DZIEJE NARODU POLSKIEGO

 

(WIECZORY POD LIPĄ)

 

LUCJAN SIEMIEŃSKI

 

––––––––

 

WIECZÓR XII.

 

Łokietkowi dokuczają Krzyżacy; dlatego przemyśliwa o wojnie i zwołuje Sejm do Chęcin. – Wspólnie ze szlachtą i Senatorami naradza się i uchwalają podatek na tę wojnę. – Wincenty z Szamotuł zdradza Polskę i przedaje się do Krzyżaków, ale go sumienie gryzie i znowu Polakiem zostaje. – Walną bitwę pod Płowcami stoczył Łokietek. – Krzyżacy pobici na głowę. – Zły sąsiad gorzej dokucza, niż najcięższa rana. – Radość w Krakowie z powrotu króla. – On to uratował Polskę.

 

Wczoraj raz jeszcze przerwałem, dziatki moje, opowiadanie o Władysławie Łokietku, które, jak widzicie, dłuższe jest od historii innych królów, a to dlatego, że to był mąż, co szczerze pracował około dobra Ojczyzny, za którego wiele ważnych odmian się stało. Zapewne, że o leniuchu i śpiochu nie byłoby co powiedzieć.

 

Łokietkowi, jak już wiecie, kością w gardle stali Krzyżacy. Przeciw nim związał się on z Litwinami, którzy acz poganie, więcej mieli w duszy poczciwości, w słowie rzetelności, niż ci fałszywi łupieżcy. Trzeba jeszcze było w kraju zrobić porządek i dostać ludzi i pieniędzy na tę wojnę. Zwołuje zatem Łokietek sejm, czyli zjazd do Chęcina w r. 1331. Zebrali się wojewodowie, kasztelani, biskupi i innej szlachty co niemiara; wszyscy zasiedli ławy, a król na tronie. Dopiero zaczęto radzić, aby jedne prawa rządziły wszystkimi prowincjami, to jest, aby złodziej, rozbójnik, zdrajca, tak w tej, jak w innej prowincji, był karany tą samą karą; aby co komu w jednej prowincji wolno robić, to samo żeby wolno było i w drugiej. Następnie uradzono podatki na utrzymanie wojska. Poczciwy Łokietek mógł był to sam rozkazać i o pozwolenie nie pytać, ale on wolał radzić wspólnie z swoimi dziećmi, które tym chętniej na wszystko zezwalały, gdy widziały, że ojciec nie używał na nich gwałtu i przymusu, tylko łagodnie przedstawiał, co robić potrzeba dla dobra Ojczyzny.

 

Łokietek był już trudami i wiekiem prawie 70-letnim osiwiały, ale jeszcze czerstwy i gotowy zawsze siąść do boju na koń; więc przysposobiwszy wszystko do wojny, zebrał siły przeciw Krzyżakom. Znalazł się był wtenczas jeden zdrajca Wincenty z Szamotuł, wojewoda poznański, który rozgniewany na Łokietka, że go z generalnego Starostwa złożył, a syna swego Kazimierza na nim osadził, przeszedł do Krzyżaków i zaczął ich podmawiać, aby uderzyli na Polskę. Ten to właśnie Wincenty z Szamotuł, jako znający wszystkie drogi i miejsca, a przy tym sprawny wojownik, prowadził Krzyżaków na gardła swoich własnych braci. Łokietek wiedząc, że perswazją i dobrocią więcej wskóra, niż groźbą, posłał tajemnie do Wincentego, powiadając, że mu daruje wszystkie winy, byle przestał szkodzić Ojczyźnie. Choć w zdrajcy, przecież wzruszyło się serce na wspomnienie Ojczyzny; zapłakał, żałował złych postępków i przyrzekł wszystko naprawić; jakoż, kiedy się wojska polskie zbliżyły, Wincenty pewnej nocy wymknął się z obozu krzyżackiego i przyszedł do króla z przeprosinami i z tym doniesieniem, iż Krzyżacy, choć duże mają wojsko, ale nic nie warte, bo najwięcej w nim włóczęgów i pijaków.

 

BITWA Z KRZYŻAKAMI POD PŁOWCAMI

 

Było to dnia 27 września 1331, kiedy Polacy rozłożyli się na niezmiernej równinie pod wsią Płowcami. Mgła zakrywała krzyżacki obóz. Łokietek kazał zaraz w kotły i trąby uderzyć i wpadł z jednym hufcem na Krzyżaki. Powstało wielkie zamieszanie, zgiełk i trwoga. Coraz nowe oddziały polskie nadbiegają; Krzyżacy stali krzepko i bronili się zażarcie. Gdy wtem Wincenty z Szamotuł, dowodząc hufcowi złożonemu z Polaków, co się Krzyżakom zaprzedali, przemawia do nich, że teraz czas obmyć naszą hańbę i stać się znowu godnymi dziećmi matki Polski: dalej za mną! – I sam skoczywszy, pociągnął innych swoim przykładem. – Krzyżacy nie spodziewając się takiego uderzenia z tyłu, stracili całkiem odwagę i w popłochu zaczęli zmykać z pola. Król Łokietek, widząc już wygraną, wsiadł Krzyżakom na karki i sprawił okropną rzeź w tym pogromie. Od samego rana aż do późnej nocy trwała zacięta bitwa. Dwadzieścia tysięcy trupów tak krzyżackich, jak posiłkowych legło na placu. Nazajutrz, kiedy król objeżdżał pobojowisko, postrzegł między rannymi, jednego szlachcica polskiego, któremu jelita, czyli wnętrzności wyszły z brzucha, a on je rękami sobie wpychał. Na to król ozwał się: ten biedak wielki ból musi cierpieć. Na co odrzekł raniony: więcej ja królu wycierpiał od złego sąsiada, niż z tej rany. Szlachcic ten nazywał się Florian Szary. Władysław Łokietek, pocieszając go, rzekł: Bądź dobrej myśli, uwolnię cię od złego sąsiada – i kazawszy go zawieźć pod swój namiot dla wyleczenia, gdy rycerz do zdrowia przyszedł, całą mu tę wioskę kupił, a na pamiątkę cnoty rycerskiej do dawnego herbu Koźle rogi, trzy włócznie przydał.

 

Po takim zwycięstwie, kiedy król przybył do Krakowa, cały lud wysypał się na jego spotkanie; cechy szły z chorągwiami, księża z krzyżami, a w dzwony bito bez ustanku. Co żyło, weseliło się; bo też już dawno Polska nie miała tak dzielnego króla. Łokietek tymczasem siwy jak gołąbek, przy tym sterane mając zdrowie, czując się bliskim zgonu, zgromadził panów i biskupów, wyznaczył syna swego Kazimierza po sobie następcą. Na koniec przyjąwszy święte Sakramenty, Bogu ducha oddał roku 1333.

 

Możecie sobie wystawić, dziatki kochane, jak naród musiał żałować tak dzielnego pana, co tak dobrze krajem rządzić umiał i dawną mu potęgę i świetność przywrócił.

 

–––––––––––

 

 

Dzieje Narodu Polskiego spisane przez Lucjana Siemieńskiego, a przedrukowane z edycji Poznańskiej, pod tytułem "Wieczory pod lipą" i ozdobione rycinami Antoniego Oleszczyńskiego. 1848, ss. 69-72.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści książki Lucjana Siemieńskiego pt.
Wieczory pod lipą czyli Historia narodu polskiego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: