokoju, łaski i nieśmiertelności ciała. Moc pożądliwości i grzech złamał Zbawiciel przykładem cnót Swego żywota, męką i śmiercią, łaską, którą nam przez mękę i śmierć wysłużył. Pozostał jeden jeszcze nieprzyjaciel, i tego trzeba było zwyciężyć: śmierć. Tego nieprzyjaciela dławi, bije na głowę Jezus w jego własnej warowni, w grobie, zmartwychwstaniem Swoim. Jak Samson wyważył i wyniósł wrota miasta, w którym go zamknięto, tak Zbawiciel straszliwe bramy i zamki śmierci wyważył, otworzył więzienie śmierci wiecznej. Zmartwychwstając zwyciężył śmierć wszystkich: teraz i nasze zmartwychwstanie zapewnione. Grób, koniec wszystkich ziemskich nadziei, grób tak straszny, przerażający, stał się miejscem życia, on ogród rajem żywota.

Zmartwychwstanie jest na ostatku koroną, dokończeniem Bosko-Człowieczego żywota i działalności, bo jest uwielbieniem Odkupiciela, otrzymaniem królestwa Jego, chwalebnego już odtąd żywota, który Mu się, jako Synowi Bożemu należał od wieków, a który teraz jest zapłatą za prace i mękę całego życia. Co jeno Jezus cierpiał w żywocie Swoim ziemskim, było przygotowaniem do tego żywota chwały, uwielbienia. W tę chwałę teraz wchodzi, bo nie wraca już do życia poddanego cierpieniom, życia śmiertelnego, lecz poczyna żywot zupełnie nowy, nieśmiertelny, iście Boski. A to życie chwalebne jest figurą, jest rękojmią, jest również źródłem i przyczyną i naszego żywota uwielbionego, jakie nas czeka. Ten żywot jest dokończeniem odkupienia. A więc zmartwychwstanie Jezusowe jest koroną, pieczęcią całego dzieła: nieprzyjaciele wszyscy pogromieni, odzyskane na nowo wszystkie dobra, ziszczone wszystkie plany Boże rodzaju ludzkiego, teraz pokój, pokój wiekuisty. Dlatego słusznie śpiewa Kościół: In resurrectione tua, Christe, coeli et terra laetantur – Niebo i ziemia raduje się w zmartwychwstaniu Pańskim. Teraz Chrystus jest Królem chwały, jest Synem Ojca na wieki, jest Królem przedziwnym, tryumfatorem – Jemu cześć i chwała i królowanie!
 

Historia biblijna dla rodzin chrześcijańskich czyli proste a gruntowne objaśnienie Dziejów Starego i Nowego Testamentu. Opracował ks. Proboszcz J. Stagraczyński. T. II: Nowy Testament. Drukiem i nakładem Karola Miarki w Mikołowie [1897], ss. 688-694.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Powrót do spisu treści

HISTORIA BIBLIJNA

MĘKA, ŚMIERĆ I ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIV, Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: